Fundacja na zakręcie

Fundacja na zakręcie

Fundacja Mielnica stworzyła wielkie rzeczy. Oby nie rozpadła się w atmosferze konfliktu

Piętnaście lat pracy zajęło fanatykom dobrej sprawy stworzenie najlepszego chyba w Polsce ośrodka pomocy niepełnosprawnym. Fundacja Mielnica z Konina już od dawna jest wzorem dla podobnych stowarzyszeń działających w naszym kraju. Teraz trwa w niej spór – córki Piotra Janaszka, charyzmatycznego twórcy organizacji, nie mogły się dogadać z nowym zarządcą i odeszły.
Tylko w tym roku fundacja przekazała 335 tys. zł na wspieranie niepełnosprawnych. Najnowszym dziełem Mielnicy stało się otwarcie Domku z Serc – gospodarstwa agroturystycznego prowadzonego przez niepełnosprawnych. Powstało ono właśnie w Mielnicy, wsi nad Gopłem. Podopieczni uczą się tam hodowli zwierząt, prowadzenia upraw, dbania o ogród i innych czynności potrzebnych w gospodarstwie.
To jednak nie wszystko. W Domku z Serc odbywają się zajęcia artystyczne z udziałem niepełnosprawnych rzeźbiarzy i malarzy, takich jak choćby Małgorzata Waszkiewicz, malująca obrazy stopą. Człowiek mający wszystkie palce u rąk nie może nawet pojąć, jak to możliwe. A w czasie ferii i wakacji Domek z Serc będzie miejscem wypoczynku niepełnosprawnych dzieci.

Dzieło dr. Janaszka

Fundację Mielnica powołał do życia w 1988 r. i przez wiele lat prowadził doktor ortopedii Piotr Janaszek, laureat Orderu Uśmiechu, przewodniczący Towarzystwa Walki z Kalectwem, członek Rady Nadzorczej PFRON. Nagrodę otrzymaną za działalność charytatywną przeznaczył na kapitał założycielski Mielnicy. Po tragicznej śmierci doktora w wypadku samochodowym w grudniu 1998 r. fundacją kierowały jego córki, Olga i Zuzanna. Była to jedna z pierwszych w Polsce fundacji powstałych w celu wspierania kompleksowej rehabilitacji osób niepełnosprawnych.
To w Mielnicy w 1988 r. dr Janaszek i świetny szermierz Tadeusz Piguła przeprowadzili pierwsze w Polsce zawody szermierzy na wózkach. W siedzibie organizacji działa KS Spartakus – klub, w którym trenują niepełnosprawni ciężarowcy i szermierze. Za sprawą Mielnicy stworzono w 1993 r. jeden z pierwszych w Polsce warsztatów terapii zajęciowej, otaczający opieką 50 osób z ciężkim kalectwem. Zajęcia odbywają się w pracowniach: krawieckiej, komputerowej, plastycznej, stolarskiej, ogrodniczej i gospodarstwa domowego.
Zorganizowano też zakład pracy chronionej zatrudniający 50 osób (połowa to inwalidzi), który produkuje odzież roboczą wysokiej jakości sprzedawaną na terenie całego kraju. Działają Ośrodek Szkolenia Instruktorów Terapii Zajęciowej (absolwentami jest już ponad 400 terapeutów z całej Polski), Środowiskowy Dom Samopomocy im. Doktora Piotra Janaszka opiekujący się 30 osobami upośledzonymi umysłowo i bezpłatna wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego. Odbywają się olimpiady umiejętności osób niepełnosprawnych, letnie turnusy rehabilitacyjne nad Gopłem, spotkania Centrum Wolontariatu… Tak wymieniać można jeszcze długo.

Trudne pożegnanie

Ten rok zapisał się w dziejach Fundacji Mielnica akcentem bardziej dramatycznym. Z fundacji odeszły prowadzące ją córki dr. Janaszka. W liście pożegnalnym napisały: „Nie była to dla nas zwykła praca, ale sposób na życie. Tym bardziej jest nam trudno. Wiele osób utożsamiało nas z Fundacją, a my byłyśmy gotowe oddać to, co mamy najcenniejsze – nasze nazwisko – jako gwarancję prawidłowego funkcjonowania Fundacji. Niestety, sytuacja, w której nie na wszystko mamy wpływ, a za wszystko ponosimy odpowiedzialność, zmusiła nas do podjęcia takiej decyzji”.
– Podjęłyśmy z Olgą może najtrudniejszą decyzję w życiu – rezygnujemy z pełnienia funkcji członków zarządu fundacji. Podczas pracy w niej poznałyśmy mnóstwo wspaniałych ludzi, z pomocą których udawało się nam robić naprawdę wielkie rzeczy. Niełatwo pogodzić się z tym, że jesteśmy zmuszone odejść. Decyzję o powołaniu nowego zarządu podejmie drugi fundator, który po śmierci taty jednoosobowo sprawuje tę funkcję. Dotychczas nie angażował się on w pracę fundacji, nasza działalność w środowisku niepełnosprawnych i sponsorów była w pełni akceptowana. Zatem przykrą niespodzianką okazały się poważne nieporozumienia z formalnym fundatorem – mówi Zuzanna Janaszek-Maciaszek.

Drugie dno

Oczywiście, jak zwykle w takich sprawach bywa, na dnie podobnych nieporozumień leżą sprawy finansowe, o których nikt jednak nie chce się wypowiadać oficjalnie.
Wspomniany „formalny fundator”, Andrzej Obalski, od dawna zajmujący się organizacjami pozarządowymi, podkreśla zdecydowanie, że nigdy nie wziął i nie weźmie ani grosza za swoją działalność w Fundacji Mielnica. – W żadnej fundacji, jaką widziałem, zarząd nie miał tak wielkiej swobody jak tu, są przykre kwestie finansowe. A Fundacja Mielnica nie jest własnością ani moją, ani rodziny Piotra Janaszka. To własność społeczna – mówi Obalski.
Czy to polskie piekło? Czy tylko bolesne budowanie społeczeństwa obywatelskiego? Opisywany przypadek nie jest odosobniony. Często, niestety, zdarzają się konflikty między władzami samorządowymi, administracją i urzędnikami a organizacjami pozarządowymi; spontaniczny luz działania zderza się z formalizmem, czasem zbyt sztywnym, ale przecież niekiedy niezbędnym, zwłaszcza w kwestiach finansowych. Jedno jest pewne – Andrzej Obalski od lat znał Piotra Janaszka i chyba nie ma powodów do obaw, że poprowadzi Fundację Mielnica w kierunku sprzecznym z ideami doktora…

 

Wydanie: 2003, 46/2003

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy