Dlaczego Kościół milczy w sprawie gen. Wojciecha Jaruzelskiego?

Dlaczego Kościół milczy w sprawie gen. Wojciecha Jaruzelskiego?

Prof. Andrzej Garlicki,
historyk UW
Dla hierarchii to jest niewygodne, ale jej milczenie jest symptomatyczne. Wielu ludzi oczekuje stanowiska w tej sprawie i Kościół nie może mówić, że nie ma na to poglądu, ponieważ był jednym z konstruktorów Okrągłego Stołu i porozumienia narodowego. Wtedy po raz pierwszy w swoich dziejach zaangażował się tak aktywnie, nie tylko jako obserwator, ale także uczestnik. Wbrew regułom, że nie powinien się wtrącać do spraw świeckich, współdziałał przy tworzeniu porozumienia. Oczywiście nie we wprowadzaniu stanu wojennego, ale później, przy próbach wychodzenia z niego i uzyskania kompromisu.

Ks. Adam Boniecki,
redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”
Kto miałby przemówić w tej sprawie? Kościół, Episkopat, papież? Byłby to precedens, gdyby wypowiadał się w kwestii, którą ma rozstrzygnąć sąd, i to jeszcze przed wyrokiem. Nawet proceduralnie byłoby to dosyć dziwne. I tak Kościołowi niekiedy się zarzuca, że zajmuje się nie swoimi sprawami. Co innego, gdyby generała wtrącono do więzienia, poddawano torturom itd., to w imię praw człowieka mógłby zabrać głos, ale nie z powodu, że kogoś stawiają przed trybunałem.

Andrzej Celiński,
poseł SdPl
Kościół abdykował ze swojej roli czynnika narodowego i stawia się teraz poza społecznością, czego symptomem była już kwestia abp. Wielgusa i zamieszania lustracyjnego. Dlatego sprawa gen. Jaruzelskiego jest teraz dla Kościoła kwestią zamkniętą, a jej podejmowanie na pewno nie byłoby zgodne z jego interesami korporacyjnymi. Dlatego woli się w takich sprawach nie wypowiadać.

Ks. Wacław Oszajca,
jezuita, publicysta
Nie ma potrzeby, by biskupi zabierali w tej sprawie głos. Byłoby niestosowne uprzedzać sąd, a hierarchia Kościoła nie może się stawiać w roli sędziego czy prokuratorów. Źle byłoby, gdyby te role mieszały się. Kościół może oceniać rzecz od strony moralnej, ale nie prawnej. Dlatego nie spodziewałbym się żadnego stanowiska ani oświadczenia w tej sprawie. To, co o stanie wojennym hierarchia miała do powiedzenia, powiedziała w roku 1981 i później. Stanowisko Kościoła jest jasne i nie bardzo wiadomo, co można by tutaj jeszcze dodać.

Mieczysław F. Rakowski,
b. premier
Oceniam to milczenie jako przejaw bardzo swobodnego podejścia do chrześcijaństwa. Uważam, że biskupi polscy mają sporo powodów, by wystąpić, jeśli nie w obronie, to przynajmniej wypowiedzieć jakieś dobre słowo o gen. Jaruzelskim, który w wielu sprawach miał wpływ na pokojowe życie Polaków w latach 80. i doprowadził do Okrągłego Stołu. Kościoła jednak i na to nie stać. Przykre.

Teresa Torańska,
dziennikarka
Kościół brał aktywny udział w Okrągłym Stole, jego przygotowaniu i uzyskanym kompromisie. Pracował ciężko i teraz bardzo niezręcznie byłoby mu bronić Jaruzelskiego, ponieważ nic by z tego nie uzyskał. Wręcz przeciwnie. Choć moim zdaniem odegrał w uzyskanym kompromisie bardzo pozytywną rolę, dziś zaczęto by mu przypominać, że był zwolennikiem tzw. zdrady narodowej. Cóż, prawda jednych wyzwoli, a innych nie wyzwoli. W tej chwili dla Kościoła mówić o tamtych sprawach byłoby bardzo niezręcznie. Zawsze w takich działaniach cechowała go dyskrecja.

Adam Szostkiewicz,
publicysta „Polityki”
Kościół nie odmawiał spotkań z gen. Jaruzelskim, zarówno w Polsce, jak i w Rzymie. Także papież Jan Paweł II coraz wyraźniej dawał do zrozumienia, że generał jest co najmniej postacią wieloznaczną, jeśli nie wręcz tragiczną, i że bierze pod uwagę patriotyzm Jaruzelskiego. W tamtym okresie sprawa była jasna, bo tak uważał najwyższy autorytet z Watykanu, i choć Kościół był podzielony, to ze względu na lojalność wobec Wojtyły nie rozwijał tego wątku. I do dzisiaj uważa, że Jaruzelski wybierał pomiędzy mniejszym i większym złem. Teraz może wyraźniejsi są tacy, którzy spoglądają na to po pisowsku, bardziej radykalnie, ale cały Kościół nie będzie się wpisywał w ten spór.

Dr Rafał Chwedoruk,
politolog
Można spytać, dlaczego nie potępia. Okrągły Stół był formą porozumienia nie dwóch, ale trzech stron, i tą trzecią był Kościół katolicki. Teraz jest on w skomplikowanej sytuacji, bo z jednej strony nie podobałoby się, gdyby generała bronił, ale nie może też otwarcie zaatakować, bo sam był jednym z konstruktorów i patronem tamtego porozumienia politycznego. Nieprzypadkowo nie będzie za daleko idącymi rozliczeniami okresu PRL, bo po 1989 r. uzyskał olbrzymie przywileje prawno-majątkowe. Także w stanie wojennym Kościół zajmował niekoniecznie radykalnie skrajne stanowisko wobec władz PRL. Zdecydowanie przeciwko występowały jednostki, a nie cała zwarta struktura Kościoła.

Jan Turnau,
publicysta „Gazety Wyborczej”
Gdy myślę o gen. Jaruzelskim, myślę w kategoriach moralnych, nie prawnych. Przypomina mi się sztuka Jerzego Szaniawskiego „Zegarek”. Jej bohater, młody pracownik w zakładzie zegarmistrzowskim, zostaje przez szefa wyrzucony na bruk, bo ten posądził go niesprawiedliwie o kradzież. Młody człowiek poradził sobie jednak dobrze w dalszym życiu, wraca bogaty, chce się tym pochwalić krzywdzicielowi, odegrać się na nim po latach. Stoi przed drzwiami sklepu – i nie wchodzi. Dochodzi do wniosku, że powinien dać staremu spokój. Gdyby odezwał się jakiś głos biskupi w tym duchu, bardzo bym się cieszył.

Prof.
Jacek Majchrowski,
historyk, prezydent Krakowa
Kościół zawsze stał na stanowisku polskiej racji stanu i wówczas działania podejmowane przez gen. Jaruzelskiego, jak wynika ze słów kard. Wyszyńskiego, były traktowane z dużą uwagą. Kościół działał uspokajająco na obie strony, nie podgrzewał sporów. Tej linii myślenia biskupi trzymają się do tej pory, starają się nie zaogniać tej sprawy, zwłaszcza że ówczesna rzeczywistość nie była tak jednoznaczna, jak to się teraz usiłuje przedstawiać.

Jerzy Szmajdziński,
wicemarszałek Sejmu (SLD)
Nie oczekuję od biskupów stanowiska w tej sprawie, ale nie oczekuję i w innych politycznych sprawach. Bardziej spodziewałbym się, że tam, gdzie jest polityka – w Radiu Maryja – nastąpi skuteczna reakcja. Tego też się nie doczekałem. Kościół wybiera sobie sprawy publiczne, w których atakuje, ale tylko tam, gdzie to jest wygodne. Gdy jednak trzeba bronić człowieka, jego dobrego imienia, woli milczeć. I nie dotyczy to tylko Wojciecha Jaruzelskiego, lecz także Lecha Wałęsy.

Prof. Zbigniew Stachowski,
filozof, prezes Polskiego Towarzystwa Religioznawczego
Milczy, dlatego że hierarchom brak zwykłej obywatelskiej odwagi i przyzwoitości, aby realizować wartości chrześcijańskie. Przecież one nie warunkują obrony jakiegokolwiek człowieka w zależności od jego przekonań politycznych i światopoglądowych. Tym bardziej to dziwne, że gen. Jaruzelski nie tylko jest pierwszym prezydentem RP, ale i człowiekiem, który w niesłychanie trudnej sytuacji lat 80. podjął brzemię odpowiedzialności historycznej, będąc w pełni świadomym konsekwencji. I dziś kto jak kto, ale Kościół powinien wziąć w nawias jego polityczne i ideologiczne zaangażowanie i bronić go jako zwykłego człowieka, bo na to zasłużył jako obywatel tego kraju.

Wydanie: 2008, 28/2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy