Górskie hale bez owcy?

Na całym świecie w sporze ekonomia-ekologia ta druga przegrywa

Prof. Ewa Symonides, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, główny konserwator przyrody

– Czy mamy świadomość potrzeby chronienia krajobrazu?
– Służby ochrony przyrody mają ją z całą pewnością. Konieczność ochrony krajobrazu wielokrotnie pojawia się w różnych ustawach. Szczególnie silnie zaakcentowana jest w projekcie nowej ustawy o ochronie przyrody. Walory krajobrazowe wymieniane są na równych prawach z ekosystemalnymi czy gatunkowymi. Sądzę, że jest to dowód na wyraźny wzrost świadomości potrzeby ochrony krajobrazu.
– Ale jak to prawo sprawdza się w życiu?
– Rozmaicie. W praktyce realizacja ochrony krajobrazu jest trudna, głównie dlatego, że jego walory są po prostu niewymierne. Lista gatunków podlegających ochronie jest czymś konkretnym, ilościowym, a walory krajobrazu czymś bardziej jakościowym, zależnym m.in. od stopnia wrażliwości ludzi, która – jak wiadomo – jest sprawą indywidualną każdego człowieka. Naukowcy opracowali jednak takie kryteria oceny wartości krajobrazu, które częściowo uniezależniają oceny od subiektywnego spojrzenia na jego piękno lub walory wyłącznie estetyczne.
Krajobraz jest chroniony we wszystkich 23 parkach narodowych. Mamy też parki krajobrazowe, które – co wynika z nazwy – za główny cel mają ochronę krajobrazu. Warto zaznaczyć, że w tym samym stopniu próbuje się chronić krajobrazy naturalne, co antropogeniczne, które do niedawna były postrzegane jako mniej cenne. M.in. dlatego po wielu latach sporów „pobłogosławiło się” kontrolowany, kulturowy wypas owiec. Górski krajobraz byłby niepełny, gdyby z łąk i polan regla dolnego czy górnego znikły owce i hale. Ale niestety muszę przyznać, że człowiek robi wiele, żeby zniszczyć krajobraz. Poczynając od przekształceń bardzo istotnych, np. regulowania koryt rzek, stawiania modnych teraz wiatraków, skończywszy na zmianach nieco mniejszego kalibru, ale też ważnych. Chodzi np. o nielegalne budownictwo czy niedostosowaną do otoczenia architekturę.
– Jak to się dzieje, że chronione prawnie korytarze ekologiczne tak często są zabudowywane?
– Korytarze ekologiczne nie są formą ochrony przyrody, choć ich rolę spełniają przede wszystkim obszary chronionego krajobrazu, ustanawiane głównie przez wojewodę lub w drodze uchwały rady gminy. Niestety, zdarza się, że władze wojewódzkie lub gminne uginają się pod presją mieszkańców i wydają zgodę na zabudowę miejsc, które powinny być od takiej zabudowy wolne. Obecnie w ogóle jest trudny okres dla ochrony przyrody. Sądzę, że zmieni się to na lepsze wraz z poprawą sytuacji gospodarczej. Stoimy w obliczu wielkich zmian w kraju, które mają również wpływ na stan środowiska naturalnego. Mam na myśli np. budowę autostrad. Ich powstanie jest potrzebne, ale powinny być budowane mądrze. Oznacza to wybranie przemyślanej, najwłaściwszej lokalizacji – bo o ile autostradę można przesunąć, o tyle lasu czy koryta rzeki nie – a także wyposażenie autostrad w odpowiednie przejścia dla zwierząt. Przekonujemy o tym kolegów z Ministerstwa Infrastruktury i drogowców, ale wpadamy tutaj w pułapkę kosztów finansowych. Łatwiej i taniej jest bowiem przeprowadzić trasę szybkiego ruchu przez grunty skarbu państwa, w tym lasy, niż wykupywać tereny prywatne, mniej wartościowe w sensie przyrodniczym.
– Czyli w sporze ekonomia-ekologia ta druga przegrywa.
– Tak jest na całym świecie. Nie oznacza to jednak, że o sprawy ochrony przyrody nie należy walczyć i upominać się już teraz, bo przecież za parę lat może być za późno. Negatywnym przykładem zlekceważenia przyrodniczego aspektu dróg może być autostrada A4. Przejścia dla zwierząt właściwie nie spełniają żadnych kryteriów ekologicznych: przeprowadzono je w niewłaściwym miejscu, są zbyt strome i zbyt wąskie, a poza tym – o czym dowiedziałam się dwa tygodnie temu – są one obsadzane tujami sprowadzonymi z… Holandii. Nie mam pojęcia, dlaczego nie wybrano rodzimych drzew i krzewów.
– W imię ochrony krajobrazu ekolodzy postulują, aby utrzymać tradycyjną formę rolnictwa. Czy jest to realne?
– Trzeba zachować równowagę między gospodarstwami proprodukcyjnymi a takimi, które wykorzystują tradycyjne metody uprawy. Być może, w zachowaniu naszego, bardzo wartościowego i malowniczego krajobrazu wiejskiego pomocne okaże się wejście do Unii Europejskiej. Prawdopodobnie będą wprowadzane rekompensaty dla rolników, którzy zobowiążą się do prowadzenia tradycyjnej hodowli czy uprawy. Na tego rodzaju dopłaty mogliby liczyć ci rolnicy, których gospodarstwa leżą na obszarach cennych przyrodniczo. Jest to tym bardziej korzystne z punktu widzenia środowiska, że głównie na terenach, gdzie stosowane jest tzw. rolnictwo ekologiczne, zachowały się siedliska roślin i zwierząt zagrożonych w Europie. To zresztą z reguły obszary, które trudno przekształcić na potrzeby rolnictwa wielkoprzemysłowego, np. ze względu na topografię czy przecinające pola rzeczki albo dużą liczbę oczek wodnych. Warto dodać, że rzeki różnej wielkości i ich doliny – podobnie jak śródpolne i śródleśne oczka wodne – są ogromną wartością naszej przyrody i polskiego krajobrazu.
– Dzięki temu, że szczęśliwie, choć głównie z powodu braku pieniędzy, nie ulegliśmy modzie na regulowanie brzegów rzek.
– Powodzie sprzed paru lat uzmysłowiły konieczność pozostawienia koryt rzek w stanie naturalnym, w każdym razie tam, gdzie nie ma gęstej zabudowy. Przyrody nie można ujarzmić. Nie ma sensu prostować koryt rzecznych ani betonować brzegów rzek. Teraz nie tylko się odchodzi od takiej praktyki, ale nawet bogate kraje UE podejmują wysiłki na rzecz renaturalizacji całych dorzeczy, co jest trudne i przede wszystkim bardzo kosztowne.
– Jaka jest różnica między parkami narodowymi a krajobrazowymi?
– Różnica jest zasadnicza. Park narodowy chroni całą przyrodę, czyli wszystkie składniki w swoim obrębie. Nie ma mowy o żadnym gospodarczym wykorzystaniu terenu. W obrębie parku krajobrazowego funkcjonują m.in. pomniki przyrody, rezerwaty, użytki ekologiczne, ale poza tym jest to obszar użytkowany gospodarczo. Oznacza to, że lasy, grunty rolne czy jeziora mogą być i są wykorzystywane przez mieszkańców. Park krajobrazowy to ucieleśnienie idei ekorozwoju, czyli rozwoju, który nie jest sprzeczny z zasadami ochrony przyrody. Ideą przyświecającą powstaniu parków krajobrazowych było objęcie ochroną terenów pięknych i zdrowych, mogących służyć ludziom jako miejsce wypoczynku i turystyki, ale nie masowej. Natomiast bardziej masowa, i co się z tym łączy, bardziej hałaśliwa turystyka może się odbywać na obszarach chronionego krajobrazu. Stanowią one ponad 20% naszego kraju, a więc bardzo dużo.
– Tworzenie parków krajobrazowych leży w gestii wojewody. Jak odnosi się do pomysłów tworzenia parków społeczność lokalna?
– Z parkami krajobrazowymi są na ogół dużo mniejsze problemy niż z utworzeniem parków narodowych. Wynika to stąd, że w parkach krajobrazowych, z jednej strony, można prowadzić działalność gospodarczą, a z drugiej, są one magnesem przyciągającym turystów spragnionych kontaktu z przyrodą. To promocja danego terenu. Zresztą warto wspomnieć, że pierwsze parki krajobrazowe zaczęły powstawać w 1976 r., a jako prawna forma ochrony przyrody znalazły się w dopiero w ustawie o ochronie przyrody z 1991 r. Tak więc była to inicjatywa oddolna.
– Raport NIK pokazał, że z realizacją zadań w parkach krajobrazowych nie jest najlepiej. Prawie dwie trzecie z nich nie miało nawet opracowanego planu ochrony, co jest podstawą ich funkcjonowania.
– Po prostu nie ma na to pieniędzy. Stąd tylko nikła część parków ma opracowane plany ochrony. Trzeba przy tym powiedzieć, że parki krajobrazowe finansowane są w dużej mierze przez Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a te są dziś poważnie zagrożone likwidacją. Oznaczałoby to dalszą zapaść finansową parków. Wszyscy miłośnicy przyrody powinni dać temu zdecydowany odpór.
– Co jest największym wyzwaniem dla głównego konserwatora przyrody?
– Trudno powiedzieć, bo jest wiele bardzo trudnych i pilnych spraw do rozwiązania. Np. niektóre organizacje pozarządowe i środowiska naukowe nie chcą rozumieć, że o utworzeniu lub powiększeniu parków narodowych decydują samorządy lokalne, a nie ministerstwo. Wszelkie manifestacje i napaści na resort środowiska, aby cała Puszcza Białowieska była parkiem narodowym, są bez sensu. U nas jest dobra wola, na dole jej nie ma, a wystarczy sprzeciw jednego wójta, aby sprawę skutecznie zablokować. To są minusy demokracji. M.in. dlatego w Niemczech są tylko trzy parki narodowe, we Francji pięć, a w Szwajcarii nie ma ani jednego, rozumianego jako II kategoria obszarów chronionych według Światowej Unii Ochrony Przyrody. Samorządowcy nie chcą żadnych ograniczeń w swojej działalności.

 

Wydanie: 2003, 38/2003

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy