W Gdańsku liczą i proszą

Poszkodowane rodziny dostaną najwyżej dwa tysiące złotych

Orunia Wschodnia przez kilkanaście dni stała w szambie. Zalało domy, ogródki. Teraz panuje tam fetor niczym w rozgrzanej kloace. – Wszystko przepadło, nasze ogródki i meble – mówią ludzie. Sanepid nie chce badać próbek z naszej dzielnicy. Każą nam płacić za badanie. Mieszkańcy zalanych dzielnic wciąż najbardziej potrzebują środków czystości, jedzenia, obuwia, sprzętu AGD, leków, bo ciągle wiele osób ledwo łączy koniec z końcem.
– Nikt nam nie pomaga – wybucha jej sąsiadka. – Byłam bez pracy z trójką dzieci. Teraz muszę po wszystko wyciągać rękę. Mam kartę powodzianina, ale czasami odnoszę wrażenie, że ci, co dają, nie wierzą, że ja naprawdę potrzebuję.
W Gdańsku zlikwidowano część punktów świadczących usługi na rzecz powodzian. Przychodnie zdrowia pracują według urlopowego harmonogramu.

Skończyły się darmowe leki.

– Teraz już na wszystko trzeba mieć receptę i skierowanie – mówi ciężko zaziębiona mieszkanka zalanego domu komunalnego. – Nasze nieszczęście powszednieje w Gdańsku.
– Nie mamy w ośrodku pomocy społecznej pieniędzy, przychodnie, czyli ZOZ-y, są sprywatyzowane, nie mamy wpływu na czas ich pracy – tłumaczą się w Wydziale Spraw Społecznych Urzędu Miasta.
Ludzie z Oruni nie chcą opuszczać swoich domów. Dalej nie wiedzą dokładnie, które są do rozbiórki, a które do remontu.
– Dopiero co byli i mówili, że będą remontować, a teraz każą się zbierać i wyprowadzać – cała w nerwach mówi Krystyna Tomaszewska.
Oruńskie kolonie Mysia, Rola, Orka i inne nie figurują w planie zagospodarowania przestrzennego i ta część miasta ma zniknąć. – Chcą nas wysłać na wiele miesięcy do koszar i jakichś przejściowych nor – a my nie chcemy. Tu jest dorobek naszego życia – mówi Danuta Kołodziej z Koloni Rola.
Ponoć ma zostać wybudowana kolonia tanich domów dla powodzian, ale nikt nie wie, gdzie.
Władze Gdańska i województwa pomorskiego debatują codziennie i wydają oświadczenia. Prezydent miasta, Paweł Adamowicz, uważa, że w Gdańsku poszkodowane rodziny, a jest ich ponad 650 (200 domów do wyburzenia), będą mogły dostać najwyżej po 2 tys. zł jednorazowej zapomogi. MOPS oszacował, że straty wszystkich gdańskich rodzin wynoszą ok. 10,7 mln zł. 24 lipca Rada Ministrów podjęła uchwałę o przekazaniu z rezerwy budżetowej na zasiłki dla rodzin całego Pomorskiego 2,9 mln zł.
Wg szacunków wojewody pomorskiego, Tomasza Sowińskiego,

ucierpiały 1592 rodziny,

z czego 984 znalazły się w sytuacji szczególnie ciężkiej.
Gdańskowi pomagają miasta zaprzyjaźnione, ślą marki, dolary, płyną dary. Pełną parą pracuje Caritas i wolontariusze, Sopot zaoferował Pomorzanom 100 tys. zł. Wnioski na pożyczki w Funduszu Mikro (nieoprocentowane, niewysokie pożyczki) trzeba składać do końca sierpnia. Włączają się z charytatywnymi koncertami artyści, firmy ślą rzeczową pomoc, np. materiały budowlane, wyposażenie mieszkań, sprzęt domowy. Piłkarski pojedynek gwiazd organizuje Dariusz Michalczewski, gwiazda światowego boksu
– Mam wrażenie, że nie ma spójności w działaniach niosących pomoc i w oczekiwaniach dotkniętych nieszczęściem ludzi – mówi ks. proboszcz Ryszard Świrdziuk z oruńskiej parafii.
Poza tym tragedia pokazała prawdziwe oblicze ludzi. Wielu jest naprawdę ofiarnych. Należy też wspomnieć o zasmucającym wydarzeniu. W szkole, w której nocowali poszkodowani, doszło do kradzieży koców, ręczników, środków czystości. Byli i tacy, którzy próbowali handlować darami.


dziennikarka „Głosu Wybrzeża”

Wydanie: 2001, 31/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy