Dialog głuchych

Dialog głuchych

Coraz szybciej stajemy się krajem kontrastów. Ulicami polskich miast jeździ coraz więcej luksusowych samochodów i coraz częściej maszerują nimi ludzie z transparentami. Hasła na nich wypisane zdają się pochodzić z zupełnie innej epoki: “Nie chcemy jałmużny, tylko pracy i godnego życia” lub „Władzo pozwól żyć”.
Stare hasła okazują się jednak znowu aktualne. W ten sam sposób, jak ich poprzednicy, protestują dziś bezrobotni III RP. Na razie jest to tylko mała część z 2,5-milionówej armii ludzi bez pracy. Wyrzuconych poza nawias byłych pracowników upadających branż i likwidowanych zakładów pracy. Zdegradowanych do kategorii ludzi zbędnych. Niepotrzebnych w nowym ustroju.
Dla wszystkich stało się jasne, że stale rosnące, 14-procentowe bezrobocie, zmusza do ogłoszenia alarmu. Samo bicie w dzwony niczego już jednak nie załatwi i w niczym nie pomoże bezrobotnym. Może co najwyżej obudzi choć parę sumień tych polityków, którzy jeszcze pamiętają że biorąc władzę, wzięli też odpowiedzialność za jej skutki.
Każda ocena władzy opiera się o fakty. A te wiadomo, jakie są. To skutkiem polityki tego rządu jest przecież tragiczna sytuacja na rynku pracy. Wiem, że takim stwierdzeniem narażam się na zarzut uprawiania demagogii. Rząd przecież bardzo się stara, ma program i tylko niesprzyjające warunki zewnętrzne nie pozwalają na zmianę fatalnej sytuacji.
Nie jest to prawda. W dyskusjach, jakie się toczą na temat bezrobocia między rządem, partiami politycznymi, pracodawcami i związkami zawodowymi, zgoda jest tylko w jednym punkcie. Wszyscy przyznają że bezrobocie jest najważniejszym problemem najbliższych lat. Na tym kończy się zgoda, a zaczyna głęboka różnica zdań. Rząd i pracodawcy chcą liberalizacji prawa pracy, stworzenia systemu zachęt dla sektora prywatnego, mniejszej płacy minimalnej. Te propozycje prowadzą do obciążenia skutkami kryzysu głównie ludzi pracy najemnej. To oni mają zapłacić za politykę gospodarczą rządu. Ten sposób myślenia to podręcznikowy przykład egoizmu klasowego. Egoizmu ludzi bogatych, którzy przestają rozumieć problemy kraju, w którym żyją.
Czy z klimatyzowanego auta tak trudno zobaczyć jak pogarsza się sytuacja finansowa gospodarstw domowych, jak żyje przeciętna polska rodzina? A jak rodzina wielodzietna? O czym marzą młodzi ludzie z małych miasteczek?
Aż 62% ankietowanych przez OBOP uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku. W tej grupie są także ci, którzy nie mają żadnych szans na mieszkanie. Ci, którzy pracując w małych firmach, widzą że prawo pracy stało się iluzją. A właściciel może prawie wszystko.
Jakże ironicznie zabrzmiały słowa wojewody mazowieckiego, Antoniego Pietkiewicza, który protestującym robotnikom “Radoskóru”, “Łucznika” i huty z Ostrowca Świętokrzyskiego powiedział: “Dzielimy wspólną biedę”. Tak dziś władza rozmawia z ludźmi. To już nawet nie jest dialog głuchych. Czy tylko tyle zostało z solidaryzmu społecznego? Czy zasady państwa sprawiedliwości społecznej będzie można oglądać tylko na transparentach pochodów 1-majowych i protestów robotniczych?

Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy