Jak znam Grzegorza Kołodkę?

Jak znam Grzegorza Kołodkę?

Antoni Wit, dyrektor Filharmonii Narodowej
Z premierem Kołodką poznał mnie poseł Andrzej Urbańczyk, kiedy w latach 90. zwróciłem się do niego z prośbą o pomoc dla Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. To posunięcie okazało się szczęśliwe, gdyż wicepremier i minister finansów zachęcił Bank Śląski do sponsorowania orkiestry. Współpraca z bankiem trwa do dziś, zaowocowała już wieloma udanymi koncertami i nagraniami sprzedawanymi na całym świecie, więc służącymi promocji polskiej kultury. Premier autentycznie interesuje się kulturą, sztuką, a muzyką w szczególności, przychodzi na koncerty, można powiedzieć, że jest prawdziwym koneserem sztuki. Posiada np. wspaniałą kolekcję nagrań Filharmonii Nowojorskiej, ponoć najbardziej kompletną na świecie, poza Nowym Jorkiem. Premier Kołodko to człowiek wręcz renesansowy. Interesuje go bardzo wiele dziedzin życia, np. lubi zwiedzać odległe zakątki świata. Mnie osobiście ogromnie imponuje to, że biega na dystansach maratońskich, bo choć sam też uprawiam sport, daleko mi do takiej kondycji.

Maria Fołtyn, śpiewaczka operowa, reżyser
Przy poprzedniej kadencji wicepremiera zostałam przez niego zaproszona do tworzenia Bankowej Fundacji Kultury. Zakładały ją cztery osoby: Kołodko, Drawicz, Osiecka i Fołtyn. Pomysł był znakomity, bo polską kulturę, zwłaszcza tę niosącą treści narodowe, miało wspierać konsorcjum złożone z 13 banków. Później w naszych spotkaniach uczestniczyły inne znakomitości, Kieślowski, Holoubek, Kutz, Duczmal. Pamiętam premiera Kołodkę z tych pierwszych spotkań, które odbywały się w Urzędzie Rady Ministrów. Ten wielki meloman i znawca muzyki był porywający.

Elżbieta Penderecka, dyrektor festiwali
Zacytuję słowa, które powiedział na temat prof. Kołodki Jeffrey E. Garten ze School of Yale University: wybitny naukowiec, znakomity polityk. Poznałam prof. Kołodkę wiele lat temu, uważam, że to także wielki meloman i znawca muzyki. Ma np. jedną z największych kolekcji płyt w Polsce. Z przyjemnością można słuchać jego opinii o muzyce klasycznej i współczesnej. Chodzi często na koncerty, jest też stałym bywalcem festiwali beethovenowskich w Krakowie. Słyszałam od niego, że interesują go: starożytna cywilizacja, literatura, opera, podróże, etnografia. Powiedział też kiedyś, że łatwiej dbać o kulturę, gdy ma się więcej pieniędzy, choć niekoniecznie muszą one pochodzić z budżetu państwa. Czasami jednak pochodzą. Wspomógł np. budowę organów w Filharmonii Krakowskiej. Byłam na kilku wykładach prof. Kołodki i obserwowałam studentów Akademii Ekonomicznej w Krakowie słuchających w napięciu jego słów, że trzeba mieć wizję, a nie iluzję. Choć nie znam się zbytnio na ekonomii, zachęcona jego słowami przeczytałam nawet dwie jego książki – „Od szoku do terapii” oraz „Ekonomia i polityka transformacji”. Cieszę się, że mamy polityków o tak szerokich horyzontach.

Irena Szewińska, członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego
Poznałam premiera Kołodkę na igrzyskach w Atlancie. Pojawił się na spotkaniu wśród działaczy sportowych. Okazał się człowiekiem bardzo sympatycznym, bezpośrednim i o niebanalnych zainteresowaniach. Dowiedziałam się wtedy, że jest zapalonym kibicem i że pod wpływem tych zainteresowań sam zaczął aktywnie trenować i startować w biegach maratońskich. Powiedziałam mu, że jestem pełna uznania, iż oprócz pracy zawodowej, tak bardzo odpowiedzialnej, znajduje czas na czynne uprawianie sportu. Uważam, że to świadczy o sile charakteru.

Prof. Stefan Stuligrosz, dyrygent, kompozytor
Premiera Kołodkę poznałem przy okazji występów gościnnych w Teatrze Wielkim w Warszawie, kiedy dyrygowałem scenicznym wykonaniem oratorium „Quo vadis” Feliksa Nowowiejskiego. Pewnego dnia przyszedł za kulisy z gratulacjami. Był bardzo bezpośredni i serdeczny w rozmowie, ale to nie wszystko. Jako jedyny członek rządu zainteresował się prowadzonym przeze mnie chórem Poznańskie Słowiki. Chociaż o nic premiera nie prosiłem, z miejsca wyraził chęć wsparcia tego zespołu. Powiedział, że ilekroć słyszy chór, jest wzruszony. Obiecał, że honorarium za wydawaną właśnie książkę o tematyce ekonomicznej przekaże na nasze konto. Po pięciu dniach pieniądze wpłynęły. Najbardziej mnie poruszyła wymowa tego gestu, bo przecież w artystycznej kulturze muzycznej odzwierciedla się duch narodu.
Not. BT

 

Wydanie: 2002, 41/2002

Kategorie: Sylwetki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy