Hołd na placu Krasińskich

Hołd na placu Krasińskich

Czeka nas polityczny dziwoląg. Andrzej Duda, polityk, który nie ma w Polsce istotniejszego znaczenia, będzie gościł Donalda Trumpa, który władzę ma ogromną. Ale przecież Trump nie dla Dudy przyjeżdża i nie dla Polski, która dla Amerykanów jest krajem z peryferii. Ważnym tylko wtedy, gdy można było Polską, jak w Jałcie, pohandlować, albo gdy trzeba gdzieś upchnąć militaria, gaz łupkowy, a nawet najgorszą na świecie żywność. Polska wydająca dziesiątki miliardów złotych na broń i stale podnosząca wydatki na zbrojenia jest w USA mile widzianym gwarantem nowych miejsc pracy. I najtańszym sojusznikiem. Dostajemy niewiele. A z hołdów, jakie od dziesiątków lat składamy Amerykanom, śmieją się już wszyscy. Z Amerykanami włącznie.

Trump ma przemawiać na placu Krasińskich. Organizatorzy wizyty zgodnie uznali, że najmniejszy plac w centrum Warszawy nadaje się najlepiej na pokaz entuzjazmu i poparcia Polaków dla Trumpa.

W Europie nie ma już takiego miejsca, gdzie wyselekcjonowana publiczność wiwatowałaby na cześć Trumpa. PiS zadba o to, by w świat poszedł taki właśnie przekaz. Nietrudno sobie wyobrazić zdumienie tegoż świata. Co dostaniemy za tę szopkę? Dewizą Trumpa jest coś za coś. W Trumpowym wydaniu oznacza to, że jak najwięcej bierzemy, a dajemy mało lub wcale.

W Warszawie Trump będzie mówił o bohaterstwie Polaków. O czarnej nocy po wojnie, choć nie zająknie się ani słówkiem o podziale świata dokonanym w Jałcie. Pochwali bohaterskich powstańców warszawskich, ale zapomni o braku realnej pomocy dla powstania i o tym, że chłopcy z Dakoty nie chcieli umierać za Warszawę. To mogłoby źle się skojarzyć. Przecież teraz też nie przyjadą umierać za Suwałki.

Mamy i będziemy mieli problem z wizami do USA. Od Trumpa nie oczekujmy, że Kongres coś zmieni. Ale może by wizy dostali choć ci, którzy wystąpią na placu w roli przyjaciół USA?

Trump wybrał Polskę, bo widzi, jak bardzo dzisiejsze władze dystansują się od Unii. I dla biznesu. Interesy z nami to dla niego gratka. Już kupujemy prawie wyłącznie amerykańskie uzbrojenie. A dobra zmiana ogłasza, że będziemy kupować jeszcze więcej. W zamian dostaniemy worek słów. Z pochwałami. Doradcy Trumpa wiedzą, co PiS chce usłyszeć, i Trump rozdmucha partyjne ego jak już nikt w Europie. By jeszcze bardziej zadowolić gościa, PiS mogłoby popracować nad transparentami. Panie, które zostaną wytypowane na wiec, mogą napisać, że wcale im nie przeszkadza, że Trump łapie kobiety za… Przedsiębiorcy, że dobrze jest, jak Trump ciągle bankrutuje. Na koszt państwa oczywiście. Studenci mogliby pochwalić Trumpa za oszczędny stosunek do wiedzy.

Na tym wiecu oczywiście niczego takiego nie będzie. I Trump wyjedzie z kompletnie mylnym przekonaniem, że ci dziwni Polacy nic o nim nie wiedzą.

Wydanie: 2017, 27/2017

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. Adam
    Adam 11 lipca, 2017, 12:53

    Gdybym nie wiedział, że pan Jerzy Domański jest redaktorem, to mógłbym pomyśleć, że jest jasnowidzem. Przebieg wizyty prezydenta Trumpa w dniu 6 lipca 2017 roku wyglądał dokładnie tak, jak przedstawił go pan redaktor w swoim felietonie kilka dni wcześniej, to znaczy dnia 2 lipca 2017 roku. Logika rozumowania i zdolność właściwego postrzegania rzeczywistości godne są najwyższego
    uznania. W felietonie zawarta jest cała prawda, bez żadnego lukru.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy