PRO
Prof. Marek Rocki,
rektor Szkoły Głównej Handlowej
Odkąd jestem we władzach uczelni, tj. od 1990 r., oczywiście tak. Mamy młodzież ze wszystkich możliwych regionów Polski i ze wszystkich przekrojów społecznych. U nas obowiązuje kryterium zdolności i tylko zdolni dostają się na studia. Nawet kandydat z bardzo niezasobnej rodziny, w typie Janka Muzykanta, ma szansę. Gdyby skończył niespecjalnie dobrą szkołę, to reszty nauczy się sam, uzupełni braki, bo przecież nie ma dziś ograniczeń w dostępie do książek. Liczą się wiedza i umiejętności, a nie znajomości i bogaci rodzice. Widać to później po karierach absolwentów. Najbardziej prężni są ci z małych ośrodków, ponieważ rozumieją swoją szansę.
KONTRA
Maria Łopatkowa,
pedagog
Nie mają takiej szansy, chyba że dziecko jest tak genialne, iż zdoła się wybić, otrzyma jakieś stypendium, a do tego będzie miało dobrych rodziców, którzy sobie od ust odejmą, aby je kształcić. Nie wszyscy dorośli chcą i mogą się tak poświęcać dla dzieci. Istnieje więc paląca potrzeba zapewnienia nie tylko stypendiów dla najzdolniejszych, ale także pomocy dla dzieci ze środowisk zaniedbanych kulturalnie, aby mogły nadrobić zaległości, np. zobaczyć pomoce naukowe, których w swojej szkole nie widziały, douczyć się i wyrównać inne braki. Trzeba by wynaleźć taką fundację, która pomogłaby biednym, uzdolnionym i chcącym się uczyć.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy