Dorośli, którzy nie chcą dorosnąć

Prawie co trzeci polski 30-latek nadal korzysta z „matkomatu”

Martyna Harland – psycholog, absolwentka Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich na Uniwersytecie SWPS, a także Warszawskiej Akademii Filmowej. Zajmuje się tematyką emocji i inteligencji emocjonalnej oraz psychologią pozytywną: szczęściem, zdrowiem i jakością dobrego życia. Prowadzi badania nad wpływem filmoterapii na rozwój, samoświadomość oraz rozumienie emocji.

Na ekrany kin wchodzi „Kamper”, pierwszy polski film o pokoleniu kidults. Kim oni są?
– To dorośli, którzy nie chcą dorosnąć i na wszelkie sposoby uciekają od poczucia odpowiedzialności za własne czyny. Takie osoby cieszą się wolnością, ale omija je wszystko, co dorosłość umożliwia, w tym zbudowanie bliskiej więzi z drugą osobą. Stabilizacja kojarzy im się z nudą. Piotruś Pan nieustannie szuka nowych bodźców i spędza czas na dobrej zabawie. Nie chce ani nie potrafi zrozumieć problemów osoby dorosłej.
Skąd się wzięło to zjawisko w Polsce?
– Wolny rynek produkuje coraz większą liczbę narcyzów, egoistów i ludzi, którzy uciekają od odpowiedzialności czy problemów. Mój zysk i sukces liczy się bardziej niż wspólna wygrana czy po prostu drugi człowiek. Jak twierdzą psycholodzy, narcyzm, który silnie łączy się z byciem kidultem, staje się dominującą osobowością naszych czasów. To psychologiczna strategia przetrwania w kulturze, którą stworzyliśmy. Chciałoby się włoskiego dolce vita, a mamy polski dzień świra. Rzeczywistość to więcej, lepiej i szybciej. Maksymalizacja przyjemności stała się celem życia i bycia razem.
Dlaczego akurat teraz to zjawisko tak mocno u nas wybrzmiewa, skoro na świecie termin kidults ukuto już w 1985 r., a jego przedstawiciele doczekali się dziesiątków analiz?
– Wiąże się z tym wiele czynników, choćby styl wychowania – tu da się wskazać nadopiekuńcze matki, które próbują wynagrodzić dzieciom nieobecność ojca pracującego na ich utrzymanie – ale też kultura, w której żyjemy. Dzisiaj za optymalny uznaje się stan neutralności emocjonalnej. Afekt uważany jest za wroga, który przeszkadza w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami w pracy czy w życiu. Nie mamy czasu na rozmowy ani emocje, szczególnie te negatywne i niewygodne. Przez to stoimy w naszym rozwoju emocjonalnym.
Jak oceniasz skalę zjawiska kidults w Polsce? Ludzi, których możemy tak określić, przybywa?
– Na pewno kultura coraz bardziej sprawia, że nie rozumiemy swoich emocji, mamy coraz większe trudności w ich dostrzeganiu i nazywaniu. Syndrom aleksytymii, czyli analfabetyzmu emocjonalnego, to po prostu styl naszego zachowania i funkcjonowania, nie choroba. Tak jak bohater filmu „Wstyd” Steve’a McQueena, grany przez Michaela Fassbendera, nie wiemy, co czujemy, czego chcemy, a upust niewygodnym emocjom dajemy w seksie czy w różnych uzależnieniach. Im bardziej niedojrzały i słaby kidult, tym częściej zapomina się w alkoholu, narkotykach czy hazardzie.
Każdy potrafi zasłonić niewygodny kawałek rzeczywistości przed samym sobą i zaprzeczać własnym emocjom. Tak jak dziecko, które z buzią umazaną kremem mówi: to nie ja zjadłem ciastko. Lepiej udawać, że wszystko jest w porządku, myśleć pozytywnie, że „będzie dobrze”, a to, co złe, jakoś samo się ułoży. Nie da się jednak codziennie iść przez życie tylko w różowych lub czarnych okularach. Ani jedne, ani drugie nie poprawią nam wzroku, wręcz przeciwnie.
W jakim wieku są współcześni kidults, którą formację czy pokolenie reprezentują?
– To ludzie mniej więcej do 35. roku życia, nazywani pokoleniem bumerangów, dziećmi transformacji czy generacją pepsi. Łączy ich to, że nie chcą dorastać. Z badań wynika, że prawie co trzeci polski 30-latek dalej korzysta z „matkomatu”.
Dlaczego nie chcą dorastać?
– Może obrazili się na świat. Na to, że obietnice składane im kiedyś przez rodziców okazały się puste. Dyplomy uczelni przestały mieć znaczenie, etaty, a co się z tym wiąże, stabilność i kariera zwieńczona emeryturą, przestały być w zasięgu ich rąk. Nie wiedzą, jak definiować siebie jako osoby dorosłe, gdy rynek pracy ich nie potrzebuje. Nie wiedzą, kim są. Rzadko mogą o sobie powiedzieć, że mają realny wpływ na swoją przyszłość. Jeden nie może znaleźć pracy, drugi ma jej za dużo. Możliwości, jakie daje współczesny świat, są ogromne, ale to nie znaczy, że istnieje prosta recepta na ich wykorzystanie. Dobrze widać to w projekcie Bookopen, czyli internetowym dzienniku, którego każda kartka została zapisana przez innego 30-latka. To próba pokazania tego pokolenia. Lektura dziennika pozwala podzielić 30-latków na tych, którzy męczą się po ślubie, i tych, którzy męczą się bez niego. Prawie w ogóle nie piszą o pracy czy robieniu kariery. Na pierwszym miejscu są emocje.
Jak wygląda profil psychologiczny kidults? W „Kamperze” jest dość niejednoznaczny, bo mianem tym można określić i Kampera, i Manię, oboje nie wiedzą, czego chcą, i boją się brać odpowiedzialność za swoje decyzje, ale są inni pod kątem ekspresji i oczekiwań.
– Mania i Kamper to dwa różne światy, które się przenikają, ale niestety niczego się od siebie nie uczą. Wbrew pozorom życie Kampera i Mani jest ciężkie, bo są przytłoczeni jego lekkością. To może być w dłuższej perspektywie wyniszczające. Letnie życie, w przeciwieństwie do życia zaangażowanego, gdzie mierzymy się z trudnościami, wywołuje w ludziach uczucie pustki. To bardzo dobre pytanie dla każdego z nas: jak stać się kobietą i mężczyzną, a nie być dziewczynką i chłopcem? Z czym to jest związane? W życiu lepiej stosować dojrzałe mechanizmy obronne, takie jak poczucie humoru czy dystans, niż wypieranie, zaprzeczanie i udawanie, że czegoś nie ma. Tak jak robił Pat junior w „Poradniku pozytywnego myślenia” Davida O. Russella – sam przed sobą udawał, że jego związek trwa. Związki to zabawa dla dorosłych ludzi. Tych, którzy osiągnęli podstawowy poziom dojrzałości emocjonalnej. W związku dojrzałych ludzi nie musi być miło. Chodzi o poczucie satysfakcji, a nie maksymalizację szczęścia. Tylko w głębokim, długotrwałym związku można się nauczyć tego, kim naprawdę jesteśmy i jaki mamy potencjał. Osoby, które nie potrafią nawiązać kontaktu emocjonalnego z innymi, przeżywają tzw. kompleks Kopciuszka opisany w „Galaktyce potrzeb. Psychologii dążeń ludzkich” Kazimierza Obuchowskiego. To kompleks małej wartości.
Czy małżeństwo kidults w „Kamperze” jest wiarygodne? Czy kidults to jednak nie są single?
– Manię i Kampera łączy jedno – oboje są niedojrzali. Mania wydaje się dojrzalsza, ale tak naprawdę ma wiele cech typowych dla kidulta. Zamiast do pracy chodzi na kursy gotowania, a pieniądze na życie bierze od Kampera albo od rodziców. Chciałaby otworzyć gastrobiznes, bo własny food truck to teraz szczyt mody. Piotrusiom Panom często ulegają właśnie wieczne dziewczynki – nawet jeśli są dorosłe, ich życiem kieruje impuls, potrzeba chwili. Dlatego na niedojrzałe kobiety bardzo działa spontaniczność obecna również u Piotrusia Pana.
„Kamper” przełamuje pewien stereotyp, że kidults to mężczyźni.
– U kobiet syndrom ten może pozostać niezauważony, dlatego że niektóre zachowania typowe dla Piotrusia Pana nie odbiegają od zachowań kobiety w stereotypowym ujęciu. Wieczna niedojrzałość u kobiet może się wiązać z deficytami w otrzymywaniu miłości, ciepła i zainteresowania od rodziców. Takie braki mogą sprawiać, że dorosła kobieta będzie żyła z przekonaniem, że nikt inny nie potrafi tak dobrze o nią zadbać jak ona sama. Bojąc się głębokich relacji z mężczyznami, pielęgnuje swoją niedojrzałość. Staje się nadopiekuńczą matką dla swojego wewnętrznego dziecka, które, spotykając się z brakami w kluczowych obszarach emocjonalnych, dominuje jej osobowość i blokuje w rozwoju emocjonalnym. Kobiety z syndromem wiecznej dziewczynki pozostają psychicznie w fazie dziewczęcej. Życie seksualne jest dla nich zabawą, a praca zawodowa to ładowanie egocentryzmu.
Interesujące w „Kamperze” jest to, że bohaterowie uciekają w romanse, które nie są ani porywami serca, ani odreagowaniem złości na partnera. Po prostu – przydarzają się, są atrakcyjne na zasadzie gry, uwodzenia, zaspokojenia, zabawy.
– Z czym pary w Polsce najczęściej zgłaszają się do gabinetu seksuologa? Z nudą. Seks z inną osobą jest łatwiejszy i przyjemniejszy niż praca nad negatywnymi emocjami stojącymi za nudą w związku. A emocje negatywne są pomocne, informują o tym, co złego dzieje się w naszym życiu. Smutek po rozstaniu pomaga nam wycofać nasze zaangażowanie. Jeśli unikamy wszystkiego, co złe, to wróci do nas jak bumerang z podwójną siłą.
Nikt nie chce kochać, wszyscy chcą być kochani. Lepiej jest w życiu dawać czy brać? Otrzymywanie jest na pewno przyjemne. Dawanie uruchamia jednak mocniejsze poczucie sensu w życiu. Przyjmować warto nie tylko to, co dobre. Kilogram radości trzeba uzupełniać kilogramem prawdy. Druga osoba jest nie tylko do kochania, ale i po to, żeby stawiać nas przed lustrem.
Końcowa scena filmu przekonuje, że przemiana bohatera opiera się na tym, że może wciąż nie wie, czego chce, ale przynajmniej wie, czego nie chce. To dużo?
– Wiedzieć, czego nie chcemy, to pierwszy krok do wejścia na odpowiednią dla nas drogę. Ścieżkę do tego, czego tak naprawdę chcemy. To krok w dorosłość, bo samoświadomość silnie wiąże się z dorosłością. „Kamper” to studium związku, który dochodzi do ściany. Co zrobić, gdy kończy się zabawa i pojawia się pytanie: co dalej? Czasem chodzi o to, żeby zrezygnować, nawet jeśli wakacje są już wykupione.

Wydanie: 2016, 30/2016

Kategorie: Psychologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy