Do beletrystyki jeden krok

Do beletrystyki jeden krok

„Polaków portrety pustynne”, czyli rodak na wakacjach

Jest to już trzecia – po gawędzie podróżniczej „Rowerem po Europie” i przekornej satyrze „Cyrk blagiera” – książka Marka Jóźwika. Autor uprawia pełne swady dziennikarstwo radiowe i telewizyjne i byłby syty sławy (a także zapewniłby sobie sytość konsumencką) bez publikacji książkowych; trudno więc oprzeć się przypuszczeniu, że z jakichś ponadutylitarnych względów odczuwa potrzebę dyscyplinowania swej narracyjnej swady w wypowiedziach ujmowanych w formę druków zwartych.
W tej trzeciej książce – opatrzonej intrygującym tytułem „Polaków portrety pustynne” – ta potrzeba wykrystalizowała się w sposób bardziej wyrazisty. I to ona właśnie uczyniła z tej książki najwyższe z dotychczasowych osiągnięć pisarskich Jóźwika.
Przede wszystkim dlatego, że dokonał w tej książce komasacji i sublimacji cyklu błyskotliwych felietonów publikowanych kilka lat temu na łamach „Rzeczpospolitej”. Czytywało się je w tym dzienniku z rozbawieniem szczerym i doznawało za ich sprawą wielu satysfakcji poznawczych z zakresu obyczajowości rodaków w sytuacji wakacyjnego rozluźnienia, w której dopiero „nie ma zmiłuj”. Nie można się osłaniać „półpancerzami praktycznymi” (by sięgnąć po klasyczną formułkę Mrożka, niezapomnianą, mimo że już półwiecze mija od dni, w których ją stworzono) – nie da się też maskować zawodowymi ani „godnościowymi” pozami wewnętrznej i egzystencjalnej pustki ani integralnego samozniewolenia. Ale gazetowa lektura tych felietonów rozmywała nie tylko panoramiczność wizji, jaką stwarzały, lecz także ich – jeśli tak można powiedzieć – stylistyczną dramaturgię.
Wyobrażenia o literackim potencjale zebranych w omawianej książce felietonów nabrać można, dopiero wyrywając je z doraźnego dziennikowego kontekstu, który je spłycał i dezintegrował. Dopiero w książkowej kompozycji odsłaniają w pełni niebywale chłonny słuch językowy autora. „Polaków portrety pustynne” to jedno z najwnikliwszych studiów języka potocznego, w jakim wypowiada się – i w jakim żyje – przytłaczająca większość ludności dzisiejszej Polski. W sytuacjach zdeterminowanych zawodowymi obowiązkami i rygorami protokolarnymi język ten jest najczęściej zrutynizowany. W sytuacjach urlopowego zrelaksowania natomiast nie ujawnia się żadna indolencja czy niemota, ale wręcz rozpasana inwencja w operowaniu zbitkami słownymi zapamiętanymi z tekstów podawanych kiedyś „do wierzenia” w toku edukacji świeckiej i kościelnej, uzupełniana kalkami językowymi z przypadkowych zasłyszeń. Z rzadka okrasza tę glątwę neologizm spontaniczny, niekiedy zaskakujący intuicyjną trafnością skojarzeń i spontaniczną odkrywczością konstatacji lub też żywiołowym zmysłem absurdu.
Tej muzykalności językowej zawdzięczała kiedyś swą siłę proza „rewolucji językowej”, promowana przez Henryka Berezę; aktu jej nobilitacji artystycznej dokonał przed czterema blisko dekadami Jerzy Andrzejewski w niedocenionej „Apelacji”. Zawdzięczamy temu uwrażliwieniu językowemu najlepsze karty twórczości wczesnego Marka Nowakowskiego, zapomnianego już Andrzeja Brychta; dziś najskuteczniej, w rozumieniu artystycznym, wykorzystuje je Janusz Anderman. Jóźwik ma wszelkie dane po temu, by dołączyć do ich grona – a „Polaków portrety pustynne” są przekonującym dowodem na to, że staje się świadomy swych możliwości.
Aby się w pełni rozwinąć, musi jednak nie tylko scalać zebrane na reporterskich szlakach spostrzeżenia i zasłyszenia, lecz także wtopić je w metaforę głębszą i nośniejszą od felietonowej drwiny wyrażonej w tytule jego ostatniej książki. Bezradność portretowanych przezeń ludzi, kiedy mogliby się znaleźć poza stadem, nieumiejętność zdobycia się na zachowania pozastadne sięga głębiej poza parodiowaną językową glątwę, choć najdosłowniej się w niej objawia. I to coś tkwiące głębiej czeka, by Jóźwik dokopał się doń swym piórem, wyrastającym już zdecydowanie poza ramy dziennikarskiego raportu – i to coś zapewniłoby jego prozie rangę artystyczną.

Marek Jóźwik, Polaków portrety pustynne, Wydawnictwo Fontanna, Warszawa 2008

 

Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Książki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy