Dylematy kraju Kwitnącej Wiśni

Dylematy kraju Kwitnącej Wiśni

Czy w końcu XX wieku Japonia jest krajem kapitalistycznym?

W Stanach Zjednoczonych kapitał jest dominującym czynnikiem produkcji. Kapitaliści kupują pracę i inne czynniki produkcji odpowiednio do koniunktury rynkowej i ”podejmują niemal wszystkie istotne decyzje, głównie w interesie własnym”.1) Są to fundamentalne elementy kapitalizmu.
W Japonii natomiast, zdaniem prof. A.S. Blindera, ”praca zajmuje miejsce kapitału, co jest w sposób oczywisty sprzeczne z samym pojęciem kapitalizmu. W swojej pracy ”Bardziej podobni do nich” założyłem, iż gospodarka japońska w rzeczywistości wcale nie jest kapitalistyczna, choć i właściwa jest jej wolna przedsiębiorczość, własność prywatna…”.
Blinder jest głęboko przekonany, że kraje postsocjalistyczne, zamierzające stworzyć konkurencyjną gospodarkę rynkową, wcale nie potrzebują bogatych kapitalistów. ”Dla gospodarki japońskiej nie jest charakterystyczne panowanie właścicieli kapitału ani zarządzanie z ich strony. W większości japońskich korporacji przy sterze znajduje się drużyna, na którą składa się personel zarządzający i stała siła robocza. Czasami praca przyciąga kapitał, płacąc mu za usługę zgodnie z bieżącym poziomem cen i wykorzystując wszelkie nadwyżki dla własnego dobra. To odwrócenie tradycyjnych ról pracy i kapitału tłumaczy, dlaczego Hiroyoki Itami nazywa japoński system ”peoplizmem” (od angielskiego people – lud), a nie kapitalizmem”.
W japońskim systemie był więc niezbędny sprawny personel menedżerski i trzeba przyznać, że Japończycy nie mieli zahamowań, sięgając do doświadczeń krajów przodujących w menedżeryzmie, wyróżniając Niemcy obok Stanów Zjednoczonych. Kolejna cecha japońskiego systemu to rozległy system wymiennego,

krzyżującego się posiadania akcji,

co prowadziło do powstawania trwałych więzi w systemie gospodarczym, czego nie można powiedzieć o systemie amerykańskim.
Także w działalności rynkowej ujawniły się istotne różnice. System amerykański polegał na rynku regulowanym przez ceny, idealizowanym przez A. Smitha, wcielanym w życie przez ekonomistów-neoklasyków przez dwa stulecia. W Japonii mamy do czynienia z rynkiem względnym. Firmy japońskie od dziesięcioleci przyzwyczajone są do bezpośredniego współdziałania, uzgadniając warunki korzystne dla obu stron. Japońskie doświadczenia wykazują istotne korzyści długofalowych stosunków między odbiorcami a dostawcami. Dzięki wieloletniej współpracy firma Matsushita i jej dostawcy ”mogą podzielić się technologiami i pomóc sobie nawzajem w postępie, czego nie może uczynić General Electric i jej dostawcy, ponieważ amerykańskie kompanie wielce martwią się o to, by ich tajemnice technologiczne nie dostały się innym”.
Systemy amerykański i japoński różnią się także charakterem rynków kapitałowych. Rynki amerykańskie w coraz większym stopniu stają się anonimowe. ”Większość amerykańskich właścicieli nieruchomości chyba nie zna nazwy banku, w którym znajdują się ich hipoteki, ponieważ zostały one dawno przemienione w papiery wartościowe, którymi handluje się na wolnym rynku”.
W Japonii sytuacja jest odmienna. Tradycyjna bankowość nadal pozostaje regułą. Firma otrzymuje kredyt z jednego lub kilku ”głównych banków”, z którymi utrzymuje ścisłe i długotrwałe stosunki. ”Banki nadzorują zachowanie się firm, udzielają rad i pomocy, kiedy ”ich” firmy mają kłopoty, czasami nawet przejmują kierowanie firmą”. Blinder nie ma wątpliwości: ”Energiczne wysiłki, poświęcane obecnie dla organizowania rynków papierów wartościowych i obligacji oraz egzotycznych wspólnych fundacji, byłoby mądrzej nakierować na stworzenie żywotnej sieci banków komercyjnych, które pomogłyby rozwojowi przemysłu, jak to uczyniły banki amerykańskie we wczesnym stadium amerykańskiego kapitalizmu”.
Istotne różnice dotyczą także natury rynków pracy. Szczególnie wyróżnia się omawiany w poprzednim rozdziale japoński system dożywotniego najmu, co niewątpliwie ułatwia osiąganie dużej skali zaangażowania pracowników w sprawy japońskich przedsiębiorstw. M.in. dzięki temu w przedsiębiorstwach japońskich zniesiono barierę przeciwstawności ”my-oni”, zatruwającej stosunki w przemyśle amerykańskim.
W organizacji firm, w szczególności w określaniu ich celów, Japończycy stawiają na rozwój przedsiębiorstwa mierzony wielkością rynku, który przedsiębiorstwo obsługuje, co z pewnością nie pokrywa się z miarą maksymalizacji zysku, dominującą w kapitalizmie. Różnią się też stylem kierownictwa korporacji. ”Kierownictwo amerykańskie stara się upodobnić do króla zarówno, gdy chodzi o zasięg swej władzy, jak i wielkość wynagrodzenia za świadczone usługi. Natomiast kierownictwo japońskie

bardziej przypomina prezesa
komitetu

i raczej rządzi za pośrednictwem konsensusu, niż korzystając ze swych »uświęconych« praw”. W radach nadzorczych japońskich korporacji jest mało, albo w ogóle nie ma osób z zewnątrz.
W polityce rządu Amerykanie szczycą się sprowadzoną do minimum rolą państwa, na zasadzie – najlepszy jest rząd, który jak najmniej rządzi. Japoński punkt widzenia jest całkowicie odmienny. ”Rząd i biznes traktowani są jako partnerzy, którzy wzajemnie się szanują i pomagają sobie, dążąc do wspólnego celu: gospodarczego rozkwitu narodu”. Prof. Blinder poświęca niezbyt wiele uwagi definiowaniu systemu japońskiego, jest natomiast pewny, że krajom postsocjalistycznym jest o wiele bliżej do modelu japońskiego niż do amerykańskiego. Droga jest krótsza i bardziej obiecująca.
Od wielu dekad Zachód obawia się ruchów Japonii. Kiedy minęły zmartwienia o japoński militaryzm, zachodnich biznesmenów denerwował superkonkurencyjny japoński eksport i superbogate inwestycje zagraniczne. We wczesnych latach 90. te troski się rozpłynęły, ale trwało zmartwienie, że klęska finansowa Japonii może zniszczyć resztę świata. Na szczęście, to też przeszłość. W połowie lat 90. kłopoty sprawiał tani eksport z krajów Azji, uaktywniony nie bez udziału Japonii.
Na czym polega nowy nacjonalizm japoński? W elitach japońskich zaszły istotne zmiany. Wielu Japończyków zna angielski i zaczyna rozumieć niepokoje Zachodu. To widać wyraźnie na porównaniu przebiegu przyznania Nagrody Nobla z dziedziny literatury dwóm pisarzom japońskim w różnym czasie. Pierwszym był Y. Kawabata, noblista z 1968 r. W podziękowaniu wygłosił mowę po japońsku, pełną mistyki i cytowań ze średniowiecznej poetyki zenu. W grudniu 1994 r. drugi noblista, K. Oe, uderzył w dalece odmienne struny. Mówił po angielsku, powoływał się na ”Przygody Hucklebery Finna”, G. Orwella i W.H. Audena. Był bliższy Irlandczykowi W.B. Yeatsowi niż swemu rodakowi Kawabata.
Można zaryzykować tezę, że w latach 80. Japończycy zrównali się z czołówką najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Zaistniała więc większa łatwość partycypowania w najwyższej kulturze światowej, przynosząca Japończykom wzrost pewności siebie. To wywołało nowe postawy: w dyplomacji – negocjacje o stałe miejsce dla Japonii w Radzie Bezpieczeństwa; w ekonomii politycznej – otwarte kwestionowanie neoklasycznego myślenia w uniwersytetach amerykańskich. W polityce – przywódcy Japonii są skłonni wyraźnie odrzucać presje handlowe i mówić otwarcie o własnych ”narodowych interesach”.
Nowy nacjonalizm oznacza także zbliżenie dwóch wielkich trendów, istniejących obok siebie, ale wyraźnie odrębnych, używających nawet odrębnych języków:
– ekspansywne technologie zachodnie;
– tradycyjna kultura japońska.
Wybitny uczony japoński, K. Matsumoto, napisał 60 książek o japońskim charakterze. Upowszechnił tezę, że

uprawa ryżu kształtowała
japońską kulturę współpracy,

podczas gdy hodowla bydła kształtowała amerykański indywidualizm. Dlatego też wnioskował, aby Zachód nie narzucał innym własnych poglądów. To stanowisko satysfakcjonowało Japończyków. Inni nacjonaliści nie wahają się wykorzystywać wiedzy zachodniej, ale używają jej również dla obrony praktyk japońskich, różniących się od zachodnich.
W początku lat 90. rząd japoński zaczął eksportować szereg swoich koncepcji do krajów rozwijających się.
Matsumoto stwierdza również, że ”Chiny są najpilniejszym uczniem Japonii”. Na seminarium zorganizowanym w Pekinie przez japońskie Ministerstwo Finansów przyszedł sam Zhu Ronghi, najwyższy zwierzchnik gospodarki chińskiej. Organizatorem seminarium był E. Sakakibara, największy autorytet wśród nowych nacjonalistów w Ministerstwie Finansów. Jego zdaniem, Japonia opracowała model o wielkich walorach edukacyjnych dla wszystkich krajów zacofanych, łącznie z Ameryką Łacińską i Afryką. Najważniejsze zalecenie Japończyków dla Chin – nie śpieszcie się z giełdami. Przedsiębiorstwa powinny korzystać z pożyczek bankowych. To pozwala rządowi kontrolować, kto i kiedy otrzymuje kapitał.
Później Chińska Komisja Planowania wysłała grupę studyjną do Japonii. Następną wysłał Departament Państwowej Statystyki. W 1993 r. Zhu Ronghi spędził 10 dni w Japonii studiując niezachodnie korzenie rozwoju gospodarczego. W 1994 r. Chiny utworzyły: Bank Rozwoju Państwa, Bank Rolny i Eksport-Import Bank, wszystkie wzorowane na japońskim modelu.
Chiny są ogromnym państwem, ludność Chin liczy 1243,7 mln mieszkańców. Jak dotychczas udało się im uniknąć załamania, jakie przeżywa Rosja, chociaż z II wojny światowej wyszła jako drugie mocarstwo świata. Wiele wskazuje na to, że pomogła im

orientacja na japońskie wzory

radzenia sobie z gospodarką. Uczeni i dziennikarze zaczęli to dostrzegać dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych.
W latach osiemdziesiątych rządzenie i gospodarka japońska znalazły się pod ogniem krytyki państw Zachodu: jakim prawem Japonia straciła ogromny dynamizm gospodarczy, który zdumiewał świat przez prawie cztery dekady po II wojnie światowej? W rzeczywistości Japonia dokonała rzeczy nieprawdopodobnej. Przez stuletni okres, licząc od przełomu Meidżi (1868 r.) dopędziła czołówkę najbardziej uprzemysłowionych krajów świata. Dokonała tego o własnych siłach, nawet nieczęsto pożyczając pieniądze od państw bogatszych.
Japonia może mieć prawo nie tylko do zwolnienia tempa, lecz także do okresowego zatrzymania rozwoju, chociaż nie chcę sugerować, że było to planowane. Co wpłynęło najmocniej na zatrzymanie się japońskiego dynamizmu?
1) Potrzeba przeniesienia tradycyjnych praco- i materiałochłonnych branż za granicę do krajów o tańszej sile roboczej, m.in. z powodu dowartościowania yena.
2) Starzenie się japońskiego społeczeństwa, m.in. w wyniku spadku urodzin, co się zdarza bogacącym się społeczeństwom.
3) Skomputeryzowane służby zatrudniają stosunkowo mniej pracowników we wszystkich dziedzinach zbiorowej działalności.
Nie przedłużam tej listy. Ważne jest uświadomienie sobie, że Japonia wchodzi w nowy etap rozwojowy i jest gotowa przekazywać swoje doświadczenia innym krajom.

Bogdan Gliński, emerytowany profesor PAN. Kieruje Katedrą Zarządzania w Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu w Warszawie

1) Alan S. Blinder, ”Japonia wzorcem dla byłych krajów socjalistycznych?”, ”Dziś”, nr 5, s. 46.
2) KEIDANREN – Japan Federation of Economic Organizations. Do Polski dotarło opracowanie: ”An attractive Japan, Keidanre’s Vision for 2020”, January 1997.

Wydanie: 02/2000, 2000

Kategorie: Publicystyka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy