Gracz

Gracz

Paweł Piskorski przekonuje, że swój majątek zdobył na giełdzie i handlując antykami. Takie tłumaczenia mogą zachwiać jego polityczną karierą

Czy awantura wywołana ujawnieniem oświadczeń majątkowych polityków zachwieje karierą Pawła Piskorskiego? Prezydent Warszawy zaszokował wielu swym majątkiem – wynosi on ponad dwa miliony złotych i został przez Piskorskiego zgromadzony w ostatnich kilku latach.

„Dorobiłem się legalnie”

– powtarza prezydent stolicy. Na co jego przeciwnicy odpowiadają: „Rozlicz się z każdej złotówki. I to publicznie”.
Pod koniec lipca 33-letni Piskorski przekazał dziennikarzom swoje oświadczenie majątkowe, w którym można było wyczytać, że jest właścicielem m.in. dwóch luksusowych mieszkań w Warszawie – jednego o powierzchni stu metrów kwadratowych, drugiego niemal dwukrotnie większego w luksusowym apartamentowcu przy rondzie Babka. Poza tym wpłacił na trzy mieszkania budowane pod wynajem, ma 300 tys. zł oszczędności oraz antyki. W sumie, jak podliczył „Super Express”, majątek prezydenta stolicy wynosi ponad dwa miliony złotych (nie licząc antyków).
To wywołało burzę pytań. Paweł Piskorski nie jest osobą bogatą z domu, jest synem pielęgniarki, gdy rozpoczynał karierę na początku lat 90., chodził w trampkach i sweterku. Jak więc zdobył dwa miliony złotych?
„Majątek zdobyłem uczciwie” – ripostował Piskorski. A w wydanym oświadczeniu informował: od roku 1998 zarobił 871 tys. zł, wcześniej, w latach 1993-97 uzyskał dochody z gry na giełdzie oraz z tytułu kupna-sprzedaży przedmiotów kolekcjonerskich. Dodał przy tym, że ze wszystkich dochodów rozliczył się przed urzędem skarbowym („W 1996 r. urząd uzyskał i zweryfikował opis moich inwestycji giełdowych. Podobnie wszystkie transakcje sprzedaży przedmiotów antykwarycznych zostały zgłoszone do urzędu skarbowego i opodatkowane”). „Uważam więc sprawę za zakończoną” – konkludował prezydent.
„Im bardziej pan tę sprawę zamyka, tym bardziej staje się ona otwarta” – replikował Piskorskiemu w „Gazecie Wyborczej” Jacek Żakowski, żądając i konkretów, i wyjaśnienia wszelkich wątpliwości.
Handel dziełami sztuki o wartości antykwarycznej nie jest prostą sprawą – trzeba mieć do tego odpowiednie wykształcenie (raczej skończyć historię sztuki, a nie historię) i doświadczenie. Gra na giełdzie – to też miejsce, gdzie amatorzy wielkich szans nie mają, zwłaszcza w czasie bessy. Wyjaśnienia Piskorskiego nie brzmią więc szczególnie przekonywująco. Jak więc skończy się cała sprawa? Czy „Gazecie Wyborczej” uda się

przenicować na wylot majątek

prezydenta Warszawy? Pewnie nie. Czy jemu z kolei uda się przekonać mieszkańców Warszawy, że majątku dorobił się ciężką pracą? Raczej wątpię. Pozostaje więc zadać pytanie: ile na całej sprawie Piskorski straci?
Do tej pory szedł przez scenę polityczną jak burza. Najpierw, jako dwudziestoparolatek, został szefem Unii Wolności w Warszawie. Tu zdystansował Bronisława Geremka i innych „historycznych” unitów. Potem porzucił ich (w Unii mówią o Piskorskim – zdrajca), tworząc Platformę Obywatelską. Operację polityczną, dzięki której on – szef dopiero trzeciej siły w stolicy – został prezydentem Warszawy, do dziś uznaje się za majstersztyk.
Paweł Piskorski umie się zachować, ludzie świetnie czują się w jego towarzystwie. Tym bardziej że stara się nikomu nie odmawiać pomocy, zwłaszcza w drobnych sprawach. W Unii odpowiadał

za kontakty z biznesem

i pozyskiwanie pieniędzy. Ale miał też dobre kontakty z ludźmi kultury. Niemal jako anegdotę opowiada się historię, w jaki sposób „kupił” sobie Adama Hanuszkiewicza. Otóż po jakimś spotkaniu napisał do niego (odręcznie!) list, że bardzo dziękuje za chwilę rozmowy, która była dla niego wielką przyjemnością itd. Hanuszkiewicz oniemiał, a potem przekonywał wszystkich, że Piskorski to najlepszy kandydat na prezydenta Polski. Nie był zresztą w tej opinii osamotniony.
Tylko że w ostatnich miesiącach Piskorski traci impet. Mało który z warszawiaków powie, że w stolicy jakoś się poprawiło. Teraz wpadka z oświadczeniami majątkowymi… Oczywiście, znając polskie realia, można iść o zakład, że cała sprawa nie skończy się dla niego wielkimi konsekwencjami. Ale, z ogromnym prawdopodobieństwem, można powiedzieć, że wielka kariera Pawła Piskorskiego (stanowiska premiera, prezydenta Rzeczypospolitej) stanęła pod znakiem zapytania.

Wydanie: 2001, 32/2001

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy