Grudzień’70 w “Białym domu”

Grudzień’70 w “Białym domu”

Nieznane zapiski Józefa Tejchmy z wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 r.

Wywiad gen. Czesława Kiszczaka, w tym fragmenty dotyczące wydarzeń historycznych, wciąż budzą wiele emocji. W nr. 7. “Przeglądu” publikowaliśmy dokumenty dotyczące współpracy MSW i Episkopatu w sprawie więźniów politycznych. Teraz dotarliśmy do nie publikowanych zapisków Józefa Tejchmy z grudnia 1970 r.
Autor był w tym czasie członkiem Biura Politycznego i sekretarzem KC PZPR odpowiedzialnym za sprawy nauki, oświaty i młodzieży.
Po plenum, w dniu 20 grudnia wyjechał na krótki urlop do Zakopanego, gdzie sporządził publikowaną notatkę. Dołączony do niej zapis z dnia 9 stycznia 1971 r. stanowi początek dziennika, jaki autor prowadził w późniejszych latach. W roku 1993 część dziennika z lat 1974-77 została wydana pod tytułem “Kulisy dymisji”.
Redakcja


Notatka sporządzona
dnia 25 grudnia 1970 roku
w Zakopanem.

1. W czasie trwania plenum KC 14 grudnia 1970 roku nadeszły przed południem informacje, że po zwyżce cen mięsa grupa robotników ze stoczni gdańskiej wyszła na ulicę z protestem. Wcześniej były sygnały, że w czasie zebrań partyjnych, na których omawiano mające być ogłoszone podwyżki cen, przy podawaniu sum rekompensacyjnych dla dzieci kobiety wybuchały płaczem. Były to sumy malutkie. Kociołek zgłosił się do wyjazdu do Gdańska, bo jako do niedawna tamtejszy sekretarz partii uznał, że będzie w stanie na miejscu sytuację rozładować. (…)
2. Od poniedziałku wieczór przesiadywałem u Moczara w gabinecie, gdzie istniała bezpośrednia więź z Gdańskiem i napływały regularne meldunki milicyjne. Wszystko wyglądało groźnie: budynek KW został spalony, ludzie z niego ewakuowani. Zmobilizowano wojsko, które ruszyło w kierunku Gdańska.(…)
3. Posiedzenie u Gomułki, nie pamiętam, kto uczestniczył. Gomułka przede wszystkim obmyśla i zastanawia się, jakie nowe środki prawno-represywne należy zastosować dla zaprowadzenia spokoju. Mówi o lukach prawnych, które trzeba szybko w przyszłości usunąć, aby w podobnych sytuacjach można było podejmować legalne działania, głównie chodzi o ustawę umożliwiającą użycie siły. Ustala się linię propagandową dla prasy: wykazywać, że płace i spożycie rosną w dość szybkim tempie (posługiwać się tabelami porównań międzynarodowych). Wydaje mi się, że te argumenty w wytworzonej sytuacji nie przekonują ludzi, lecz ich drażnią, a może nawet prowokują.
4. Czwartek – masakra w Gdyni. Nie znam dokładnych szczegółów. Na jednym ze spotkań u Gomułki poleca on, aby dokonać nowych zmian w linii propagandowej. Należy przenieść ją z płaszczyzny ekonomicznej na polityczną. Powstało niebezpieczeństwo dla narodu, anarchia, rozkład państwa. Cyrankiewicz dostaje polecenie wygłoszenia w telewizji przemówienia ostrzegawczo-uspokajającego i wyjaśniającego, co nastąpiło wieczorem. W dyskusji nad tekstem wystąpienia kwestionowałem zdanie, że państwo nic nie zarobiło na zmianie cen mięsa, bo zastosowane zostały rekompensaty. Gomułka nie zgodził się z poprawką, powiedział, że przecież to jest prawda. (…).
5. Utrzymuję stałe kontakty z Moczarem, który staje się pesymistą: mówi, że trudno będzie wyjść z powstałej sytuacji. Atmosfera w gmachu KC staje się coraz cięższa. W kraju rośnie napięcie, pogłębia się ogólny kryzys. Mówię Moczarowi bez dwuznaczności, że powinien iść do Gomułki i powiedzieć mu, aby odszedł ze stanowiska dla dobra sprawy. Bez tego kryzysu nie rozwiążemy. Zgadza się z tym, ale Gomułce tego powiedzieć nie może ze względu na lojalność i także dlatego, że pomyśli, iż on, Moczar, chce zdobyć stanowisko sekretarza partii, czyli skorzystać z kryzysu dla zdobycia władzy.
6. W środę lub czwartek Gomułka poleca Szydlakowi i Starewiczowi pisanie nowego listu do organizacji partyjnych. Zaznacza równocześnie, że może należałoby odwrócić uwagę organizacji partyjnych od spraw socjalnych. W tym celu proponuje wysłanie skróconego tekstu jego przemówienia na plenum KC o układzie polsko-
-niemieckim do POP w celu czytania tego tekstu na zebraniach. (…) Wcześniej dochodzą do mnie bardzo pesymistyczne wynurzenia Gomułki: Polskę najpierw zgubiła anarchia szlachecka, potem egoizm burżuazji, Polskę mogą też zgubić robotnicy nieświadomi swych interesów. Gomułka snuje, że w zamęcie krajowym nastąpi wejście wojsk radzieckich i te wszystkie nasze ulubione słowa o wolności, te śpiewania “Boże coś Polskę” nie pomogą, Polska stanie się niczym. Przez Gomułkę przemawia wielka gorycz, że nie jest rozumiany. W kryzysowym tygodniu także do mnie mówił Gomułka, że Związek Radziecki jest olbrzymem terytorialnym, Niemcy są potęgą ekonomiczno-organizacyjną, a Polska nie ma niczego, co by rekompensowało brak tych czynników. To jest sytuacja katastrofalna dla Polski.
7. Piątek jest dniem najbardziej krytycznym, jeśli chodzi o ocenę sytuacji i możliwość przerwania kryzysu. Umacniam się w przekonaniu, że potrzebne jest rozwiązanie polityczne i używanie siły prowadzi donikąd. Chodzi konkretnie o odejście Gomułki. Jego następcą w powstałej sytuacji może być tylko Gierek jako sekretarz największego regionu. Rozmawiam na ten temat (nie pamiętam w jakiej kolejności) z Kanią, Babiuchem, Kępą. Pytam Werblana i Starewicza, czy sądzą, że zmiana władzy rozładuje sytuację – odpowiadają, że tak. Babiuch wręcz twierdzi, że w kierownictwie musi nastąpić rozłam, bo jedność w sytuacji, jaka powstała, prowadzić będzie do pogłębiania kryzysu. Rozmowy z Kanią: daje głowę, że wojsko (Jaruzelski) poprze rozwiązania polityczne. MSW także. Moczar nie ma ani siły, ani wpływów, aby przeszkodzić zmianom w kierownictwie. Kania twierdzi, że będą się bać aresztować (nie wiem, kto miałby aresztować, z pewnością siły usiłujące przeciwdziałać zmianom). W piątek wieczór dzwonię do Gierka z ogólnym pytaniem, co słychać: mówi, że siedzi na beczce prochu, jak na wulkanie. Dzwonię też do Jaruzelskiego: mówi, że wojsko długo nie utrzyma sytuacji, jaka powstała.
8. Dowiaduję się od Szydlaka, że Gomułka dał dyspozycję, aby w treści listu pisanego do POP przedstawić dane o naszej racji ekonomicznej przy zmianie cen mięsa i oświadczyć, że w Polsce rozwija się kontrrewolucja. Są jakieś wahania, jak określić sytuację, bo wycofuje się określenie – kontrrewolucja. Rozważa się możliwość zawieszenia na trzy miesiące decyzji o podwyżce cen mięsa, aby w tym czasie wyjaśnić lepiej sprawę klasie robotniczej.
9. W piątek po powrocie do domu pytam Alicję, czy odejście Gomułki przyniesie uspokojenie sytuacji. Odpowiedziała, że ludzie coraz bardziej nie znoszą także Kliszki. Rozmowa z Wróblewskim. Zwierzam się, że postanowiłem iść do Gomułki z żądaniem, aby opuścił swoje stanowisko. Zapytał tylko, czy istnieje grupa zaufanych ludzi, która popiera taki krok.
10. Sobota rano. Telefon do Gierka (mówi, że w nocy byli u niego Kania i Szlachcic). Mówię o swojej determinacji przedstawienia Gomułce, że musi odejść. Gierek przez telefon: tak, Józek, mamy historyczną misję do spełnienia. Dzwonię do Jaruzelskiego: pytam, czy rozwiązanie śląskie jest dobre (chodzi o Gierka na miejsce Gomułki), stanowczo mówi, że tak. Informuje mnie o rozmowie z Greczko, który ostro ocenia fakt, że druga co do wielkości armia Układu Warszawskiego strzela do robotników.
11. Dzwonię do Gomułki – jest Jaszczuk – proszę o rozmowę w cztery oczy. Chyba godzina 9-10.00. W gabinecie widok szokujący. Gomułka właściwie leży rozciągnięty na dwu swoich fotelach, trzyma w ręku informację MSW. Mówię stanowczo: powinniście podjąć ostatnią w swoim życiu, wielką decyzję i odejść, powinien odejść Cyrankiewicz, Spychalski. Bez tego kryzysu w kraju nie rozwiążemy. Jeśli nawet uda się przetrzymać obecny, najostrzejszy moment, to w partii pojawią się żądania rozrachunku i w rezultacie też musicie odejść. Jeszcze nie jest za późno. Jak się pogrążymy w wojnie domowej, to wejdą wojska radzieckie i będzie wojna polsko-radziecka. Czy wy sądzicie, że ja o tym nie myślę – odpowiada Gomułka. Gomułka w tonie pewnej rezygnacji zapytał, kto ma przyjść na jego miejsce – mówię: Gierek. Oświadcza, że te sprawy musi rozpatrzyć Biuro Polityczne. Odpowiadam, że obecne Biuro tego nie załatwi, on sam musi podjąć decyzję. Wypowiedziałem bardzo ostre oceny Spychalskiego, Kliszki, Jaszczuka (jego idiotyczne tabele ekonomiczne);
Gomułka ironicznie: wam się tylko wydaje, że wszystko rozumiecie lepiej niż inni. Po tej rozmowie wyznaczone wcześniej BP na godz. 11.00 zostało przełożone na 14.00. Wezwano Gierka z Katowic. Rozmawiałem także z Kociołkiem, który stanowczo sądzi, że potrzebne jest rozwiązanie polityczne. Po rozmowie z Gomułką krótkie spotkania z Olszowskim, Kanią, Babiuchem.
12. Sobota. Biuro Polityczne – godz. 14.00. Gomułka nieobecny. Cyrankiewicz komunikuje, że jest chory. Wchodzi prof. Askanas i oficjalnie komunikuje o chorobie Gomułki. Za chwilę zjawia się sam Gomułka: wygląda bardzo źle, chwieje się na nogach, mówi o swojej chorobie, udaje się do lecznicy, zostawia wnioski o zawieszeniu podwyżki cen. Najkoszmarniejsze biuro w mojej karierze. Decyzja o zwołaniu plenum KC w niedzielę o godz. 16.00.
13. W niedzielę rano idę do hotelu sejmowego spotykać się z Gierkiem.
Krótkie deklaracje o wzajemnym zaufaniu. On mówi, że ja będą jego zastępcą, a potem następcą, ale urywam te sprawy.
Uwaga.
Myślenie o rozwiązaniu polityczno-personalnym dojrzewało w czasie kryzysowego tygodnia u wielu z nas równocześnie. Bez oceny sytuacji w wojsku, MSW nie poszedłbym do Gomułki na rozmowę. Decyzji o rozmowie towarzyszył strach, ale i determinacja, bo największy strach wiązał się z rozwojem wydarzeń już bez kontroli Gomułki. Widziałem np. u Moczara plan obrony KC, którego budynek miał się zamienić na twierdzę. To wyglądało beznadziejnie – wojskowo i politycznie. Bronić robotniczego KC przed robotnikami?
Na posiedzeniu BP w sobotę Cyrankiewicz poinformował o liście KC KPZR sugerującym rozwiązanie polskiego kryzysu środkami “polityczno-ekonomicznymi”. Dowiedziałem się o tym liście dopiero na posiedzeniu. Oczywiście, gdy szedłem na rozmowę do Gomułki, brałem pod uwagę reakcję radziecką. Anarchia w Polsce nie leżała w ich interesie.

9 stycznia 1971 r.
Nastąpiło we mnie po wydarzeniach grudniowych jakieś pęknięcie, coś się we mnie złamało i załamało wewnętrznie. Utraciłem wolę trwania na szczycie władzy. Postanowiłem stopniowo redukować swoją rolę jako członek kierownictwa. Choć zostałem kimś w rodzaju człowieka numer dwa, nie mam wewnętrznego przekonania do spełniania takiej roli. Ponadto pogłębiająca się bezsenność jest istotną przeszkodą w działaniu wymagającym zdrowia. Najlepiej byłoby opuścić kierownictwo w dobrej sytuacji ogólnej z motywacją, którą uważam za istotną, że w naszym życiu politycznym potrzebna jest rotacja kadr kierowniczych, aby nie było wiecznych sekretarzy, premierów, ministrów. Zdaję sobie też sprawę z tego, że dla obecnego kierownictwa będę człowiekiem niewygodnym jako aktywny inicjator zmian. Nie mam nigdzie tak zwanych swoich ludzi, ani w aparacie, ani w wojsku, ani w MSW i nie chcę mieć takich ludzi. Na dłuższą metę jestem pesymistą. To, co pomoże w pierwszym okresie wyjść z kryzysu, mianowicie mocne poparcie Związku Radzieckiego, na dłuższą metę może być źródłem nowego kryzysu. Będzie to bowiem utrudniać prowadzenie elastycznej polityki wewnętrznej, co dotyczy szczególnie rolnictwa, stosunków z Kościołem, rozwoju demokracji, polityki kulturalnej, a brak takiej polityki zrodzi nowy konflikt władzy ze społeczeństwem. Procesy przystosowawcze w naszym systemie politycznym muszą być inicjowane z góry, gdyż naciski z dołu będą rodzić nowe wybuchy. Lecz czy “góra” będzie w stanie wygrać na czasie i rozwinąć gospodarkę na tyle, aby na jej podstawie rozwinąć i umocnić społeczno-polityczną bazę władzy? Tylko taka władza nie będzie się bała kontroli demokratycznej, krytyki, reform. Są to trudne problemy i rzeczywiste dylematy najbliższych lat.

Wydanie: 13/2001, 2001

Kategorie: Historia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy