Jakie grupy zawodowe w Polsce reprezentują europejski poziom?

Jakie grupy zawodowe w Polsce reprezentują europejski poziom?

Prof. Witold Kieżun,
organizacja i zarządzanie
Informatycy, bo jest na nich zapotrzebowanie w Niemczech, a także w Kanadzie. W Quebecu zdołali nawet opanować część rynku. Myślę, że także polscy lekarze na Zachodzie zyskali uznanie z powodu większych zdolności diagnostycznych. Inni zajmują się tylko wycinkiem jakiegoś zagadnienia i odsyłają pacjenta do drugiego specjalisty, a nasi potrafią zdiagnozować chorobę. Także polscy dentyści są bardzo cenieni. Dobrze notowane są też polskie politechniki i niektóre specjalności inżynierskie. Chodzi o to, że polska szkoła średnia i wyższe uczelnie kształtują absolwentów w szerszym zakresie pojęć, rozszerzają im horyzonty. Generalnie polscy fachowcy mają wysoki poziom inteligencji, interesują się wieloma sprawami, cechuje ich wszechstronność widzenia świata, ale często brak im dyscypliny, porządku i systematyczności.

Prof. Krzysztof Obłój,
Międzynarodowe Centrum Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego
Wszyscy dobrzy w swoim fachu, np. rzemieślnicy, prawnicy, lekarze, są na poziomie europejskim. Średnia kwalifikacji w Unii Europejskiej nie jest straszliwie wysoka, u nas średnia jest niekiedy wyższa, ale i odchylenia większe. W rezultacie nasi najlepsi są wysoko, na samej górze, dobrzy są na poziomie średniej europejskiej, ale słabi są po prostu słabi. Nie znam takich badań statystycznych, opieram się na wiedzy setek studentów uprawiających głównie zawody menedżerskie. Z opinii zachodnich specjalistów wynika np., że amerykańsko-polskie MBA na Wydziale Zarządzania UW plasuje się powyżej średniej europejskiej i amerykańskiej. Nasi absolwenci górują nad innymi pod względem wiedzy, motywacji i zdolności do pracy.

Prof. Andrzej Koźmiński,
rektor Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania w Warszawie
Z pewnością mamy bardzo dobrych lekarzy chirurgów i innych wysokiej klasy specjalistów, choć nasza medycyna nie zawsze prezentuje światowy poziom. Znalazłoby się wybitnych uczonych w dziedzinie nauk ścisłych, biologii, chemii, astronomii, astrofizyki. Bardzo wysoki poziom osiągnęła polska socjologia, odwołująca się do prac takich postaci jak Ossowski, Czarnowski, Znaniecki, czego dowodem jest obecnie m.in. wybór prof. Piotra Sztompki na prezydenta Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego. Dobra jest pozycja polskiej psychologii, znaczona takimi nazwiskami jak prof. Reykowski czy prof. Streylau, choć nie musi się to odnosić do całej grupy zawodowej. Znana jest polska kadra znakomitych konserwatorów sztuki i zabytków, w każdej ze słynnych światowych orkiestr gra co najmniej jeden muzyk z Polski, mamy światowej klasy filmowców, mówi się o naszych tancerzach, śpiewakach, trenerach, plastykach. Przykro powiedzieć, ale nie ma u nas światowej klasy menedżerów ani ekonomistów (przez miłosierdzie nie wspomnę o politykach), choć kiedyś Oskar Lange i Michał Kalecki, który niemal otarł się o Nobla, pokazali nasze możliwości i w tej dziedzinie. Dziś najbardziej znanym w świecie polskim ekonomistą jest prof. Kołodko. Mamy więc znakomitych specjalistów, jednak świat i Europa nie bardzo zdają sobie z tego sprawę, bo jednak nasz image jest słaby, jesteśmy brzydkim kaczątkiem. Sądzę, że gdy wpuszczą nas do Europy, nasz obraz się poprawi.

Prof. Witold Rużyłło,
Instytut Kardiologii, Anin
Polska medycyna kliniczna od lat prezentuje wysoki, europejski poziom. Dotyczy to wielu specjalności i jest wynikiem dobrych tradycji wyższych szkół medycznych w Polsce, a także systemu szkolenia podyplomowego i otwartości na świat. Przynajmniej od 20 lat mamy kontakty z najważniejszymi ośrodkami naukowymi na świecie i zagraniczne środowiska medyczne potwierdzają tę wysoką ocenę.

Jan Kułakowski,
ambasador
Nasi specjaliści mogą liczyć na uznanie w Europie. Odnosi się to do medycyny i architektury. Mamy dobrych lekarzy i inżynierów, a także wielu znakomitych artystów, aktorów, filmowców, muzyków. Politycy polscy są lepiej znani we własnym kraju, ale dyplomatów mamy dobrych. Dobrych polskich menedżerów jest więcej w Ameryce niż w Europie. Wliczam w to także biznesmenów polskiego pochodzenia.

Andrzej Byrt,
wiceminister spraw zagranicznych
Zwracają uwagę młodzi konsultanci czołowych firm międzynarodowych mających swe przedstawicielstwa w Polsce i krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ale także na Zachodzie. Tych ludzi cechuje znajomość świata, od początku lat 90. byli włączani w ogólnoświatowy rynek specjalistów z dziedziny finansów, marketingu i zarządzania. Na pewno na europejskim poziomie są polscy lekarze, choć za granicą pojawiają się niekiedy problemy z uznawaniem ich dyplomów. Dowiedli oni swoich umiejętności, emigrując na Zachód, a dziś wyrobili sobie w świecie markę. Inna polska grupa o międzynarodowej renomie to świat kultury i nauki, który już od dawna działa na rynku międzynarodowym. Polscy rysownicy, muzycy, kompozytorzy, orkiestry, teatry, literaci liczyli się w świecie. Kolejną ekipą są kierowcy tirów – grupa, która także na swój sposób podbiła rynek przewozów europejskich; w obawie przed ich gotowością pracowania dłużej UE przeforsowała wprowadzenie okresu przejściowego dla kabotażu, czyli przewozów pomiędzy dwoma miastami. Polacy za granicą z powodzeniem konkurują też w budownictwie, rolnictwie, przeładunkach; są sprawni i mają dobrą motywację do pracy, nawet jeśli nie posiadają wykształcenia, są znakomitymi pracownikami.

Bruno Dethomas,
ambasador UE w Polsce
W Polsce, tak jak w innych krajach, mamy pracowników o zróżnicowanym poziomie kwalifikacji, kompetencji i doświadczenia. W ostatnim cotygodniowym raporcie zwraca się uwagę na pewne niedociągnięcia w niektórych dziedzinach, np. w sferze administracji. Niemniej jednak krytycyzm jest kierowany raczej na istniejące struktury niż do konkretnych ludzi. Miałem możność spotkać w Polsce profesjonalnych i wysoko wyspecjalizowanych pracowników służb publicznych, także w rejonach odległych od centrum. A zatem trudno wysnuć konkluzję na temat wybranych profesji, które byłyby bardziej lub mniej przygotowane do funkcjonowania w poszerzonej Unii.

Krzysztof Wojna,
korespondent Polskiego Radia w Brukseli
Przedstawiciele różnych zawodów rzadko pojawiają się w Brukseli całymi grupami. Raz do roku zjeżdżają wynalazcy, bywają niekiedy polscy rolnicy i choć nie zawsze są dostatecznie przygotowani merytorycznie, to jednak np. rolnicy francuscy zachowują się jeszcze gorzej. Na stażach bywają w Brukseli nasi prawnicy. Wyraźnie interesują się realiami Unii polscy biznesmeni. Dziennikarze akredytowani w Brukseli w żadnym punkcie nie odstają od kolegów z innych krajów, bo są tu już od szeregu lat. Nie powinniśmy więc mieć kompleksów. W Brukseli działają m.in. unijne centrale branżowe, np. producentów stali, węgla, energii, są też centrale związkowe. Na razie do nich nie należymy, ale niedługo staniemy się ich częścią.

Wydanie: 2002, 45/2002

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy