Dlaczego tak mało?

Dlaczego tak mało?

Przy deklarowanym tempie szczepień, 1 mln osób miesięcznie, Polacy odporność populacyjną zbudują w 2023. Akcja musi nabrać tempa

– Były emocje, wczoraj to przeżywałam, ale z podniesioną głową przyszłam tutaj – mówiła entuzjastycznie 27 grudnia 2020 r. Alicja Jakubowska, pierwsza osoba zaszczepiona w Polsce, naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie.

– Kompletnie nic nie poczułem, chyba z wrażenia – chwalił się prof. Waldemar Wierzba, dyrektor szpitala. Po nich zaszczepił się ratownik medyczny Sławomir Butkiewicz. Wszystko w świetle fleszy i kamer. Szczęściarze. Bo ostatni na liście szczepień zaszczytu poczucia się bezpiecznie dostąpią, jak dobrze pójdzie, za ponad dwa lata – w marcu 2023 r.

W chwili pisania tekstu do Polski dotarło 670 tys. dawek szczepionki Pfizer/BioNTech. Zanim więc zaczniemy mocno walić, że jest bałagan i nic nie idzie w sprawie szczepień, poczekajmy jeszcze tydzień. Były święta i Nowy Rok, czas zastoju. Może nasz system się rozkręci? Mamy wszak 7517 zespołów szczepiennych i 6027 punktów medycznych. Teoretycznie szczepić można 3,5-4 mln osób miesięcznie. Dla porównania: Niemcy utworzyli zaledwie 400 punktów szczepień.

– Głównym problemem są więc dodatkowe obowiązki personelu. Przy założeniu, że na każdego pacjenta poświęcimy tylko pięć minut, potrzeba albo mnóstwa czasu, albo armii ludzi. Dlatego będzie to przedsięwzięcie wyjątkowo trudne do zrealizowania, ale nie mówię, że niemożliwe – uważa Marek Budny, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiego Zespolonego Szpitala Specjalistycznego w Płocku.

Do zaszczepienia kwalifikuje się obecnie ok. 31 mln dorosłych Polaków (nie mogą być szczepione kobiety w ciąży, alergicy, osoby z niektórymi chorobami przewlekłymi). Eksperci twierdzą, że odporność populacyjną uzyskuje się w przypadku uodpornienia 70% społeczeństwa, zatem należałoby zaszczepić ok. 27 mln osób. Tymczasem według najnowszych sondaży chęć zaszczepienia deklaruje ok. 15 mln, czyli 47%. Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. szczepień, do marca chce zaszczepić 3 mln ludzi, czyli 1 mln miesięcznie. Przy tym tempie odporność populacyjna pojawiłaby się za dwa lata i trzy miesiące – w II kwartale 2023 r. I to pod warunkiem, że będą szczepionki dla miliona osób miesięcznie. Polska bowiem kontraktuje ich zakup w ramach unijnego porozumienia o ustanowieniu wspólnego mechanizmu zakupów szczepionek. Wielkość zamówień jest proporcjonalna do liczby mieszkańców. Harmonogram dostaw jest taki sam dla wszystkich krajów.

5 stycznia zostało zaszczepionych 38 tys. osób. Po godzinie 15 Michał Dworczyk chwalił się liczbą ponad 100 tys. zaszczepionych i jedynie dwoma przypadkami niepożądanych odczynów poszczepiennych. Podobno dawki nie są marnowane, odnotowano pojedyncze przypadki, gdy upadła fiolka. To byłby sukces, bo w amerykańskich stanach Alabama i Kalifornia w połowie grudnia zrezygnowano z podania kilku tysięcy dawek szczepionki Pfizer/BioNTech po tym, jak temperatura ich przechowywania spadła do –92 st. C. A przecież tworząc sieć logistyczną, zatrudniono tam doświadczone firmy. W Niemczech zaś wycofano szczepionki, bo w czasie transportu temperatura była za wysoka, wynosiła +14 st. C.

Ale co Polska to Polska. – W poniedziałek, 4 stycznia, zamówiona partia szczepionek nie dotarła do szpitala. Osoba odpowiedzialna za punkt szczepień telefonowała, gdzie się dało, ale nie uzyskała żadnych informacji – mówi anonimowo pracownik szpitala w Żyrardowie.

Czy więc po drodze szczepili się kolejni starostowie z PiS? O takiej praktyce parę dni wcześniej informowały media, ale te wiadomości przykryła skutecznie „afera celebrycka”.

Nie wstrząsać fiolką

W Polsce nie ma zewnętrznej jednostki monitorującej transport, co oznacza, że nie ma pewności, czy przyjmujemy szczepionkę o właściwej skuteczności. Ewentualne błędy wyśledzą z pewnością media i zrobi się kolejna afera. Na razie nie wiemy nawet, czy wszystkie punkty szczepień przejdą szkolenia z procedur. Szkoda, bo na stronie internetowej MZ znajdują się materiały informacyjne, a tam np. czytamy: „fiolka po rozcieńczeniu musi być 10 razy delikatnie odwrócona, ale nie wstrząśnięta. Pielęgniarki odruchowo mogą potrząsać preparatem, bo robią to, podając każdy inny zastrzyk”.

Powinniśmy wiedzieć, skąd odpowiedzialna za logistykę Agencja Rezerw Materiałowych ma samochody, jakie mają procedury. Tymczasem Narodowy Program Szczepień to zbiór ogólników – ponad 20 plików z charakterystyką produktu leczniczego, ulotką i skróconą informacją dla pacjenta – wszystko opracowane przez Pfizera. W dokumentach brak informacji o zasadach monitorowania temperatury. Trzeba przekopać setki stron różnych plików, by posiąść podstawową wiedzę. Czy doprawdy nie można było ułatwić pracy dostawcom oraz punktom szczepień i wzorem Amerykańskiej Agencji Żywności i Leków, przygotować 30-stronicowy dokument? W tym amerykańskim jest np. taka informacja: w czasie przechowywania szczepionek należy zminimalizować ich ekspozycję na światło słoneczne i ultrafioletowe. Pojemniki termiczne mogą być wykorzystywane jako tymczasowe lodówki, pod warunkiem że są regularnie wypełniane suchym lodem.

Co z tym lodem w Polsce? Zdaniem resortu zdrowia za monitoring temperatury przechowywania szczepionki oraz nadzór nad przechowywaniem po rozmrożeniu odpowiada personel punktów szczepień. Placówki mają być wyposażone w lodówkę (2-8 st. C). „Personel punktów szczepień wie, jakie są zasady przechowywania szczepionek, wie także, że musi być zapasowe miejsce przechowywania na wypadek awarii czy braku prądu. To są normalne procedury operacyjne obowiązujące w placówkach zdrowia”, informuje biuro prasowe ministerstwa. Odpowiadają także hurtownie, przychodnie czy magazyn ARM.

Strażacy i wojsko transportują szczepionki

Przez pierwsze 10 dni zaszczepiliśmy nieco ponad 90 tys. osób. To 40 razy wolniejsze tempo, niż ma Izrael, 10 razy wolniejsze niż USA. Co więc zrobiono, aby się przygotować do akcji? Może należało przećwiczyć zgłaszanie ludzi do szczepień, zbieranie wywiadu, kwalifikowanie, tworzenie kolejki? Niechby szpitale przez dwa miesiące składały fikcyjne zamówienia, niechby auta przywoziły niby-szczepionkę. Wtedy zapewne wyszłaby część niedociągnięć, choćby to, że Agencja Rezerw Materiałowych nie może raz w tygodniu wysyłać szczepionek, które mają pięciodniowy okres ważności, bo punkty szczepień przez dwa dni są zamknięte. Oraz to, że potrzebna jest lepsza komunikacja między szpitalami a agencją, bo dziś widać blokadę.

A tak w ogóle, czy ARM, odpowiadająca za transport i logistykę, ma odpowiednie przygotowanie do opracowania procedury transportu, przechowywania i podawania szczepionki? Główny Inspektorat Farmaceutyczny kontroluje hurtownie farmaceutyczne, weryfikuje, czy przestrzegają one zasad Dobrej Praktyki Dystrybucyjnej. Dopóki więc szczepionka jest w rękach hurtowni, jest spokój. Co jednak dzieje się później? Co prawda odstępstwo od warunków transportu i przechowywania nie sprawi, że szczepionka stanie się szkodliwa, ale może być nieskuteczna.

Dotychczas ARM nie przedstawiła szczegółowego planu logistycznego. Nie wiemy, ile hurtowni farmaceutycznych bierze udział w programie, kto dostarcza szczepionki z hurtowni do punktów szczepień. W Narodowym Programie Szczepień czytamy: „W celu zabezpieczenia profesjonalnego i bezpiecznego procesu logistycznego zidentyfikowano szereg podmiotów – instytucji publicznych (Agencję Rezerw Materiałowych, Wojsko Polskie, Państwową Straż Pożarną) oraz komercyjnych, a także spółek Skarbu Państwa. Proces przechowywania oraz transportu będzie przebiegał zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 13 marca 2015 r. w sprawie Dobrej Praktyki Dystrybucyjnej”. Czy jednak na pewno strażacy i wojsko wiedzą, jak transportować szczepionki o tak specyficznych wymaganiach? W programie czytamy jedynie, że proces będzie szczegółowo monitorowany i nadzorowany, aby ograniczyć ewentualne problemy z dostawami, a także ryzyko zniszczenia szczepionek. Nie dowiadujemy się jednak, w jaki sposób ów monitoring ma się odbywać.

Pewnie za tydzień, miesiąc czy kwartał na wierzch wyjdzie mnóstwo drobnych błędów, które – a jakże – naprawimy. Gdybyśmy jednak do akcji szczepień porządnie się przygotowali, szczepienie szłoby szybciej. Obecny wzór prędkości, Izrael, przygotowywał się od lipca. Nasz rząd jednak wtedy walczył z LGBT.

Centralizacja kontra odpowiedzialność

Zdaniem dr. Jerzego Friedigera, dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, ze szczepionek niepotrzebnie zrobił się temat medialno-polityczny, a powinien być to problem wyłącznie medyczny. Bo na tym polu są pewne zastrzeżenia. – Na przykład dostaliśmy 16-milimetrowe igły. Przy zastrzyku domięśniowym igła powinna mieć co najmniej 20 mm, ale to są utrudnienia, które zapewne szybko znikną. Druga rzecz – według charakterystyki produktu leczniczego z jednej fiolki powinniśmy otrzymać pięć dawek szczepionki. Według wytycznych ministra zdrowia mamy uzyskać ich sześć. W naszym przypadku nie stanowi to problemu, ponieważ preparaty przygotowuje szpitalna apteka – tłumaczy Friediger.

Warto zauważyć, że podanie sześciu dawek z jednej fiolki dopuszcza się w USA i w Wielkiej Brytanii. Europejska Agencja Leków pracuje nad oficjalną zmianą wytycznych producenta, ale do tego potrzebna jest również jego akceptacja.

– Nie wiem do końca, jak system szczepień w Polsce jest zorganizowany, ale z tego, co podają media, jest ogromnie scentralizowany: wszystko jest dystrybuowane z Agencji Rezerw Materiałowych. Czy tak powinno być, czy szczepionki nie powinny trafiać od razu do placówek samorządowych? – zastanawia się prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, wirusolog z Uniwersytetu Gdańskiego. – W wielkich miastach szczepienia mogłyby się odbywać na wielką skalę na stadionach, w halach, które już zostały zamienione w szpitale tymczasowe. Mam nadzieję, że system dopiero się rozkręca, bo dobrze nie jest. Nie wiemy, kto jest upoważniony do sprawnej dystrybucji szczepionek. Na razie nikt z moich znajomych nie został zaszczepiony i nie otrzymał indywidualnego powiadomienia, że ma się gdzieś zgłosić. Lekarze obawiają się, że ludzie nie będą w terminie zgłaszać się po drugą dawkę. Jednak zapewne wszyscy będą chcieli być dobrze chronieni. Chciałabym widzieć rozpisany plan, kto, kiedy, gdzie ma być szczepiony. Na razie go nie ma. W tej chwili ludzie mniej się boją szczepionki, raczej wszyscy na nią czekają. Wydaje się wręcz, że szczepionek jest za mało, że większość z nas będzie na nie czekać wiele miesięcy.

Sytuację sarkastycznie spuentował Paweł Lęcki, nauczyciel języka polskiego z Sopotu, który ma 46 tys. obserwujących na Facebooku. „Biorąc pod uwagę ustalenia Adama Niedzielskiego i Michała Dworczyka, tempo szczepień, liczbę szczepionek i stopień ogarnięcia tematu przez rząd, który nawet dobrze nie wie, ilu jest seniorów w kraju, należy przyjąć, że nauczyciele zostaną zaszczepieni w 2077 r. i przy okazji zostaną reklamą gry Cyberpunk. Wtedy mniej więcej zakończy się również edukacja zdalna”.

Bitwa o celebrytów

Z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wyciekło kilkanaście nazwisk artystów, dziennikarzy i polityków, którzy już dostali szczepionkę: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Andrzej Seweryn, Wiktor Zborowski, Olgierd Łukasiewicz, Krzysztof Materna, Michał Bajor, Emilia Krakowska, Grzegorz Warchoł, Edward Miszczak, Leszek Miller. Pełna lista 18 osób zaszczepionych poza kolejnością nie została upubliczniona. W internecie rozlała się fala hejtu.

Komisja powołana przez rektora WUM do wyjaśnienia nieprawidłowości ustaliła, że szczepienia były zorganizowane pod presją czasu w okresie świąteczno-noworocznym. Jednak „CM WUM nie dopełniło akcji informacyjnej w społeczności WUM, wśród pracowników szpitali klinicznych, pracowników administracyjnych i studentów WUM”. Przewodnicząca spółki CM WUM straciła stanowisko, choć wszystko wskazuje na to, że miała dobre intencje. Miał być przygotowany spot reklamowy, ale nie ma na to papierów.

Prof. Bolesław Samoliński, alergolog, specjalista zdrowia publicznego: – Jako lekarz zaszczepiłbym na każdym etapie każdego, kto tylko do mnie by się zgłosił. Natomiast obowiązuje nas rozporządzenie ministra.

Jarosław Katulski, dyrektor Szpitala Tucholskiego: – Jedyną odpowiedzią rządu na bolączki systemu jest grillowanie tematu 18 znanych osób, które zaszczepiły się poza kolejką. Nieważne, że organizacja szczepień jest fatalna i bardzo źle rokuje.

Gdy trwa ten wielki zamęt wokół celebrytów, na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia minister Dworczyk deklaruje, że każdy punkt szczepień może sobie robić listy rezerwowe na własnych zasadach. Czyli tak, jak to zrobił WUM. Na tym samym posiedzeniu mówi, że nauczyciele nie mają szans na szczepienia w I kwartale tego roku. Ze wstępnych wyliczeń wynika, że są małe szanse na otrzymanie szczepionki przed końcem roku szkolnego. Skandal nie wybucha.

Minister zdrowia Adam Niedzielski nałożył na WUM 250 tys. zł kary za szczepienia poza kolejnością. Równym pośpiechem i nieustępliwością rząd nie wykazał się ani w przypadku ministra Łukasza Szumowskiego, ani wicepremiera Jacka Sasina, choć zmarnowali ogromne kwoty.

Jaki będzie „efekt Jandy”? Szczepić się pójdą nawet ci, którzy nie mieli takiego zamiaru. Bo skoro „celebryci” mogą, czemu nie możemy my?

Polak odporny na covid w 2023?

Skoro miesięcznie będzie się szczepić milion Polaków, młodzi doczekają tego około marca 2023 r. Pod warunkiem, że nie pojawią się kolejne kłopoty z matematyką. Bo te w wydaniu prof. Andrzeja Horbana, doradcy premiera ds. walki z epidemią, są zdumiewające. Oto powiedział on, że w Polsce jest ok. 2 mln osób w wieku 60 plus. Według danych GUS jest ich ponad 9,7 mln. Taka drobna pomyłka.

Jarosław Katulski, dyrektor Szpitala Tucholskiego: – Nie rozumiem, jak rząd nie doliczył się prawie 8 mln obywateli z grupy pierwszej, która ma być szczepiona po pracownikach służby medycznej. Na dodatek rzecznik rządu przyznał, że będzie dobrze, jeśli do końca pierwszego półrocza uda się zaszczepić 7 mln Polaków. To kropla w morzu – póki nie zaszczepimy ponad połowy populacji, nie wrócimy do rzeczywistości sprzed pandemii.

Mało to wszystko optymistyczne.


Jak to robią inni?

Niemal na całym świecie słychać narzekanie na tempo szczepień. Bo co z tego, że w Wielkiej Brytanii jest zaszczepionych ponad 1 mln ludzi, skoro liczy ona ponad 70 mln mieszkańców? Już 8 grudnia Brytyjczycy zaczęli szczepić preparatem Pfizer/BioNTech. 4 stycznia wszedł u nich do użytku preparat firmy AstraZeneca. Można go przechowywać w zwykłych lodówkach, co zredukuje trudności logistyczne. Wszyscy dotychczas zaszczepieni muszą otrzymać drugą dawkę preparatu. Jednak rząd Wielkiej Brytanii chce podać pierwszą dawkę maksymalnej liczbie osób. Urzędnicy z Public Health England rozważają podawanie w drugiej dawce preparatów innych firm. Ten pomysł krytykuje m.in. prof. John Moore, wirusolog z amerykańskiego Cornell University, który uważa, że brytyjscy urzędnicy stawiają formalności ponad naukę. Według amerykańskiej agencji CDC szczepionki przeciwko COVID-19 nie są zamienne i nie ma danych na temat skuteczności wymieszanych ze sobą preparatów. Jeśli jednak Wielka Brytania nie zdoła szczepić 2 mln osób tygodniowo, nie uniknie trzeciej fali epidemii – twierdzą specjaliści z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej.

W Izraelu do końca 2020 r. zaszczepiono około miliona osób, 12% populacji. Dziennie szczepionych jest nawet 150 tys. osób, co daje najlepsze tempo szczepień na świecie (szerzej piszemy o tym tutaj).

W 83-milionowych Niemczech do 2 stycznia zaszczepiono zaledwie 160 tys. obywateli. Mimo szumnych zapowiedzi podania 4 mln dawek do końca stycznia, utworzono zaledwie 400 punktów szczepień.

Najgorzej system szczepień działa w Stanach Zjednoczonych. Tam starsi ludzie stoją w olbrzymich kolejkach, natomiast zamożni, np. celebryci z Hollywood, próbują się wpychać bez kolejki. Mówią, że pieniądze nie grają roli. W zamian za wczesne otrzymanie szczepionki pacjent zaoferował 25 tys. dol. dla szpitala prowadzonego przez opiekującego się nim lekarza.

Dane z platformy ourworldindata.org pokazują, że do 5 stycznia 2021 r. na świecie zaszczepiło się 4,67 mln osób. Większość krajów w Europie jest daleko za Izraelem. Polska nie odstaje od niskiej średniej światowej.


Szczepionkowe abecadło

Od 15 stycznia będzie można zapisać się na szczepienie za pośrednictwem infolinii, Internetowego Konta Pacjenta lub wizyty w POZ czy w punkcie szczepień. Dzień przed pierwszym i drugim szczepieniem pacjent powinien otrzymać SMS z przypomnieniem o terminie i miejscu wizyty. Po drugim szczepieniu uzyska potwierdzenie zaszczepienia. Szczepienia grupy I, m.in. pensjonariuszy domów pomocy społecznej, osób powyżej 60 lat, służb mundurowych i nauczycieli, mają się rozpocząć 25 stycznia.

Ważnym elementem procesu szczepień będzie indywidualne zaproszenie (e-skierowanie) ważne 60 dni od dnia wystawienia. Zaproszenia generowane automatycznie w systemie P1 – Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych – zgodnie z kolejnością szczepień dla określonych grup wiekowych, zawodowych. Ponadto lekarze będą mogli wystawić dla pacjenta indywidualne e-skierowania (np. dla osoby nieposiadającej numeru PESEL czy dla osoby, która nie mogła poddać się szczepieniu w okresie ważności pierwszego e-skierowania). Umówienie się na szczepienie nie będzie wymagało posiadania numeru e-skierowania, wystarczające będzie podanie swoich danych osobowych (system e-Rejestracji będzie zintegrowany z systemem P1, co umożliwi automatyczną weryfikację ważności e-skierowania).

15 grudnia ruszyła specjalna strona internetowa https://www.gov.pl/web/szczepimysie, gdzie znajdują się kompleksowe i sprawdzone informacje na temat szczepionki. Działa również bezpłatna, całodobowa infolinia Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19, dostępna pod numerem 989.

Źródło: Ministerstwo Zdrowia


Współpraca Kornel Wawrzyniak

b.igielska@tygodnikprzeglad.pl; k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Karol Makurat/REPORTER

Wydanie: 03/2021, 2021

Kategorie: Kraj