Fatalne decyzje

Fatalne decyzje

Nieznana relacja płk. Korzenieckiego o wydarzeniach w Grudniu 1970 r.

Przebiegiem wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. zajmowały się dwie specjalne komisje Biura Politycznego KC PZPR – pierwsza pod kierownictwem Jana Szydlaka, a druga – Władysława Kruczka.
Niżej przedstawiamy jeden z nie publikowanych dokumentów tzw. Komisji Kruczka, a mianowicie oświadczenie przedstawione przez płk. Konstantego Korzenieckiego z Głównego Zarządu Politycznego WP, który był obserwatorem zdarzeń w Gdańsku i Gdyni (nie zostali oni włączeni do struktur dowodzenia). Wydaje się, że płk Korzeniecki był jednak kimś więcej niż zwykłym “obserwatorem”. Wskazuje na to m.in. fakt, iż dokonane przez niego oceny wypadków i uczestników zdarzeń zostały wykorzystane w wielu końcowych wnioskach Komisji Kruczka. Obok poniższego oświadczenia znany jest również protokolarny 2,5-stronicowy zapis przesłuchania w Komisji (z 90-minutowej rozmowy). Nie wiadomo natomiast nic bliższego o wyjaśnieniach składanych przez niego swym przełożonym bezpośrednio po wydarzeniach oraz o dodatkowych, pisemnych wyjaśnieniach.
Józef Stępień

8 kwietnia 1971 r. Warszawa, Odpowiedzi płk. Konstantego Korzenieckiego na pytania postawione mu przez Komisję KC
Uwaga na wstępie:
Moje uczestnictwo z ramienia GZP WP w wydarzeniach na Wybrzeżu miało swój specyficzny wymiar. Nie byłem bowiem osobą mogącą bezpośrednio wpływać na te lub inne decyzje. I to jest naturalne, biorąc pod uwagę rangę mojej funkcji. Częściej byłem natomiast ich odbiorcą, jeszcze częściej naocznym świadkiem skutków tych decyzji. Ta uwaga jest dość istotna dla kształtu moich odpowiedzi. Trzeba więc mieć do nich określony stosunek – tj. prawdziwości tego, co piszę, ale jednocześnie pewnego dystansu, wynikającego z ograniczoności mojej żołnierskiej i partyjno-politycznej misji.
1) Kiedy, z czyjego polecenia i w jakim celu wyjechał do Trójmiasta i jaką rolę spełniał oraz do jakiego czasu?
Udałem się do Gdańska samolotem 15.12.1970 r. o godz. 14.00 wraz z dwuosobową grupą oficerów GZP WP. W Gdańsku, a potem w Gdyni przebywaliśmy do 20.12.1970 r. włącznie. Bezpośredni i jedyny uprofilowany instruktaż otrzymaliśmy od ówczesnego I zastępcy szefa GZP, tow. gen. dyw. Jana Czapli. Treść tego instruktażu można sprowadzić do dwu spraw podstawowych:
a) sprawowania partyjno-politycznej pieczy nad jednostkami uczestniczącymi w działaniach na Wybrzeżu, nadzór nad dyscypliną i stanem moralno-politycznym;
b) takiego ukierunkowania naszej działalności, by w ramach skromnych możliwości wyraźnie preferować środki politycznego rozwiązania kryzysu oraz do minimum ograniczyć użycie broni jako środka interwencji o charakterze krańcowym, ostatecznym. (…)
3) Kto dowodził wojskami w Trójmieście w poszczególnych dniach wydarzeń?
Jest dzisiaj dla mnie sprawą bezsporną, że politycznym kierownikiem, posiadającym najdalej zaawansowane pełnomocnictwa, był tow. Zenon Kliszko. Jego bezpośrednie polecenia (a pośrednio tow. W. Gomułki) realizował delegowany na Wybrzeże tow. gen. Korczyński. Natomiast termin: “dowodzenie” wydaje się być mało precyzyjny. Lepiej brzmiałoby: “kierowanie”, choć w rzeczywistości nonszalancja tow. Kliszki odpowiadała obu tym pojęciom.
4) Kto spełniał funkcję kierowniczą w Trójmieście w czasie wydarzeń, w rozumieniu podejmowania decyzji politycznych i organizacyjnych?
Uważam to pytanie oraz pytanie poprzednie (nr 3) za analogiczne. Rola tow. Kliszki w ciągu wydarzeń grudniowych była zawsze jednoznaczna, wiodąca, do ostatnich granic kunktatorska i nie uznająca jakiegokolwiek sprzeciwu. Zwłaszcza ze strony osób, które usiłowały wprowadzić elementy ładu – przynajmniej w sposobie myślenia. (…)
6) Jaka była rola i udział w podejmowaniu tych decyzji: tow. Kliszki, tow. Kociołka, tow. Logi-Sowińskiego, tow. Karkoszki?
Rola tow. Kliszki – jak wyżej – polegała, w moim przekonaniu, na konstruowaniu teorii oraz na budowie takich tez i ocen, wobec których użycie wojska było nie tylko koniecznością, ale wręcz wymogiem “ratującym” socjalizm w walce [z] “kontrrewolucyjnym motłochem” (takie jego stwierdzenie sam słyszałem). Była to postawa likwidatorsko-anarchistyczna, nie licząca się z realną sytuacją, postawa chorobliwie apodyktyczna, a więc w skutkach politycznie samobójcza. Postawę tow. Kociołka oceniam jako w pełni rozumną, dojrzałą. Był osobą rozcieńczającą wrzaskliwość i oschłość tow. Kliszki. Jego pierwsze przemówienie telewizyjne nosiło cechy spokoju i rozwagi.
Dlatego po dziś dzień nie potrafię zrozumieć, dlaczego w okresie wypadków gdyńskich – 16.12. – gdy wygłaszał swoje drugie przemówienie w TV – pozwolił jawnie ubliżająco godzić w portowców i stoczniowców oraz – dlaczego jego apel o przystąpienie do pracy rozmijał się z uprzednio realizowaną już decyzją blokowania stoczni? Czyżby o tym nie wiedział? A może zadziałały tu jakieś mechanizmy? Nie jestem w stanie tego faktu ocenić, trudno mi bowiem zrozumieć karkołomną zmianę, jaka dokonała się w jego postawie na przestrzeni jednego dnia, natomiast moje osobiste domysły nie stanowią żadnych podstaw dla oficjalnego wnioskowania.
Tow. Loga-Sowiński (z tego, co wiem i co sam widziałem) zachowywał postawę bierną, raczej milczącą. Sprawiał wrażenie człowieka głęboko dotkniętego i całkowicie załamanego tym, co się stało. O tow. Karkoszce nic powiedzieć nie mogę.
7) Czyje decyzje wykonywał gen. Korczyński i sztab wojskowy?
Sądzę, że były to (z pewnymi innowacjami) decyzje tow. Gomułki, transponowane na grunt Wybrzeża przez tow. Kliszkę.
8) Z kim uzgadniał (konsultował) swoje decyzje gen. Korczyński, jeśli je podejmował samodzielnie?
Nie byłem bezpośrednio świadkiem podejmowania decyzji przez tow. Korczyńskiego. Konsultował je osobiście
(i chyba bez świadków) z Komitetem Centralnym oraz z tow. Kliszką i tow. Logą-Sowińskim. Nie potrafię natomiast powiedzieć, ile i jakie decyzje podejmował we własnym zakresie. Wiem, że jego polecenia transmitowane
“w dół” przeważnie nosiły charakter poleceń płynących od kierownictwa partii. Z takim przynajmniej określeniem te decyzje “spływały” do ogniw niższych.
9) Kto komu podlegał: tow. Kliszko – tow. Kociołkowi, czy odwrotnie, dlaczego?
Nie znam w tej sprawie ustaleń
b. kierownictwa partii. Nie sądzę jednakże, by tow. Kliszko pozwolił sobie na podległość tow. Kociołkowi. Nawet – taką ewentualność wykluczam.
10) Jaka była rola sztabu wojskowego w Trójmieście i jego stosunek do sił bezpieczeństwa MO (ewentualne zależności)?
Sztab wojskowy w rzeczywistości – z tego, co wiem – koncentrował całość wysiłku porządkowo-wojskowego i spełniał niejednolity organizm wobec rozkazów płynących bądź z “centrali”, bądź od trzech członków ówczesnego Biura Politycznego. Odgrywał tu dużą rolę czynnik łagodzący rozmiary konfliktu. Natomiast działanie sił porządkowych i wojska miało charakter równoległy: istniała między nimi ścisła współpraca i rozumne współdziałanie.
11) Jaką rolę spełniali: tow. Szlachcic i tow. Słabczyk?
Wydatną. Powiedziałbym – nadzwyczaj realistyczną, uspokajającą, rozsądną w chwilach najbardziej tragicznych. Osobiście uważam, że tow. Szlachcic był jedynym w gdyńskim zestawie ludzi człowiekiem, którego spokój neutralizował krzykliwość tzw. wodzów, w niektórych zaś przypadkach (z tego, co wiem) niektóre nieodpowiedzialne decyzje wyraźnie hamował lub wręcz torpedował. Jego rozsądek udzielał się ludziom, w ręku których spoczywała postawa wojska i organów porządkowych – bezpośrednio tam, na ulicy.
Myślę, że tow. Szlachcic był tym człowiekiem, który najlepiej, najszybciej i najpełniej wyczuł tło, przebieg i reperkusje rozgrywającej się tragedii.
Np. jego osobistej ingerencji należy zawdzięczać, iż nie doszło do masakry Ochotniczego Hufca Pracy w Gdyni. Jak się bowiem okazało, sztab kierowniczy przez całą noc przygotowywał wielką operację “bitewną” z udziałem czołgów przeciwko 200-osobowej grupie młodych ludzi, pozbawionych nawet najprymitywniejszej informacji o stanie rzeczy. Ranek miał być początkiem dramatu. Decyzją tow. Szlachcica “problem” rozwiązano w ciągu 2-3 godzin za pomocą najzwyklejszych środków politycznego dialogu i normalnych rozwiązań organizacyjnych.
Sądzę też [że] postawa tow. Słabczyka idealnie do tej postawy tow. Szlachcica przylegała.
12) Jaką rolę wypełniał gen. Chocha i czy oraz jaka była zależność wobec gen. Korczyńskiego?
Był wiceministrem podporządkowanym innemu wiceministrowi, bez prerogatyw i wyraźnie zakreślonego posłannictwa. Człowiekiem, którego nie wtajemniczano w decyzje i wąsko pojęte, kolegialne “rady” tzw. wielkiej trójki (Kliszko, Loga-Sowiński, Korczyński). Był postacią przez tę trójkę absolutnie ignorowaną i odsuniętą od jakichkolwiek rozważań merytorycznych. Współczuliśmy mu.
13) Jak doszło do decyzji o blokowaniu bram stoczni w Gdańsku, kiedy i kto ją podjął i jakie zadania przekazano wojsku?
Stocznię w Gdańsku zablokowano 16 grudnia ok. godz. 4.00. Była to – z tego, co jest mi wiadomo – decyzja, podjęta przez tow. Kliszkę, realizowana przez lokalny sztab operacyjny. Wiem również, że tow. tow. Szlachcic, Kociołek, Słabczyk i Kolczyński (komendant wojewódzki MO) byli rzecznikami umiarkowanego w tych warunkach działania, i że ich intencje były wiernie przekazywane bezpośrednio do dowódców jednostki blokującej stocznię.
14) Jaki był jego stosunek do tej decyzji?
Mój stosunek w sytuacji gdańskiej – bez osobistego wpływu i niezbędnej znajomości realiów. Natomiast w sytuacji gdyńskiej – następujący: Nie wolno było – skoro już podjęto tak fatalną decyzję blokowania stoczni – dopuścić do przemówienia tow. Kociołka w TV (w około 3 godziny od chwili podjęcia tej decyzji – sic!!!). Wprawdzie lokalne radio co 15 minut nadawało komunikat o rozwiązaniu z pracownikami umów o pracę, ale siła TV + wicepremiera jest nieuchronnie większa (a w ogóle – dlaczego dwa “bratnie” środki informacji mówiły o czymś zgoła innym?). Tej sprawy, jak się wydaje, dotąd nie wyjaśniono.
Wiem, że z grupy osób wojskowych Marynarki Wojennej i GZP wieczorem 16 grudnia wpłynęła do tow. Bejma propozycja wstrzymania pociągów do Gdyni (rankiem 17.12). Tragedia była wyczuwalna. Nikt jednak tej propozycji nie uwzględnił. Rano – było już za późno.
15) Dlaczego rozpraszano demonstrantów siłą w Gdyni i dlaczego używano broni na ulicach miasta? Jakie jest jego zdanie na ten temat?
Był to wynik ówcześnie istniejącej sytuacji (określonej zresztą przez VIII Plenum KC), w której ciężkim piętnem odciskały się owe teorie o kontrrewolucyjnym charakterze wydarzeń. W związku z licznymi, bałamutnymi “wejściami” niektórych członków ówczesnego kierownictwa partii w ocenę sytuacji i brutalną niekiedy ingerencję w działanie wojsk – zaważyło to również (przy pewnej, specyficznej postawie niektórych innych osób) na dezorganizacji systemu dowodzenia i rozkazodawstwa oraz sposobu realizacji sprzecznych dość często decyzji i poleceń.
Jedno jest pewne. Każdy przypadek dramatu w Gdańsku i Gdyni był przykładem samoistnym. Stosowanie jakiejkolwiek analogii byłoby grubym błędem.
16) W jakich okolicznościach i gdzie oraz dlaczego i ile razy doszło do użycia broni w Gdyni, a także z czyjej decyzji?
W Gdańsku i Gdyni 4-krotnie użyto broni (mimo iż wielokrotnie istniały obiektywne warunki, mogące powiększać rozmiary dramatu). W Gdańsku użyto broni dwukrotnie: 15.12 przed KW oraz 16.12 – przy Stoczni im. Lenina, brama nr 2. W Gdyni – również dwukrotnie: 17.l2 o godz. 5.50 i 9.00. We wszystkich sytuacjach przesłanki do użycia broni były wyjątkowo specyficzne, przy ogromnym napięciu niebezpieczeństw dla sprzętu wojskowego i życia żołnierzy, rozjuszeniu żywiołu destrukcyjno-anarchistycznego, którego działalność agresywna przejawiała się w używaniu kamieni, butelek z benzyną, a nierzadko – broni.
Fakty te dowodzą wysokiej dyscypliny wojska, jego rozwagi i politycznej świadomości. Są to sprawy dość dobrze znane i dlatego nie chcę ich rozwijać.
Warto jeszcze podkreślić, że nie oddano ani jednego strzału wprost do tłumu oraz że zarówno w Gdańsku, jak i w Gdyni było jeszcze kilkanaście podobnych, chociaż innych w swoim wyrazie okoliczności. Ognia tam nie otworzono. Dlatego te cztery przypadki trzeba badać wyjątkowo skrupulatnie i każdy oddzielnie. Myślę jednak, że końcowy wywód doprowadziłby do znanych stwierdzeń o braku pierwotnych i jedynie słusznych rozwiązań polityczno-ekonomicznych.
17) Jak doszło do podjęcia decyzji o wkroczeniu wojska do stoczni w Gdyni, kiedy i kto ją podjął i jakie zadania przekazano wojsku?
Szczegółów nie znam. Z tego, co jest mi ogólnie wiadomo – była to decyzja tow. Kliszki, przekazana do realizacji gen. Korczyńskiemu 16 grudnia ok. godz.17.00. (…)

(Teksty w kwadratowych nawiasach pochodzą od redakcji).

Wydanie: 2000, 52/2000

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy