Halo po francusku

Dokumenty, do których dotarliśmy, świadczą, że Francuzi chcą przekształcić TP S.A. w dostawcę klientów dla France Télécom

Rok temu minister Wąsacz sprzedał 35% akcji Telekomunikacji Polskiej konsorcjum France Télécom i Kulczyk Holding. W ubiegłym tygodniu dzieła dokończyła minister Kamela-Sowińska, sprzedając 12,5% akcji za 3,5 mld zł.
Czy to dobra wiadomość? Dla Francuzów znakomita. Rok temu obiecali, że dokupią akcje TP S.A., płacąc po 40 zł za jedną. Teraz stargowali cenę do 20 zł. Zarobili, jak łatwo policzyć, ponad 3 mld zł. Po drugie, kupując 12,5% akcji, usankcjonowali swój stan posiadania. Dziś France Télécom, państwowa firma francuska, włada faktycznym monopolistą na polskim rynku usług telekomunikacyjnych. Monopolistą nie tylko dla 40 milionów Polaków, ale również dla wielu firm żyjących ze współpracy z TP S.A.
A my? Poza skromnym zasileniem budżetu sprzedaży TP S.A. nijak nie można nazwać sukcesem. Żaden z celów prywatyzacyjnych nie został tu spełniony. TP S.A nie została zasilona finansowo, wręcz przeciwnie – hamuje inwestycje. Nie została też wzbogacona w nowoczesne metody zarządzania. Według zgodnej opinii, kwitnie w niej biurokracja (dyrekcja spółki kilka lat temu zatrudniała 700 osób, teraz – osiem razy więcej). Nie poprawiła się jakość usług, ani nie spadła ich cena – TP S.A. wciąż wykorzystuje pozycję monopolisty, a jej usługi internetowe należą do najdroższych w świecie.
Nie ma też mowy o zastrzyku nowoczesnych technologii – przeciwnie, decyzje Zarządu skazują Telekomunikację na rolę peryferyjnej sieci koncernu France Télécom, dostarczającej „starszemu bratu” jedynie klientów. Potwierdzają to dokumenty, do których dotarliśmy. W dziedzinie nowoczesnych technologii, sieci szerokopasmowego dostępu TP S.A. ma być dzierżawcą połączeń i dostawcą klientów, natomiast zyski szłyby do kieszeni Francuzów.
To nie koniec. Pod hasłem „synergii zakupów” eliminowani są z rynku polscy poddostawcy – a jest to rynek o skali 2 mld dol. rocznie. W zamian TP S.A. ma kupować tylko w firmach francuskich lub też współpracujących z France Télécom. Zresztą przy okazji dyskusji nad wprowadzeniem synergii i prezes Paweł Rzepka, i członek Zarządu ds. techniki, Bertrand Le Guern, powiedzieli, że nie interesują ich małe, polskie firmy.
Likwidacja grozi też ośrodkom badawczo-rozwojowym. Bo kierowane do nich zlecenia teraz przejmuje m.in. spółka Sofrecom – rodzaj ośrodka badawczo-rozwojowego France Télécom.
I jeszcze jedno. Przed prywatyzacją Telekomunikacja Polska S.A. jako firma państwowa wypełniała pewną misję – realizując plan telefonizacji, rozwijała infrastrukturę państwa, łączyła małe miejscowości ze światem. Teraz nowi właściciele firmy nie są zainteresowani inwestowaniem w Polskę.
Na dobrą sprawę, również ostatni spadek wartości akcji TP S.A. był na rękę Francuzom. Bo chyba lepiej obniżyć cenę firmy, którą ma się kupić? Ten spadek tłumaczony był bessą na rynku telekomów. Ale to tylko część prawdy, bo jeżeli cena np. Deutsche Telekom spadła o 25%, to jakim cudem Telekomunikacja staniała trzykrotnie? Czyli do poziomu 6-7 mld dol., podczas gdy roczne inwestycje TP S.A. to ponad 2 mld dol., nie licząc wartości jej nieruchomości i wielkiego rynku polskiego. Jak było naprawdę? Co wpłynęło na tak drastyczne załamanie ceny TP S.A.? Świadoma polityka Zarządu, związana z planami France Télécom czy też nieudolne zarządzanie spółką?

Inwestycje, których nie ma

Na początku tego roku prezes Telekomunikacji Polskiej S.A., Paweł Rzepka, oświadczył, że w ciągu najbliższych trzech lat firma wyda na inwestycje co najmniej 27 mld zł.
Po ośmiu miesiącach możemy już zweryfikować te założenia i dopisać to, o czym Rzepka nie powiedział. Po pierwsze, wątpliwe, by coś z zapowiedzi 27-miliardowych inwestycji wyszło. Telekomunikacja ogranicza wydawanie pieniędzy. Do tej pory w TP S.A. nie przyjęto planu inwestycyjnego na rok 2001 (sic!). Firma realizuje inwestycje z lat poprzednich, kontynuuje to, co wcześniej rozpoczęto, unikając nowych zobowiązań. „Szum jest, ale tylko na papierze”, usłyszeliśmy od jednego z wysoko postawionych pracowników firmy. „Mamy papierowe plany, jakieś projekty, ale nic z tego nie jest kierowane do realizacji”.
Dlaczego? Odpowiedzi są dwie. Po pierwsze, France Télécom ugina się pod ciężarem długów (wynoszą one 50 mld dol.), ogranicza wydatki, więc TP S.A. w tych staraniach uczestniczy. Po drugie, FT realizuje strategię wchłaniania polskiego partnera. Jej przejawem są pomysły, by politykę inwestycyjną TP S.A. podporządkować idei synergii, oraz plany, by w dziedzinie nowoczesnych technologii i sieci szerokopasmowego dostępu TP S.A. zrezygnowała z obecnej niezależności.
Zacznijmy od synergii, nazwanej w TP S.A. projektem „zarządzania procesem realizacji zakupów”. Otóż uzasadnienie tej polityki jest pozornie logiczne. FT – jako jeden z największych telekomów na świecie – może wytargować większe upusty dla dostarczanego sprzętu niż TP S.A. Wspólne zakupy przynieść więc mogą duże oszczędności. Jednakże praktyka odbiega od tych założeń.
Efektem synergii jest eliminowanie firm polskich lub działających w Polsce, nawet jeżeli oferują lepszy sprzęt i cenę. TP S.A. wydaje rocznie na inwestycje ok. 2 mld dol. Teraz te pieniądze będą szły na kupowanie sprzętu za granicą od firm zależnych do FT lub też z nim związanych.
Eliminowanie następuje nawet drogą ręcznego sterowania. Wczesną wiosną tego roku w TP S.A. przeprowadzono przetarg na dostawę systemów szerokopasmowych. Są to systemy najnowszej generacji, niezbędne, by firma mogła zaproponować klientom nowe usługi: błyskawiczny dostęp do Internetu, usługi dla wielkiego biznesu, transmisje danych, głosu i obrazu. Według obliczeń strategów gospodarki, za kilka lat właśnie te usługi będą zapewniały większość wpływów, dlatego należą do najbardziej atrakcyjnych.
Przetarg na systemy szerokopasmowe zakończył się, komisja oceniła oferty w systemie punktowym i uszeregowała je według kryterium atrakcyjności. Tymczasem członek Zarządu ds. techniki, Bertrand Le Guern, przetarg unieważnił. Po kilku miesiącach, w lipcu br. Le Guern zgodził się na nowe negocjacje. Jednak na innych warunkach, bo przy udziale przedstawicieli France Télécom, w ramach projektu synergii, oraz w innym składzie oferentów. Do negocjacji nie zaproszono już firm, które przeszły na pierwszym i drugim miejscu (w tej grupie była firma polska). Za to zaproszono francuski Alcatel (ostatnie miejsce w pierwszym przetargu).
Takie praktyki rodzą określone konsekwencje. Na polskim rynku dostawców sprzętu telekomunikacyjnego panują nastroje szalupowe. Zagraniczne firmy niezwiązane z France Télécom ograniczają lub likwidują swoje przedstawicielstwa. Polskie rozważają nawet najgorsze scenariusze. Miliardy dotychczas lokowane na polskim rynku, będą teraz inwestowane głównie we Francji i Hiszpanii.
Innym elementem pokazującym strategię France Télécom jest historia projektu współpracy pomiędzy firmami Equant i TP S.A. Otóż na światowym rynku telekomunikacyjnym istnieją tzw. sieci szkieletowe. Są one wykorzystywane przez największe instytucje, wymagające szybkości, niezawodności oraz praktycznie nieograniczonego dostępu i zasięgu: banki, koleje, porty lotnicze i wielkie korporacje. Na światowym rynku wielkie „sieci szkieletowe”, oplatające cały glob, budują wielcy teleoperatorzy lub mocne firmy.
A jak wyglądało to w polskich warunkach? TP S.A. zaczęła budować taką sieć w Polsce, oferując swoim klientom możliwość włączenia się w dowolną sieć światową. Zyski z operacji TP S.A. dzieliła po połowie z właścicielem „sieci szkieletowej”.
Ale to – jak wynika z wewnętrznych dokumentów TP S.A. – niedługo się skończy. W spółce realizowany jest projekt umowy między TP S.A. a firmą Equant, dotyczący „świadczenia globalnych usług telekomunikacyjnych dla klientów w Polsce”. Projekt – jak podkreśla się w dokumencie – „jest sponsorowany przez panów Brunona Duthoita i Bertranda Le Guerna”, czyli dwóch francuskich członków Zarządu TP S.A.
Założenia projektu są proste. Equant, spółka będąca własnością France Télécom, chce podpisać z TP S.A. umowę o współpracy. A jak ta współpraca ma wyglądać? Ponieważ Equant nie może zbudować w Polsce swojej „sieci szkieletowej” (pomijając koszty, nie ma na to zezwolenia), proponuje TP S.A., że będzie dzierżawił od niej dostęp. Czyli zamierza wystawić w budynkach należących do Telekomunikacji swoje węzły oraz korzystać z jej sieci, przede wszystkim z najnowocześniejszej sieci dostępu Polpak. Wszystko na zasadach kosztów. Telekomunikacja w myśl tego planu miałaby zarabiać na dostarczaniu Equantowi klientów i na niewielkich opłatach za transmisję.
Brak równoprawności w tym projekcie umowy rzuca się w oczy. TP S.A., z firmy zarabiającej na klientach biznesowych oraz będącej partnerem wielu sieci, ma zostać sprowadzona do roli dostawcy klientów dla jednej z sieci.

Francuski łącznik

Czy te zamiary zostaną zrealizowane? Nasi rozmówcy pesymistycznie kiwają głowami. W pięcioosobowym Zarządzie decydujący głos ma dwóch Francuzów.
Obaj zajmują kluczowe stanowiska. Bruno Duthoit odpowiada za marketing i piony obsługi klientów. To on jest autorem pomysłu podniesienia ceny abonamentu, tak by pozbyć się najuboższych klientów. Z powodu tej operacji z telefonu zrezygnowało 300 tys. Polaków. Dla nich aparat telefoniczny okazał się za drogi. On też pilnuje, by zrealizowano umowę z Equantem, co oznacza, że TP S.A. swoich najlepszych klientów – wielki biznes – odda Francuzom. A zyski z owej puli klientów zostaną wyprowadzone za granicę.
Bertrand Le Guern odpowiada za technikę. Jeszcze pół roku temu departamenty inwestycji, zakupów oraz centrum badawczo-rozwojowe, podlegały w strukturze TP S.A. dyrektorowi pionu sieci (który podlegał Le Guernowi). Teraz zostały z tej zależności wyłączone, podlegają bezpośrednio członkowi Zarządu.
Polacy, jak wielokrotnie słyszeliśmy od pracowników TP S.A., ustępują Francuzom, bo boją się stracić pracę. Ten strach i nadzieje powodują, że często firmowali nawet niekorzystne dla Polski decyzje.
W tym sensie ubiegłotygodniowa sprzedaż 12,5% akcji TP S.A. ma i dobrą stronę. Firma przeszła w ręce francuskie, więc najwyższa pora, by nasze państwo zaczęło traktować ją bez dotychczasowych przywilejów. Na tym też można zarobić.

 

Wydanie: 2001, 37/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy