Dziesięciu gniewnych ludzi

Dziesięciu gniewnych ludzi

Albo Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe, albo…

W najbliższy czwartek, 25 października, członkowie Rady Polityki Pieniężnej zasiądą w sali sąsiadującej z gabinetem prezesa Narodowego Banku, by – podczas drugiego dnia swego posiedzenia – przystąpić do głosowania nad tym, czy obniżyć stopy procentowe. Ochrona NBP sprawdzi szczelność specjalnie zabezpieczonych okien, przewodniczący Rady, prof. Leszek Balcerowicz, wygłosi formułę o zachowaniu tajemnicy służbowej. W dniu głosowania członkowie RPP będą jak kardynałowie – pod kluczem (con clave). Wszystko po to, by nawet cień sugestii o tym, jaka decyzja zostanie podjęta, nie przedostał się na zewnątrz do momentu wydania oficjalnego komunikatu. Dopiero potem Rada może wznowić kontakty ze światem.
Członków RPP nazywa się niekiedy „dziesięcioma gniewnymi ludźmi”. Teraz mają w istocie niezbyt wiele powodów do zadowolenia. Jest bowiem niemal pewne, że jeśli na najbliższym posiedzeniu Rady nie dojdzie do znaczącego, czyli dwu lub trzypunktowego obniżenia stóp, będzie to oznaczać wojnę z parlamentarną większością. Wypowiedzi najważniejszych polityków zwycięskich ugrupowań nie pozostawiają tutaj wątpliwości.

Jak wymusić współpracę?

Zdaniem Leszka Millera, obecny Sejm ma wielką ochotę do tego, by zmusić RPP do współpracy, gdyż nie można udawać, że tak ważne gremium odpowiada tylko przed „Bogiem i historią”, skoro skutki takiej, a nie innej polityki tego ciała, przekładają się bezpośrednio na los milionów polskich rodzin. Andrzej Lepper mówi zaś wprost: „Przecież to jest chore, że rząd i premier odpowiadają za politykę społeczną, gospodarczą i finansową, a tak naprawdę pieniędzmi rządzi ktoś inny”. Nieco wcześniej Marek Borowski uznał, że Rada stosuje drakońską, błędną politykę pieniężną, próbuje rządzić, nie ponosząc odpowiedzialności i znacząco przyczyniła się do obecnej sytuacji gospodarczej. Swego krytycyzmu wobec decyzji Rady nie ukrywał też Marek Belka, obecny wicepremier i minister finansów.
Krytycy tak dużej samodzielności RPP podnoszą, że uprawnienia naszej Rady nie mają precedensu w większości cywilizowanych państw. Na przykład w Wielkiej Brytanii to rząd wyznacza cel inflacyjny, a Bank Anglii ma tylko decydować o tym, jak go osiągnąć. Zadaniem banku, jest zaś realizowanie rządowych założeń dotyczących wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Ba, nawet słynna amerykańska Rezerwa Federalna (FED) odpowiada przed Kongresem za efekty polityki monetarnej, zaś Kongres ma prawo nakazywania, by FED dokonał zmiany stóp procentowych (i dwukrotnie skorzystał z tego prawa).

14 tysięcy netto

Na tym tle przywileje naszej RPP są rzeczywiście bardzo duże. Wyłączne uprawnienie do ogłaszania, jaka będzie inflacja (nawiasem mówiąc, Rada, trzykrotnie już wyznaczając roczny cel inflacyjny, ani razu dotychczas nie trafiła dokładnie), wyłączne prawo ustalania stóp procentowych, nieusuwalność, nieponoszenie żadnej odpowiedzialności za decyzje podejmowane w ciągu sześcioletniej kadencji. RPP formalnie jest organem NBP, ale prezes NBP, będący z urzędu przewodniczącym Rady, ma na jej decyzje taki wpływ, że przy równym rozkładzie głosów jego głos jest decydujący. Członkowie Rady ową przynależność do struktur banku centralnego traktują zresztą dość niezobowiązująco i chyba niekiedy uważają nawet, że to RPP jest ważniejsza od banku centralnego, skoro to ona ustala stopy procentowe, a nie bank. Bogusław Grabowski skarżył się nawet: „Nie mamy żadnego wpływu na politykę kadrową ani na strukturę organizacyjną NBP”.
Zwolennicy niezależności RPP podkreślają, że tak rozbudowane przywileje nie są czymś niezwykłym i przysługują na przykład sędziom. Tak, ale sądy orzekają w trybie instancyjnym, zaś ich wyrok może na koniec być zmieniony w drodze prezydenckiego prawa łaski. Od decyzji Rady Polityki Pieniężnej odwołania zaś nie ma. Odpowiedzialność polityczną i konstytucyjną za kierowanie krajem ponosi rząd – ale nie ma prawa stosować najważniejszego narzędzia polityki finansowej, jakim są stopy procentowe.
Dziś wydaje się przesądzone, że jeśli RPP nie podejmie współpracy z rządem – przez co należy chyba rozumieć branie pod uwagę rządowych sugestii co do tego, jak wysokie powinny być stopy procentowe (zasady owej współpracy jeszcze nie zostały jednoznacznie sprecyzowane) – to parlament sięgnie po rozwiązania prawne, które miałyby znacząco ograniczyć samodzielność Rady. Nie można też wykluczyć działań nękających, mających charakter finansowy – czyli obniżki uposażeń członków RPP. Mówiło się o tym już wiosną, na co ostro zareagował Bogusław Grabowski, mówiąc, że bardzo poważnie rozważy wtedy rezygnację z funkcji, gdyż obniżka wynagrodzeń będzie oznaczać „zerwanie kontraktu”. W istocie, 14 tys. złotych miesięcznie netto to suma nie do pogardzenia, zwłaszcza że dochodzą do niej honoraria za rozmaite wykłady, do wygłaszania których specjaliści z Rady zapraszani są nierzadko.

Potknąć się o konstytucję

A zatem, parafrazując język ewangeliczny, siekiera do ścięcia niezależności RPP już została naostrzona. Jednakże użycie tego narzędzia nie będzie wcale takie łatwe. Przede wszystkim – niezależność Rady ma i obrońców, a wśród nich osobą najważniejszą jest prezydent Aleksander Kwaśniewski. Prezydent doskonale rozumie, że w dobie naszego zbliżania się do Unii Europejskiej należy unikać decyzji, które będą wykorzystane w Brukseli przez przeciwników szybkiego wejścia Polski do UE. A próby ograniczenia samodzielności banku centralnego – bo tak, z formalnego, prawnego punktu widzenia trzeba traktować zmianę przepisów dotyczących uprawnień NBP i jego organów – mogą zostać uznane za dowód naszego odchodzenia od unijnych standardów. Polityką finansową wspólnoty kieruje bowiem Europejski Bank Centralny, któremu nie mogą wydawać zleceń ani inne organy UE, ani państwa członkowskie Unii. I jest to bardzo ważny argument przemawiający za samodzielnością RPP – mimo że nasza Rada ma przecież większe uprawnienia niż banki centralne we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Zapewne właśnie dlatego wicepremier Marek Belka oświadczył niedawno, że choć obniżka stóp powinna nastąpić, to jednak nie należy zmieniać w tym celu usytuowania prawnego RPP. Za samodzielną pozycją Rady opowiadają się również biznesmeni z BCC, choć nie są zadowoleni z wysokich stóp procentowych.
W parlamencie najpoważniejszym obrońcą uprawnień RPP jest Platforma Obywatelska. Mogą ją poprzeć ewentualnie Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin, na zasadzie „zrobienia na złość komunie”. Gdyby jednak determinacja przeciwników niezależnej RPP rzeczywiście zaowocowała przygotowaniem projektu ustawy, odbierającej Radzie Polityki Pieniężnej część uprawnień – a jest możliwe, że z inicjatywą taką wystąpi Unia Pracy, PSL czy Samoobrona – to twórcy takiego aktu prawnego mogliby się potknąć o konstytucję.
Ustawa zasadnicza nie mówi wprawdzie, że to RPP ustala wysokość stóp procentowych. Art. 227 stwierdza jednak, że Rada Polityki Pieniężnej „ustala corocznie założenia polityki pieniężnej” i jest organem NBP. Natomiast bankowi centralnemu przysługuje wyłączne prawo ustalania i realizowania polityki pieniężnej”. I chyba konstytucjonalistom trudno byłoby obronić stanowisko, iż odebranie organowi banku centralnego prawa ustalania celu inflacyjnego nie jest bynajmniej zamachem na uprawnienia tegoż banku. Zmiana ustawy o NBP, ograniczająca uprawnienia Rady, łatwo może zostać uznana przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczną z ustawą zasadniczą.
Rządowi i Sejmowi bardzo trudno więc będzie znaleźć rozwiązanie prawne ograniczające uprawnienia Rady – bo jakoś trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek chciał w tym celu zmieniać konstytucję. Najskuteczniejszym sposobem byłoby po prostu wybranie do Rady przez Sejm, Senat i prezydenta ludzi, którzy będą generalnie zgadzać się z działaniami gabinetu Leszka Millera. Tyle że najwcześniej można tego dokonać w 2004 roku…


Konstytucja RP, art. 227

1) Centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski. Przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej. NBP odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
2) Organami NBP są: prezes Narodowego Banku Polskiego, Rada Polityki Pieniężnej oraz Zarząd Narodowego Banku Polskiego.
3) Prezes Narodowego Banku Polskiego jest powoływany przez Sejm na wniosek Prezydenta RP na sześć lat.
4) Prezes NBP nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu.
5) W skład Rady Polityki Pieniężnej wchodzą prezes NBP jako przewodniczący oraz osoby wyróżniające się wiedzą z zakresu finansów powoływane na sześć lat, w równej liczbie przez prezydenta RP, Sejm i Senat.
6) Rada Polityki Pieniężnej ustala corocznie założenia polityki pieniężnej i przedkłada je do wiadomości Sejmowi równocześnie z przedłożeniem przez Radę Ministrów projektu ustawy budżetowej. Rada Polityki Pieniężnej w ciągu pięciu miesięcy od zakończenia roku budżetowego składa Sejmowi sprawozdanie z wykonania założeń polityki pieniężnej.
7) Organizację i zasady działania Narodowego Banku Polskiego oraz szczegółowe zasady powoływania i odwoływania jego organów określa ustawa.

 

 

Wydanie: 2001, 43/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy