Do Turcji na leczenie

Do Turcji na leczenie

Pacjenci nie czekają w długich kolejkach

Jest po godz. 23. Wpisuję w przeglądarce adres www.mhrs.gov.tr i wyskakuje mi mapa Turcji. Po rejestracji wybieram na mapie Stambuł, gdzie oficjalnie mieszka ponad 15 mln obywateli, a według szacunków, łącznie z niezameldowanymi, ponad 17 mln. Po kolei wybieram na stronie moją dzielnicę, szpital oraz dermatologa – rejestruję się do lekarza na następny dzień na godz. 8.20. Wizyta u okulisty na jutro też jest dostępna. Próbuję więc wybrać jeden z najbardziej oblężonych szpitali, czyli Szpital Chirurgii Klatki Piersiowej, Serca oraz Naczyń dr. Siyamiego Erseka. Mogę się zapisać na następny dzień do chirurga naczyniowego lub kardiologa. W szpitalu Koşuyolu podobna sytuacja. Tak samo jest po europejskiej stronie Bosforu. Niezależnie od tego, jakiego lekarza specjalisty szukamy, na następny dzień jest mnóstwo miejsc. Czasem trzeba poczekać dwa dni albo kilka. Pacjent, który nie chce czekać, może pojechać do lekarza w sąsiedniej dzielnicy lub kilka dzielnic dalej i na pewno zostanie przyjęty od razu.

Ale to w końcu Stambuł, metropolia. Wybieram więc miasto Hakkari – najdalej wysunięte na południowy wschód Turcji, na granicy z Iranem i Irakiem. Jedno z najbardziej zacofanych miast w kraju, bo na górzystym terenie w kontynentalnym klimacie trudno cokolwiek uprawiać. W dodatku od lat w regionie trwa walka między armią turecką a kurdyjskimi bojownikami. Jednak i w Hakkari znajduję na następny dzień wolne miejsca u chirurga ogólnego, kardiochirurga, okulisty czy dermatologa. Podobnie łatwo dostać się do lekarza w miasteczku Bayburt w głębi Anatolii. W szpitalu publicznym na następny dzień są miejsca u neurologa, kardiologa, laryngologa…

Bez skierowania

W tureckiej publicznej służbie zdrowia nie obowiązuje skierowanie. Pacjent ubezpieczony w tutejszym NFZ, czyli SGK (Sosyal Güvenlik Kurumu – Instytut Bezpieczeństwa Socjalnego), ma prawo pójść do lekarza pierwszego kontaktu albo do lekarza specjalisty. Może iść do przychodni albo do publicznego szpitala. Żeby nie tracić czasu, Turcy zazwyczaj od razu udają się do specjalistów, a do lekarzy pierwszego kontaktu zgłaszają się albo po receptę na regularnie zażywane leki, albo z powodu lekkich dolegliwości, np. przeziębienia.

Tureccy pacjenci w ramach SGK mogą także zgłaszać się do prywatnych szpitali, jednak tu, zależnie od placówki oraz wykonanych zabiegów, obowiązuje ich opłata różnicowa wynikająca z umowy SGK z danym szpitalem (może to być w przeliczeniu ok. 200 albo 400 zł, kwota zależy od zabiegu oraz szpitala). Jeśli zgłoszenie do szpitala prywatnego kwalifikuje się na ostry dyżur, pacjent nie płaci ani grosza. Również koszty intensywnej terapii, leczenia oparzeń bądź raka, usług zdrowotnych dla noworodków, usług medycznych dotyczących zabiegów chirurgicznych z powodu wad wrodzonych, usług związanych z przeszczepem narządów, tkanek i komórek macierzystych, zabiegów hemodializy, procedur chirurgicznych w chirurgii sercowo-naczyniowej i niektórych innych usług są w szpitalach prywatnych całkowicie pokrywane przez SGK.

Na badania też nie trzeba długo czekać. Wykonuje się je w ciągu kilku dni lub tygodni, a dla pacjenta są one bezpłatne. Na przykład w szpitalu Koşuyolu w Stambule wizyta u kardiologa, wiele badań, w tym badanie krwi, EKG, echo serca, badanie metodą Holtera, test wysiłkowy i konsultacja wyników u specjalisty zajmuje pacjentowi około tygodnia. Autorce tego artykułu w Szpitalu dr. Lütfiego Kırdara w Stambule zrobiono rezonans magnetyczny w nocy z soboty na niedzielę, po dwóch tygodniach oczekiwania. Kiedy wyznaczono termin rezonansu, wydawało mi się, że to jakaś pomyłka, jednak pani z rejestracji powiedziała, że jest sprzęt, jest ekipa, więc nie ma przeszkód, aby pracować pełną parą. Sytuacja na prowincji czy w głębi Anatolii niewiele się różni od realiów Stambułu.

Leki nie rujnują kieszeni

Korzystnie dla pacjenta wygląda także sytuacja przy zakupie leków. Według wydanego w czerwcu br. komunikatu SGK refunduje 8554 leki. Emeryci płacą tylko 10% ceny farmaceutyków, a pacjenci pracujący – 20%, resztę dopłaca SGK. Oprócz tego umożliwia pacjentom otrzymywanie darmowych leków na choroby przewlekłe, np. euthyroxu czy insuliny NovoRapid FlexPen. Całkowicie darmowe dla chorych na cukrzycę są glukometry i paski do nich. Co trzy lata Turcy mają prawo do 100-procentowej refundacji okularów korekcyjnych. Jeśli w tym czasie dochodzi do zmiany wady wzroku, szkła wymienia się znowu nieodpłatnie. Pacjenci niepełnosprawni z odpowiednim zaświadczeniem wydanym przez radę lekarską mogą otrzymać bezpłatnie prawie wszystkie wyroby medyczne, urządzenia rehabilitacyjne, ortezy i protezy.

Nawet jeżeli Turek kupuje lek w pełni odpłatnie, i tak płaci za niego znacznie mniej niż w Polsce. Na przykład euthyrox 75 mg 100 tabletek u nas kosztuje 13,5 zł (cena w jednej z aptek sieciowych), w Turcji po przeliczeniu – 8 zł. Parlodel 25 mg 30 tabletek – 74 zł w Polsce, 17 zł w Turcji, voltaren 25 mg 20 tabletek – 21 zł w Polsce, w Turcji 11 zł, augmentin 1000 mg 14 tabletek – 31,5 zł, w Turcji – 17 zł. Zastępca prezesa Centrum Badań Finansów Zdrowia i Międzynarodowego Bezpieczeństwa Pacjentów dr Hasan Güler niskie ceny leków tłumaczy dekretem ówczesnego premiera Erdoğana wydanym w 2004 r. Turecki Instytut Farmaceutyczny oraz Urządzeń Medycznych co roku jako punkt odniesienia wybiera od pięciu do dziesięciu krajów europejskich, na podstawie tamtejszych cen ustala średnie ceny leków i nie pozwala firmom farmaceutycznym, które działają na rynku tureckim, przekraczać ustalonych kwot. Przed rokiem 2004 popularny lek obniżający cholesterol kosztował ok. 50 zł. – Teraz, po 15 latach od wprowadzenia dekretu, 8 zł – mówi dr Güler.

Więcej leczysz, więcej zarabiasz

Summa summarum, kondycję tureckiej opieki zdrowotnej można nazwać cudem Erdoğana. Prezydent ma na sumieniu zawłaszczanie instytucji państwa, w tym policji, sądownictwa i agencji wywiadu, wywieranie nacisków na media, zwalnianie dziennikarzy z pracy, a nawet wysyłanie ich do więzienia, pozbawianie pracy krytycznych wobec niego wykładowców akademickich, zamykanie w więzieniach przeciwników politycznych, m.in. Selahattina Demirtaşa, jednak w tureckim systemie opieki zdrowotnej za jego rządów dokonano rewolucji. Przed erą Erdoğana wyglądał on tak samo jak dzisiaj w Polsce. Miesiącami czekało się na wizyty i badania. Terminy operacji wyznaczano za kilka lat, a SGK nie refundował większości leków i wyrobów medycznych.

Dr Hasan Güler wyjaśnia tę zmianę transformacją przeprowadzoną w służbie zdrowia. Przed 2002 r. 90% lekarzy obok pracy w placówkach publicznych miało jeszcze prywatne gabinety. Obecnie ponad 90% pracuje tylko w placówkach państwowych. – Wprowadziliśmy system oparty na wydajności lekarzy: im więcej pacjentów zbadali, im więcej pracowali, tym więcej zarabiali. Ich pensje wzrosły dzięki temu 2,5-3 razy, dlatego zaczęli zamykać swoje gabinety i dobrowolnie pracować dłużej w placówkach publicznych, ponieważ to umożliwiło im osiąganie takich samych zarobków, jak kiedyś w ich gabinetach. Jednak u siebie musieli pracować po południu, wieczorami lub w weekendy, nie mówiąc już o kosztach najmu, zatrudnienia sekretarki czy innych kosztach związanych z funkcjonowaniem gabinetu – podkreśla Hasan Güler. – Zdecentralizowanie zarządzania w szpitalach, przenoszenie uprawnień na władze szpitali, elastyczność w zarządzaniu, swoboda w korzystaniu z własnych zasobów oraz wprowadzenie premii dla pracowników z usług komercyjnych zwiększyły wydajność instytucji opieki zdrowotnej i przekształciły je w zorientowane na pacjenta. Natomiast badania laboratoryjne, obrazowanie medyczne i wiele innych usług zaczęliśmy realizować w sektorze prywatnym, co spowodowało zmniejszenie kolejek.

Według statystyk populacja Turcji w ciągu ostatnich 17 lat wzrosła z 65 do 82 mln, a liczba osób zgłaszających się do instytucji opieki zdrowotnej – od 2,5 do 8,5 razy. Wydatki na zdrowie w latach 2002-2015 zwiększyły się nominalnie 4,5 razy, a w rzeczywistości 0,7 raza, suma wydatków na ochronę zdrowia wynosi 4,5% PKB, tymczasem Turek, który odprowadza składki na SGK, płaci prawie tyle samo, ile Polak na NFZ.

– Za przełom, jakiego dokonaliśmy w opiece zdrowotnej, otrzymaliśmy wiele nagród od wielu prestiżowych instytucji międzynarodowych, w tym Światowej Organizacji Zdrowia. Chętnie doradzimy innym państwom, jak wprowadzić podobne reformy – deklaruje dr Güler.

Fot. United Nations Population Fund

Wydanie: 2019, 31/2019

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. ireneusz50
    ireneusz50 3 sierpnia, 2019, 22:43

    przeciętny Polak wie ze Turcja to 3 świat, tylko nie wie ze Polska to swiat nieklasyfikowany.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy