Dolina Vratna

Zapraszamy na jesienną wyprawę do najpiękniejszej doliny Słowacji

Vratna leży w samym centrum gór Mała Fatra. Najlepiej dostać się tutaj, przekraczając granicę w Chyżnem. Jeśli jedziemy samochodem, najpierw należy skierować się na Żilinę, a w niej skręcić na Terchową, stąd już tylko cztery kilometry do doliny. Niezmotoryzowani po przekroczeniu granicy muszą dostać się autobusem lub autostopem (to tylko cztery kilometry) do miasteczka Trstena (Trzciana), potem kolejką do stacji Kralovany i przesiąść się na pociąg do Żiliny, skąd już tylko pół godziny jazdy autobusem SAD (odpowiednik naszego PKS).
Dolina Vratna ma kształt litery L, na końcu dłuższego ramienia jest schronisko Chata Vratna i stacja wyciągu krzesełkowego na szczyt Chleb; krótsze ramię wieńczy osada Stefanova – najlepsze miejsce na nocleg. Co prawda we wszystkich przewodnikach i folderach słowackich jako najważniejszą bazę noclegową podaje się Terchową, ale niestety oddaloną cztery kilometry od serca doliny.
W Stefanovej mamy najwięcej tanich kwater prywatnych, są też droższe pensjonaty. Niedaleko znajduje się hotel Boboty, swego czasu bardzo popularny wśród turystów z Polski (jedyny w okolicy obiekt z krytym basenem). Kilometr od skrzyżowania asfaltówki, w stronę wyciągu na Chleb, znajduje się najlepsza knajpka Stary Dwór – podają tu niedietetyczne, lecz smaczne danie czarnogórski bravcovy, czyli schabowy zapiekany z boczkiem i serem w panierce.
Góry otaczające dolinę są niezwykle zróżnicowane. Mamy tutaj szczyty o charakterze tatrzańskim (Wielki i Mały Rozszutec), wierzchołki przypominające porośnięte lasami Beskidy, skały jak w Pieninach (Sokolie, Boboty) i góry z połoninami (Południowy Gruń). Tutejsze trasy należą do krótszych. Wychodząc na szlak po śniadaniu, wracamy na obiad.
Jako rozgrzewkę proponujemy wejście na halę na Gruni (schronisko), po krótkim odpoczynku – na Południowy Gruń i zejście leśnym szlakiem do Stefanowej. To łatwa, bardzo malownicza trasa z pięknym widokiem na wystające skalne szczyty obu Rozszutców.
Najbardziej „honorna” w tych górach jest wyprawa na Wielki Rozszutec (1610 m). Proponujemy drogę przez przełęcz Miedziholie. Po 2,5 godz. lekkiej wspinaczki po skałach (kilka łańcuchów) jesteśmy na szczycie. Potem schodzimy na przełęcz Miedzirozszutce. Stąd albo możemy wdrapać się na Mały Rozszutec (1343 m) i zejść do Terchowej, albo zejść przez słynne Diery (dziury). Górne i Dolne Dziury to wąwozy, którymi spływają potoki tworzące wodospady. Poruszamy się wąskimi ścieżkami wśród wysokich skał lub po kładkach, mostkach i metalowych schodkach. W ostatnich latach zaniedbano naprawę tych udogodnień i są w kilku miejscach uszkodzone, chybotliwe, nawet dość niebezpieczne (zwłaszcza dla dzieci). Warto najpierw zejść przez Górne Dziury, a potem wejść w Dolne, by wzdłuż potoku Biała Woda dojść do Terchowej. To spokojne miasteczko rozsławił podobno urodzony tutaj Janosik, dlatego każdego roku na przełomie lipca i sierpnia odbywają się Janosikowe Dni – festiwal kapel ludowych ze Słowacji, Czech i Moraw. W Terchowej nie zabrakło oczywiście małego Muzeum Janosika, zaś na wzgórzu przy drodze prowadzącej do Doliny Vratnej stoi kilkumetrowy pomnik zbójnika. Z przypomina postać hutnika, z powodu stroju, a zwłaszcza kapelusza odbiegającego wyglądem od nakrycia głowy Perepeczki. W Terchowej jest mnóstwo kwater prywatnych (właściwie w każdym domu), a także pensjonaty i nowoczesne hotele.
W lecie w dolinie działają dwa wyciągi krzesełkowe. Jednym możemy dostać się na Halę Gruń, drugim – wjechać na Chleb (1647 m), z niego po 20 minutach dojdziemy na najwyższy szczyt Małej Fatry – Wielki Krywań Małofatrzański (1709 m). Widać stąd panoramę Małej Fatry: oba Rozszutce, dolinę i główną grań. Wędrówka nią to następny cel. Zaczynamy od wjazdu lub wejścia na Chleb. Podczas trzy-, czterogodzinnego marszu którego „zdobywamy” kilka szczytów, m.in. Mały Krywań (1671 m) i Piekielnik (1609 m). Schodząc z pokrytego kosodrzewiną Suchego, trafiamy do schroniska Pod Suchym. Mamy teraz dwie możliwości: nocujemy i rano idziemy w dół albo spieszymy się, by o zachodzie słońca dotrzeć w ruiny zamku Stary Hrad. To bardzo wąska budowla położona w romantycznej scenerii na zalesionym zboczu, tuż nad stromym urwiskiem sto metrów nad rzeką Wag. Z zamku tylko pół godziny dzieli nas od Strećna. Wracamy autobusem przez Varin albo pociągiem i autobusem przez Żilinę (wieczorem mogą być poważne kłopoty z transportem – zwłaszcza po sezonie).
Po wyczerpującej wycieczce następne dni warto poświęcić na krótkie spacery. Jeden z nich wiedzie przez Boboty. Idziemy asfaltówką dwa kilometry od Stefanovej (parking, początek szlaku), skąd wspinamy się szutrową, stromą ścieżką wzdłuż wapiennych skał, potem nieco ponad godzinę leśną ścieżką przez grzbiet Bobotów. Druga bogatsza we wrażenia trasa to przejście „ścieżką zbójnicką”. Zaczynamy z tego samego miejsca, tylko wspinamy się po drugiej stronie drogi. Wędrówka w górę trwa dłużej – ponad półtorej godziny. Szlak prowadzi bukowym lasem (ok. dwie godziny) aż na szczyt Sokolie. Potem schodzimy łagodną trasą do wspomnianego Starego Dworu.
Życie w Stefanovej płynie spokojnie i jeśli ktoś szuka hucznych rozrywek, tutaj ich nie znajdzie. Świetnie zaopatrzony we wszystko, czego potrzeba turyście, prywatny sklep spożywczy czynny jest od szóstej rano. Kilka knajpek funkcjonuje do późnych godzin wieczornych. Po większe rozrywki i bogatsze zakupy musimy pojechać do Żiliny, przemysłowego miasta z urokliwą starówką otoczoną blokowiskami. Godne obejrzenia są: arkadowy rynek i kilka uliczek oraz pasaż prowadzący z dworca kolejowego do centrum. Jednak lepiej wracać w góry.
Pobyt tutaj jest tańszy niż w słowackiej części Tatr, szlaki malownicze i puste, a widoki wspaniałe – to chyba wystarczy, by przyjechać na jesienny urlop.

 

Wydanie: 2001, 40/2001

Kategorie: Przegląd poleca
Tagi: Adam Gąsior

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy