Dziesięć lat ścigania

Ryszard B. nic nie powie, bo nie ma szans na wywinięcie się od dożywocia – twierdzi adwokat znany na Śląsku jako obrońca gangsterów

Ryszard B., podejrzany o zabójstwo Pershinga, uważanego za ojca chrzestnego polskiej mafii, został zatrzymany 12 stycznia w Meksyku w Cancun – poinformował Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. Ten lakoniczny komunikat prasowy był podsumowaniem prawie 10-letniej przestępczej działalności niegdyś biznesmena i bywalca salonów, który zmienił fach i stał się bandytą.
– W sprawie B. działały dwie specgrupy – w Warszawie i Katowicach. Wiedzieliśmy, że muszą pojawić się informacje, gdzie on jest – wiedzieliśmy, kto go ma odwiedzić i kiedy jedzie do Meksyku – twierdzi Biedziak. Dodał, że polscy policjanci współpracowali z policją meksykańską oraz niemiecką, która ma w Meksyku swoich oficerów łącznikowych (Polska nie ma). – Bardzo pomocny był ambasador Meksyku w Polsce. Meksykańska policja wykazała się podczas akcji zatrzymania wielkim profesjonalizmem – twierdzi rzecznik KGP.
– Karolina N., dzięki której policja dotarła do kryjówki B. w Cancun, pochodzi z Łodzi. W pewnych środowiskach mówiono o niej “Sarna”. To bardzo ładna dziewczyna, która od Krakowiaka “przeszła” do B. A ten gustował w atrakcyjnych kobietach, był wszak mężem Miss Polonia – dowiedzieliśmy się z wiarygodnego źródła.
Gang Krakowiaka to najgroźniejsza zorganizowana grupa przestępcza, jaką do tej pory udało się rozbić oficerom śląskiego Centralnego Biura Śledczego. W lutym rozpocznie się w Sądzie Okręgowym w Katowicach proces Janusza T., ps. Krakowiak i jego 35 kompanów.

Wśród najbogatszych
Polaków

Ryszard B. związany był z konkurującą z Pershingiem grupą Wańki i Malizny. Jedna z teorii głosi, że Pershing chciał się wycofać z mafijnego biznesu i stał się niewygodny dla swych kolegów. Oprócz B. o zabicie Pershinga podejrzany jest również Ryszard Niemczyk, który uciekł w listopadzie ub. roku z więzienia w Wadowicach.
Kariera Ryszarda B. zaczęła się w 1992 roku. Nikt nie przypuszczał, że ten z wykształcenia technik-elektromechanik będzie na początku lat 90. postacią nr 1 w biznesowym światku Śląska i Podbeskidzia. Był obecny na listach najbogatszych Polaków. Zaczynał swoją karierę – tak jak wielu jemu podobnych – zajął się sprzedażą waluty, a ponieważ trafił na najlepszy czas dla takich przedsięwzięć, jego fortuna szybko rosła. W ciągu dwóch lat miał już tyle pieniędzy, że wystarczyło na zajęcie się czymś poważniejszym.
– I tak powstała spółka High Life, która nawiązała kontakt z niemiecką firmą Auto-Becker. Jej właściciel w grudniu 1992 roku wypożyczył Ryszardowi B. 21 luksusowych samochodów, wartości 2 mln marek, które ten później przywłaszczył. Szpanował czarnym ferrari testarossa, jedynym chyba wtedy takim egzemplarzem w Polsce – dodaje jeden z naszych rozmówców.
– Różne “cuda” wyprawiał z tymi samochodami. Brał np. pod ich zastaw pożyczki. Siedem z tych aut sprzedał Grzegorzowi Sz., który je ukrył i najprawdopodobniej potem sprzedał – opowiada były partner w interesach Ryszarda B. Kredyt, który B. zaciągnął pod zastaw kilku luksusowych aut, był jedną z przyczyn upadku Banku Spółdzielczego w Piekarach Śląskich. Część z tych aut pojawiła się kilka lat temu przy okazji likwidacji szajki złodziei samochodów w Olkuszu. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko B. o wyłudzenia i oszustwa. Po kilku miesiącach Ryszard B. wyszedł z aresztu. Początkowo karnie stawiał się na rozprawy, aż w 1997 roku – zniknął. Wysłano wtedy za nim pierwszy list gończy.

Rozliczenia
w interesach

Z Grzegorzem Sz. Ryszard B. znał się od dawna, podobnie jak z większością obecnie oskarżonych w kilku głośnych procesach kryminalnych. Grzegorz S. z Bielska-Białej to znany biznesmen i aferzysta, który zarobił kilkanaście milionów dolarów na wyłudzaniu podatku VAT. Kiedy jednak i on poczuł, że policyjno-prokuratorska pętla zaczyna się zaciskać, w 1996 roku wyjechał do Wiednia.
– Trzej jego wspólnicy czuli się oszukani, bo Sz. się z nimi nie rozliczył. Chodziło o kilkanaście milionów dolarów. Postanowili go porwać. Taką robotę dostała grupa Grzegorza P. z Gliwic. Grzegorz Sz. zdołał wtedy uciec, ukrywał się potem na Słowacji, korzystał ze swych kontaktów w półświatku – twierdzi oficer Centralnego Biura Śledczego. – Aż zniknął, a po roku jego ciało wykopaliśmy w słowackim lesie. Za dużo wiedział – dodaje policjant.
W Wiedniu, kilka ulic od apartamentu Grzegorza Sz., mieszkał Ryszard B. – Dzielili wtedy strefy wpływów na Śląsku i Podbeskidziu. Doszło między nimi do konfliktu, bo każdy chciał mieć region dla siebie. Ryszard B. z sobie tylko wiadomych powodów nie dopuszczał byłego partnera w interesach na Śląsku – uważają policjanci.
B. jest również podejrzewany o zlecenie zabójstwa Zbigniewa Sz. ps. Simon, domniemanego szefa jednej z grup przestępczych na Śląsku, powiązanej z mafią pruszkowską. – To B. puścił plotkę o rzekomej współpracy Simona z władzami, co miało zaowocować zlikwidowaniem przez policję gangu Krakowiaka dwa lata temu.
– Skończyło się “czapą” dla Simona – mówi jedna z osób, która zna gangsterskie konstelacje na Śląsku. – Kiedy Simon wyszedł z więzienia, nie miał pojęcia o tym, że nie jest już na Śląsku szefem. Na dodatek chciał zająć się interesami w branży budowlanej. I znów wszedł na odcisk Ryszardowi B.
– A on jest pamiętliwy, a na dodatek to megaloman. Porwał przyjaciela Simona, niejakiego Aksamitnego. Simon się o tym dowiedział, poniżył B. przy świadkach i kazał mu zapłacić “karę” – 10 tysięcy dolarów – i uwolnić porwanego. Tej zniewagi Ryszard B. nigdy mu nie zapomniał – wspomina jeden z oficerów policji.
Najcięższy zarzut, który ciąży nad B., to dokonanie zabójstwa domniemanego szefa mafii pruszkowskiej, Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing, w Zakopanem, 5 grudnia 1999 roku.
– Było to zabójstwo na zlecenie. Wyrok na Pershinga wydali inni liderzy Pruszkowa. Za zabicie Pershinga Ryszard B. miał otrzymać milion dolarów. Zarzut zabójstwa postawiono B. dzięki zeznaniom jednego z uczestników zabójstwa, który otrzymał status świadka koronnego i jest teraz chroniony przez policję – zgodnie twierdzą wszyscy nasi rozmówcy.

List gończy

Po tym zabójstwie B. nie wyjechał od razu z Polski, choć szukał go UOP i policja. Najpierw razem z Ryszardem Niemczykiem ukrywał się w Zakopanem, w willi, kilka kilometrów od Polany Szymoszkowej. (Na tejże polanie Ryszard B. – jak twierdzi koronny świadek zabójstwa – strzelał do Pershinga). Zdążył też dokonać kilku napadów. M.in. w czerwcu 2000 roku porwał Andrzeja S., biznesmena z Warszawy. Uwolnił go po otrzymaniu 600 tysięcy złotych okupu. Na Podbeskidziu gang B. wymuszał haracze od biznesmenów, napadał na tiry, przemycał alkohol. Grupa ma również na sumieniu napad na bank w Bielsku-Białej. Nawet po tym, jak we wrześniu ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Katowicach wydała za B. międzynarodowy list gończy, poszukiwanego widywano w modnych lokalach Podbeskidzia i Śląska. Dlaczego? Czy policja oraz UOP chciały przez tego gangstera rozpracować przestępcze podziemie? Być może odpowiedzi na te pytania nigdy nie usłyszymy. Podobnie jak i potwierdzenia informacji, że “B. był w kontakcie” ze służbami specjalnymi, ale uwolnił się spod tej kurateli… Zniknął dopiero latem ubiegłego roku, niemal w ostatniej chwili przed zatrzymaniem. Wyjechał, bo miał fałszywy paszport. – W Meksyku chciał przeprowadzić operację plastyczną – wyjaśnia nasz informator.
– Zatrzymanie B. dowodzi, że nie ma bezpiecznego kraju dla przestępców. Gdziekolwiek by nie pojechał, wcześniej czy później zostanie zatrzymany – komentował nadkom. Paweł Biedziak.
Ryszard B., który po wydaleniu z Meksyku przebywa w areszcie, został zaliczony do kategorii więźniów niebezpiecznych. Jak powiedział dyrektor okręgowy służby więziennej w Katowicach, pułkownik Ryszard Kurnik, B. trafił do aresztu “na południu Polski”.
Prowadzona jest subtelna gra dezinformacyjna. Po co to wszystko? Po to, aby uniemożliwić ewentualną ucieczkę ściśle strzeżonego więźnia lub zamach na jego życie. Zarówno prokuratorzy, jak i policjanci zajmujący się przestępczością zorganizowaną mają bowiem nadzieję, że B. zacznie “sypać” swoich mocodawców. Czyli tych, którzy zlecili mu np. zabójstwo Pershinga.
Znany na Śląsku “adwokat mafii” uważa natomiast, że B. nic nie powie, bo nie ma szans na wywinięcie się od dożywocia. – Nie może liczyć na złagodzenie kary, chyba że nagle świadkowie zaczną ginąć lub zmieniać w sądzie zeznania.

Kochanka gangsterów

Teraz – po złapaniu gangstera – “sukces ma wielu ojców”. Okazało się, że B. szukał – i być może przyczynił się w jakiś sposób do jego ujęcia – detektyw Krzysztof Rutkowski. – Karolinę N. obserwowaliśmy od dawna. Wiedzieliśmy, że utrzymuje kontakt z przebywającym na drugiej półkuli B. Nic więcej nie mogliśmy zrobić, więc przekazaliśmy oficerowi śląskiego zarządu CBŚ zebrane informacje, które zostały, jak widać, wykorzystane – twierdzi Krzysztof Rutkowski, detektyw, którego zaangażowała do poszukiwań gangstera jedna z pokrzywdzonych osób.
Podważa te sugestie oficer CBŚ: – Gdyby Rutkowski wiedział, gdzie jest poszukiwany, to z informacją poleciałby najpierw do telewizji.
– Nakłonienie kochanki B. do ewentualnej współpracy z CBŚ nie było chyba zbyt trudne. Za wiele było na nią “kwitów”. Karolina N. obracała się w kręgach kryminalnych, była związana z osobami z gangu Janusza T. ps. Krakowiak. Zdobycie materiałów obciążających i ewentualny szantaż to drobiazg dla osoby znającej pracę operacyjną – powiedział nam nasz rozmówca. I coś w tym jest, bo N. nie została zatrzymana po powrocie do Polski, podobnie jak jej ojciec i brat.
Policja i prokuratura stanowczo odmawiają podania jakichkolwiek informacji, które wykraczają poza przyjęty standard komunikowania się w takich sytuacjach z mediami. – Obowiązuje nas tajemnica prowadzonego postępowania – wyjaśnia Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Na razie B. postawiono sześć zarzutów, m.in.: zabójstwa Pershinga, porwania biznesmena, wymuszania haraczy i niepłacenia alimentów na dwójkę dzieci, których dorobił się z byłą Miss Polonia. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.

Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy