Jakby plunął mi w twarz

Jakby plunął mi w twarz

Konferencja Macierewicza to było kłamstwo i bezczelność


Paweł Deresz – mąż posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej


Widział pan konferencję, podczas której Antoni Macierewicz prezentował raport swojej podkomisji?
– Jestem pod wrażeniem, jak można grać zmyśleniami, kłamstwami. Jestem pełen podziwu dla Macierewicza, że potrafi tak kłamać. Jest w tym mistrzem.

Słuchał go pan i…
– I czułem się, jakby ktoś pluł mi w twarz. Taka to była konferencja! Przede wszystkim kłamstwem jest to, że były jakiekolwiek wybuchy. Wszystkie poważne instytucje na świecie twierdziły, że żadnego wybuchu nie było. Badano wrak, badano ciała – na 700 próbek tylko na trzech były obecne cząsteczki materiałów wybuchowych. Ale minimalne – to mógł być np. ślad od broni funkcjonariuszy BOR. O żadnych bombach nie ma mowy.

Trudno uwierzyć, że były wybuchy, skoro w ich wyniku odpadło skrzydło, a samolot jeszcze sześć sekund leciał, załoga niczego nie zauważyła, podchodziła do lądowania.
– Macierewicz mówił też, że nie było żadnego kontaktu z brzozą, podczas gdy wszyscy specjaliści zajmujący się katastrofami lotniczymi twierdzą, że właśnie brzoza uszkodziła skrzydło samolotu. I tak dalej… Proszę pana, za te kłamstwa on powinien być albo leczony, albo ścigany. Podejrzewam go zresztą o poważną chorobę psychiczną.

Ale w PiS go oklaskują.
– Oceniam, że raport jest pełen półprawd, niedomówień, został napisany z jedną podstawową tezą: za wszelką cenę trzeba pokazać, że był zamach. Pisany był na polityczne zamówienie. Dobierano przecież odpowiedni zespół, manipulowano odpowiednimi dowodami i odrzucono inne hipotezy związane z katastrofą, np. raport komisji Millera czy badania prokuratury wojskowej, bardzo dokładne i bardzo konkretne. Odrzucono także badania polskich instytutów naukowych. O manipulacjach, jakich dokonywała podkomisja Macierewicza, świadczą wypowiedzi jej członków, którzy sami zrezygnowali z pracy, nie zgadzając się ani z metodologią prac, ani z otrzymywanymi wytycznymi.

Ale oni powtarzają swoje. Kaczyński to powiedział – że był zamach. I że niedługo pokaże dowody.
– To, co mówi Kaczyński, należy brać pod lupę i nie wierzyć za bardzo. Jeśli ma jakieś dokumenty, dowody, to powinien je natychmiast ujawnić. Dlaczego je chowa? Jeżeli nie chce ich pokazać – do akcji powinna wkroczyć prokuratura. Żeby je pokazał. Dobrze by było, gdyby Kaczyński sobie uświadomił, że może mu grozić więzienie za składanie fałszywych oświadczeń oraz ewentualne ukrywanie dokumentów czy faktów świadczących o popełnieniu przestępstwa. Kodeks karny, art. 276, przewiduje karę do dwóch lat więzienia za tego rodzaju działalność.

Szef PiS ma jeszcze jeden chwyt. Mówi, że wojna w Ukrainie pokazała, że Putin jest zdolny do wszystkiego. Również do zamachu w Smoleńsku.
– To, że ktoś jest zdolny do jakiegoś czynu, nie znaczy, że ten czyn popełnił. Poza tym już mówiliśmy, że żadne dowody nie potwierdzają, by w Smoleńsku był zamach.

PiS twierdzi, że Putin miał motyw – obawiał się Lecha Kaczyńskiego.
– Dlaczego miał się go obawiać? Owszem, taka jest narracja Kaczyńskiego, ale logiczne rozumowanie temu zaprzecza. Putin nie miał żadnego interesu w tym, aby pozbywać się przeciwnika, którego totalnie lekceważył i który nie mógł mu w żadnym przypadku w czymkolwiek zagrozić. Przeglądałem wyniki badań opinii publicznej z marca 2010 r., na dwa tygodnie przed katastrofą. To były wyniki konfrontacji między Lechem Kaczyńskim a Bronisławem Komorowskim. Z badań wynikało, że w pierwszej turze Komorowski uzyska 38%, a Kaczyński 21%. Natomiast w drugiej turze Komorowski miał uzyskać 60% głosów, a Kaczyński – 38%. Myślę, że te badania były obserwowane w Moskwie. W związku z tym Putin mógł dojść do wniosku, że po co zajmować się osobą, która popada w niebyt polityczny. Po prostu należy lekceważyć Lecha Kaczyńskiego, a nie go zabijać. Bo on nie jest żadnym konkurentem. Zwłaszcza że Lech Kaczyński nie był wybitną postacią, wybitnym politykiem.

Jak pan sądzi, ludzie uwierzą w wersję Macierewicza?
– Zatwardziali zwolennicy PiS uwierzą. Jeśliby im się powiedziało, że Ziemia jest płaska – też by uwierzyli. Myślę, że cała operacja związana z konferencją Macierewicza miała na celu scementowanie pisowskiego elektoratu. Ale tego najbardziej zatwardziałego. Bo ci inni z pewnością w to nie uwierzą, to są ludzie wykształceni, potrafią racjonalnie myśleć i potrafią ocenić bzdury Antoniego Macierewicza.

Członkowie rodzin smoleńskich, tych pisowskich, wierzą w zamach.
– I ciągle będą wierzyć, bo takie już mają geny.

Członkowie rodzin smoleńskich teraz, parę dni przed 10 kwietnia, mieli spotkanie w prokuraturze. Był pan na tym spotkaniu.
– Odniosłem wrażenie, że prokuratura jest trochę zażenowana tym, że Antoni Macierewicz chce jakikolwiek raport ogłosić. Bo sama prokuratura jest jeszcze na etapie głębokiego badania wszystkiego i nie ma sprecyzowanego zdania w żadnym szczególe. Co dotyczy również tego, czy był zamach, czy nie było zamachu, jak wyglądał start samolotu, kto jest winien organizacji wizyty… Jedynym wnioskiem, do którego doszła prokuratura, było to, że nie ma w ogóle postępu we współpracy ze stroną rosyjską. I nie ma jeszcze żadnego powodu, aby oznajmić, że jest pewna czegokolwiek z przeprowadzonych badań.

Macierewicz jest pewien.
– I on, i Jarosław Kaczyński, który znów wyciągnął go z niebytu. Może dlatego, że chce grać nie tylko kartą smoleńską, ale także zrozumiałą nienawiścią Polaków do Rosjan, a konkretnie do Putina.

Może więc o to chodzi? Może niedługo będzie tak, że gdy ktoś powie, że nie wierzy w teorię zamachu, to zaraz go okrzykną ruskim agentem.
– To jest znane powiedzenie, już powszechne w obiegu. Ten „ruski agent”. Sądzę, że wymyślił je sam Jarosław Kaczyński. Bo to on jest od wysyłania tego rodzaju insynuacji.

Czy my jako obywatele normalnie myślący będziemy w stanie obronić się przed taką insynuacją?
– Trzeba liczyć, że jednak zdrowa część naszego społeczeństwa potrafi samodzielnie myśleć. Potrafi samodzielnie wyciągać wnioski. A oprócz tego uważam, że wszyscy jesteśmy już zmęczeni tą hucpą Antoniego Macierewicza. I Jarosława Kaczyńskiego. A generalnie jesteśmy zmęczeni powracaniem do tragedii smoleńskiej. Przecież to już 12 lat minęło!

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 17/2022, 2022

Kategorie: Kraj, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy