Grzywna za obronę Świętokrzyskiego Parku Narodowego

Grzywna za obronę Świętokrzyskiego Parku Narodowego

Sąd Rejonowy w Kielcach nałożył mandaty na osoby uczestniczące w proteście przeciwko zmniejszeniu Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Powodem ukarania ma być „zakłócenie spokoju lub porządku publicznego”. Oskarżeni nie zgodzili się z zarzutem i wnieśli sprzeciw od wyroku nakazowego. Czterech oskarżonych oczekuje na rozpoczęcie procesu sądowego.

Według informacji Pracowni na rzecz Wszystkich Istot sprawa zaczęła się od konferencji z okazji 70-lecia Świętokrzyskiego Parku Narodowego, na który nie wpuszczono przedstawicieli strony społecznej odrzucając ich zgłoszenie do udziału w konferencji. Choć wydarzenie odbywało się w Centrum Edukacji i Kultury „Szklane Domy” w Ciekotach, które jest miejscem publicznym, to przed zgromadzonymi zamknięto bramy obiektu. Osoby zebrane przed budynkiem zawiązały więc spontaniczne zgromadzenie, aby wyrazić sprzeciw wobec pomysłu wyłączenia obszaru Łysej Góry spod ochrony.

Po proteście cztery obecne na nim osoby otrzymały wezwanie na policję. Dyrektor ŚPN, który złożył zawiadomienie, zarzuca protestującym naruszenie art. 51 Kodeksu wykroczeń: „Poprzez głośne okrzyki za pośrednictwem urządzenia nagłaśniającego zakłócili przebieg konferencji 70-lecia utworzenia ŚPN”. I dodaje: „Okrzyki te zakłócały uroczyste wprowadzenie sztandaru Świętokrzyskiego Parku Narodowego, hymn Rzeczypospolitej Polskiej oraz powitania znakomitych gości, jacy zaszczycili naszą konferencję” – mówił kieleckiej „Gazecie Wyborczej” dyrektor ŚPN Jan Reklewski.

Aktywiści nie przyznali się do stawianych im zarzutów, traktując oskarżenie jako represję wobec konstytucyjnego prawa wyrażania poglądów w ważnej społecznie sprawie – stwierdza Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. A ich przedstawicielka Monika Stasiak dodaje: „Nie damy się zastraszyć. Znamy swoje konstytucyjne prawa i będziemy je wykorzystywać dla obrony polskiej przyrody. Gotowi jesteśmy bronić ich również przed sądem”.

„Cała ta sprawa zakrawa na absurd. Ministerstwo Klimatu i Środowiska dąży do bezprawnego wyłączenia fragmentu Łyśca z parku narodowego. Dyrektor parku blokuje nam wstęp na teren publicznie dostępny, wykorzystując do tego służbę powołaną do zupełnie innych celów. Tymczasem grzywnę dostają pokojowo demonstrujący aktywiści. Rozumiem, że od teraz wszystkie demonstracje musimy robić wyłącznie w formie milczącej, by nie naruszać niczyich uczuć”, komentuje Łukasz Misiuna ze Stowarzyszenia Społeczno-Przyrodniczego MOST.

Sprawa aktywistów nie jest odosobniona. Przypadków, w których próbuje skazać się uczestników pokojowej i legalnej demonstracji za naruszenie porządku publicznego było już kilka. Sytuację komentuje mec. Karolina Kuszlewicz, która będzie bronić ukaranych mandatami: „Ta sprawa to typowy przykład efektu mrożącego. Z jednej strony aparat państwa, w tym występujące przeciwko aktywistom organy ścigania, z drugiej – społecznicy i społeczniczki, którzy odważnie stają w obronie parku narodowego. Wygląda na to, że przeszkodzili niewłaściwym ludziom, więc zostali ukarani. Po raz kolejny aparat władzy zostaje wykorzystany nie po to, by chronić przyrodę, ale po to, by karać jej obrońców. I wszystko to w świetle obchodów 70-lecia parku. Uważam, że to wstyd, że dyrektor parku narodowego chciał ścigania osób, które walczą o tenże park. Składamy sprzeciwy od wyroku, by w sądzie racje społeczne zostały wreszcie wysłuchane”.

materiały: Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot

fot. Lukasz Szmigiel / Unsplash

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy