Dzieciństwo w piórkach i futrze

Czuły jak ciernik, opiekuńczy jak dziobak, czyli jak zwierzęta troszczą się o potomstwo

Życie rodzinne zwierząt przybiera najrozmaitszą postać. Raz opiekę nad potomstwem przejmuje samica, innym razem wyłącznie samiec. Ale bywa i tak, że rola rodziców kończy się na spłodzeniu i wydaniu na świat. Dziecko wychowywać musi się samo.
Wzorem wyjątkowo troskliwego ojca jest… rybka ciernik. Samiec, który ma w planach ojcostwo, przede wszystkim zabiera się do budowy gniazda. Kiedy jest ono gotowe, zaprasza do niego upatrzoną samiczkę. Nie zostanie ona na długo. Po złożeniu ikry samica opuszcza zarówno gniazdo, jak i partnera. Zostawiwszy mu jednak od 100 do 400 jaj. Instynkt pana ciernika podpowiada mu jednak, że to mało, i ryba przystępuje do miłosnych manewrów wobec kilku następnych samic. Przestaje, gdy zgromadzi około 4 tys. jaj. Ciernik z kochanka przemienia się w troskliwego ojca. Pływa wokół gniazda, odstraszając inne ryby. Dba także o… wentylację domu. Co pół godziny ustawia się głową do dołu na poziomie otworu gniazda i intensywnie porusza płetwami piersiowymi. Dzięki temu do rozwijających się zarodków dopływa świeża, bogata w tlen woda. To balansowanie żywego wentylatora trwa kilka minut. Kiedy pojawiają się małe rybki, ciernik pilnuje, żeby nie oddalały się od gniazda. Jeśli któraś odpłynie za daleko, ciernik chwyta ją do pyska i przenosi z powrotem. Gdy potomstwo usamodzielni się wystarczająco, by rozpocząć dorosłe życie, ciernik ojciec po prostu odpływa.

Samiec w ciąży

Spędzanie dzieciństwa w pysku rodziców to norma dla ryb z rodziny pielęgnicowatych, np. dla tilapii zamieszkujących afrykańskie rzeki. Zaraz po zapłodnieniu ikry samica (czasem samiec) bierze jaja do pyska i troszczy się o nie, dopóki nie wylęgnie się cały narybek. Trwa to do tygodnia i przez ten czas troskliwy opiekun praktycznie nic nie je. W takim schronieniu małe pozostają, aż nauczą się samodzielnie jeść. Po jego opuszczeniu rybki pływają jeszcze w zasięgu matczynego wzroku i kiedy grozi im niebezpieczeństwo, chowają się w jej pysku.
Zadziwiającym przypadkiem ojcowskiej opieki nad potomstwem są żabki nosate z Chile. Rola samicy właściwie kończy się w momencie złożenia na ziemi jaj. Gdy zostaną zapłodnione, odchodzi, ale wokół skrzeku krąży kilku samców. Po trzech tygodniach w jajach zaczynają być widoczne kijanki. Wówczas samce, nie dociekając, kto jest ojcem, chwytają językiem po kilka jaj i umieszczają je w… worku głosowym w głębi pyska. Z czasem worek się powiększa i w ostatnim stadium rozwoju małych sięga już tułowia. Samiec z tak wielkim brzuchem wygląda, jakby był w ciąży. Mówiąc żartobliwie – poród odbywa się poprzez splunięcie.

Dzieci ze skorupki

Przejawem rodzicielskiej miłości u ptaków jest już sam fakt… zakładania gniazda. Większość gatunków bowiem buduje je tylko po to, by były schronieniem dla potomstwa. Bardzo rzadko się zdarza, żeby ptaki porzucały złożone jaja (fatalną opinię ma tu kukułka). Najczęściej opiekę nad nimi roztacza para – ptaki wysiadują je albo na zmianę (gołębie, bociany, perkozy, szpaki, mewy), albo jest to zadanie wyłącznie dla samicy (m.in. kaczka, kawka, sikorka, jaskółka dymówka), ale wówczas samiec bierze na siebie rolę zaopatrzeniowca całej rodziny. Bywa, że jaja wysiaduje tylko ojciec (np. emu, nandu, kazuar).
Fascynujące zwyczaje panują wśród dzioborożców zamieszkujących Afrykę, Azję i Wyspy Salomona. U większości gatunków gniazdem jest dziupla. Po okresie godowym samica wchodzi do niej i wtedy para zaczyna ją zamurowywać. Otwór zatykają odchodami i mułem. Na partnerze spoczywa obowiązek karmienia samiczki i dostarczania materiału budowlanego. Pracują do chwili, gdy dziura stanie się tak mała, że mieści się w niej tylko dziób. To sygnał, że samica może złożyć jaja. W tym czasie zaczyna tracić upierzenie. Wprawdzie dzięki temu w gnieździe jest mięciutko, ale odcięta od świata i niezdolna do lotu matka oraz dzieci zdane są na pomoc samca. Ten wytrwale znosi jedzenie dla niej i lęgu, a sam przy tym zazwyczaj nie je. Trwa to około trzech miesięcy! Pisklęta długo pozostają nagie. Matka musi więc ogrzewać je własnym ciałem i utrzymywać pomieszczenie w idealnej czystości. Kiedy zamurowana rodzinka odzyskuje pióra, oznacza to, że jest gotowa do opuszczenia gniazda.
Opieka nad pisklętami bywa niezwykle uciążliwa. Dwudniowy kowalik jest karmiony aż 120 razy dziennie! Ale to dopiero początek. Gdy zbliża się do momentu, w którym będzie mógł samodzielnie odfrunąć z gniazda (około 20 dni), wymaga 335 posiłków. U ptaków śpiewających najczęściej około 40 razy na godzinę do dzioba trafia małe co nieco. W gnieździe nie ma miejsca na nieśmiałość i ociąganie. Największą szansę na posiłek ma ten malec, który najwyżej unosi głowę, najszerzej otwiera dziobek i najgłośniej krzyczy. Niektóre gatunki wychowują małe jedynie w gnieździe, inne także na… grzbietach. Tak jest w przypadku perkoza, który wędrówki po wodzie odbywa z siedzącym na nim potomstwem. Może nawet z nim nurkować w poszukiwaniu pożywienia. Dzieciństwo, a więc i opieka kończą się wraz z pręgowanym upierzeniem charakterystycznym dla młodych. Po wymianie piórek dla perkoza przychodzi czas na rozpoczęcie samodzielnego życia.
Role rodziców dotyczą nie tylko wysiadywania i karmienia, lecz także ochrony. Na przykład u strusi w razie niebezpieczeństwa to ojciec broni dzieci, a matka ściga napastnika.

Na świat przychodzi mały ssak

Właściwie jedyne, co łączy małe ssaki, to sposób odżywiania, polegający na – jak określają to fachowcy – wyciskaniu połączonym z ssaniem. Różni je długość ciąży i miejsce urodzenia – na ziemi, pod ziemią, a nawet w wodzie. Jest nawet niezwykły ssak (kolczatka) wykluwający się z jaja. Dzieciństwo – zróżnicowane czasowo – spędzają w torbie, gnieździe, jamach czy noszone w ramionach matki. Na świat przychodzą nagie i często ślepe (małe jeże najpierw otwierają jedno oko, a po dwóch dniach drugie). Niektóre zaczynają życie, biegając, inne, pełzając. Wychowują się w rodzinach wielodzietnych lub takich z jednym potomkiem. Samotne rodzicielstwo zdarza się niezwykle rzadko. Opieka nad nowym pokoleniem rozkłada się więc na dwoje rodziców. Ale przyznać trzeba, że większy kontakt emocjonalny jest z matką.
Jedne z największych ssaków – niedźwiedzie – mają jedne z najmniejszych noworodków (proporcjonalnie do masy ciała matki). Niedźwiedziątka ważą zaledwie pół kilograma. Samica rodzi od jednego do czterech (choć rzadko) maluchów. Kiedy przychodzą na świat, matka starannie je wylizuje. Chodzi o pobudzenie krążenia krwi oraz pracy jelit i żołądka. W przypadku kopytnych ma to głównie znaczenie ochronne, bo zapach porodu i malucha przyciąga drapieżniki.
Im inteligentniejsze zwierzęta, tym bardziej ich dzieciństwo i życie rodzinne przypominają zwyczaje ludzi.
Dzieciństwo małp upływa głównie w ramionach matki, ale nad bezpieczeństwem jej i malca czuwa cała grupa. Malec (np. pawiana), o dużej, różowej twarzy, różowych uszkach, wielkich oczach i słabo owłosionym ciałku, już samym wyglądem wywołuje tkliwość zarówno u matki, jak i u pozostałych członków stada. Pozostając pod opieką matki, jednocześnie stopniowo wkracza w życie społeczne grupy. Makak zaczyna zabawy z rówieśnikami, mając osiem miesięcy. Początkowo bawi się (ucząc się obowiązujących układów i wyrabiając sobie pozycję w hierarchii stada), z kim popadnie, później wybiera towarzystwo własnej płci. Tylko ojcowie arystokraci interesują się swoimi dziećmi i poświęcają im czas na wychowanie. Los małego pawiana czy makaka zależy od pozycji rodziców. Im wyższe zajmują oni miejsce w hierarchii stada, tym ważniejsze będzie w przyszłości dziecko. Stąd to właśnie potomstwo wodzów ma szansę zostania później wodzami. Maluch zresztą sam, naśladując zachowanie ojca (makak) czy matki (pawiany), przejmuje określone wzorce postępowania, które decydują później o tym, jaka rola przypadanie mu w życiu.

Przy pisaniu artykułu korzystałam z książki Marii S. Sołtyńskiej „„Dzieciństwo zwierząt””.

 

Wydanie: 2005, 26/2005

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy