Instytut Zaburzonej Pamięci

Instytut Zaburzonej Pamięci

Kiedyś, w epoce Gierka, opowiadano taki dowcip: Otwierano nowy zakład produkcyjny. Władze chciały się pochwalić, że cenią głównie kompetencje, a nie tylko przynależność partyjną (słynne gierkowskie „partyjni i bezpartyjni”), ogłoszono więc konkurs na stanowisko dyrektora. Przed komisją konkursową stawali kolejni kandydaci. – Ile jest dwa razy dwa? – pytał przewodniczący komisji. – Cztery – odpowiedział zdziwiony pytaniem pierwszy kandydat. – Ile jest dwa razy dwa? – powtórzono pytanie drugiemu. Ten chwilę pomyślał, wyjął z teczki mały kalkulator, wówczas jeszcze rzadkość, przemnożył, po czym odpowiedział: – Cztery. Następny kandydat na identyczne pytanie odpowiedział pytaniem: – Przepraszam, a ile ma być? Kto został dyrektorem? Żaden z nich. Czwarty, znajomy Jaroszewicza.

Przez jakiś czas ten dowcip wydawał mi się nawet dość śmieszny.

Niedawno odbył się konkurs na stanowisko prezesa IPN. Wygrał niejaki dr Szarek. Nic dziwnego. Łączył w sobie najlepsze cechy kandydatów z konkursu gierkowskiego. Nie dość, że był doktorantem samego prof. Terleckiego (dziś wicemarszałka Sejmu i przewodniczącego klubu PiS), to nawet nie musiał zapytać: „A ile ma być?”, tylko sam odgadł, co ma powiedzieć, by zadowolić komisję. Taki dodatkowo inteligentny. Kiedy w czasie przesłuchania przez sejmową komisję podstępny poseł opozycji spytał go, kto wymordował Żydów w Jedwabnem, Szarek stękał wprawdzie i kluczył, ale na koniec wydukał, że bezpośrednimi sprawcami mordu w Jedwabnem byli Niemcy! Wiedział z całą pewnością, że takiej odpowiedzi oczekuje sejmowa większość, reprezentująca „Polskę powstającą z kolan”. Co tam ustalenia śledztwa prowadzonego zresztą przez IPN. Co tam prawda historyczna. Mamy więc przedsmak tego, jak będzie wyglądało administrowanie „pamięcią narodową” pod jego kierownictwem.

Kilka dni wcześniej w programie Moniki Olejnik minister edukacji Anna Zalewska też nie potrafiła wydukać, kto dokonał zbrodni w Jedwabnem i pogromu kieleckiego. Tak więc nie tylko IPN będzie pielęgnował mocno zaburzoną pamięć narodową, dotkniętą amnezją i demencją, ale też szkoła będzie tak zinfantylizowanej historii nauczać. Ile razy trzeba powtarzać, że aby historia mogła spełnić wobec narodu swoją misję nauczycielki życia, musi wskazywać popełnione w przeszłości błędy, grzechy, a nawet zbrodnie, analizować ich złożone przyczyny, dawać podstawy do rozważań, jak ich uniknąć w przyszłości? Rozumieli to kiedyś Norwid, historycy z „krakowskiej szkoły” (skądinąd konserwatywnej), później Miłosz czy Gombrowicz. Rozumie to i dziś wielu historyków i publicystów. Niestety, to nie do nich odwołują się kreatorzy i beneficjenci polityki historycznej, pojmujący historię nie jako nauczycielkę narodowego życia, ale jedynie jako pretekst do bezmyślnych uroczystych obchodów i ich tło, jako scenariusz do rekonstrukcji historycznych, które, pozbawione głębszej refleksji, są tylko najbardziej infantylną i bezrozumną formą uprawiania i propagowania historii, w dodatku uprzednio wypaczonej i zmitologizowanej.

Pomijam już fakt, że w wymiarze państwowym polityka historyczna w naszej części Europy jest czymś najbardziej bezrozumnym, szkodliwym i niebezpiecznym. Polityka historyczna Polski jest nie do pogodzenia z polityką historyczną wszystkich naszych sąsiadów. Polityki historyczne sąsiadów też są nie do pogodzenia ze sobą wzajemnie.

W imię nieuctwa i próżności, w imię przykrycia własnych kompleksów utrudnia pojednanie państw i narodów w tej ciężko doświadczonej części Europy. Rodzi i wspiera nacjonalizmy po obu stronach granic, budzi uśpione już upiory, jątrzy odżywające konflikty. Osłabia też i demoluje od wewnątrz Unię Europejską, w dodatku w krytycznym dla niej momencie.

Pamięć narodowa, podobnie jak pamięć ludzka, pełni określone funkcje. Służy gromadzeniu doświadczenia i jego analizie, co pozwala na przewidywanie i wyciąganie wniosków na przyszłość. Pamięć zaburzona nie pozwala na gromadzenie doświadczenia. Amnezja to zanik pamięci. Chory (człowiek lub naród) traci zdolność zapamiętywania nowo nabytych informacji (niepamięć następcza) albo traci to, co było zapamiętane (niepamięć wsteczna). Wypieranie części zapamiętanych informacji – w przypadku człowieka na skutek procesów chorobowych, w przypadku społeczeństwa na skutek celowych manipulacji w szeroko pojętej sferze edukacyjnej – zubaża doświadczenie.

Ale funkcją pamięci jest też naturalne zapominanie. To dzięki temu możemy odróżnić teraźniejszość od przeszłości, możemy do przeszłości nabierać dystansu, oswajać się z nią, dzięki zapominaniu przeżyte chwile trudne i przykre tracą dręczącą nas ostrość. Ułatwia to dalsze życie, umożliwia wybaczanie krzywd i uraz. Ułatwia pojednanie. List biskupów polskich do biskupów niemieckich ze sławnym „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” był możliwy w 1965 r. (choć wielu wydawał się nawet wtedy nie do przyjęcia), 20 lat wcześniej byłby trudny do wyobrażenia. Lud mówi, że „czas leczy rany”. Brak naturalnego, łagodnego zapominania prowadziłby do obłędu lub głębokiej depresji.
U ludzi nie ma takiego procesu, który wstrzymałby naturalne zapominanie. W społeczeństwie można go wywołać instytucjonalnie, przez metodyczne przypominanie, a nawet wyolbrzymianie doznanych krzywd i cierpień.

Tak jak amnezja prowadzi do utraty zdobytego już doświadczenia lub uniemożliwia zdobywanie go w przyszłości, tak konfabulacja wprowadza do niego fakty, które nigdy się nie zdarzyły. Zakłamuje doświadczenie. Konfabulujący jest przekonany o prawdziwości faktów, których nigdy nie było.

Jeśli już państwo (naród?) dochodzi do wniosku, że funkcji strażnika narodowej pamięci nie pełnią, jak w normalnych krajach jest to przyjęte, historycy, instytuty i katedry historyczne na uczelniach, instytuty historii akademii nauk, rozmaite muzea i cały system edukacji, tylko decyduje się na tworzenie kosztownej instytucji administrującej narodową pamięcią, to rolą takiej instytucji jest chronienie tej pamięci zarówno przed amnezją, jak i konfabulacją. Pierwsze publiczne wystąpienie nowego prezesa IPN pokazuje, że będzie on nie tyle strażnikiem narodowej pamięci, ile raczej administratorem narodowej amnezji i konfabulacji, czyli akurat tego, co pamięci szkodzi najbardziej i z wszystkimi tego konsekwencjami ją zaburza.

Wydanie: 2016, 31/2016

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. rafal
    rafal 18 lutego, 2017, 17:17

    POLACY PO BITWIE POD GRUNWALDEM ,SĄ NARODEM PRZEKLĘTYM PRZEZ KOŚCIÓŁ ! ! !
    Ojciec Święty, nie polak Jan Paweł II ,klątwy nie zdjął ! ! ! Watykan to WRÓG polaków ! ! !
    46.Lechia,-3 tys.lat historii Polski.cz.1/3.Spiskowa Historia Polski.https://www.youtube.com/watch?v=4Hq05Kvij3w&list=PLMljuBdUhXvsRJ-QD2ME1HHg7H7gaJ7fU
    AKOWCY strzelali do ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH którzy szli powstaniu na pomoc ! ! !
    KOPERNIK był satanistą .
    W roku 2020 szatan zostanie zniszczony do czwartego pokolenia .Polacy ocaleją ! ! ! ! NIEBOCENTRYZM i HONOR
    ISTAMBUŁ – to po prostu po polsku -IS TAM BUŁ – Jezus tam był . NOE , ADAM i EWA – byli polakami .Polska od Atlantyku po Ocean Spokojny .
    11.7/9 Narodowe Siły Zbrojne, fenomen polski: NARODOWCY, Żołnierze Niezłomni – NSZ WW 2https://www.youtube.com/watch?v=6oKx6tlM3ns&list=PLsl9qhb8vVlJ0iiU9p0OIjr_cEK3ECDb0&index=92

    HISTORYCY POLSCY TO OSZUŚCI . W POLSCE BYŁO NAJPIERW PRAWOSŁAWIE ! ! ! ! !
    JEZUS CHRYSTUS NIGDY NIE BYŁ W PALESTYNIE ! ! ! ! !

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy