Hipokryzja i strach

Hipokryzja i strach

Hasła o bojkocie nie przeszkodziły szejkom w rozpoczęciu najdziwniejszego mundialu w historii

Zaczęło się w roku 1880. Charles Boycott, irlandzki zarządca majątku w hrabstwie Mayo, odmówił swoim dzierżawcom zmniejszenia czynszu, co spowodowało, że okoliczni mieszkańcy zerwali z nim stosunki, a przedsiębiorcy odmawiali świadczenia mu usług i sprzedaży produktów. Nazwisko upartego Irlandczyka zamieniło się w rzeczownik, który wszedł na stałe do prawie wszystkich języków. Od końca XIX stulecia co jakiś czas świat coś lub kogoś bojkotuje.

Gdy 2 grudnia 2010 r. podano, że organizatorem mundialu 2018 będzie Rosja, nastąpił podział na entuzjastów pierwszych finałów w Europie Wschodniej oraz zwolenników zmiany gospodarza. W tym samym czasie wybrano także gospodarza mistrzostw w 2022 r. Kandydowało pięć krajów. Ostateczny werdykt FIFA – Katar – zaskoczył Zachód. Czy już wtedy zdawano sobie sprawę z konsekwencji wyboru na organizatora pierwszego kraju arabskiego i muzułmańskiego? Czy świat piłki nie stanął wówczas w obliczu globalnego bojkotu imprezy? Bojkot ze strony możnych futbolu – kilku reprezentacji europejskich plus Brazylii i Argentyny – mógł storpedować katarskie mistrzostwa i sprowadzić je do roli lokalnej uniwersjady. Tymczasem 32 drużyny, w tym reprezentacja Polski, w komplecie rozpoczęły najdziwniejszy mundial w historii.

Katarskie kuszenie

W to, że przyznawaniu organizacji najważniejszych imprez sportowych towarzyszą propozycje korupcyjne, nikt nie wątpi. O szczegółach dotyczących miejsca rozegrania mundialu 2022 rozpisywał się „France Football”. 29 stycznia 2013 r. francuski tygodnik opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa, w którym ujawniono kulisy wybrania Kataru. Zdaniem autorów publikacji katarscy szejkowie „kupili” prawa do organizacji finałów m.in. za obietnice zainwestowania w klub Paris Saint-Germain.

Reakcje Kataru oraz FIFA i jej prezydenta Gianniego Infantina na nawoływania do bojkotu są w zasadzie żadne. Bo i jak ma zareagować ktoś, kto od roku przebywa w Katarze? Infantino zamieszkał z rodziną w Ad-Dausze. Jego dzieci chodzą do tamtejszej szkoły. Jest tam coraz bardziej uważany za „swojego” i nie chce się mieszać w kwestie polityczne. „Chciałbym, abyśmy się skupili na futbolu. Nie pozwólmy, żeby wciągano piłkę w ideologiczną i polityczną bitwę”, oświadczył Infantino, przyjaciel Putina, który zrobił odwrotnie: powiązał wielki futbol z brudną polityczną walką.

A władze Kataru? Uznają, że najlepszą obroną jest atak: „W krytykowaniu nas jest dużo hipokryzji, która ignoruje to, co osiągnęliśmy”, żalił się w wywiadzie dla „Le Monde” szef resortu spraw zagranicznych Mohammed bin Abdulrahman bin Jassim al-Thani. Minister bagatelizował też znaczenie bojkotu: „Apele te są podsycane przez niewielkie grupy osób, może w 10 krajach. To godne ubolewania. Świat nie może się doczekać święta futbolu. Sprzedano 98% biletów. Wśród 10 krajów, które kupiły ich najwięcej, jest m.in. Francja”.

Szejkowie nie tylko krytykują. Przykładem konkretnych działań jest zapewnienie holenderskim kibicom biletów i zakwaterowania w zamian za… przychylne komentarze w internecie. Katarczycy mieli opłacić 50 holenderskich fanów. „Będziemy regularnie pojawiać się w naszych koszulkach w różnych miejscach Kataru i weźmiemy udział w kibicowskim mundialu”, powiedział jeden z nich portalowi NOS.nl.

Niemcy i adwentowy mundial

Najgłośniej do bojkotu nawołują Niemcy. W 2020 r. jeden z tamtejszych dziennikarzy Bernd Beyer oraz pisarz Dietrich Schulze-Marmeling stworzyli inicjatywę Boycott Qatar. Zaczęło się od apeli do fanów, by nie oglądali meczów, nie kupowali mundialowych gadżetów ani nie jechali do Kataru. Jakiś czas potem wspólnie z kibicami Schalke 04 zorganizowali kampanię Back2Bolzen. Zamiast oglądać mecze reprezentacji w telewizji, mieli sami spędzać czas na graniu w piłkę.

Założyciele Boycott Qatar nie mieli złudzeń, że swoimi działaniami zapobiegną organizacji imprezy. W broszurze wydanej dla kibiców wyjaśniali, że chcieli zwrócić uwagę na skrajnie niewłaściwy kierunek rozwoju zawodowej piłki w Europie i żądzę wzbogacania się trawiącą urzędników FIFA.

Kibice dwóch gigantów, Bayernu Monachium i Borussii Dortmund, postanowili zachęcić do bojkotu poprzez gigantyczne banery na stadionach, które pojawiły się na meczach jednej z przedmundialowych kolejek. Hasło Borussii brzmiało: „Więcej śmierci niż minut gry. Bojkotuj Katar”, Bayernu: „15 000 martwych za 5760 minut futbolu. Wstydźcie się”. Z kolei kibice Augsburga, nawołując do bojkotu, nawiązali do homofobicznych wypowiedzi Halida Salmana, ambasadora mistrzostw, ustawiając symboliczny baner „Your World Cup is haram” (wasze mistrzostwa świata są zakazane). Salman, były piłkarz Kataru, w wywiadzie dla ZDF powiedział, że „bycie gejem w Katarze jest zabronione i nie chciałby, żeby jego dzieci oglądały takich ludzi”. Kibice Bayernu poszli dalej, domagając się, by ich klub zerwał umowę sponsorską z liniami Qatar Airways. Bawarski klub, świadomy, że zakończenie współpracy z tak atrakcyjnym partnerem byłoby samobójstwem, nic sobie z tych żądań nie robił.

Stefan Schirmer z inicjatywy Boycott Qatar jest przekonany, że dzięki działaniom jego ludzi uda się zwrócić uwagę klubów i Niemieckiego Związku Piłki Nożnej na nadmierną komercjalizację futbolu. Akcja może sprawić, że krajem, w którym katarską imprezę obejrzy najmniej fanów, będą właśnie Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów futbol często ogląda się w barach. Niemieckie media informowały o setkach lokali, które jednak nie będą pokazywać u siebie meczów. Właściciele uważają, że byliby hipokrytami, krytykując mundial, a potem pokazując mecze i zarabiając na tym. Przed pierwszym gwizdkiem w Ad-Dausze można było mieć nadzieję, że działania Boycott Qatar odniosą w Niemczech sukces.

Niemcom wyjątkowo nie przypadł do gustu także termin rozgrywek. Koniec listopada i część grudnia to czas adwentu i świątecznych jarmarków. W tym okresie wielu Niemców zaprząta sobie głowę jedynie organizacją straganów świątecznych w Dreźnie czy Norymberdze, a nie meczami w odległym arabskim kraju. Zdaniem wielu mundial może odciągnąć miejscowych i zagranicznych turystów od tej tradycji. A to wiązałoby się z finansowym krachem. Ostatnio słychać w Niemczech, że na jarmarkach pojawią się… bombki z wizerunkiem trenera drużyny narodowej Hansiego Flicka!

Anglia i Francja bez stref kibica

Fani na Wyspach nie prezentują tak jednolitych poglądów i nie są tak zdeterminowani w potępianiu Katarczyków. Kilka tygodni przed mundialem część deklarowała, że zbojkotuje finały, część, że bojkot i tak niczego nie da, inni z kolei uznali, że skoro od lat chodzą na mecze do tego samego pubu, to nie widzą potrzeby tego zmieniać. Z tą tylko różnicą, że wielu angielskich kibiców na znak protestu założy poza koszulką swoich tęczowe opaski czy nakrycia głowy. Z kolei z opaską OneLove z tęczowym sercem wystąpi w Katarze kapitan reprezentacji Anglii Harry Kane. Na Wyspach nie brakuje też właścicieli pubów, którzy już kilka tygodni temu dali do zrozumienia, że zerwą z tradycją i na czas mundialu schowają telewizory. Tak będzie w Londynie i bardzo piłkarskim Liverpoolu. Podczas kilku poprzednich mundiali angielscy kibice tłumnie zasiadali na stadionach, by nawet w tak odległych krajach jak Japonia dopingować swoich. „Do Kataru pojedzie rekordowo skromna grupa naszych. Ja na pewno tam się nie wybiorę – powiedział Billy Grant z Brentford FC, który na finały MŚ jeździ od roku 1990. – Takie podejście do kwestii kibicowania tylko w kraju podziela wielu rodaków”.

Wielkich stref kibica na otwartej przestrzeni nie będzie w tym roku w żadnym angielskim ani francuskim mieście. Sygnał do bojkotu poprzez rezygnację z fanzony dał Strasburg. „Jako stolica Europy potępiamy to, co się dzieje w Katarze”, informowali włodarze miasta. „Ta impreza jest w kontrze do wartości, które chcemy promować poprzez sport”, podkreślano z kolei w Marsylii. „Nie będziemy transmitować żadnego meczu na telebimach”, oświadczono w Lille.

Stref kibica nie będzie także w Barcelonie. Pogoda zapewne sprzyjałaby tam kibicowaniu pod chmurką. Spodziewano się tłumów. Jednak stolica Katalonii doszlusowała do grona europejskich miast bojkotujących mundial.

Bojkotują go również piłkarskie gwiazdy sprzed lat, np. Éric Cantona, niegdyś w reprezentacji Francji i Manchesterze United. „Nie obejrzę ani jednego meczu! Wszystko w Katarze kręci się wokół pieniędzy i zysku. Była olimpiada w Chinach, był mundial w Rosji. Ale finały w Katarze, kraju kompletnie nieznającym się na futbolu? Tego już za wiele!”, nie krył oburzenia Cantona.

„Nie” Duńczyków i sponsorów

Mundial bojkotuje duńska federacja piłkarska (DBU). Reprezentacja weźmie udział w finałach, związek postanowił jednak nie sprzedawać biletów kibicom. Ale ci i tak nie kwapią się do wyjazdu. Wygląda na to, że na meczach Duńczyków na trybunach będą pustki. Po raz pierwszy w historii imprezę bojkotować będą… sponsorzy! Na taki pionierski ruch zdecydowali się sponsorzy reprezentacji Danii. Dla nich działania Katarczyków mają niewiele wspólnego z moralnością i zwykłą przyzwoitością. Dlatego na katarskich stadionach nie zobaczymy żadnego z przedstawicieli znanych duńskich marek: Carlsberga, Starka czy Hummela. W żadnym duńskim pubie czy restauracji nie będzie można oglądać katarskich mistrzostw. „Nie będziemy nosić naszego logo na ubraniach czy wysyłać klientów i pracowników do Kataru. Ręczę za moich pracowników, że nikt nie wykupi biletu na wyjazd. Chcemy trzymać się z daleka od tej imprezy”, powiedział Jens Velling, rzecznik firmy Stark.

Z kolei piwowarscy giganci z Carlsberga zdecydowali się na obniżenie o 50% swoich środków sponsorskich związanych z mistrzostwami świata.

„Rak futbolu” i polskie stanowisko

Podobnie jak niemiecki świat futbolu także tamtejsi politycy od tygodni wzywali do bojkotu. Ale skończyło się na mocnych słowach. Brakowało jasnych sugestii, jaką formę miałby ten bojkot przyjąć. Członek komisji sportu, Johannes Steiniger z CDU, nazwał nawet Katar „rakiem futbolu”. „Sytuacja dotycząca praw człowieka w Katarze jest bardzo alarmująca”, stwierdził poseł Bundestagu. Jednocześnie orzekł, że dyskusja o mundialu to hipokryzja: „Sami nie chcemy gościć wielkich imprez sportowych, a potem narzekamy, gdy dyktatury składają oferty na igrzyska itp.”.

Peter Ramsauer z CSU oświadczył, że gdyby w Niemczech imprezy sportowe wciąż były stopowane przez protesty, to odbywałyby się one w krajach autorytarnych, a żądania bojkotu były jego zdaniem „manewrami hipokryzji”.

Słowa mocne, porównania barwne, oskarżenia niepodważalne. Ale nic poza tym. Skutecznego bojkotu nie ma i nie będzie. Czego zabrakło? Z pewnością, jak to często bywa, odwagi i determinacji.

A jak my odnieśliśmy się do propozycji bojkotu mundialu? W Polsce w odróżnieniu od lat poprzednich nie czuć atmosfery piłkarskiego święta. Z pewnością wpływ na to ma nietypowy czas rozgrywania mistrzostw. A skoro zainteresowanie imprezą jest u nas przeciętne, to jeszcze mniejsza jest chęć jakichkolwiek protestów czy bojkotu. Minister sportu Kamil Bortniczuk zapytany o bojkot skupił się na kwestii… odsunięcia od imprezy Rosjan. „Myślę, że nam się bardzo dużo udało w kontekście nałożenia sankcji na rosyjski sport”, stwierdził w wywiadzie dla Radia Zet. Bortniczuk przypomniał, że Rosjanie nie wezmą udziału ani w katarskich finałach, ani w mistrzostwach Europy, które odbędą się w Niemczech za półtora roku.

Z kolei szef PZPN Cezary Kulesza w wywiadzie dla TVP Sport wykręcał się, że „zawsze turniej można zbojkotować i na niego po prostu nie pojechać, ale ile takich drużyn się znajdzie? Nikt się do tego nie posunie”. Kulesza również pochwalił się własną odwagą, gdy po napaści Rosji na Ukrainę Polska podjęła szybką decyzję o niezagraniu meczu z Rosją.

W odróżnieniu od Europy Zachodniej w Polsce mecze będzie można obejrzeć na telebimach w dziesiątkach restauracji, w klubach czy salach gimnastycznych.

Pierwszy gwizdek w Katarze wybrzmiał 20 listopada. Biało-czerwoni inauguracyjne spotkanie rozegrają dwa dni później z Meksykiem. Rywalami Polaków będą też wymagająca Argentyna i Arabia Saudyjska. A później? Cóż, należy im życzyć, by w kraju, na którym cały cywilizowany świat nie zostawia suchej nitki, pozostali jak najdłużej. Aż do finału.

Fot. Abaca Forum

Wydanie: 2022, 48/2022

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy