Dbajokraj.pl

Dbajokraj.pl

Kraj sam o siebie nie zadba. Z niezgody na istniejący stan rzeczy wykuła się najciekawsza ostatnio inicjatywa internetowa

Portal dbajokraj.pl nawiąże współpracę z osobami oraz organizacjami pozarządowymi chętnymi do pełnienia funkcji gminnych/powiatowych ekspertów i koordynatorów. Zainteresowanych twórcy portalu proszą o kontakt pod adresem: kontakt@dbajokraj.pl.

Wakacje 2009. Michał Jarząb, zapalony żeglarz, delektuje się pobytem na Mazurach. W trakcie rejsu po Jeziorze Mikołajskim kontrast: spod betonowej kei do akwenu spokojnie wlewa się ściek. Pierwszy zgrzyt.
Droga powrotna z wakacji. W okolicach Rucianego-Nidy remont drogi, światła, ruch wahadłowy. Z samochodu przed nim wylatuje puszka po piwie. Następne światła, następna puszka, następny zgrzyt.
Kolejny wyjazd. Tym razem Kiermusy, samozwańcza europejska stolica bociania. Wycieczka rowerowa po okolicznych lasach ukazuje, że tereny, oprócz rekreacyjnej, pełnią także inną funkcję – odpadową. Tu i ówdzie rozrzucone stare pralki i kanapy. Image miejscowości proekologiczny, a 15 metrów w las syf i brak gospodarza. Kolejny zgrzyt.
W Jarząbiu narasta gniew na widok tej bezmyślności.
Z gniewu wyłania się refleksja, co zrobić z tym stanem rzeczy. Na każdym śmieciu w lesie ogniskuje się masa problemów. Skoro ktoś go tam wyrzucił, to znaczy, że kuleje świadomość ekologiczna społeczeństwa. Skoro nikt go nie posprzątał, to znaczy, że nie ma urzędniczej woli, aby zmierzyć się z problemem. Ewentualnie, że lokalna społeczność nie jest na tyle zorganizowana, aby skrzyknąć się i położyć kres szkieletom pralek w lasach. Problemy zbyt trudne, aby składać je na barkach jednego człowieka.
Niemniej jednak Michał Jarząb bierze je na siebie. Powstaje idea stworzenia miejsca w internecie, gdzie będzie można nawzajem się informować o tego typu problemach. Przez sześć miesięcy dwie osoby wklepują tysiące linijek kodu. Opracowanie graficzne zapewnia zewnętrzna firma. Rodzi się portal dbajokraj.pl.

Czerwone i zielone pinezki

Na portalu wita nas mapa Polski znana z wyglądu użytkownikom map firmy Google. Na mapie miasta, drogi, tereny zielone. Wzrok przykuwają jednak wpięte tu i ówdzie czerwone pinezki. Obecnie jest ich niewiele – siedem w Warszawie i okolicach, trzy w Pile, jedna w Szczecinie i jedna w Kiermusach niedaleko Białegostoku, przypięta jeszcze przez założyciela portalu.
Pinezki symbolizują problemy, które udało się zidentyfikować użytkownikom. Po kliknięciu w taką pinezkę otrzymujemy informacje dotyczące natury problemu (w miarę możliwości ze zdjęciem), subiektywnie ocenionej szkodliwości (w pięciostopniowej skali aż do „bardzo poważnego problemu”, graficznie przedstawionych jako coraz bardziej uschnięty liść) oraz potencjalnych dróg rozwiązania.
Problemy mogą być różnej natury. Obecnie są to przede wszystkim nielegalne śmietniska, takie jak to w okolicach szczecińskiego lotniska Dąbie. Informować można jednak o wszelakich szpecących krajobraz lub zanieczyszczających środowisko problemach.
Gdyby wszyscy ruszyli w teren z aparatami fotograficznymi, niedługo spod czerwonych pinezek nie byłoby widać mapy kraju. Dlatego portal nie pełni tylko i wyłącznie funkcji informacyjnej. Chce być raczej miejscem, które staje się impulsem do aktywnego przeciwdziałania.
– Idea nie polega tylko na przypinaniu czerwonych pinezek, lecz na zmianie czerwonych na zielone – mówi Michał Jarząb, pomysłodawca i twórca portalu. Pinezkę można zamienić z czerwonej na zieloną, kiedy problem zostanie rozwiązany. Na razie na mapie są dwie zielone pinezki. Dwa rozwiązane problemy.

Ja Wisła

Nielegalne śmietniska na terenach podwarszawskich rezerwatów przyrody Wyspy Świderskie i Łachy Brzeskie wypatrzyli wolontariusze z fundacji Ja Wisła w trakcie akcji znakowania tych chronionych obszarów.
Rezerwaty powołano do życia w 1998 r., stanowią bowiem siedliska wielu gatunków ptaków, m.in. rybitwy białoczelnej, rybitwy rzecznej, sieweczki obroźnej i mew. Ostatnimi czasy padły jednak, czy to na skutek niewiedzy, czy zwykłego braku kultury, ofiarą terenówek, quadów i motocykli.
Fundacja podjęła się więc, przy wsparciu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, a później Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, oznakowania tych terenów. Wolontariusze wbijali w ziemię betonowe i drewniane słupy z tablicą informującą, że to teren rezerwatu. Znakowaniu towarzyszyła akcja sprzątania.
To właśnie wpięte przez Ja Wisłę pinezki mają kolor zielony. Po kliknięciu na nie ukaże się materiał fotograficzny dokumentujący dzielne zmagania wolontariuszy ze śmieciami, których – jak sami zaznaczyli we wpisie na portalu – nie było aż tak wiele.
Fundacja zajmuje się promowaniem walorów turystycznych królowej polskich rzek, przyświeca im hasło „Przybliżyć rzekę ludziom”. W ramach działań statutowych organizują przejazdy rowerami wzdłuż biegu Wisły, prowadzą darmową plażę na warszawskim Solcu przy pomniku sapera czy wycieczki batem (duża drewniana łódź o płaskim dnie i niewielkim zanurzeniu, opatrzona żaglem – przyp. K.K.) po rzece. Monitorowali też obszary należące do programu „Natura 2000”. Aktualnie ich największym projektem jest remont ponadstuletniego Dworca Rzecznego.

Trzy filary

Michał Jarząb chciałby oprzeć portal na trzech filarach: jednostkach samorządu terytorialnego, organizacjach pozarządowych i zwykłych obywatelach.
Dla gmin portal może stanowić źródło informacji dotyczących lokalnych problemów. Nie sposób przecież wysłać w teren urzędników, aby przeczesywali okoliczne lasy w poszukiwaniu nielegalnych wysypisk śmieci; nie zawsze też ze strony obywateli jest wola, aby takie rzeczy zgłaszać. Umieszczenie takiej informacji w internecie stanowi nieinwazyjną formę komunikacji obywatela z władzą. Inna sprawa, czy lokalne władze zechcą z portalu skorzystać.
W tym punkcie jasna staje się dodatkowa motywacja dla samorządów, jaką może pełnić portal. Jeśli dana gmina żyje z turystyki, lecz jej obszar pokryty jest czerwonymi pinezkami, świadczy to o dysonansie pomiędzy folderami turystycznymi a rzeczywistością. Starannie pielęgnowany wizerunek miejsca, gdzie można wypocząć w zgodzie z naturą, buduje się latami; kilka przemawiających do wyobraźni zdjęć śmieci w lesie może ten sielankowy obraz bezpowrotnie zburzyć.
– Nie chcemy ganić, chcemy współpracować – podkreśla Jarząb i snuje dalekosiężne plany. – Jeśli portal osiągnie pewną masę krytyczną i ludzie zaczną zgłaszać problemy, to myślimy o tym, aby najaktywniejsze gminy nagradzać certyfikatami. Na razie to jednak przyszłość.
Twórca chciałby, aby na terenie każdej gminy lub stałego powiatu funkcjonowała osoba, która byłaby łącznikiem portalu z danym obszarem. Osoba znająca lokalne tereny i ich problemy. Tacy ludzie działaliby na styku portalu, lokalnej społeczności i samorządu. Byliby kimś na kształt regionalnych koordynatorów.
To prowadzi nas do organizacji pozarządowych. Na terenie całego kraju lokalni aktywiści łączą się i robią wiele dobrego, siłą rzeczy akcje o ograniczonym zasięgu działania nie przebijają się do mediów o ogólnokrajowym zasięgu. Portal stanowi dla nich wymarzone miejsce do zareklamowania się, powiedzenia, kim są i co robią. Nie tylko stanowiłoby to swego rodzaju reklamę, ale też przykład dla innych.
Fundacja Ja Wisła skorzystała z tej okazji. – Chcemy kontynuować współpracę z portalem – deklaruje Rafał Łapiński, koordynator akcji znakowania rezerwatów z fundacji. – Zachęcałbym inne organizacje do zamieszczania tam swoich materiałów.
Ostatnim filarem, na którym portal chciałby oprzeć swoją działalność, są zwykli ludzie. Ponieważ w funkcjonalność portalu wpisany jest aspekt społecznościowy, można bowiem zakładać tam swoje konta, być może także w tym przypadku zadziałałby fenomen skrzykiwania się przez internet. Jeśli stara pralka kłuje w oczy tylko mnie, nie mam motywacji, aby temu zaradzić. Jeśli jednak denerwuje więcej osób, może to stanowić motywację do działania.

Mądre kliknięcia

Na podobnych zasadach funkcjonuje amerykański portal seeclickfix.com (widzisz, kliknij, napraw), któremu przyświeca hasło „Power to the community” (siła dla społeczności). O ile jednak dbaj-
okraj.pl zdaje się mieć wyraźnie środowiskowy wydźwięk, o tyle użytkownicy amerykańskiego odpowiednika raczej koncentrują się na problemach trapiących lokalne społeczności, takich jak zdemolowane ławki. Choć użytkownicy z Piły zamieścili na portalu informacje o rozsypującej się ruderze i nierównym chodniku. Michał Jarząb mówi jednak, że inspiracja nie przypłynęła z seeclickfix.com; linka podesłał mu znajomy, który dowiedział się, co planują.
Portal stanowi inicjatywę, o jakiej polski internet jeszcze nie słyszał. Jeśli mu się powiedzie i zdobędzie uznanie użytkowników, może w realny sposób wpływać na przyrodniczą rzeczywistość. Najważniejsze jest przekroczenie masy krytycznej.
– Użytkownicy coraz częściej chcą mądrze korzystać z internetu – uważa Michał Jarząb. Jeśli ma rację, wkrótce samorządowcy mogą usłyszeć w słuchawkach telefonów: „Dzień dobry, z portalu dbajokraj.pl dowiedziałem się, że jest u nas nielegalne wysypisko śmieci. Czy coś już państwo w tej materii zrobili?”.

Wydanie: 2010, 34/2010

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy