Dlaczego nie ma zapowiadanych tanich podręczników?

Dlaczego nie ma zapowiadanych tanich podręczników?

Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki
Nie będzie tanich podręczników. Gdyby wydawcy chcieli obniżyć ceny, trzeba by zmniejszyć koszty produkcji, a na to się nie zanosi, albo zrobić podręczniki dwa razy cieńsze, ale tego nie zaakceptują rodzice i dzieci. Być może w liceach program jest przeładowany, ale w pozostałych klasach nie da się wiele zrobić. W marcu zawarto z poprzednim ministrem porozumienie, które zakładało, że podręczniki będą tańsze o 25%. Proponowaliśmy, by szkoły organizowały kiermasze tanich książek używanych i dystrybucję oraz zbiorowe zamówienia nowych. Sądzimy jednak, że to, co się proponuje obecnie – wyeliminowanie konkurencji – może wywołać katastrofę. Choć panuje opinia, że podręczników jest za dużo, przynajmniej jest możliwość wyboru. Na rynku oferuje się cztery-pięć podręczników do wyboru do każdej klasy. Z drugiej strony nauczyciele nie powinni wciąż zmieniać podręczników, z których uczą.

Michał Brzozowski, właściciel księgarni edukacyjnej LITERA w Łodzi
Pod presją ministerstwa wydawcy na początku roku przygotowali swój projekt potanienia podręczników. Minister Zieliński zmusił ich do rozmów, ale po zmianie kierownictwa resortu nic z tego porozumienia nie zostało zrealizowane. Minister Giertych przyjął mało realistyczną drogę, bo abstrahuje od rynku książek edukacyjnych. Poprzednie propozycje mogły zostać przekute w czyn, dziś ministerstwo uważa je za nieważne. Do tej pory była tylko deklaracja czysto polityczna, która nie ma przełożenia na sytuację rynkową. Rezygnacja z obecnej dystrybucji księgarskiej i dostarczenie 55 mln książek do 30 tys. szkół jest technicznie nierealne. Dla dotychczasowego systemu dystrybucji nie ma alternatywy, a istotą jest nie tyle obniżenie cen, ile dofinansowanie najbiedniejszych, aby podręczniki mogli kupić.

Dorota Fórmanowska, przedstawicielka największych wydawców w Polskiej Izbie Książki
Książki nie są drogie. Jeśli podręcznik jest pięknie ilustrowany, o europejskiej jakości i kosztuje 20 zł, nie jest to dużo, bo zawiera wiedzę na cały rok. Kosztuje tyle co wydatki na drożdżówki w miesiącu. Kiedy się chce kupić „Harry’ego Pottera”, trzeba mieć 60 zł. Są oczywiście biedni rodzice, których na takie wydatki nie stać, ale to sprawa pomocy. Ministerstwo przekazuje książki poprzez ośrodki pomocy, wydawnictwa organizują akcje, np. „Książka na Wschód”, ale także wspomagają odbiorców krajowych. Na zakup książek rodzice wydali 660 mln zł, czyli w roku dziesięć razy mniej niż na korepetycje (ok. 6 mld zł). Martwi nas, że minister nie chce z nami rozmawiać. Zorganizowaliśmy debatę na temat podręczników, a on nie przyszedł.

Dorota Rożek, dyrektor ds. marketingu wydawnictwa MAC Edukacja SA, Kielce
Ceny podręczników są ustalane z końcem roku. Podpisujemy długoterminowe umowy z hurtownikami, księgarniami. Nie mówiono, by nagle zmienić cenniki. W marcu wynegocjowaliśmy program obniżenia wydatków na podręczniki i byliśmy gotowi podjąć się współpracy ze szkołami oraz popierać wtórny rynek podręczników. Zbiorowe zamówienia dawały szansę wynegocjowania upustów cen. Jednak ministerstwo bardzo niewiele z tego porozumienia utrzymało, widać, że realne obniżenie cen podręczników to tylko hasło.

Wacław Panek, wydawca książek, autor podręcznika „Wiedza o kulturze”
Dopóki nie było ministra Giertycha, porozumienie o tańszych podręcznikach było tuż, tuż. Obecny szef resortu rozmawiał jednak z wydawcami w taki sposób, że spowodowało to niepokój. Nowy pomysł na tanie podręczniki spowoduje upadek tysięcy księgarń, hurtowni i wydawców podręczników, bo ich istnienie jest uzależnione od obrotu książkami edukacyjnymi, i będziemy mieli dziurę kulturową na wiele lat. Powstanie komisja ministerialna wybierająca wydawnictwa, u których resort zamówi książki, a następnie przekaże szkołom bezpłatnie. Pieniądze na to weźmie się np. z wydatków na remonty szkół. Po upadku księgarń wyrośnie nam pokolenie ludzi odciętych od książki. Na rynku pozostaną tylko największe sieci dystrybucji książek i największe wydawnictwa edukacyjne, którym kontrakt z resortem edukacji w sumie się opłaci.

Krystyna Szumilas, posłanka PO, przewodnicząca Komisji Edukacji
Trzeba zapytać ministra edukacji. Czekamy na informacje na temat jego programu „Tani podręcznik”, który został zapowiedziany 7 czerwca br. Wtedy minister Giertych był pierwszy i jedyny raz na posiedzeniu Komisji Edukacji. Obiecał, że szczegóły programu przedstawi za dwa tygodnie, jeśli posłów to będzie interesowało, ale do tej chwili programu nie poznaliśmy. Na posiedzenie komisji 5 września resort przysłał informację o programie na jednej stronie A4, ale żaden przedstawiciel ministerstwa się nie pojawił. Przerwaliśmy obrady, bo uzyskaliśmy wyjaśnienie, że wiceminister Sławomir Kłosowski był zajęty, bo nie przewidział, że program telewizyjny tak się przeciągnie. Żadnych dodatkowych dokumentów o programie nie otrzymaliśmy. Minister Giertych oświadczył, że program jest przygotowany, ale nie będzie go prezentował, bo inne wydarzenia mogą go przyćmić medialnie. W całym programie ważne jest hasło wpadające w ucho, bo wszystkim podoba się „Tani podręcznik”, ale za tym nic się nie kryje.

 

Wydanie: 2006, 37/2006

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy