Pracownik licheńskiego sanktuarium zwolniony przez ks. Eugeniusza Makulskiego zażądał od niego 300 tys. zł, grożąc, iż opowie o różnych skandalach. Ponieważ kasy nie dostał, skontaktował się z redakcją „Wprost” i – pewnie za mniejszą sumę – podzielił się z pismem swymi rewelacjami na temat byłego pryncypała. „Wprost” pisze, iż odsłania kulisy dymisji ks. Makulskiego, i wielokrotnie chwali się, że to wynik ich wnikliwego „dziennikarskiego śledztwa”. Miejmy nadzieję, że dziennikarstwo śledcze w Polsce wygląda jednak nieco lepiej niż w wydaniu tygodnika „Wprost”.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy