Jak wybierano ministrów

Kulisy najważniejszych decyzji Leszka Millera

Wszystko odbywa się zgodnie ze scenariuszem Leszka Millera. We wtorek liderzy trzech partii – SLD, UP i PSL – podpisali w Sejmie umowę o koalicji. Dzień później Miller ogłosił listę ministrów swego rządu.
Marsz Sojuszu po władzę przypomina posuwanie się czołgu, który miażdży napotykane przeszkody. Ile ich było? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przynajmniej dwie.
Według naszych informacji, pierwsza „trudna chwila” miała miejsce w niedzielę, po wygranym przez Kalinowskiego posiedzeniu Rady Naczelnej PSL. Otóż wtedy lider ludowców zaproponował Millerowi, że obejmie inny resort niż ministerstwo rolnictwa. Ta propozycja wprawiła przyszłego premiera w osłupienie. Była też dla nowego rządu groźna – oznaczała bowiem, że PSL będzie w koalicji z SLD i UP „jedną nogą”. Trzeba było więc przekonywać Kalinowskiego, że musi wziąć odpowiedzialność za polskie rolnictwo.
Druga „trudna chwila” miała miejsce dosłownie za pięć dwunasta. Marek Pol nie chciał zgodzić się na to, by w nowym rządzie Unia miała tylko jedno ministerstwo. Jeszcze w środę Pol oświadczył Millerowi – a spór szedł o stanowisko ministra nauki-szefa KBN – że jeżeli Unia nie otrzyma tego resortu, uzna on umowy z SLD za niebyłe i negocjacje trzeba będzie rozpoczynać od nowa. Spór zażegnano, ministrem nauki została osoba spoza układu – Michał Kleiber, profesor mechaniki.

Pewniacy i inni

To były główne przeszkody, które Miller musiał pokonać, by złożyć swój gabinet. Poza tym wszystko przeszło w zasadzie bez większych niespodzianek. Kluczowe stanowiska objęli pewniacy.
Nawet nominację Barbary Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości trudno uznać za wielką sensację. Już dawno było wiadomo, że Leszek Miller szykuje tu niespodziankę. Pisaliśmy o tym 10 września, w artykule „Gabinet cieni”: „(…) Z ostatnich przecieków wynika, że to właśnie w resorcie sprawiedliwości Miller zaprezentuje jedną ze swoich niespodzianek – i ministrem zostanie ktoś spoza układu, z autorytetem i tytułem profesorskim”. Barbara Piwnik wprawdzie tytułu profesorskiego nie ma, ale reszta się zgadza.
W SLD podawane są dwa powody, dla których Leszek Miller postawił właśnie na nią. Tym mniej ważnym była rywalizacja o stanowisko ministra sprawiedliwości między Grzegorzem Kurczukiem, szefem lubelskiego SLD, w minionym Sejmie zastępcą przewodniczącego Komisji Sprawiedliwości, a Ryszardem Kaliszem. W takiej sytuacji Miller wolał zaoferować tekę ministra „temu trzeciemu”. Ta decyzja nie spotkała się w Sojuszu z euforycznym przyjęciem. Mówi się, że „Piwnik nic nie zmieni w prokuraturze. Tam będzie rządzić prawica – ludzie Kaczyńskiego i Iwanickiego”. Być może wątpliwości zmniejszy fakt, że Barbara Piwnik zgodziła się, by jej zastępcą został Kurczuk. Ale ten podobno się obraził i oświadczył, że resort sprawiedliwości już go nie interesuje. Czy w czasie weekendu zmienił zdanie?
Drugi powód nominacji jest bardziej istotny. Otóż i Leszek Miller, i jego doradcy mieli świadomość, że po Lechu Kaczyńskim stanowisko ministra sprawiedliwości musi objąć ktoś z charyzmą, własną osobą gwarantujący społeczeństwu, że nowa ekipa rzeczywiście chce się rozprawić z przestępczością. Do tego trzeba dorzucić jeszcze jeden element: poobijanej po działaniach Kaczyńskiego i Iwanickiego prokuraturze potrzebny jest spokój. Barbara Piwnik stwarza na to szansę.
Tak zresztą ocenia to większość naszych rozmówców. „Barbara Piwnik jest odpowiednią kandydatką na ministra sprawiedliwości, jest kompetentną i dobrze przygotowaną zawodowo osobą”, mówi Leszek Piotrowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdy kierowała nim Hanna Suchocka. „Dużym jej atutem jest to, że z zawodu jest sędzią, a nie, jak jej poprzednicy, adwokatem lub naukowcem. Jest tylko małe „ale” – zrezygnowanie z orzekania w sprawie FOZZ-u, gdyż jej następca będzie musiał od nowa przeanalizować akta sprawy”. Równie pozytywnie o tej kandydaturze wypowiada się Jerzy Jaskiernia, minister sprawiedliwości w rządzie Józefa Oleksego: „Jest odpowiednią osobą na to stanowisko, zna problematykę swej przyszłej pracy od podszewki. Ważne, że opinia publiczna docenia Barbarę Piwnik jako dobrego sędziego”.

Co za skarb!

Dla fanów polityki bardziej niż nominacja Barbary Piwnik ciekawe były przetasowania związane z obsadą resortów gospodarczych. Tu ważną rolę odgrywał Marek Belka, który będzie sprawował nadzór nad nimi w nowym rządzie.
Sprawa tego nadzoru zadecydowała, że ostatecznie Marek Pol otrzymał Ministerstwo Infrastruktury, a nie – jak się spodziewano – Ministerstwo Gospodarki. Decyzję tę ułatwił Millerowi jeszcze jeden fakt: otóż o infrastrukturę walczyli lider SLD z Zachodniopomorskiego, Jacek Piechota, i lider SLD ze Śląska, Andrzej Szarawarski. Również w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem było oddanie jej „temu trzeciemu”. Co ciekawe, prezent nie zaspokoił apetytów Marka Pola, który już ogłosił, że jego kompetencji powinien również podlegać dział polityki regionalnej. Znaczenie tego działu w najbliższych latach wzrośnie – bo na politykę regionalną i na budowę dróg otrzymamy olbrzymie środki pomocowe z Unii Europejskiej. Tymi środkami chciałby zarządzać Pol, tymczasem we wcześniej opracowanym programie SLD-UP polityka regionalna miała podlegać ministrowi gospodarki. Jak zostanie to rozstrzygnięte?
Za to już wiadomo, kto będzie ministrem skarbu. Obsada tego resortu trwała najdłużej, tutaj rozmowy toczyły się także z udziałem prezydenta. Już na etapie wstępnych przymiarek Miller zgodził się, by resort ten objął nie polityk lecz fachowiec. Oznaczało to, że z grupy kandydatów odpada Andrzej Piłat. Potem zastanawiano się nad ludźmi działającymi w sferze finansów i biznesu – Andrzejem Podsiadło z Powszechnego Banku Kredytowego i Ireneuszem Nawrockim, szefem jednego z NFI. „To była idea podobna do pomysłu z Barbarą Piwnik”, usłyszeliśmy. Ostatecznie pomysł nie wypalił, bo nie dogadano się z kandydatami. W kolejnym podejściu rozpatrywano kandydatury Ewy Freyberg, reprezentantki Sojuszu w Komitecie Integracji Europejskiej, oraz Wiesława Kaczmarka.
Z przecieków wynika, że kandydaturze Kaczmarka niechętny był prezydent. I, co zrozumiałe, Marek Belka. Z kolei Miller się wahał. Jeszcze w środę, kilka minut przed godziną 17.00, kiedy rozpocząć się miały obrady Zarządu SLD, mówił, że jeśli chodzi o skarb, są dwa warianty – Freyberg i Kaczmarek. Ale już parę minut później wymienił tylko to drugie nazwisko. Dlaczego?
Wady Kaczmarka są powszechnie znane. I wiadomo, że ani Belka, ani Miller nie będą mieli z nim łatwego życia. Dlaczego więc wygrał z Ewą Freyberg? Mamy rozpoczętych kilka ważnych prywatyzacji, kilka z nich otacza aura skandalu – sytuacja jest więc taka, że bardziej trzeba tu twardego gracza niż eleganckiej pani profesor, jaką jest Ewa Freyberg.
Tak zresztą rząd był dobierany – obok ludzi cieszących się opinią „liberałów” są tam osoby gwarantujące zdecydowane działania. Mamy więc w ekipie Millera poszukujących dialogu Andrzeja Celińskiego i Jerzego Hausnera, ale i polityków zdecydowanych – Włodzimierza Cimoszewicza czy Mariusza Łapińskiego.

Zresztą to właśnie nowy minister zdrowia ma największe szanse zostać w tym rządzie medialną gwiazdą. Łapiński obejmuje resort najbardziej chory, a już zapowiedział daleko idące działania, łącznie z likwidacją kas chorych i rozbiciem istniejących w resorcie zdrowia patologicznych układów. Czy to zrobi? Czy zmniejszy kolejki do specjalistów i zbuduje system, w którym wszystkich Polaków stać będzie przynajmniej na podstawowe leki? Łapiński gra ostro. Ale i stawka w wypadku wygranej jest tu olbrzymia.
Czy odnosi się ona tylko do ministra zdrowia?

(współpraca M-Go)


Rząd Leszka Millera

Leszek Miller – premier
Marek Belka – wicepremier, minister finansów
Jarosław Kalinowski – wicepremier, minister rolnictwa
Marek Pol – wicepremier, minister infrastruktury
Włodzimierz Cimiszewicz – MSZ
Krzysztof Janik – MSWiA
Jerzy Szmajdziński – MON
Krystyna Łybacka – MEN
Mariusz Łapiński – Ministerstwo Zdrowia
Jacek Piechota – Ministerstwo Gospodarki
Wiesław Kaczmarek – Ministerstwo Skarbu
Andrzej Celiński – Ministerstwo Kultury
Jerzy Hausner – Ministerstwo Pracy
Barbara Piwnik – Ministerstwo Sprawiedliwości
Stefan Żelichowski- Ministerstwo Ochrony Środowiska
Michał Kleiber- Ministerstwo Nauki-KBN

 

Wydanie: 2001, 42/2001

Kategorie: Wydarzenia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy