Filozofia degradacji w krainie króla Ubu

Filozofia degradacji w krainie króla Ubu

Społeczeństwo na razie spokojnie przyjęło uchwalenie ustawy degradacyjnej, na mocy której żyjący i nieżyjący członkowie WRON zostają automatycznie pozbawieni stopni generalskich, a ci generałowie, którzy służyli w organach bezpieczeństwa (Informacji Wojskowej, WSW, KBW), mogą – zdaje się – ale nie muszą tego stopnia być pozbawieni. Stracą więc pośmiertnie stopnie gen. Jaruzelski i gen. Kiszczak, a także żyjący pierwszy i dotąd jedyny polski kosmonauta gen. Hermaszewski.

Praktycznie ustawa, tak jak wszystko inne, jest wobec zmarłych bezskuteczna. W podręcznikach historii i tak będzie się pisać, że stan wojenny wprowadził gen. Jaruzelski, a nie szer. Jaruzelski, i że gen. Jaruzelskiego (a nie szer. Jaruzelskiego) Zgromadzenie Narodowe wybrało w 1989 r. na prezydenta, w dodatku również głosami senatorów Jarosława i Lecha Kaczyńskich.

Zresztą awersja do „komuchów” rodziła się u dzisiejszych liderów PiS dość późno. Na przykład Jarosław Kaczyński wybrał sobie na promotora pracy doktorskiej prof. Stanisława Ehrlicha, byłego politruka 1. Armii LWP, a później m.in. kierownika Katedry Prawa Radzieckiego. Jakoś mu ta przeszłość promotora nie przeszkadzała. Pisał zresztą pracę doktorską o zarządzaniu uczelnią. Chętnie bym się dowiedział, co o tym pisał, ale tezy jego pracy nie są szerzej znane. Gowin jednak koniecznie powinien się z nią zapoznać i wykorzystać w swojej „Konstytucji dla nauki”.

Minister Błaszczak pracę magisterską na Uniwersytecie Warszawskim pisał u prof. Jaremy Maciszewskiego, wieloletniego kierownika Wydziału Nauki i Oświaty KC PZPR, członka tegoż KC bodaj aż do wyprowadzenia sztandaru.

Skądinąd profesorowie Ehrlich i Maciszewski byli znakomitymi uczonymi, ale gdyby dożyli, minister Gowin ewidentnie by ich skasował swoją „Konstytucją dla nauki”, której głównym celem ma być, jak zapewniał, dekomunizacja nauki.

Już dawno zauważono, że wszystkie rzezie po bitwach były dziełem raczej nie rycerstwa, tylko ciurów z taborów. Z rozprawą z prawdziwymi i wydumanymi resztkami PRL jest podobnie. Ci, którzy z PRL nie walczyli, bo byli jeszcze za mali albo nie bardzo im starczało odwagi, z tym większą zajadłością walczą teraz z cieniami PRL. Prawie 30 lat po zwycięstwie ciury wylazły z taborów i udając rycerzy, plądrują i dorzynają w dawno zdobytym obozie. Obrzydliwe to i śmieszne zarazem.

Ale przy okazji przekroczono kolejną granicę. Pozbawianie stopni wojskowych ustawą lub w niejasnej procedurze administracyjnej, w dodatku osób już nieżyjących, wpisuje się w pisowską manierę rozstrzygania sporów historycznych ustawą lub wyrokiem sądu rejonowego. Ustawa degradacyjna i nowelizacja ustawy o IPN wynikają z tej samej, szalonej filozofii. Historia wydaje osądy po latach badań, dyskusji, sporów. Są w niej spory z założenia nierozstrzygalne, począwszy od sporu króla Bolesława z bp. Stanisławem na początku naszych dziejów, na powstaniu warszawskim skończywszy. Pisowska filozofia to, o co historycy spieraliby się przez dziesięciolecia, chce rozstrzygać decyzją polityczną lub wyrokiem zwasalizowanego wobec władzy wykonawczej sądu. To nie tylko obce naszej cywilizacji, ale po prostu głupie.

Owszem, degradacje wojskowych się zdarzały. Po II wojnie światowej Francuzi pozbawili stopnia marszałka Francji Pétaina. Zrobili to w przeddzień procesu, który zresztą skończył się wydaniem wyroku śmierci (Pétain został potem ułaskawiony, karę śmierci zmieniono mu na dożywocie). Nie chcieli sądzić i skazywać na śmierć marszałka Francji. Winy Pétaina były oczywiste: kolaboracja z hitlerowskimi Niemcami, śmierć tysięcy francuskich Żydów, prześladowanie francuskich patriotów.

W czasie wojny polski sąd wojskowy, słusznie czy niesłusznie, skazał na więzienie i degradację gen. Dęba-Biernackiego. Za nieudolność dowodzenia w kampanii wrześniowej, za spiskowanie przeciw Sikorskiemu na Zachodzie. Ale zrobił to sąd, po przeprowadzeniu rozprawy!

Komuniści nienawidzili Piłsudskiego. Uważali go za faszystę. Zarzucali mu przewrót majowy i jego ponad 300 ofiar śmiertelnych, proces brzeski, obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej. Po wojnie w Polsce rządzili komuniści, którzy jak Gomułka spędzili wiele lat w sanacyjnych kryminałach. Mieli więc z Piłsudskim swoje osobiste porachunki. Żadnemu nie przyszło jednak do głowy, by pozbawiać Piłsudskiego stopnia marszałka Polski.

Co więcej, Sowieci, niecierpiący Piłsudskiego jeszcze bardziej, pamiętający mu rok 1920, nie ruszyli w sowieckim przecież przez kilkadziesiąt lat Wilnie mauzoleum „Matki i Serca Syna” na Rossie. Nawet bolszewicy uszanowali majestat śmierci.

Rada Ministrów w latach 40., ze Stanisławem Mikołajczykiem jako wicepremierem, żeby było ciekawiej, pozbawiła obywatelstwa polskiego m.in. gen. Andersa i gen. Kopańskiego. Naciski władz na PAU spowodowały, że członkostwa w akademii pozbawiono gen. Kukiela. Ale władze PRL nie wpadły na pomysł, by swoich zdeklarowanych wrogów pozbawiać stopni generalskich.

W PRL dyżurni partyjni historycy pisali historię Polski, a cenzura pilnowała, by był to głos dominujący. Ale nawet wtedy rządzącym nie przyszło do głowy, by spory historyczne rozstrzygać ustawą lub wyrokiem sądu. To, co robi PiS, to naprawdę coś nowego.

Jeśli można po śmierci pozbawiać ludzi stopni generalskich, to dlaczego, na tej samej zasadzie, nie pozbawiać koron królów uznanych za niegodnych, działających „niezgodnie z polską racją stanu”? Można by zacząć od Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przypominam: kochanek Katarzyny II, mason, uległy Rosji, targowiczanin, przyczynił się do rozbiorów… Spokojnie można zlustrować pod tym kątem cały poczet królów polskich.

Gdyby nie było to takie straszne, naprawdę byłoby cholernie śmieszne.

I jeszcze ten żałosny premier, który twierdzi, że w 1968 r. nie było Polski. No tak, wychodzi na to, że Jarry miał rację: „Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie”.

Wydanie: 11/2018, 2018

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Komentarze

  1. jea895751
    jea895751 14 maja, 2018, 13:50

    Pisowska głupota stwarza precedens, by w niedalekiej przyszłości wyrugować z Wawelu „króla” prezydentów polskich. Kij ma dwa końce.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Dorota Duszyńska
    Dorota Duszyńska 11 marca, 2019, 21:17

    Nic dodać nic ująć, to chory kraj skazany,mam nadzieję,znowu na niebyt ….

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy