Ekologia i „Przegląd”

Królestwo za konia

W gospodarstwie ekologicznym zwierzęta są „współgospodarzami”

Rozmowa z Danutą Jagodzińską, właścicielką gospodarstwa ekologicznego w Ciopanie, woj. mazowieckie

– Tutaj konie są ponad wszystko, zajmują gospodarzy od rana do wieczora. Kiedy zaczęła się państwa przygoda z tymi pięknymi zwierzętami?
– Oboje z mężem Andrzejem byliśmy typowymi mieszczuchami, mieszkaliśmy w Warszawie, on 15 lat był nauczycielem, ja laborantką medyczną. Miłością do koni zaraziliśmy się w zielonogórskich Lubniewicach na wczasach. Potem w Wilczej Górze niedaleko Warszawy doglądaliśmy koni znajomych, nauczyliśmy się prac wiejskich. Wciągnęło nas poszukiwanie innego stylu i miejsca do życia. Znaleźliśmy je w Ciopanie.
– Nie brakuje wam kontaktu ze światem?
– Cywilizacji nie unikamy za wszelką cenę, tylko inaczej z niej korzystamy i nade wszystko cenimy życie w rytmie natury. A dodatkowy kontakt ze światem mamy jeszcze poprzez gości przyjeżdżających do nas. Z końmi jesteśmy związani od ponad 30 lat. Najpierw był jeden, potem dwa, na początku tylko dla naszej przyjemności, później koni zaczęło przybywać. Natomiast gospodarstwo rolne mamy od 20 lat i tyleż czasu zajmujemy się hodowlą. Ale to nie jest wielki biznes, nie hodujemy koni dla zysku, nie handlujemy nimi. Sprzedajemy źrebaki, prowadzimy edukację ekologiczną i ekoturystykę połączoną z rekreacją konną, żeby utrzymać siebie i zwierzęta na przyzwoitym poziomie. Uprawiamy…
– …metodami ekologicznymi, zgodnie z kryteriami jednostki certyfikującej dla rolnictwa ekologicznego i Stowarzyszenia Ekoland.
– Tak, atest stowarzyszenia mamy od 1992 r. Oczywiście, nie nasycamy gleby nawozami chemicznymi, a uprawiamy zboża. Mamy 14 koni w różnym wieku (stare zostają u nas do śmierci). Sprzedajemy cztery, pięć źrebaków rocznie. Konie karmimy ekologiczną paszą, sianem z 5 ha naszych czystych łąk, zbożem i słomą. Jeśli w dokupionej słomie widzę dużo trawy i chwastów, wiem, że taka jest najlepsza, z pewnością gospodarz nie odchwaszczał pól chemicznie.
Mamy konie rasy małopolskiej, wielkopolskiej, półkrwi, fiordingi i koniki polskie nazywane tarpanami. Chcemy mieć różne konie pod siodło – głównie dla dzieci, ale rodzice też chętnie próbują zgłębić arkana sztuki jeździeckiej. Prowadzimy zajęcia rekreacyjne, jestem po kursie hipoterapii. Do zajęć z dziećmi konieczne są konie łagodne i nieduże, aby dzieci nie czuły przed nimi lęku, trzeba też zmniejszyć ryzyko wypadku.
– Państwa gospodarstwo można nazwać „wakacyjną szkołą w siodle” albo „na co dzień z końmi” – to nie jest tradycyjna zielona szkoła.
– Specyfika pobytu u nas polega na połączeniu „spraw końskich” z edukacją przyrodniczą urozmaiconą wieloma zajęciami w gospodarstwie, polu czy stajni. To nasz pomysł na „powrót do natury” przedszkolaków i uczniów najmłodszych klas szkoły podstawowej. Jednorazowo grupa może liczyć nawet pięćdziesięcioro dzieci, wówczas zajęcia prowadzimy przynajmniej w trzech grupach. Dzieci ze szkół naszej gminy mają u nas zajęcia bezpłatne, wycieczki z Warszawy przyjmujemy odpłatnie – 24 zł od dziecka. W ramach pobytu oferujemy im pełne wyżywienie i autorski program edukacyjny.
– Czy to typowe gospodarstwo ekologiczne?
– Chyba jest jednym z niewielu. Konie są w wielu gospodarstwach ekologicznych, zwłaszcza w zajmujących się ekoturystyką, ale tylko w kilku na pierwszym planie. Niełatwo zdecydować się na taką skalę „współgospodarowania” z końmi jak u nas, w większości gospodarstw są pojedyncze konie wierzchowe. Ich utrzymanie jest bardzo kosztowne, biorąc pod uwagę fakt, iż sezon turystyczny jest bardzo krótki.
– Wasze gospodarstwo jest z pewnością jednym z najlepiej prowadzonych, skoro gościliście niedawno członków Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego.
– Byliśmy zdziwieni, a zarazem zaszczyceni zapowiedzią tej wizyty, ale mamy w Ciopanie najlepszą, bo naturalną żywność, ciszę, urozmaiconą przyrodę, warunki do odpoczynku w naturze połączone z rekreacją konną, edukację ekologiczną na wysokim poziomie – to wszystko pozwala nam na pełną niezależność ekonomiczną, dając satysfakcję i zadowolenie z tego, co robimy. Widocznie uznano, że jesteśmy na tyle nietypowi, że warto obejrzeć nasze gospodarstwo i posłuchać, co mamy do powiedzenia na temat powodzenia w łączeniu ekologii z innymi dziedzinami życia. Jesteśmy przykładem, że można żyć na wsi i być zadowolonym z tego, co się robi, że ekologia jest podstawą i motorem wszystkiego innego, co się wokół nas dzieje, i że nie tylko wysoko produkcyjne gospodarstwa rolne mają szansę na przetrwanie, ale taką szansę należy dać niewielkim gospodarstwom rodzinnym, w których tradycja i ekologia spełniałyby dominującą rolę.
Rozmawiał Tomasz Kowalik


Ekorolnik na marginesie

Unijna pomoc dla polskiej wsi będzie związana z potrzebami środowiska

Rozwój terenów wiejskich jest zdeterminowany przez środowisko przyrodnicze. Generalnie wysoka jakość środowiska sprzyja rozwojowi, chociaż nie wszystkie komponenty mają tu podobne znaczenie jak w przypadku środowiska naturalnego, nieeksploatowanego. Wyższą pozycję mają dla rolnictwa składniki abiotyczne: woda, ciepło naturalne oraz podłoże glebowe. Jednocześnie ten sam rozwój wiejskich terenów warunkują elementy demograficzne. W rozwiniętym świecie współczesnym uwarunkowania przyrodnicze są najczęściej przyczyną obniżenia skuteczności ekonomicznej liczonej tradycyjnymi metodami. Dowodem na to jest generalny kryzys górnictwa, leśnictwa, łowiectwa, rybołówstwa, a także rolnictwa. W ten sposób pojawia się kwestia dopłat do gałęzi gospodarczych ściśle wykorzystujących środowisko. Teoretycznie owe

dopłaty bywają postrzegane jako podatek.

Taki model funkcjonuje już z różnymi modyfikacjami w krajach rozwiniętych, tzn. tam, gdzie środowisko przyrodnicze było przez długie lata szczególnie intensywnie eksploatowane. W krajach rozwijających się – posiadających większe obszary z wartościową przyrodą oraz utrzymujących tradycyjne formy użytkowania ziemi – opisany system dopłat nie wydaje się właściwy. Nie jest on sprawiedliwy ekonomicznie w stosunku do ludności pozarolniczej i nie prowadzi do zmniejszenia negatywnych oddziaływań na środowisko.
Kierunek działań, jaki powinno się obrać w takich krajach, to wszechstronny rozwój terenów wiejskich, zwłaszcza poprzez wprowadzenie nieuciążliwych środowiskowo form aktywności gospodarczej, w tym usługowej. Problem w tym, że wieś (np. polska) jest słabo przygotowana do takiej transformacji.
Tu pojawia się szczególnie aktualna i trudna kwestia wypełnienia unijnych standardów ekologicznych przez polskie rolnictwo. Każda pomoc finansowa UE musi być poprzedzona analizą związków tej pomocy z zasadami ochrony środowiska. Zasady te, szczególnie odnoszące się do problematyki agrarnej, wynikają z ideologii rozwoju zrównoważonego. Dzisiejszy katalog tych zasad można uprościć do kilku punktów. A więc prewencja, co oznacza pierwszeństwo działań, które pozwalają na unikanie spodziewanych zagrożeń. Z zasady tej wywodzą się wszelkie posunięcia prognostyczne. Prewencja w stosunku do szeroko rozumianego sektora agrarnego to bogate zaplecze naukowo-techniczne oraz sprawny system zachęt i standardów możliwy do zastosowania w dziedzinie o bardzo wydłużonym cyklu wprowadzania przemian. Z powyższym wiąże się zasada likwidacji zagrożeń u źródła, możliwa do rozpowszechniania także w rolnictwie, np. w odniesieniu do gospodarki wodą i ściekami, odpadami czy obrotem substancjami niebezpiecznymi. Bardzo trudne będzie wdrożenie na polskiej wsi zasady „zanieczyszczający płaci”.
W większości przypadków koszty restytucji środowiska uważane są na terenach wiejskich za ciężar, który przejąć powinien jakiś podmiot zewnętrzny (państwo, samorząd?). Równie niekorzystnie wygląda sytuacja z dostępem do informacji o środowisku oraz bezpieczeństwem ekologicznym. Niektórzy uważają, że

do bezpieczeństwa ekologicznego zaliczyć należy także

gwarancje bardzo niskiego prawdopodobieństwa wystąpienia zagrożeń nadzwyczajnych oraz prawo obcowania z ładem przestrzennym, czyli atrakcyjnym krajobrazem.
Nieco łatwiej znaleźć powszechniejsze zastosowanie w Polsce zasady racjonalnego wykorzystania zasobów naturalnych. Nasze rolnictwo jest „programowo” bliżej tych zasad. Tu czerpać można z nieodległych tradycji szacunku do przedmiotów gospodarskich i dbałości o ich długowieczność.
Ochrona środowiska w rolnictwie musi wynikać ze ścisłych związków z innymi działami gospodarki oraz życia społecznego. Na wsi najpełniej realizować się powinna zasada wszechobecności ochrony środowiska w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym. Wystarczy zastanowić się nad wiejskimi i rolniczymi aspektami takich wyróżnionych w Rio problemów jak: rozwój demograficzny, wyżywienie, regionalizm, różnorodność biologiczna, ochrona klimatu globalnego, energie odnawialne, ład przestrzenny, wspieranie grup etnicznych i rola kobiet.
Pozostaje zastanowić się, jakimi narzędziami możemy dysponować, zbliżając naszą wieś do ekorozwojowego wzorca. Najpoważniejsze z tych narzędzi tkwi w samym polskim rolnictwie, które praktycznie pozbawione jest nowoczesnego, skutecznego agrobiznesu, polegającego na przejmowaniu całego lub prawie całego łańcucha produkcji i dystrybucji wytworów pochodzących z obszarów wiejskich. Zadanie takie musi być obwarowane ograniczeniami ekologicznymi, ale nie stanowią one najważniejszej przeszkody. Są nią natomiast

słabe przygotowanie rolnicze

i pozarolnicze ludności wiejskiej, brak dobrych wzorców i tradycyjna niechęć do przemian. Bez uruchomienia stref aktywności na samej wsi nie sposób wykorzystać innych narzędzi – planowania przestrzennego, promocji terenów wiejskich i zdrowej żywności.
Uruchomienie tych i innych narzędzi służących postępowi życia na wsi w zgodzie z rozwojem zrównoważonym wymaga wprowadzenia odmiennych od dzisiejszych wskaźników tego postępu. Rozszerzona winna być grupa wskaźników dokumentujących jakość życia. Oprócz wskaźników dotyczących zdrowia i zadowolenia z bytowania chodzi o wskaźniki ekologiczne, jak np. dostęp do zdrowej wody pitnej. Wskaźnikami w dziedzinie gospodarki rolnej, które powinny być analizowane, są bilanse nawozowe gleby oraz gospodarstwa i wskaźniki bilansowe użytkowania wody.
Powyższe uwagi nie do końca korespondują z powtarzającą się opinią o szansach polskiego rolnictwa wynikających z atrakcyjności przyrodniczej zajętych przez nie terenów (ekoturystyka, rolnictwo ekologiczne, zielone płuca Polski itd.). Po pierwsze, najcenniejsze obszary wartościowej przyrody dawno już zostały wydzielone z użytkowania rolniczego i usankcjonowane jako chronione. Po drugie, usługi agroturystyczne nie mogą być źródłem wystarczającego dochodu dla więcej niż 10% obecnych gospodarstw. Rolnictwo ekologiczne pozostanie marginesem, natomiast może wzrosnąć zainteresowanie żywnością zdrową, świeżą, rodzimą, choć nieatestowaną.

Witold Lenart

Główne cele rolnictwa ekologicznego:

wytwarzanie żywności o wysokich walorach odżywczych
maksymalne wykorzystanie odnawialnych zasobów przyrody przy pomocy regionalnej organizacji produkcji rolnej
dążenie do zamknięcia obiegu materii organicznej i składników pokarmowych (nawozowych) w obrębie gospodarstwa
stosowanie materiałów i substancji nadających się do wielokrotnego wykorzystania lub użytecznego przetworzenia (recykling) w gospodarstwie
zapewnienie zwierzętom gospodarskim warunków zgodnych z ich potrzebami
unikanie jakichkolwiek form skażenia i zanieczyszczenia środowiska
utrzymanie genetycznej różnorodności


Czy rolnictwo ekologiczne może być naszym unijnym atutem?

Andrzej Hornowski,
dyrektor Regionalnego Centrum
Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich w Przysieku k. Torunia
Rolnictwo ekologiczne już jest naszym atutem. Oczywiście, inni też mają gospodarstwa ekologiczne, ale pozycja wyjściowa naszych jest zupełnie inna, działają w sytuacji dużo mniejszego zanieczyszczenia środowiska, co wpływa na jakość żywności. Nasze produkty ekologiczne już występowały na różnych targach żywnościowych, nie tylko ekologicznych, i zdobywały laury. W naszym niezamożnym społeczeństwie rolnictwo to natrafia na barierę. Po wejściu do UE spodziewamy się wzrostu poziomu dochodów ludności, a więc konsumentów krajowych, a z drugiej strony – większych możliwości eksportu żywności ekologicznej z Polski.

Wiesław Wawiernia,
Departament Produkcji Roślinnej Ministerstwa Rolnictwa
Powinno być naszym atutem, bo mamy potrzebne walory, aby wytwarzać produkty ekologiczne. Nie jesteśmy na razie konkurencyjni dla unijnego rolnictwa ekologicznego ilościowo, bo u nas tego typu produkcją zajmuje się zaledwie 0,1% gospodarstw, a na Zachodzie – kilka procent. Trudno będzie dogonić naszych partnerów. Jesteśmy jednak konkurencyjni, jeśli chodzi o warunki produkcji. W Polsce nie stosowano tylu środków zagrażających środowisku, polski rolnik jest bardziej przyzwyczajony do ciężkiej pracy, której wymaga produkcja wykorzystująca naturalne metody i składniki.

Wacław Święcicki,
Departament Polityki Ekologicznej Ministerstwa Środowiska
Niedawno opublikowano materiały międzynarodowego seminarium na temat „Rolnictwo ekologiczne w poszerzonej Unii Europejskiej”. W Polsce taki typ produkcji rolnej daje szanse rozwoju, ale także przeciwdziała zagrożeniom środowiska naturalnego, np. chroni przed pustynnieniem, suszą itd. Potrzebna jest nam więc powszechna ekologizacja na wsi, ale jeśli myślimy o wchodzeniu na rynek Unii, trzeba zauważyć, że każdy kraj walczy o swój rynek, o pieniądze i dotacje. W Niemczech np. dąży się do tego, by rolnictwo ekologiczne stanowiło 20%. Sprzedajemy bardzo mało produktów ekologicznych do Unii, więcej do innych krajów. W tym kontekście mówienie, że rolnictwo ekologiczne to nasz atut, wydaje mi się przedwczesne.

Dr hab. Andrzej Lepiarczyk,
Akademia Rolnicza w Krakowie
Pytanie ma tezę zbyt optymistyczną, bo na pewno nie w każdym układzie i nie w każdym regionie Polski można rozwijać rolnictwo ekologiczne. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić i prędzej wybierają rolnictwo konwencjonalne niż taką „wyższą szkołę jazdy”. Należy przestrzegać „kanonów rolnictwa ekologicznego” – tereny nie mogą być skażone chemicznie, gleba, powietrze i woda muszą być czyste. Rolnictwo ekologiczne powinno też funkcjonować w połączeniu z gospodarstwami agroturystycznymi i z turystyką wiejską.

BT


eko-informacje

n Ośrodek Aerologii Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Legionowie pod Warszawą wzbogacił się o cenny nabytek. Jest to radar Meteor 1500, który należy do najnowocześniejszych urządzeń tego typu na świecie. Pozwala na zdalną diagnozę stanu atmosfery i zachodzących w niej zjawisk – opadów deszczu, śniegu i gradu, burz i szkwałów – w promieniu 150-200 km. Za pomocą specjalnych programów można szacować wielkość opadów i ich wpływ na wezbrania rzek. Ma to ogromne znaczenie dla ostrzegania przed powodzią.
n W Białowieży odbył się Międzynarodowy Festiwal Przyrody „Mikrosfera”. Jego celem jest promocja ochrony przyrody i naturalnego śrtodowiska poprzez język sztuki. Festiwal rozpoczęła projekcja filmu „Dziobem i pazurem” Krystiana Matyska, filmowca od lat związanego z Puszczą Białowieską. W nowatorskiej konwencji, nawiązującej do takich filmów jak „Mikrokosmos”, opowiada on w swoich dziełach o życiu ptaków w ich naturalnym środowisku.
n W Beskidach rozpoczął się program reintrodukcji raków. Na początku października przyrodnicy wypuścili do górskich rzek 25 kg (ok. 650-750 sztuk) raków szlachetnych. Raki trafiły w Beskidy z Podkarpacia. Dokładne miejsce ich wypuszczenia jest tajemnicą. Natomiast 50 kg będzie hodowane w warunkach sztucznych. Część skorupiaków z tego stada co pewien czas trafi do rzek, by zasilić populację bytującą na wolności.
n Rosyjscy ekolodzy z organizacji Ekozaszczita protestują przeciwko planom rosyjskiego giganta naftowego Łukoil, który zamierza przystąpić do eksploatacji złóż naftowych na Bałtyku w pobliżu parku narodowego wpisanego do światowego dziedzictwa UNESCO. Łukoil zamierza zbudować platformę wiertniczą w odległości zaledwie 22 km od parku leżącego na Mierzei Kurońskiej, w pobliżu wybrzeży obwodu kaliningradzkiego i Litwy. Kilka miesięcy temu międzynarodową kampanię przeciwko planom Łukoilu rozpoczęli ekolodzy litewscy.


Warzywa wolne od chemii

80% żywności z polskich gospodarstw ekologicznych trafia na zagraniczne stoły

Rolnictwo ekologiczne wciąż nie jest w Polsce tak popularne jak na Zachodzie. W 2001 r. atestem uprawniającym do posługiwania się nazwą „ekologiczne” mogło pochwalić się 1787 gospodarstw o łącznej powierzchni prawie 45 tys. ha. Stanowi to zaledwie 0,1% gospodarstw rolnych. 80% produktów pochodzących z ekologicznych pól jest eksportowanych. Zaledwie 20%

trafia na rodzime stoły.

Polski konsument wybiera przede wszystkim produkty najtańsze lub najbardziej reklamowane. Ekologiczna żywność nie należy ani do jednej, ani do drugiej grupy.
Polscy rolnicy niechętnie przestawiają gospodarstwa na ekologiczne. Dzieje się tak, mimo że żywność ta skupowana jest po cenie wyższej niż konwencjonalna (nawet dwu-, trzykrotnie) oraz mimo możliwości uzyskania państwowych dotacji. Być może, zniechęcają do tego trudne początki. Prowadzenie „zielonej” farmy wymaga cierpliwości, zrozumienia praw rządzących naturą, wiedzy przyrodniczej i obserwacji procesów zachodzących w gospodarstwie. Zrezygnowanie ze sztucznych nawozów sprawia, że przez pierwsze trzy, cztery lata wydajność spada. Dopiero później ekologiczne nawożenie zaczyna procentować. Przemyślane stosowanie metod wolnych od chemii prowadzi do kilkakrotnego wzrostu plonów.
W ekologicznych gospodarstwach uprawia się właściwie to samo co w zwykłych. Najwięcej produkuje się zbóż – żyta i pszenicy. Tylko 5% upraw stanowią warzywa: ziemniaki, buraki, pory, selery, sałata, marchew, pietruszka.

Jeszcze mniej jest ekologicznych sadów.

Dzieje się tak głównie ze względu na ogromną pracochłonność. Naturalne rolnictwo obejmuje także produkcję zwierzęcą (mięso, wędliny) oraz nabiału i jaj. Największą powierzchnię w ekologicznych gospodarstwach stanowiły uprawy rolnicze (18.594 ha) oraz łąki i pastwiska (14.484 ha), najmniejszą zaś uprawy sadownicze (395 ha).
Wyeliminowanie chemii rolnej i spożywczej (podczas przetwórstwa) sprawia, że artykuły żywnościowe mają wysoką jakość. Dlatego w sklepie warto pamiętać, że ekologiczne jedzenie jest trochę droższe, ale na pewno lepsze dla organizmu.
Magdalena Orzechowska

„Zielone” gospodarstwa mogą powstawać tylko na terenach, gdzie skażenie nie przekracza przyjętych norm. Certyfikatu z Ministerstwa Rolnictwa zaświadczającego o ekologicznym profilu nie dostaną rolnicy z obszarów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie emiterów pyłów przemysłowych, dróg o dużym natężeniu ruchu i na gruntach sztucznie rekultywowanych. Stan skażenia gleby i roślin w gospodarstwie ekologicznym jest badany przez organizacje kontrolujące. Metody stosowane w produkcji rolnej muszą być przyjazne środowisku. Technologie, które wpływają niekorzystnie na przyrodę, nie mogą mieć zastosowania w gospodarstwie ekologicznym. Nie można stosować syntetycznych substancji, takich jak nawozy sztuczne, chemiczne pestycydy, hormony wzrostu. Produkcja ekologiczna przyczynia się do zwiększenia żyzności gleby i zachowania różnorodności biologicznej i krajobrazowej. 


Gospodarstwo ekorozwojowe

Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka” z Poznania od 12 lat prowadzi program obejmujący ludzi z zaniedbanych środowisk, proponując im działania na rzecz ochrony środowiska. Idea samopomocy oraz poszanowania wartości i praw każdego człowieka realizowana jest w ramach spółdzielni socjalnych, m.in. poprzez prowadzenie ekologicznych gospodarstw rolnych. Poradnik ekologiczny „Eko i My” (nr 7/8/2002) odwiedził regionalny Ośrodek Socjalno-Edukacyjny w Chudopczycach pod Poznaniem, w którym od 1999 r. wszystko tworzone jest zgodnie z zasadą ekorozwoju. Gratulujemy!
Michał Żmihorski w 10. numerze „Łowca Polskiego” poruszył ciekawy problem definiowania pojęcia „ekolog”. Bardzo często to określenie jest używane niewłaściwie, co w efekcie umacnia dominującą wśród myśliwych opinię, że ekolog to obrońca zwierząt posługujący się niekonwencjonalnymi metodami działania, np. często jest posądzany o niszczenie leśnych ambon. Intencją autora artykułu jest zwrócenie uwagi myśliwych na opinie ekologów. Powinni oni odróżnić ekologa naukowca, bezstronnego eksperta w dziedzinie ekologii, od pseudoekologa.
Większość z nas nie lubi, wręcz boi się pokrzyw. Kto na własnej skórze nie odczuł, że owa roślina broni się przed zrywaniem! Właśnie ta jej cecha sprawia, że jest najczęściej bezwzględnie tępiona i traktowana jak nieużyteczny chwast.
9. numer „Biuletynu Polskiego Klubu Ekologicznego” alarmuje: wytępienie pokrzyw ograniczy liczebność motyli, których barwnymi skrzydłami tak bardzo się zachwycamy. Zanim więc zaczniemy walkę z pokrzywami, zastanówmy się, może warto zostawić gdzieś w ogrodzie kawałek pokrzywiska…

ELŻ


W Tarnowskich Górach woda już zdrowa
W wywiadzie z dr. Zbigniewem Hałatem („Przegląd” nr 33) znalazło się sformułowanie: „W Tarnowskich Górach 66 tys. osób pije wodę zanieczyszczoną TRI”. W związku z tym Zarząd Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Tarnowskich Górach wyjaśnił, że:
– raport NIK zawiera dane z badań kontrolnych w latach 2000-2001,
– po stwierdzeniu nadmiernych zanieczyszczeń w 2000 r. w trybie natychmiastowym zostało zamknięte 1 ujęcie wody naszego przedsiębiorstwa oraz kilka ujęć zakładów przemysłowych i innych jednostek zagrożonych skażeniem,
– od tego czasu woda podawana mieszkańcom Tarnowskich Gór jest zdrowa, poddawana regularnej kontroli laboratoryjnej i nie zawiera żadnych ponadnormatywnych zanieczyszczeń.

Marta Bis, Prezes Zarządu


Wkładka „Ekologia i Przegląd” powstaje dzięki finansowemu wsparciu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 

Wydanie: 2002, 43/2002

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy