Debata od kuchni

Debata od kuchni

Debaty różnią się formatem i tematyką. Pierwszą podzielono na sześć segmentów po 15 minut, z których każdy rozpoczyna się od pytania moderatora, a kandydaci mają po dwie minuty na zaprezentowanie swojego stanowiska, nim przejdą do komentowania stanowiska konkurenta. Komisja ds. Debat ustaliła, że tematyka pierwszej debaty obejmuje „kierunek, w którym podąża Ameryka”, „sposoby na osiągnięcie dobrobytu” i „zapewnienie bezpieczeństwa Ameryce”. Identyczny format – ale nie tematykę – będzie miała również trzecia debata. Druga odbędzie się w formule town meeting, czyli wiecu wyborczego w małym miasteczku. Kandydaci poświęcą połowę czasu na odpowiadanie na pytania zadane przez zwykłych wyborców, niezwiązanych z żadną partią polityczną, którzy zostaną wybrani przez Gallup Organization, jedną z najbardziej znanych firm badających opinię publiczną. Przez resztę czasu kandydaci będą odpowiadali na pytania od moderatora, które będą dotyczyły spraw najbardziej interesujących opinię publiczną, ustalonych na podstawie analizy mediów społecznościowych i innych źródeł. Z kolei debata wiceprezydencka będzie podzielona na dziewięć segmentów po 10 minut. Każdy segment będzie się rozpoczynał od pytania moderatora, a kandydaci będą mieli po dwie minuty na przedstawienie swojej opinii. Pozostały czas w każdym segmencie moderator wykorzysta na dopytywanie kandydatów o szczegóły ich stanowisk.

Przygotowania kandydatów

Kandydaci zwykle traktują debaty bardzo poważnie. Przygotowują się do nich merytorycznie, szlifują wystąpienia, angażują dobrych mówców, by wcielili się w przeciwników, i odbywają debaty „ćwiczebne”, a także dbają o kondycję fizyczną i psychiczną przed występem. Nad każdym ich słowem i gestem pracują zazwyczaj zastępy fachowców od wystąpień publicznych, od pisania przemówień, od strategii w kampaniach.

Takie kompleksowe podejście jest uzasadnione: przed pierwszą debatą prezydencką w 2012 r. sztab wyborczy Baracka Obamy zadbał wyłącznie o stronę merytoryczną przygotowań, ale nie zapewnił mu zaplecza umożliwiającego relaks i kontakt z rodziną. Słabe wystąpienie prezydenta w czasie debaty doprowadziło do poważnego kryzysu i było jedynym momentem w kampanii, gdy jego szanse na reelekcję wydawały się zagrożone. Dopiero osobiste zaangażowanie Michelle Obamy, która dopilnowała, by przed następnymi debatami prezydent miał możliwość porozmawiania z kimś nie o polityce, by na miejscu był ktoś z jego przyjaciół, by mógł regularnie rozmawiać z córkami i wyspać się, spowodowało, że znowu zaprezentował się jako dynamiczny przywódca i zażegnał zagrożenie.

Tegoroczna kampania wyborcza jest jednak wyjątkowa i obejmuje to również debaty prezydenckie. O ile Hillary Clinton, znana z nieprawdopodobnej etyki pracy, przygotowuje się do potyczki zgodnie ze wszystkimi regułami sztuki, zresztą tak samo jak obaj kandydaci na wiceprezydentów, o tyle jej kontrkandydat najpierw ogłosił, że debaty są „ustawione” i nie wie, czy w nich wystąpi, a następnie zapowiedział, że nie będzie w żaden specjalny sposób przygotowywał się do wystąpień. Stawia on wszystko na swoje obycie telewizyjne, co – jak pokazały debaty podczas prawyborów w Partii Republikańskiej – do tej pory było dobrą strategią. Pytanie, czy wystarczy to na tak doświadczonego i doskonale przygotowanego przeciwnika jak była sekretarz stanu i pierwsza dama. Z drugiej strony w czasie debat republikańskich pretendentów do nominacji nikt nie znalazł sposobu na pokonanie w nich człowieka, który traktował je równie poważnie jak występy w kolejnej serii programu „Gwiazdy tańczą na lodzie”. Najbliższe tygodnie pokażą, czy uda się to Hillary Clinton.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy