Głowa boli

Głowa boli

W tym roku mamy choinkę z naszego ogrodu. Przez lata iglaki nam urosły, m.in. świerk duszony przez sosny, więc do wycięcia. Trochę żal, ale też miło, że będzie choinka za darmo i do sufitu. Dla dzieci jest zawsze ważne, aby sięgała sufitu. I musi mieć czub, jak Pałac Kultury iglicę. Za czasów mojego dzieciństwa wielką atrakcją było klejenie łańcuchów na choinkę, robienie zabawek z wydmuszek po jajkach, ale komu teraz się chce, dzieci wolą gry komputerowe. Do ubierania choinki też się nie palą. Gry tak atrakcyjne, że zabijają ciekawość materialnego świata, dlatego są tak niebezpieczne. I pomyśleć, że to dopiero początek, że wirtualna nierzeczywistość będzie coraz bardziej atrakcyjna i pochłaniająca.

Trudno jest ocenić, jakie wspomnienie z dzieciństwa jest pierwsze, ale to na pewno należy do moich najwcześniejszych: jakiś szelest, jakiś zgiełk, wbiegam do pokoju, choinka leży, upadła w brzęku bombek i w szumie włosów anielskich. Poczucie wielkiej katastrofy, biegnę do rodziców i krzyczę, siedzą w kuchni, u nas jadało się w kuchni, to była chyba Wigilia. Teraz drugiego dnia świąt mieliśmy gości z psem, przewracał co jakiś czas Frania i wylizywał go jak pies Pluto, po czym zainteresował się choinką. Nagle pociągnął z całej siły gałąź i drzewko runęło. Poczułem grozę, taką samą jak w dzieciństwie. Pies schował się w kącie pogrążony w wyrzutach sumienia. Potem Franio odkrył, jak doszło do katastrofy. Na choince zamiast bombki wisiał pierniczek, bardzo sędziwy, ale jednak zapachniał psu i ten go capnął, pociągając za gałązkę. Jakimś cudem żadna bombka się nie stłukła. Co się potłukło w Stanach?

Trump w swoim pojęciu opuszcza Biały Dom jako ofiara oszustwa wyborczego. Ten człowiek jest całkowicie zrobiony z kłamstwa, takie było wedle biografów całe jego życie. Są to kłamstwa, w które on w wierzy. Prezydent mocarstwa z teczką, w której są guziki do broni nuklearnej, żyje w nierzeczywistości, podobnie jak wielu jego zwolenników. My mamy zamach smoleński. Ta obłędna teoria ma przecież w Polsce miliony wyznawców i nadal stoi za nią PiS. Jestem pewien, że jak PiS przegra, Kaczyński podobnie jak Trump będzie łgać i mataczyć, by nie oddać władzy. W Polsce i w Stanach realizowany jest podobny scenariusz. Zbuntowali się zmarginalizowani, ci, których przeoczył dobrobyt. On dzisiaj każdemu zdaje się w zasięgu ręki, a jednak jest niedostępny, co budzi wściekłość. Sfilmowano, jak lud wkracza na Kapitol, w jego luksusy, początkowo agresywny, potem niepewny i spłoszony, podobnie wkraczał lud do pałacu Tuileries podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Edward Lucas napisał: „Największą porażką rządu Obamy było to, że po zakończeniu jego kadencji ludzie wybrali na następcę Donalda Trumpa. I że lwia część zagłosowała na Trumpa właśnie z powodów polityki wewnętrznej, społecznych i kulturowych napięć”. Tak. Ale przecież identycznie można napisać o rządach Tuska. Nie wyczuł nastrojów społecznych, nie rozumiał polskiej prowincji, jej poczucia upokorzenia przez wielką zmianę, nie dokonał redystrybucji środków, co bez trudu zrobił potem Kaczyński. I jedna trzecia Polski jest mu za to wdzięczna. Dlatego teraz tak trudno jest wyprostować ten prawicowo-narodowy zakręt.

W Stanach, podobnie jak w Polsce, publicyści zastanawiają się, jak w przyszłości skleić rozłupane na pół społeczeństwo. „Demokracja przeżyła dzięki niezawisłym sędziom. Jesteśmy im wdzięczni”, mówił Biden. Ci, którzy nie wiedzieli, już wiedzą, czemu PiS pacyfikuje sądownictwo. Obie strony polskiej wojny domowej wyciągają biegunowo odmienne wnioski ze szturmu na Kapitol. PiS jest w ambarasie. Duda był przecież dumny, że Trump traktował go łaskawie i gdy podchodził na czworakach, gładził go po głowie. Miał nawet powstać w Polsce Fort Trump, cudna byłaby to nazwa. Kompromitacja Trumpa jest więc kompromitacją faworyta polskiej prawicy. Duda i PiS kluczą, mówiąc, że atak na Kapitol to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych. Niby wewnętrzna, ale Stany to mocarstwo, więc co u nich wewnętrzne, to też zewnętrzne. PiS w nawale szturmującej siedzibę Kongresu widział wrogi tłum ze strajku kobiet i posłów opozycji w Sejmie, blokujących mównicę. A my po drugiej stronie barykady wołamy: prezes judził jak Trump, który szczuł na prawników, na lewicowe media, na celebrytów, snuł teorie spiskowe. Przypominamy, jak prezes wzywał lud pisowski do obrony polskich kościołów, a przed laty krzyczał z sejmowej trybuny: „Sfałszowaliście wybory!”. Patrząc na to samo, widzimy więc coś zupełnie innego. Od tego aż boli głowa i sumienie.

t.jastrun@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 04/2021, 2021

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy