Intruz w żołądku

Intruz w żołądku

Odkrycie tegorocznych noblistów zrewolucjonizowało leczenie choroby wrzodowej

Dręczy połowę ludności świata. Doprowadziła do śmierci Napoleona i ajatollaha Chomeiniego. Spowodowała cierpienia Jana Pawła II i prezydenta Busha seniora. Aż 70% Polaków ma ją żołądkach. Bakteria Helicobacter pylori może być zwalczana antybiotykami. Wielu naukowców twierdzi jednak, że nie obejdzie się bez szczepionki.
Jako jedyny drobnoustrój potrafi przetrwać w kwasowym środowisku żołądka. Roztacza wokół siebie chmurę amoniaku, neutralizującą żołądkowy kwas solny. Spiralna, bardzo ruchliwa dzięki swoim rzęskom, wije się jak wąż w treści pokarmowej. Osiedla się na powierzchni błony śluzowej, pod warstwą śluzu, gdzie tlenu jest niewiele. Ale i tam niemal nieustannie pozostaje w ruchu, aktywna i niespokojna. Bez konkurencji innych mikroorganizmów rozmnaża się i trwa w żołądku przez wiele lat, zazwyczaj aż do śmierci gospodarza.
Przez dziesięciolecia uważana była za nieszkodliwą. Wśród specjalistów obowiązywał pogląd, że wrzody żołądka czy dwunastnicy są następstwem stresu lub niewłaściwej diety, a nie zakażenia. Dopiero w 1982 r. australijscy badacze Barry Marshall i Robin Warren zidentyfikowali prawdziwego winowajcę. Dziś wiadomo, że zakażenie Helicobacter pylori doprowadza do zapalenia żołądka. U około 10% zainfekowanych mikrob wywołuje dolegliwości niekiedy

groźne dla życia.

Może powodować chorobę wrzodową żołądka bądź dwunastnicy. Niekiedy wrzód przewierca się przez ścianę żołądka lub dwunastnicy i treści pokarmowe przedostają się do jamy brzusznej. Następuje wtedy zapalenie otrzewnej i tylko natychmiastowa operacja może uratować życie chorego. H. pylori powoduje chłoniaka (nadmierny rozrost tkanki chłonnej żołądka), a także nowotwory. Co roku rak żołądka zabija na świecie 750 tys. ludzi. Tylko w USA choroby wywoływane przez tę bakterię powodują koszty oceniane na 6 mld dol. rocznie.
Po odkryciach australijskich badaczy specjaliści szybko zalecili właściwą terapię. Okazało się, że siedmiodniowa kuracja z zastosowaniem antybiotyków i leków hamujących wydzielanie kwasu solnego w żołądku likwiduje 90% bakterii. W zamożnych krajach Zachodu znacznie spadła liczba infekcji, a także liczba przypadków raka żołądka. Ale terapia nie jest tania. Zwłaszcza w państwach ubogich, o niskim poziomie higieny, H. pylori wciąż powoduje prawdziwe spustoszenia, takie same jak malaria, gruźlica czy AIDS. Zainfekowane zostaje ponad trzy czwarte populacji krajów rozwijających się. Zazwyczaj zarażają się dzieci przed ukończeniem 10. roku życia. Prawdopodobnie Helicobacter pylori przenosi się bezpośrednio od człowieka do człowieka. Zakażeniu u dzieci sprzyjają niedożywienie i niedobór witamin. Także w Polsce żołądkowy drobnoustrój czuje się bardzo dobrze i wciąż znajduje nowych gospodarzy. Naukowcy zastanawiają się, czy nie wytępić go za pomocą szczepionki. Nie wszyscy jednak są tego zdania. Martin Blaser z New York University School of Medicine podkreśla, że H. pylori współistnieje z człowiekiem od bardzo długiego czasu, tak długiego, że wytworzyło się wiele szczepów tej bakterii, charakterystycznych dla różnych narodów i ludów. Iberyjska odmiana przybyła wraz z Hiszpanami i Portugalczykami do Ameryki Południowej. Indianie mają w żołądkach odmianę azjatycką, co wskazuje, że ich przodkowie przeprawili się do Ameryki z Azji przez Cieśninę Beringa. Włoski genetyk Rino Rappuoli doszedł do wniosku, że bakteria bytuje w ludzkich żołądkach od co najmniej 100 tys. lat.
Według Blasera, przez ten długi czas powstał swoisty rodzaj równowagi między człowiekiem a żołądkowym intruzem. Być może, niektóre szczepy przynoszą gospodarzowi także korzyści. Istnieją dowody, że mikrob łagodzi zgagę i powstrzymuje rozwój raka przełyku. Rzeczywiście, odkąd lekarze zaczęli tępić Helicobacter pylori antybiotykami, zachorowalność na raka przełyku wzrosła. Fachowy amerykański magazyn „World Journal of Gastroenterology” napisał w lutym br., że prawdopodobnie drobnoustrój chroni swego gospodarza przed nadwagą, ponieważ

daje uczucie sytości.

Winę za obecną epidemię otyłości w krajach Zachodu może ponosić nie tylko nadmierny apetyt na befsztyki i hamburgery, lecz także zbyt radykalne ingerowanie w mikrobiologiczne środowisko żołądka.
Martin Blaser podkreśla, że około 1900 r. zarażeni byli niemal wszyscy ludzie. Obecnie jednak w krajach Zachodu pojawiła się pierwsza od dziesiątków pokoleń generacja dzieci bez H. pylori. Czy dlatego w szkolnych ławach zasiada aż tylu grubasów?
Blaser uważa, że zamiast likwidować ten drobnoustrój, należy wyizolować jego „dobre szczepy”, które mogą się stać pożytecznymi probiotykami, regulującymi poziom kwasów żołądkowych. Jak pisze niemiecki magazyn „Die Zeit”, badacz z Nowego Jorku uznał nawet, że Helicobacter pylori zasługuje na ochronę jako „zagrożony gatunek” w żołądku.
Większość specjalistów uważa jednak taki pogląd za nonsens. Ich zdaniem, trzeba stosować zasadę: „Dobry H. pylori to martwy H. pylori”. „Możemy przyjąć, że np. w Chinach ktoś umiera na raka żołądka co dwie lub trzy minuty. Zagrożenie ze strony tej bakterii jest globalne”, twierdzi niemiecki mikrobiolog Toni Aebischer. Rak żołądka atakuje zresztą co najmniej 10 razy częściej niż nowotwór przełyku. Istnieją podejrzenia, że H. pylori powoduje także arytmię serca oraz miażdżycę naczyń krwionośnych, prowadzącą do udarów mózgu i zawałów.
Już w połowie lat 90. naukowe magazyny informowały o pomyślnych pracach nad szczepionką, ale jak dotąd wynikło z nich niewiele. Obecnie intensywne badania prowadzone są w Instytucie Biologii Zakaźnej w Berlinie. Tamtejsi specjaliści wykorzystują istniejącą już szczepionkę przeciw salmonelli. W osłabionych bakteriach salmonelli poprzez zmiany genetyczne „zainstalowali” proteiny Helicobacter pylori. Taka szczepionka uaktywniała układ odpornościowy jednej trzeciej uczestników testów klinicznych. W żołądkach pozostałych drobnoustrój okazał się zwycięzcą. Droga do skutecznej szczepionki jest zatem długa, taki preparat znajdzie się na rynku najwcześniej w 2010 r. Do tej pory mikrob będzie nadal plagą ludzkości. Chyba że pomoże sok z żurawin. Badania, które przeprowadził dr Lian Zhang z wydziału onkologii uniwersytetu w Pekinie, wykazały, że sok z żurawin niekiedy zwalcza infekcję. W testach wzięło udział 189 osób z okręgu Linqu, zarażonych H. pylori. 97 otrzymywało dwie porcje, czyli pół litra soku dziennie, pozostałym podawano placebo. Po 90 dniach 14,4% członków grupy pijących sok pokonało infekcję. W grupie, której podawano placebo – tylko 5,4%. Zdaniem specjalistów, być może sok z żurawin umożliwi nową globalną terapię, która w przeciwieństwie do antybiotykowej nie powoduje skutków ubocznych. Ponadto wypada podkreślić, że powszechne stosowanie antybiotyków może doprowadzić do pojawienia się odpornych na nie szczepów bakterii. Wciąż jednak nie wiadomo, w jaki sposób żurawina zwalcza intruza. Naukowcy chińscy zapowiadają dalsze badania.

 

 

 

Wydanie: 2005, 41/2005

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy