Iracki pręgierz Tony’ego Blaira

Iracki pręgierz Tony’ego Blaira

Przekuwanie porażki w sukces

Były premier broni się, mówiąc, że w 2003 r. nie dało się przewidzieć tych konsekwencji. Odpowiada mu wiele głosów krytycznych, które można streścić tytułem opublikowanego w „The Guardian” artykułu kompozytora Maksa Richtera: „Miliony z nas wiedziały, że wojna w Iraku będzie katastrofą. Dlaczego nie wiedział tego Tony Blair?”. Znany muzyk pisze o potężnych demonstracjach, które przechodziły wtedy przez Londyn i inne miasta, i podkreśla, że skoro skutki tej decyzji mogli przewidzieć zwykli ludzie, to mógł też brytyjski premier.

Tym bardziej że przewidziało je wielu polityków z jego własnej partii. Przeciw interwencji w Iraku zagłosowało wówczas ponad 140 posłów. Przede wszystkim reprezentujących laburzystów. Wśród nich dzisiejszy lider Partii Pracy Jeremy Corbyn, który jest na dobrej drodze, by największą porażkę Tony’ego Blaira przekuć w potężny atut ugrupowania. Dziś cała spuścizna rządów Blaira, w niemal każdej innej sferze bardzo udanych, jest oceniana negatywnie przez pryzmat decyzji o zaangażowaniu w wojnę w Iraku. Decyzji, która – pomijając inne skutki – doprowadziła do głębokiego kryzysu laburzystów.

Z jednej strony, stracili oni w dużym stopniu zaufanie społeczne, bo przeciwko wojnie protestowali zwłaszcza najwierniejsi wyborcy Partii Pracy. Z drugiej – wielu członków w proteście przeciw polityce zagranicznej swojego rządu odeszło z jej szeregów. Kiedy Blair wygrywał wybory w 1997 r., Partia Pracy miała ponad 400 tys. członków. Dwa lata po interwencji w Iraku było ich o połowę mniej. Jednak dziś, mimo że media podgrzewają atmosferę wokół wojny, członków przybywa.

Ostatnie statystyki (sporządzone po brexitowym referendum, po którym zapisało się do niej ponad 100 tys. osób) pokazują, że ich łączna liczba przekroczyła pół miliona. To najwięcej w historii. Labour Party odzyskuje urok, bo skręciła w lewo i pod wodzą Jeremy’ego Corbyna przynajmniej jej część zaczęła mówić to, co chcieliby powiedzieć jej szeregowi członkowie, a nie to, co chcą usłyszeć media głównego nurtu.

Wcześniej Corbyn odkurzył dla laburzystów język klasowych interesów i socjalizmu. Teraz otrzymał prezent w postaci raportu Chilcota. Wystarczy przypominać, że były premier na wojnę poszedł wspierany przez torysów, a wbrew większości laburzystów. Oraz o tym, że dziś Partią Pracy kierują ci, którzy wtedy najgłośniej sprzeciwiali się wojnie.

I to właśnie, z powodzeniem, robi Corbyn. „To był akt militarnej agresji, uruchomiony, jak wykazało dochodzenie, pod fałszywym pretekstem, który od dawna był uważany za nielegalny przez przeważającą większość międzynarodowych opinii prawnych. Doprowadził do śmierci setek tysięcy ludzi i dyslokacji milionów uchodźców. Zniszczył iracką infrastrukturę i społeczeństwo. Okupacja stała się pożywką dla sekciarskich podziałów, które zmieniły się w wojnę domową. Zamiast chronić bezpieczeństwo w kraju i za granicą, wojna napędziła i rozsiała terroryzm w regionie”, mówił w czasie debaty w parlamencie po publikacji raportu Chilcota i dodawał: „Z jakiejkolwiek strony by na to spojrzeć, inwazja na Irak była katastrofą”.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 30/2016

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 30 lipca, 2016, 09:14

    Oto nasi sojusznicy , WB i USA. Naszym głównym wrogiem jest dziś Rosja.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy