Doda wśród dinozaurów

Doda wśród dinozaurów

Ile będzie kosztował absurdalny proces piosenkarki o „naprutych” proroków?

To nie jest sesja fotograficzna, w tej sali pani nie występuje jako artystka – przypomina surowo sędzia, notabene w wieku Dody. Dorota Rabczewska z miną „wcale mnie to nie bawi” przestaje pozować fotoreporterom. Ci z wielkim harmidrem wycofują się na korytarz. Proces piosenkarki może się zacząć.
Oskarżonej (lat 27, stanu wolnego, wykształcenie średnie, właścicielka audi Q7, deklaruje dochody kilkanaście tysięcy miesięcznie) postawiono zarzut z oskarżenia publicznego obrazy uczuć religijnych innych osób i publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej.
Latem 2009 r. Doda w wywiadzie dla portalu Dziennik.pl wyznała, że jeśli chodzi o Biblię, to „ciężko wierzyć w coś, co spisał ktoś napruty winem i palący jakieś zioła”. To już bardziej wierzy w dinozaury.
Wywiad przeczytał Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, od dłuższego czasu tropiący jako bluźniercę Adama Darskiego, Nergala, lidera deathmetalowego zespołu Behemoth, a w 2009 r. narzeczonego Doroty Rabczewskiej.
Złożył doniesienie do prokuratury, że znana z różnych prowokacji artystka estradowa z premedytacją obraziła uczucia religijne wielu osób, porównała bowiem twórców Biblii do narkomanów i alkoholików. Poparł go w liście do ministra sprawiedliwości senator PiS Ryszard Kogut.
Nim doszło do przesłuchania Dody, Nowak niestrudzenie tropił ją w całej Polsce, namawiając organizatorów spotkań z artystką do odwołania imprez. Wysyłał do władz różnych miast w kraju apele, aby uniemożliwiły jej koncerty.
Tak było w Tomaszowie Lubelskim, gdzie miejscowy dom kultury musiał się podeprzeć życzliwą dla artystki opinią duchownego z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
Protesty Nowaka trafiły też do prezydenta Kołobrzegu i burmistrza Międzyzdrojów.

Napruty – pozytywnie nastawiony

Doda wezwana do prokuratury na przesłuchanie uznała pretensje przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami za absurdalne. Śledczy musieli z całą powagą zapisać w protokole, że podejrzana twierdzi, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić, bo z natury jest pokojowo nastawiona do ludzi. Chce być dobra sama z siebie, a nie dlatego, że „tak jej każe Pan Bóg czy jakiś apostoł”.
– Co oznacza napruty? – usiłował uściślić prokurator.
– Pozytywnie nastawiony.
– A dlaczego autorzy Biblii mieliby palić zioła?
– W celu leczniczym, wtedy aspiryny nie było.
Pozostała kwestia dinozaurów, w których istnienie artystka skandalistka wierzy bardziej niż w „tych wszystkich gości, spisujących te niesamowite historie”. Otóż, jak wyjaśniła przesłuchiwana, przedpotopowe potwory w jej refleksjach wzięły się stąd, że wiedzę o Biblii czerpie z kanałów Discovery i Planete.
Po przesłuchaniu prokuratura odmówiła dalszego śledztwa, uznawszy, że wypowiedź artystki nie jest przestępstwem. Poza Nowakiem nikt się nie poczuł urażony, nie nadszedł żaden protest od hierarchów ani Kościoła katolickiego, ani innych wyznań chrześcijańskich.
Ale Ryszard Nowak jako przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami oraz Ryszard Kogut w randze senatora PiS złożyli zażalenie i sąd nakazał prokuraturze podjęcie śledztwa. Dorota Rabczewska dostała akt oskarżenia.
Jej adwokat Sergiusz Doniecki usiłował powstrzymać puszczenie w ruch machiny sprawiedliwości, jednakże sąd odmówił uwzględnienia wniosku obrony o umorzenie sprawy. Z uzasadnienia: „Nie można mówić, że czyn oskarżonej ma znikomą szkodliwość społeczną. Choć pokrzywdzonych w sprawie ustalono tylko dwóch, to pani Rabczewska jest osobą publiczną, której postawa i styl bycia może stanowić wzór do naśladowania. Wniosek o umorzenie jest przedwczesny, muszą być przesłuchani biegli i oskarżona”.
W tej sytuacji prokurator znalazł w kodeksie karnym stosowny artykuł 196, który stanowi: „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Pozostało już tylko wyznaczenie terminu rozprawy.

Do psychiatry

Oskarżyciel posiłkowy Ryszard Nowak, podobnie jak jego przeciwniczka, lubi, aby słuchały go tłumy. Na rozprawie grzmiał: – Doda w wywiadzie obraziła miliony chrześcijan.
Sąd szukał konkretów: – Jak pan odczuł te słowa?
Na to przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami odpowiedział, że on osobiście jest tolerancyjny, co oznacza, że w XXI w. można się zapisać do każdego Kościoła. Ale ten okropny wywiad nawet satanistom się nie podobał, bo mówili, że święte księgi należy szanować.
Również senator Kogut, który notabene kwestionowanego wywiadu w internecie nie czytał i dowiedział się o nim z „Super Expressu”, najpierw złożył deklarację swojej łagodności („Nie jestem człowiekiem mściwym, nie zionę nienawiścią”), jednak po chwili w słowach najwyższego oburzenia wskazał na oskarżoną jako kogoś, kto dla podniesienia własnej popularności atakuje jego świętą wiarę.
A dlaczego Nowak mimo łagodnego charakteru tak zabiegał, aby posadzić Dodę na ławie oskarżonych?
Piosenkarka miała gotową odpowiedź: – Pan Nowak jest fanatykiem, przewrażliwionym na moim punkcie, od kiedy mój były narzeczony Adam Darski stał się jego wrogiem. Twierdzi, że jest on diabłem wcielonym.
Ripostą oskarżyciela posiłkowego było skierowanie Doroty Rabczewskiej na badanie psychiatryczne. Wyczytał bowiem na portalu Plotek.pl, że artystka szuka pomocy w gabinetach psychologów.
Adwokat Dody złożył wniosek przeciwny: o przesłuchanie Ryszarda Nowaka z udziałem biegłych psychologa i psychiatry. Bo tropiciel sekt sam się przyznał (na procesie o lobbing, gdzie występuje jako poszkodowany), że korzysta z kozetki psychoterapeuty.
Sędzię przekonało wyjaśnienie oskarżonej, że informacje z plotkarskiego portalu są wymyślone (Doda: – Na głowę się nie leczę, kręgosłup mam chory), uznała natomiast wniosek mec. Donieckiego.

Doda ziewa, ksiądz się uśmiecha

Nim doszło do zbadania Nowaka przez biegłych, przed sądem stawali świadkowie i znawcy piśmiennictwa biblijnego.
Red. Iwona Aleksandrowska, autorka wywiadu, który spowodował tyle zamieszania, opowiedziała o okolicznościach, w jakich rozmawiała z Dodą: – To było przed festiwalem w Sopocie. Artystce potrzebny był szum medialny, żeby zwiększyć oglądalność, cała jej egzystencja artystyczna jest na tym oparta. No i zeszło na Biblię…
Słowem, żadne bluźnierstwo, po prostu chęć zaistnienia w mediach.
Ale sędzia drążyła dalej. Prof. Ewa Wipszycka-Bravo z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka od historii starożytnej, miała ocenić przed sądem, czy słowa Dody mogą bezpośrednio godzić w autorytet Pisma Świętego.
Z długiego wywodu dowiedzieliśmy się, że Stary Testament to ogromny zbiór dzieł literackich, który powstawał na przestrzeni niemal tysiąca lat i miał różnych autorów. Były wśród nich postacie historyczne, ale też część tekstów ma charakter anonimowy. Za autorów Biblii szanowanych, wręcz czczonych, uznawano proroków. Ale historyk nie wypowiada się na temat natchnionego charakteru świętych pism jakiejkolwiek religii; może tylko stwierdzić, że istnieje grupa ludzi, która słyszy w tych księgach głos Boga, a autor jest jego narzędziem. Badaczom trudno ustalić autorstwo Starego Testamentu. Np. Pięcioksiąg przypisuje się Mojżeszowi, ale z punktu widzenia nauki nie jest to możliwe.
– Czy słowa Dody z wywiadu mogą godzić bezpośrednio w autorytet Pisma Świętego? – zapytała sędzia.
– Tak – orzekła pani profesor, ale zaraz dodała, że za ataki na Biblię karano jedynie w bardzo odległej przeszłości.
W kwestii dinozaurów prof. Ewa Wipszycka-Bravo poinformowała, że o problemie pominięcia tych zwierząt w biblijnym opisie stworzenia świata (a także w Arce Noego) wypowiadał się Sobór Watykański II. Uznano, że prorocy nie wspomnieli o tych potworach, bo dowiedzieliśmy się o ich istnieniu dopiero w czasach nowożytnych.
Obrońca Dody próbował sprowadzić naukowy wywód do poziomu masowego odbiorcy.
– Czy może pani profesor wykluczyć – zwrócił się do biegłej – że żaden z autorów Biblii nie nadużywał wina?
– Jesteśmy w kulturze śródziemnomorskiej, gdzie spożywanie wina jest rzeczą naturalną, a poza tym historyk nie wypowiada się w kwestii norm spożycia trunków. Można tylko zauważyć, że autorzy świętych ksiąg nie byli pozbawieni swej ludzkiej natury.
– Ciepło, ciepło – pomyślał zapewne adwokat Dody, bo wyraźnie ucieszony odpowiedzią drążył temat.
– A czy w tamtych czasach ludzie czymś się odurzali?
– Znano sposoby wprowadzania się w trans.
– Czy używano wtedy ziół?
– Bez wątpienia.
Ryszard Nowak miał do pani profesor tylko jedno, ale jakże zasadnicze pytanie: czy potwierdza, że twórcą Biblii jest sam Bóg. Tak czy nie?
– To jest poza możliwością badania historyka – uchyliła się Wipszycka-Bravo.
Na życzenie sądu nad wywiadem Dody pochylił się drugi biegły, językoznawca z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Rady Języka Polskiego, prof. Tadeusz Zgółka. Zeznał, że sensem komunikacyjnym wypowiedzi Doroty Rabczewskiej jest prowokacja. Dla przykładu filolog dogłębnie zanalizował często używane przez oskarżoną słówko: zajebisty.
Bardzo surowo ocenił internetową wypowiedź artystki kolejny biegły – ks. Dariusz Sztuk. Według tego wykładowcy w szkole salezjanów, Pismo Święte jest jedyną księgą na świecie, którą czyta się w obecności jej autora, czyli Boga. Zatem oskarżona ugodziła w świętych Kościoła.
Wywód nie był długi, ale Doda i tak z trudem powstrzymywała ziewanie. Już kilka razy na tym procesie dziwiła się, że siedzi na ławie oskarżonych, skoro nawet jej mocno wierząca babcia nie zgorszyła się kwestionowanym wywiadem.
Gdy dyskusja biegłego z jej obrońcą zamieniła się w pogawędkę o tym, jak to było z piciem wina przez świętych, artystka przerwała malowanie ust i z niewinną miną zapytała biegłego, który akurat się uśmiechał: – A ksiądz jest na mnie obrażony?
– Uśmiecham się, bo nie jestem tu jako osoba prywatna – odparł duchowny.

Nie ma sprawy?

Na ostatnią w tym roku rozprawę (następna w styczniu 2012 r.) oskarżona nie przyszła, senator Kogut też nie, za to pokazał się uśmiechnięty Ryszard Nowak. Oznajmił oczekującym pod drzwiami dziennikarzom, że z jego głową wszystko w porządku, ma dla sądu diagnozę z badania psychiatrycznego. A poza tym… on już nie jest oskarżycielem posiłkowym – po kilkugodzinnych mediacjach zawarł z Dorotą Rabczewską ugodę. Doszło do tego w Ciechanowie, przy okazji zupełnie innego ich procesu, w którym role się odwróciły: to Doda wytoczyła Nowakowi sprawę karną o pomówienie, bo usiłował nie dopuścić do jej „bluźnierczych” koncertów.
A wracając do procesu o Biblię: – Wycofaliśmy wszystkie słowa, które padły z obu stron – poinformował dziennikarzy Nowak. – Ja nie będę tropił koncertów Dody, a ona nie będzie się wypowiadać publicznie o Piśmie Świętym. Sąd w Ciechanowie to klepnął.
Wszystko to Nowak powtórzył przed sądem warszawskim w przekonaniu, że to zakończy proces. Już po rozprawie otoczyli go dziennikarze, aby zapytać, co tak naprawdę się stało, że zrezygnował z oskarżenia.
Na pewno nie był to efekt zmęczenia materiału. Dla przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami procesy to codzienność. Sam opowiadał o sądowych potyczkach z Nergalem: – Wojuję z nim trzy lata i będę wojował nadal.
Wreszcie Nowak wyznał, że pogodził się z Rabczewską za namową swojej mamy, która nie rozumiała, dlaczego ciągle się tej Dody tak czepia.
– To nie jest kobieta w moim typie – dodał tropiciel sekt po namyśle (zaprzeczając temu, co mówił wcześniej) – o wiele więcej satysfakcji daje mi procesowanie się z Adamem Darskim.
Choć nie ma sukcesów w tej dziedzinie. Prokuratura w Gdańsku umorzyła jego ostatnie doniesienie na lidera zespołu Behemoth, że publicznie zachwala zabójstwa chrześcijan. Ale toczy się inny proces.

Jeden Kogut nie wystarczy

Wbrew przekonaniu Nowaka jego ustąpienie nie zakończyło procesu. Prokuraturze to nie wystarcza. Sąd nadal musi się biedzić z oskarżeniem z urzędu. Ale pojawił się pewien kłopot prawny: do skazania z artykułu o znieważeniu uczuć religijnych trzeba co najmniej dwóch pokrzywdzonych „w imieniu milionów”, a został tylko Ryszard Kogut.
Tak czy owak sąd uprzedził adwokata Doroty Rabczewskiej, że jeśli oskarżona nie stawi się w styczniu na rozprawie, może być ukarana.
Doda zapewne się podporządkuje, nie raz jej nazwisko widniało na wokandzie, wie, do jakiej granicy można się posunąć. Jak dotąd nie pogruchotały jej młyny sprawiedliwości. Wygrała proces w zielonogórskim sądzie, który wytoczyła hiphopowcom z Grupy Operacyjnej za określenia blachara i plastikowy manekin. Tak nazwał piosenkarkę Mieszko Sibilski.
Znany raper naraził się Dodzie dwukrotnie. Najpierw natknęła się w internecie na list, który skierował do jej byłego męża, bramkarza Radosława Majdana. Sibilski napisał: „Brawo Radek! Na Twoim miejscu też bym zdradzał taką babę! Z inteligentniejszą…”. I tak dalej – coraz ostrzej, napastliwiej, znieważająco. Inwektywy pod swoim adresem Doda usłyszała też w piosence Grupy Operacyjnej „Podobne przypadki”. Szczególnie oburzyło ją określenie blachara. Odpowiedziała pozwem.
Sąd, uznając Sibilskiego za winnego, oparł się na opinii, którą przedstawił prof. Marian Bugajski, językoznawca z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
„Blachara określa kobietę, która wartościuje mężczyzn ze względu na markę samochodu, którym jeżdżą. Odnosi się to także do dziewczyny, która leci na samochód chłopaka, lub takiej, która w samochodach uprawia seks za pieniądze”, napisał biegły w ekspertyzie.
Doda wygrała też cywilny proces z „Super Expressem”. Tabloid pozwała o to, że napisano, iż nie założyła majtek na wręczenie Telekamer. Doda twierdziła że „Super Express” pozbawił ją bielizny za pomocą obróbki komputerowej. Sąd rozstrzygnął (znów była niezbędna pomoc biegłych), że piosenkarka miała na sobie bieliznę.

Tam, gdzie chodzi o sprawiedliwość, nie wypada mówić o pieniądzach. Ale może by tak wścibski inspektor podliczył koszty uwiarygodniania wyrokiem sądowym retorycznego pytania, czy przy spisywaniu ksiąg Starego Testamentu obok proroków siedział Bóg? Podatnicy byliby zainteresowani.
Helena Kowalik

Wydanie: 2011, 51-52/2011

Kategorie: Reportaż

Komentarze

  1. chocheman
    chocheman 30 grudnia, 2011, 05:27

    No coz, Doda bedzie musiala sie napic i napalic ” ziolek” , i sprobowac COS napisac, aby przekonac Sad ze to co powiedziala jest mozliwe !
    To moze byc ponad jej watle sily……

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy