Dlaczego Lech Kaczyński uprawia propagandę sukcesu II RP?

Dlaczego Lech Kaczyński uprawia propagandę sukcesu II RP?

Prof. Andrzej Romanowski, historyk literatury, UJ
Prezydent Lech Kaczyński rzeczywiście uprawia propagandę sukcesu i ocenia obecną, III RP w stosunku do II Rzeczypospolitej dokładnie tak samo jak PRL w stosunku do 20-lecia międzywojennego. Dostrzegam jednak gorsze niebezpieczeństwo od wybielania czy przyczerniania pewnych okresów historii. Bardziej powinniśmy się wystrzegać manipulowania historią i marginalizowania jednych postaci kosztem innych. Nie tylko nie wspominano pierwszego niekomunistycznego rządu Tadeusza Mazowieckiego, ale zapomniano o Lechu Wałęsie. Wypadałoby w tym czasie wspomnieć także o ówczesnym prezydencie PRL Wojciechu Jaruzelskim, ponieważ zmiana w 1989 r. i nadchodząca niepodległość była także przez niego współtworzona. Przemilczanie ich udziału w tych przemianach to skandal i hańba naszych czasów.

Prof. Tomasz Nałęcz, historyk, b. wicemarszałek Sejmu
Porównywanie tego okresu z III RP było ogromnym nieporozumieniem, zwłaszcza w kontekście wolności i demokracji. Obecne kłótnie i awantury polityczne to sypanie piaskiem w piaskownicy, podczas gdy w II RP mieliśmy zamach stanu i kilkaset ofiar, brutalne łamanie konstytucji, poniewieranie opozycji, procesy polityczne i fatalny stosunek do mniejszości narodowych. Dziś postawy ksenofobiczne to margines, i ten ostatni wyskok jakiegoś durnia tak trzeba traktować. Natomiast w II RP władze państwa prezentowały postawę obozu narodowego, odmawiały prawa do wolności mniejszościom, a praktyką były ekscesy antysemickie, pogromy, z zabitymi i rannymi. Piłsudczycy, którzy z początku krytykowali endecję, potem weszli w jej buty, co prowadziło np. do pacyfikacji terenów wschodnich.

Prof. Andrzej Garlicki, historyk czasów najnowszych
Polityka historyczna obecnie polega nie tylko na pomijaniu okresu PRL, ale także tych elementów dziejów, które są przykre, bolesne, negatywne, przy eksponowaniu linii pozytywnych. Polityka ogłupiania nie będzie skuteczna, bo pomijanie „ciemnych spraw” ku pokrzepieniu serc może działać na krótką metę. Dobrym przykładem takiej opcji była początkowa koncepcja ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego, w której nie znalazły się krytyczne opinie generałów Andersa i Sosnkowskiego. Dopiero kiedy zwrócono uwagę na ten brak, uzupełniono wystawę. Nie znalazły się zaś nie dlatego, że jej autorzy nie wiedzieli, jaka była opinia obu oficerów o powstaniu, ale dlatego, że to się nie mieściło w ich ogólnej koncepcji.

Prof. Wojciech Morawski, kierownik Katedry Historii Gospodarczej i Społecznej Szkoły Głównej Handlowej
Zwrócę uwagę, że II Rzeczpospolita była fajnym krajem dla inteligencji i tak została zapamiętana, bo inteligencja mówiła o tym ze sporym przekonaniem. Podobnie w tradycji rzymskiej dobrze działo się senatorom, więc to oni byli najlepszymi nośnikami pamięci o Cezarze. Nie chciałbym jednak swoją wypowiedzią zbytnio nobilitować pana prezydenta, bo chyba samozwańczo poczuwa się do roli takiego nośnika pamięci historycznej polskiej inteligencji.

Dr Janusz Gmitruk, dyrektor Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego
W II RP występowały dwa okresy, lata 1918-1926, kiedy Polska była najszybciej rozwijającym się krajem Europy Środkowej, po których przyszły lata 1926-1939 z drogą do autorytaryzmu i ogromnej biedy społecznej, z iskierką nadziei – budową Centralnego Okręgu Przemysłowego. II RP to okres błędów politycznych i gospodarczych, które teraz wszystkie kopiujemy. Mamy podobny stosunek do przeciwników, gardzimy nimi jak Piłsudski, bez żadnych skrupułów. Trzeba z bardzo dużym umiarem oceniać te czasy i nie wierzyć, że między II Rzeczpospolitą a III była czarna dziura PRL, bo lata 30. były okresem wyjątkowej biedy. Gdy przyszła konfrontacja z Niemcami, okazaliśmy się zupełnie nieprzygotowani. Administracja wypadła strasznie, a brutalnym sprawdzianem był wrzesień 1939. Tego się nie da wymazać.

Ryszard Marek Groński, pisarz, publicysta
Wystarczyło sięgnąć po tom reportaży Czesława Miłosza „Wyprawa w Dwudziestolecie” wydany przez Wydawnictwo Literackie, aby pokazać, jak było naprawdę i jak bardzo wizja prezydenta odbiega od tej wersji. Można też sięgnąć po publicystykę tamtego czasu czy felietonistykę Antoniego Słonimskiego na różne tematy, ukazujące sytuację społeczną, biedę, nędzę i ciemne fale szowinizmu. Zachwycając się 20-leciem, należy zachować właściwe proporcje, bo wychodzi z tego sarmata „na pół wąsa”. Jeśli z II RP ocalało tak wiele dobrego, to dlaczego w koncercie galowym pojawił się „biały krzyż” powstały za czasów gen. Moczara, jaki związek z sytuacją 1918 r. miała pieśń Wysockiego itd.? Z jednej strony, sięga się po wzorce przedwojenne, a z drugiej, sprowadza się wszystko do dętej frazeologii i sloganu. Zrobiono z 20-lecia ponure święto nagrobków i ożywioną klepsydrę, choć powinno być to święto radości. A jeśli mielibyśmy się uczciwie delektować tym okresem historii, to jak w alfabecie po „a” jak Annopol powinno być „b” jak Bereza.

Notował Bronisław Tumiłowicz

 

Wydanie: 2008, 47/2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy