Czym grożą terroryści

Ataki na elektrownie atomowe, deszcz zabójczych bakterii, płonące tankowce

„Nie chodzi o to, czy terroryści przeprowadzą atak biologiczny, czy chemiczny. Teraz należy pytać, kiedy to się stanie i na jaką skalę”, twierdzi amerykański kongresman, Christopher Shays.
Po terrorystycznej agresji na Stany Zjednoczone świat wciąż nie ochłonął. Eksperci służb specjalnych ostrzegają – apokalipsa, do której doszło w Nowym Jorku i Waszyngtonie, to tylko przedsmak tego, co czeka ludzkość. Prędzej czy później terroryści mogą zgotować wielkim miastom Zachodu prawdziwe piekło. Do serii niszczycielskich uderzeń może dojść już wkrótce, jeśli amerykańska ekspedycja karna do Afganistanu przerodzi się w wojnę NATO (czyli także Polski) ze światem islamu.
W Stanach Zjednoczonych panuje prawdziwa psychoza terroru. FBI wydało ostrzeżenie, że podczas obecnej akcji ratowniczej wysłannicy Osamy bin Ladena mogą zawładnąć pojazdami strażackimi lub karetkami pogotowia, których użyją następnie do samobójczych ataków bombowych. Policja w Nowym Jorku zatrzymuje więc wozy strażackie i ambulanse, nawet te wiozące pacjentów do szpitali.
W USA wzmocniono ochronę wszystkich 104 elektrowni atomowych. Paul Leventhal, przewodniczący waszyngtońskiego Instytutu Kontroli Nuklearnej, zaproponował zainstalowanie wokół siłowni baterii rakiet przeciwlotniczych. David Kyd, rzecznik Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, podkreśla, że siłownie jądrowe stanowią słaby punkt zachodniej cywilizacji. Instalacje nuklearne przyciągają terrorystów jak magnes. Skonstruowanie bomby atomowej jest trudnym zadaniem nawet dla tajnej organizacji dysponującej – jak Baza Osamy bin Ladena – znacznymi środkami. Można jednak porwać samolot pasażerski i skierować go

na betonową kopułę reaktora.

Niektórzy przypuszczają, że uprowadzony boeing, który 11 września runął na pole w Pensylwanii, kierował się nie na rezydencję prezydentów USA w Camp David, lecz właśnie na którąś z elektrowni jądrowych. Jak pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, zniszczenie np. kopuły reaktora siłowni w Biblis (Hesja) doprowadziłoby do katastrofy na miarę Czarnobyla, do skażenia radioaktywnego całego landu i śmierci tysięcy ludzi. Większość elektrowni nuklearnych skonstruowano w latach 60. i 70. tak, aby przetrwały upadek lekkiego samolotu myśliwskiego. Mają stosunkowo cienką kopułę (0,6 m). Nieliczne nowe instalacje chronione są już kopułą grubości 1,8 m. Prawdopodobnie jednak nawet taka „tarcza” nie zatrzyma spadającego z wielką prędkością pasażerskiego liniowca z pełnymi zbiornikami paliwa. Rozbicie kopuły ochronnej nie spowoduje wybuchu jądrowego, lecz sparaliżuje system chłodzenia. Reaktor w końcu przegrzeje się, dojdzie do eksplozji pary, a ze zniszczonej instalacji uniesie się radioaktywna chmura.
„Zbudowaliśmy nasze 52 siłownie nuklearne, aby oparły się trzęsieniu ziemi. Przed atakami z powietrza nie ma jednak żadnej osłony”, przyznaje minister gospodarki Japonii, Takeo Hiranuma. Zwłaszcza jeśli terroryści zrezygnują z porwania samolotu i zaatakują siłownię rakietą dużego kalibru. Niemiecki minister ochrony środowiska, Jürgen Trittin, proponuje wyłączenie reaktorów w razie wystąpienia niebezpiecznej sytuacji międzynarodowej.
Na Hawajach stanowa Gwardia Narodowa i służby ratownicze prowadzą ćwiczenia na wypadek ataku bronią biologiczną lub chemiczną. Leonard Cole z Rutgers University w Newark w stanie New Jersey, autor książki: „Jedenasta plaga. Polityka broni biologicznej i chemicznej”, ostrzega: „W najczarniejszym scenariuszu atak biologiczny może być najbardziej straszliwy, gdyż jest szczególnie niszczycielski dla populacji”. Gazety biją na alarm: bin Laden i jego bojownicy od roku przygotowują się do użycia tego strasznego oręża. Brytyjski magazyn „The Mail” poinformował, że ludzie saudyjskiego superterrorysty zakupili w jednym z tajnych laboratorium w Czechach

zarazki wąglika,

wyjątkowo zjadliwego mikroorganizmu, powodującego 90-procentową śmiertelność. Szef resortu spraw wewnętrznych w Pradze, Stanislav Gross, zarządził natychmiastowe podjęcie śledztwa w tej sprawie. Dziennik „New York Times” twierdzi, że bojownicy bin Ladena już ćwiczą użycie broni masowej zagłady. Gazeta publikuje satelitarne zdjęcia obozów terrorystów w Afganistanie, w pobliżu których leżą stosy martwych zwierząt. Czyżby bin Laden testował laseczki czeskiego mikroba na krowach?
Zdaniem ekspertów, do ewentualnego ataku zostaną użyte najprawdopodobniej bakterie wąglika (Bacillus anthracis), wywołujące zazwyczaj choroby bydła. U ludzi prawie zawsze śmiertelne jest zakażenie następujące przez drogi oddechowe. Wystarczy, że terroryści wynajmą mały samolot i przelecą wolno nad Nowym Jorkiem, Tokio czy Londynem, rozpylając proszek lub aerozol z zarazkami. Można też działać prościej – rozgniatając kilkanaście ampułek z bakteriami podczas meczu piłkarskiego na stadionie w Paryżu czy San Francisco. Zarażeni kibice rozchodzą się w różne strony, wsiadają do aut i samolotów…
Teoretycznie człowiek nie może zarazić się wąglikiem od drugiego człowieka, zakłada się jednak, że terroryści „udoskonalą” tę broń poprzez manipulacje genetyczne. Dlatego amerykańscy wojskowi prowadzą w tajnych laboratoriach badania nad laseczkami wyjątkowo zjadliwego „superwąglika”.
Innym orężem pozbawionych skrupułów fanatyków może stać się wirus ospy prawdziwej, która wielokrotnie dziesiątkowała ludzkość i pochłonęła w XX wieku 300 mln ofiar – więcej niż obie wojny światowe. Orthopoxvirus powodujący ospę prawdziwą „na wolności” został doszczętnie wytępiony. Ostatnie zarazki, zamrożone w ciekłym azocie, przechowuje się jedynie w 600 dwuipółcentymetrowych probówkach w Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych w Atlancie i moskiewskim Instytucie Preparatów Wirusowych. Zamierzano je zniszczyć 31 grudnia 1993 r., ale „egzekucja” została wstrzymana, także dlatego, by eksperci mogli prowadzić badania nad wirusami na wypadek ataku terrorystycznego. Istnieją obawy, że niektóre państwa Bliskiego Wschodu potajemnie zachowały wirusy ospy prawdziwej w charakterze biologicznej Wunderwaffe. Jeśli wpadną w ręce terrorystów, może dojść do zagłady całych miast. Śmiertelność w wyniku ospy wynosi „tylko” 30%, jednak wirusy są niezwykle zaraźliwe, a pierwsze objawy choroby przypominają zwykłą grypę, toteż lekarze, do których zgłaszają się pacjenci, nie są w stanie postawić właściwej diagnozy. „Każdy zarażony zmienia się w broń biologiczną i zaraża innych. Tak powstaje śmiertelny efekt domina”, kreśli czarne wizje Leonard Cole.

Atak z użyciem broni chemicznej specjaliści uważają za mniej prawdopodobny.

Trujące gazy są mniej skuteczne

niż bakterie, zaś ich przygotowanie kosztowne i wymagające skomplikowanego sprzętu. Agencje przypominają jednak, że kiedy w marcu 1995 r. fanatyczni członkowie japońskiej sekty Aum podłożyli w tokijskim metrze pięć plastikowych toreb z gazem bojowym sarin, zginęło 12 ludzi, zaś prawie sześć tysięcy doznało obrażeń. Japońscy sekciarze byli amatorami, gdyby jednak szatańską operację przygotowali zawodowcy, straty byłyby znacznie dotkliwsze.
Zdaniem wielu ekspertów, opracowywanie czarnych scenariuszy właściwie i tak nie ma sensu, gdyż terroryści znów wszystkich zaskoczą. „Następny wielki atak będzie inny. Oni nas obserwują, szukają wrażliwych miejsc, uderzą tam, gdzie się nie spodziewamy”, mówi James M. Lindsay, były dyrektor ds. problemów globalnych Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA. Kolejny cios zapewne nie zostanie zadany za pomocą uprowadzonego samolotu. Ale dlaczego nie porwać ogromnego zbiornikowca, stutysięcznego lewiatana z masą łatwopalnej ropy na pokładzie? To przecież wymarzona bomba pływająca, którą można zdetonować kilkoma ładunkami wybuchowymi w portach Amsterdamu czy Hamburga. Zniszczenia floty i nabrzeży byłyby niewyobrażalne. Opanowanie takiego statku nie jest trudne – załogi nawet wielkich zbiornikowców liczą zaledwie kilkunastu nieuzbrojonych marynarzy. Nie trzeba też wchodzić do portu. Bez wielkiego ryzyka można podpalić jeden lub kilka tankowców na ważnym i ciasnym szlaku morskim, jak kanał La Manche, Zatoka Perska czy 800-kilometrowa cieśnina Malakka między Sumatrą a Półwyspem Malajskim. Taka akcja nie tylko sparaliżuje żeglugę, lecz doprowadzi do katastrofy ekologicznej.

Bezpardonowi i zdecydowani na wszystko fanatycy mogą uderzyć w elitę polityczną danego kraju. W krajach niemieckojęzycznych wciąż dyskutowana jest powieść Josefa Haslingera „Opernball”, na której podstawie nakręcono film. Opisuje zbrodniczą akcję terrorystów, którzy wytruli gazem bojowym wszystkich najważniejszych polityków i ludzi kultury Austrii, zgromadzonych na balu w wiedeńskiej operze. Czysta fantazja? Po barbarzyńskim ataku na Waszyngton i Nowy Jork nikt już nie odważy się tak powiedzieć.
Jeśli dojdzie do światowego kryzysu, nie można całkowicie wykluczyć, że banda zdecydowanych na „męczeństwo” zamieni w gigantyczne pochodnie kilka tankowców w cieśninach Danii, blokując wyjście z Bałtyku. A może kilka rakiet zdruzgocze betonową kopułę czeskiej elektrowni atomowej w Temelinie? Terroryści zdolni są rozpylić gazy bojowe jednocześnie w metrze warszawskim, berlińskim i w tunelu pod kanałem La Manche.
Nie wiadomo, gdzie nastąpi kolejny atak. Rozwinięte społeczeństwa przemysłowe mają wiele słabych punktów i nie są w stanie zapewnić im skutecznej ochrony.


Cios cybernetyczny
W ubiegłym tygodniu w globalnej sieci szalał komputerowy wirus Nimda, który nie tylko rozprzestrzeniał się pocztą elektroniczną, ale potrafił także „zakotwiczyć się” na zainfekowanych stronach internetowych. Odwiedzający „chore” strony, internauta zarażał wirusem swój komputer. Szacuje się, że Nimda spowoduje jeszcze większe szkody niż wirus Red Code, który zaatakował w sierpniu i zubożył gospodarkę światową o 2,6 mld dol. Nie brakuje głosów, że pojawienie się Nimdy związane jest z atakiem terrorystycznym 11 września, aczkolwiek nie ma na to dowodów.


Bezsilni wobec ospy
W sierpniu br. eksperci w USA przeprowadzili pod kryptonimem „Mroczna zima” symulację ataku bioterrorystów dysponujących zarazkami ospy.
W roli prezydenta USA wystąpił były senator, Sam Nunn, który występując 5 września przed Komisją Spraw Zagranicznych Senatu, złożył szokujące sprawozdanie: „Zaczęło się tak, że 24 pacjentów z dziwnymi objawami zgłosiło się do szpitala w Oklahomie. W ciągu kilku dni w tym stanie były już 3 tys. zarażonych. Po 12 dniach mieliśmy setki tysięcy ofiar w całym kraju, rozruchy w miastach oraz załamanie komunikacji i handlu. Ćwiczenia zakończyliśmy z wnioskiem, że nie uda się opanować sytuacji. Dziękujmy Bogu, że to tylko test”. Sam Nunn i inni specjaliści uważają, że Stany Zjednoczone nie są przygotowane na uderzenie bioterrorystów – zamówione w Wielkiej Brytanii szczepionki przeciwko ospie będą gotowe dopiero za kilka lat, a i tak wystarczą zaledwie dla co siódmego Amerykanina.

 

 

Wydanie: 2001, 39/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy