Dotacje dla księży

Dotacje dla księży

Dlaczego szukając oszczędności, zapomina się o Funduszu Kościelnym?

Rządowy program przewidujący uporządkowanie i ograniczenie wydatków publicznych, mający na celu uzdrowienie finansów państwa, zawiera bardzo duży pakiet propozycji. Wydaje się jednak niezrozumiałe pominięcie jakichkolwiek zmian związanych z Funduszem Kościelnym (FK), tym bardziej że wiadomo co najmniej od wejścia w życie konkordatu i powołania Komisji Konkordatowej, że kwestia ta wymaga niewątpliwie zmian, a ściślej: uzdrowienia, czyli sanacji. Od początku było jasne, że nie będzie to łatwe, bowiem nie idzie przecież o zmiany korekcyjne. Przez kolejne lata od powołania rządowej i kościelnej Komisji Konkordatowej w praktyce nie przedsięwzięto niczego w tym zakresie (oprócz znacznego powiększenia dotacji na wniosek strony kościelnej) i tak jest do dziś.
Opracowywanie szeroko zakrojonych zmian w sferze finansów państwa stanowi doskonałą okoliczność do zajęcia się w końcu także problemem FK. Nie tylko dlatego, że stracił on de facto rację bytu już ok. 2000 r. (odpadła podstawa faktyczna i ratio legis tych dotacji jako rekompensaty za utracone mienie), ale i choćby dlatego, że związany jest również generalnie z ubezpieczeniami społecznymi. Wśród propozycji zmian sanacyjnych są ograniczenie świadczeń przedemerytalnych, wyrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, weryfikacja i ograniczenie waloryzacji emerytur i rent. Nie tknięto jednak ubezpieczenia społecznego duchowieństwa, choć poważne racje przemawiają za tym, że odbyć się to powinno w pierwszej kolejności.
Fundusz Kościelny został powołany na mocy ustawy o przejęciu przez państwo „dóbr martwej ręki” (1950). Tworzyć go miały przede wszystkim

dochody z nieruchomości przejętych

na mocy tej ustawy oraz uzupełniająco dotacje państwowe uchwalane przez Radę Ministrów. Nigdy tak naprawdę finansowanie FK nie zostało sensownie rozwiązane (brak inwentaryzacji przejętych dóbr) i na ogół fundusz opierał się na dotacjach państwowych (ustalanych do dziś w corocznym planie budżetowym państwa).
W 1990 r. rozszerzono zakres celów Funduszu Kościelnego. Odtąd istotnie zmienił się charakter FK, gdyż najważniejszym jego celem stało się właśnie finansowanie ubezpieczeń społecznych duchownym, co uzasadniano zobowiązaniami państwa z tytułu przejętych dóbr.
Emerytury wypłacane były z ZUS i od początku zakład ponosił większe wydatki, niż wynosiła suma wpłacanych przez kler składek. Dotacje na ten cel z FK wynosiły w 1994 r. 51,625 mld starych złotych (5,16 mln nowych złotych), w 1995 – ok. 9 mln zł, w 1996 – ok. 12,7 mln zł.
Od 1999 r. duchowieństwo zostało objęte reformą ubezpieczeń społecznych. Duchowni opłacają 20% składki emerytalnej i wypadkowej, a resztę opłaca FK. Zatem państwo opłaca 80% składki emerytalnej, rentowej i wypadkowej duchownym niepodlegającym tym ubezpieczeniom z innych tytułów, zaś członkom zakonów kontemplacyjnych klauzurowych i misjonarzom będącym na misjach FK opłaca 100% składek. Zmiany w reformie emerytalnej oznaczały dodatkowe obciążenie FK, który wcześniej dopłacał różnicę między wydatkami ZUS na emerytury dla kleru oraz dokonanymi wpłatami duchownych. Dotąd udział duchowieństwa w pokrywaniu składek był wyższy, np. wpłaty duchownych w 1995 r. wynosiły ok. 6,7 mln zł, a więc ok. 34,7% ogólnie wypłacanych na duchowieństwo świadczeń z ZUS. Z FK opłacane są również składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Racją bytu Funduszu Kościelnego

miała być rekompensata za przejęte mienie. Obradująca w dniach 30.04-2.05 1998 r. 268. Konferencja Plenarna Episkopatu wysunęła postulat zwiększenia dotacji funduszu w celu dostosowania go do dochodów z upaństwowionych dóbr. Szacowana korzystnie dla Kościoła różnica w stanie posiadania w 1998 i 1949 r. wynosiła ok. 40 tys. ha. Wedle danych GUS, przychodowość 1 ha przeliczeniowego gruntów indywidualnych rolników za rok 1998 wynosiła 1257 zł. Zatem dochodowość z tych „zaległych” 40 tys. ha można było szacować na ok. 53 mln zł. Fundusz wynosił w tym roku ok. 28 mln zł. Istniała więc teoretyczna podstawa do domagania się ok. 25 mln zł więcej. W następnych latach fundusz stale i bardzo znacznie rósł. Natomiast „zaległe hektary” zmniejszały się, podobnie zresztą jak przychodowość z 1 ha przeliczeniowego. Już w 2000 r. FK stracił rację bytu. Odtąd przestał być formą rekompensaty, jak było to zakładane, a stał się „w części jeszcze jedną dotacją państwową na rzecz przede wszystkim Kościoła katolickiego” (M. Winiarczyk-Kossakowska, „Przejęcie przez państwo ťdóbr martwej rękiŤ. W pięćdziesiątą rocznicę”, „Państwo i Prawo”, nr 12/2000).
W związku z powyższym oczywiste jest, iż istnienie FK – przynajmniej w obecnym kształcie – jest nieuzasadnione i niesprawiedliwe społecznie. Tymczasem fundusz ani drgnął i w roku bieżącym zaplanowano taką samą dotację jak w poprzednim. Co więcej, od roku 2000, kiedy powinno się podejmować kroki w celu jego redukcji, dotacje te istotnie wzrosły. Podczas gdy roczne budżetowe wydatki np. na naukę spadły o ok. 160 mln, a na kulturę o ok. 130 mln.
Niestety, nie słychać postulatów z zebrań Konferencji Plenarnych Episkopatu

o dostosowaniu dotacji

do realnie przysługujących zaległości związanych z utratą dóbr. Wicepremier Hausner również „zapomniał” o tej sprawie.
W związku z tym można by zaproponować rozważanie uzupełnienia planu sanacyjnego o tę kwestię. Plan Hausnera przewiduje program „50 PLUS”, który poprzez aktywizację zawodową osób w wieku przedemerytalnym ma ostatecznie odciążyć nieco system świadczeń z ubezpieczenia społecznego. Dla „unormowania sytuacji” Funduszu Kościelnego, w ramach szerokiego programu uzdrawiania finansów publicznych i systemu ubezpieczenia społecznego, można by uzupełnić to programem „PLUS 50”, który na początek zakładałby zwiększenie procentowego wkładu duchownych we własne składki na ubezpieczenie społeczne, gdyż dotowanie ich przez państwo w wysokości 80% ma obecnie bardzo słabe lub żadne uzasadnienie. Finanse państwa są w złym stanie. Przekonuje się więc obywateli do zaciskania pasa. Gdyby duchowieństwo dało dobry przykład, byłoby to co najmniej budujące.
Serwis Racjonalista.pl

 

Wydanie: 11/2004, 2004

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy