Czym najchętniej chwalą się Polacy?

Czym najchętniej chwalą się Polacy?

Prof. Edward Szymański, socjolog, filologia orientalna, Uniwersytet Białostocki
Nie chwalimy się. Polacy zwłaszcza w ostatnich latach są niesłusznie atakowani – za tzw. ksenofobię, antycośtam itd. – więc nawet gdy mają jakieś sukcesy, nie mówią o tym. Jesteśmy biedni, gdy np. w Rosji uchwala się dzień narodowy z powodu tego, że Żółkiewski był kilka dni w Moskwie, a co my mamy uchwalić, kiedy Polska przez 150 lat była pod rosyjskim zaborem? Oczywiście, zdarza się, że od czasu do czasu ktoś się pochwali np. naszym Papieżem, ale raczej nie mamy tego w zwyczaju, tam zaś, gdzie moglibyśmy lub chcieli się pochwalić, nie znamy języków. Przez sześć lat pracowałem w Nowym Jorku i widziałem, jak bardzo czasami jesteśmy bezradni, zwłaszcza że za granicę nierzadko wylewa się szumowina, która nie daje najlepszego świadectwa o Polsce.

Prof. Alfred F. Majewicz, filolog, japonista, UAM
Niczym się nie chwalę, bo uważam, że tego typu postawa i zachowanie dyskwalifikuje. Niestety, niektórzy wybierają sobie jakiś drobiazg, np. sukcesy Małysza albo Otylii Jędrzejczak, i uważają, że wszystko to ma zastąpić inne dokonania, a reszta jest nieważna. Wystarczy tylko podskoczyć, przepłynąć, przebiegnąć i stajemy się kimś zupełnie innym. To irytujące. W niektórych specyficznych środowiskach dostrzegam taki łatwy optymizm – ci ludzie ogromnie się cieszą, gdy ktoś z obcokrajowców powie „Malysh”, bo wydaje im się, że to dowodzi, że znają „naszych”. Tymczasem ja wyczuwam w tym raczej kpinę. W zasadzie chwalimy się rzeczami ulotnymi, które mają jakby zastąpić rzeczy dużo ważniejsze. Staram się nie zwracać na to uwagi, to mnie odpycha. Nie ma u nas chwalenia się racjonalnego, które przynosiłoby konkretny pożytek. Jest tylko pobożnożyczeniowe – że nas widzą, doceniają itd. Nic więcej za tym nie stoi.

Prof. Violetta Krawczyk-Wasilewska, filozof, antropologia kultury, Uniwersytet Łódzki
Polacy chwalą się na podstawie przekonania o sobie samych. Mamy np. takie pojęcie o sobie, że cechuje nas rycerskość, i tym się chwalimy. Myślę jednak, że nie należy tych cech wyolbrzymiać. Chwalimy się też grzecznością i gościnnością, ale o gościnności mówią niemal wszystkie narody. Może w tym przypadku owa rycerskość jest czymś bardziej oryginalnym.

Prof. Elżbieta Siarkiewicz, historyk, Instytut Studiów Iberyjskich UW
Chwalenie się należy do stereotypów. Przypominam sobie, jak byłam na wyprawie studenckiej w Meksyku w 1987 r. Dotarliśmy do Petlacala wysoko w górach. Trafiliśmy do jakiejś gospody prowadzonej przez Indianina. Chcieliśmy się napić czegoś zimnego. Na ścianie wisiał portret Papieża. Gdy Indianin zapytał, skąd jesteśmy, powiedzieliśmy, że stamtąd, skąd ON pochodzi. Indianin zdziwił się, powiedział, że myślał, iż Papież jest Meksykaninem. Innego przypadku „chwalenia się” nie zanotowałam. Myślę, że kiedy się mówi o sobie, nie można się chwalić, bo taka reakcja w oczach innych wygląda na wywyższanie się, kompensowanie jakichś kompleksów. Jako antropolog stosuję odwrotną strategię. Szukam, co mamy wspólnego, bo tylko w ten sposób można doprowadzić do zbliżenia i porozumienia. Chwalenie się to podkreślanie różnic, a to raczej nie pomaga.

Prof. Władysław Pałubicki, socjolog, religioznawca, Uniwersytet Gdański
Choć chwalenie się leży w naszym charakterze, jesteśmy zbyt skromni. Trzeba by w sobie takie przyzwyczajenie wyrobić. Mamy przecież różnego rodzaju osiągnięcia, zarówno na szczeblu środowiskowym, regionalnym, jak i szerszym, ale sprawdza się zasada: cudze chwalicie, swego nie znacie. Proponowałbym więc wyjście z naszymi atutami na zewnątrz, nieukrywanie się. Warto podkreślać swoje zalety, bo w kontaktach z przyjeżdżającymi do nas ludźmi nawet z Europy okazuje się, że wiedzą oni o Polsce mało, że jesteśmy dla nich prawie niedostrzegalni. Eksponujmy więc nasze atuty, a mamy ich dużo. Nawet polska rodzina czy inne elementy życia społecznego to takie godne pochwalenia się wartości.

Prof. Barbara Jedynak, teoria obyczaju, UMCS, redaktor czasopism dla rodaków za granicą
Chwalenie się może być wielką cnotą, kiedy chwalimy się rzeczami bardzo dobrymi. Ale kiedy stawiamy złe za dobre, powstają zakłócenia. Polacy mają wiele powodów, by się chwalić i doprowadzać do świadomości społecznej, że obyczaje polskie są godne uwagi. Istnieją całe obszary godne podziwu. Nasze obyczaje pomogły utrzymać naród podczas zaborów w poczuciu własnej wartości. Nie brakuje ich i dzisiaj, ale wielu nie chce słuchać o gens togata, narodzie w todze, narodzie godnym. Takie obyczaje to otwarte czoła, prawdomówność, rycerskość, spolegliwość, delikatność wobec innego człowieka, przywiązanie do więzów koleżeńskich, szacunek dla domu. Trzeba sobie odpowiedzieć, czy tych obyczajów dziś nie gubimy. I dlaczego 60 lat po wojnie czujemy się jak w środku wojny, kiedy człowiek bał się wyjść z domu.

Tomasz Wierzchowski, doktorant na Wydziale Polonistyki UW
Wydaje mi się, że w grupach, w których się obracam, ludzie starają się za wszelką cenę być postrzegani jako osoby skromne. Dążenie takie uznaję za rodzaj demonstracji, za maskę, po którą kryje się bardzo mocno rozbudowane poczucie własnej wartości. Wydaje mi się, że ludzie lubią się chwalić, chcemy być doceniani i dostrzegani, a nawet gdy pomagamy drugiemu człowiekowi, liczymy na to, że ktoś dostrzeże, że to zrobiliśmy.

Ryszard Kubiak, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza
Polacy chwalą się głównie kulturą, bo tutaj reakcja zagranicznych odbiorców jest najlepsza. Świadczy o tym ciekawość, jaką wzbudził np. Rok Polski we Francji. Uznaliśmy, że trzeba się chwalić młodą twórczością, młodym pokoleniem, aktualną muzyką klubową, didżejami, którzy robią u nas oszałamiającą karierę, ale także muzyką klezmerską, którą odkryliśmy światu. Możemy się chwalić młodymi plastykami i znakomitym polskim dizajnem. Chodzi więc o to, by trafić do odbiorców przyszłościowych, do młodego potencjalnego przyjaciela Polaków. To jest walka ze schematami myślenia, a mamy tak dużo do wygrania. W nowej przestrzeni kulturalnej Europy możemy się pochwalić np. Polską wschodnią, gdzie jest jeszcze ogromna różnorodność kulturowa i narodowa, i wieloma innymi ciekawymi sprawami.

Prof. Wojciech Burszta, historia, teoria narodu, SWPS
Najciekawsze zmiany obserwuję w tzw. klasie średniej. Nie jest już w dobrym tonie chwalić się bogactwem materialnym, samochodami, ukrywamy, ile kto zarabia, ale chwalimy się własnymi dziećmi, które mają coraz lepsze warunki rozwoju. Doszło do tego, jak w przypadku młodej pani Rosati, że dopiero na drugim miejscu wspomina się, kto jest jej ojcem.

Notował Bronisław Tumiłowicz

 

Wydanie: 2005, 21/2005

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy