Jakich programów misyjnych brakuje w publicznych mediach?

Jakich programów misyjnych brakuje w publicznych mediach?

Andrzej Kwiatkowski, publicysta
W telewizji publicznej nie brakuje programów misyjnych. Może powinny być na wyższym poziomie, bardziej profesjonalnie prowadzone, można się czepiać wszystkiego, ale telewizja publiczna realizuje misję, jaką zapisano w ustawie. Pamiętam, jak nie tak dawno chciano zlinczować Roberta Kwiatkowskiego, bo powiedział: „Tyle misji, ile abonamentu”, bo misja kosztuje, bo na misji się nie zarabia, i pamiętam też dobrze, kto rozłożył telewizję, zapowiadając zniesienie abonamentu, czyli zarżnięcie misji. Domaganie się realizacji misji bez pieniędzy, wynalazek obecnie rządzącej partii, to wpis do księgi absurdów.

Ryszard Miazek, b. prezes TVP i Polskiego Radia
Brakuje wszystkiego, a najlepiej widać to po ofercie świątecznej. Brakuje muzyki klasycznej, nie transmituje się np. koncertów muzyki poważnej, a przecież przy okazji świąt Bach, Chopin czy Beethoven byliby z pewnością na miejscu. Przy układaniu programu nie ma jednak żadnego wyczucia. Oferuje się ludziom jakieś paskudztwa albo błahostki. Nie ma spotkań z ciekawymi ludźmi, nie ma mądrych rozmów z poważnymi osobami. To prawda, że coraz mniej mamy autorytetów, wiele z nich przeszło już „na drugą stronę”, ale dlaczego nie pielęgnuje się nowych? Mało też polskich programów i filmów, oferta mediów publicznych jest mocno zamerykanizowana.

Agnieszka Holland, reżyserka
Media rządzą się swoimi prawami, niewiele mającymi wspólnego z życiem publicznym. Brakuje autentycznych programów kulturalnych, edukacyjnych, godziwej rozrywki i niezależnej, obiektywnej informacji. Telewizja publiczna nie różni się wiele od stacji komercyjnych, chyba tylko tym słabszym jeszcze poziomem programowym i realizacyjnym. Wiele osób uważa, że płacenie abonamentu na takie media publiczne nie ma sensu, bo medium to nie jest już żadną platformą kulturotwórczą, nie jest też narzędziem tworzenia się więzi międzyludzkich, budowania społeczeństwa obywatelskiego. Tak, za taką telewizję nie ma co płacić. Trzeba ją zmienić, odebrać politykom, oddać społeczeństwu i zbudować od nowa reguły jej służby.

Olga Lipińska, reżyserka
Kiedy słyszę słowo „misja”, zaczynam się denerwować. Program misyjny to po prostu program dobry, obejrzany do końca z zainteresowaniem, i taki, z którego coś się wynosi, coś po nim zostaje. To nie musi być tylko program kulturalny, zresztą to nieprawda, że każdy „Pegaz” czy każdy teatr jest misją. Trzeba zapytać, jaki „Pegaz”, jaki teatr może zainteresować widza, sprawić, że będzie myślał o tym, co zobaczył, że coś dla siebie z niego wyciągnie. Bo jeśli będzie nudny, to żadnej misji nie przyniesie. Ale aby tworzyć dobre programy, trzeba ludzi, którzy umieją to robić. Nie będzie misji, jeśli tylu zdolnych twórców odsunie się od telewizji, bo to właśnie telewizję stawia się za wzór wszystkiego, począwszy od ubrania, języka, na lekturach skończywszy.

Prof. Andrzej K. Koźmiński, rektor Akademii Leona Koźmińskiego
Przede wszystkim telewizja publiczna nie może być wypełniona reklamami, tak jak jest obecnie. To zaprzecza wszelkiej misyjności. Poza tym powinna proponować wysokiej klasy produkcję we wszystkich dziedzinach, od dzienników i debat do filmów i seriali, a zwłaszcza teatru. Tego wszystkiego brakuje, a jest wyjątkowo tandetnie. Pytanie, co z tym fantem zrobić? Sprywatyzować, a pieniądze przeznaczyć na zamawianie programów najwyższej jakości. Będzie to tańsze i lepsze niż nonsensowne utrzymywanie pasożytów, prowadzących niesamowite i tragikomiczne rozgrywki. W obecnej telewizji nie widzę nic pozytywnego. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.

Sylwester Latkowski, reżyser, dokumentalista, dziennikarz śledczy
Powiem szczerze, że kiedy myślę o telewizji publicznej, to krew mnie zalewa, bo od lat nie realizuje misji, co najwyżej uprawia politykę, więc wolę zamilknąć!

Tomasz Raczek, publicysta, wydawca, krytyk filmowy
Najbardziej zaniedbaną dziedziną jest publicystyka kulturalna. Brakuje dobrych programów przybliżających sztukę korzystania z kultury wysokiej, przez co powstaje wrażenie, że współcześni widzowie interesują się tylko kulturą masową. A to nieprawda! Wystarczy pójść do dowolnego teatru, kina, muzeum czy filharmonii – wszędzie komplety publiczności. Ale z punktu widzenia telewizji publicznej widzowie ci stanowią chyba rodzaj podziemia kulturalnego albo marginesu, bo nie przygotowuje się dla nich prawie żadnych programów. Brakuje audycji w rodzaju „XYZ”, „Operowe qui pro quo”, „Sam na sam” czy choćby zlikwidowanego właśnie po raz kolejny „Pegaza”. Brakuje też dużych widowisk publicystycznych, których żywiołem byłaby nie polityka, lecz kultura. Być może dlatego nie lansuje się nowych osobowości specjalizujących się w tej dziedzinie. Ostatnią postacią, która z sukcesem weszła w rolę „showmenki od kultury”, okazała się Kazimiera Szczuka, która jak najszybciej powinna dostać swój program!

Wydanie: 01/2010, 2010

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy