Generacja islam

Generacja islam

Coraz więcej młodych Niemców opuszcza kraj, by zasilić szeregi Państwa Islamskiego

By dotrzeć do gmachu sądu w Düsseldorfie, przed którym stanęła w ubiegłą środę Karolina S., trzeba minąć zaśmiecone od sylwestrowych imprez trawniki i sforsować schody usmarowane przez znudzoną młodzież. Dopiero po otwarciu drzwi znajdujemy się w miejscu na swój sposób eleganckim. Sala sądowa na Cecilienallee została wyremontowana w 2004 r., przy czym jej architekci jakby przewidzieli, z czym za 10 lat zmagać się będą niemieckie organy wymiaru sprawiedliwości. Męskie toalety zostały wyposażone w umywalki do stóp dla muzułmanów, którzy mogą w sąsiedniej sali śledzić rozprawy krewnych. Umywalki te jednak rzadko są używane. Rozprawy niemieckich islamistów w Düsseldorfie odbywają się najczęściej bez publiczności. Również tym razem oprócz dziennikarzy wpuszczono jedynie dwie osoby. Na ławie oskarżonych zasiadło troje podejrzanych o wspieranie terroryzmu, w tym 25-letnia Karolina, pierwsza Polka oskarżona o kontakty z Państwem Islamskim (ISIS).

O samej sprawie niemieccy śledczy wypowiadają się zdawkowo. Urodzona na Pomorzu Karolina wysłała do Syrii ponad 11 tys. euro, a także kilka kamer wideo. Odbiorcą był Farid S., jeden z ponad 500 niemieckich ekstremistów walczących w Syrii. Pochodzący z Algierii Farid jest partnerem polskiej konwertytki, a zarazem znanym salafitą z Bonn. Była stolica Niemiec uchodzi za jedną z kuźni niemieckich islamistów. Radykalizacji uległ również brat kobiety, Maksymilian, któremu terroryści wkleili do niemieckiego paszportu fioletową wlepkę stałego pobytu w Syrii. Karolinie grozi do 10 lat więzienia. Obecnie przebywa w zakładzie karnym pod Bremą, gdzie osadzone matki mogą przebywać z małymi dziećmi.

Co się dzieje w umysłach młodych ludzi, którzy porzucają dostatnie życie i ruszają do walki z „niewiernymi”, wrogami Państwa Islamskiego? Wszak często nie wyglądają ani na wariatów, ani na morderców. Niemiecka młodzież, która budzi się do sprzeciwu wobec rzekomej opresji doznawanej w świecie Zachodu i która „w imię Allaha” rzuca się w odmęty wojny w Syrii i w Iraku, to często z pozoru miłe i zadbane osoby, niekiedy znakomicie wykształcone. – Prawdziwym szaleństwem jest to, że ci ludzie nie zawsze są szaleńcami – zauważa Jochen Müller, absolwent islamistyki i założyciel berlińskiego stowarzyszenia ufuq.de zajmującego się problematyką młodzieży z migracyjną historią. – To oni uważają się za właściwych spadkobierców islamu, nawet jeśli nie mówią po arabsku, a wersetami z Koranu posiłkują się tylko po to, by wzmocnić swoją doktrynę.

Gdyby nie działalność islamskich terrorystów w Syrii i Iraku, poglądy salafitów działających na Zachodzie wzbudzałyby tylko drwiny. Ale jest inaczej, szczególnie w Niemczech. Propaganda fundamentalistów dotarła nawet do mniej znanych zakątków kraju. Zresztą w spokojnej Bremie służby bezpieczeństwa zamknęły w grudniu meczet Masjid aI-Furqan uchodzący za wylęgarnię rekrutów ISIS. Zarząd meczetu oskarżono o promowanie przestępczej ideologii oraz zachęcanie młodzieży muzułmańskiej do wstępowania w szeregi ISIS i Frontu Al-Nusra w Syrii.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 05/2015, 2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy