Jakich pytań nie należy dziś stawiać publicznie?

Jakich pytań nie należy dziś stawiać publicznie?

Janusz Rewiński, satyryk, aktor
Nieprzyzwoitych. Wolno zadawać tylko pytania przyzwoite, odpowiednie. Problem jedynie w tym, kto ma ustalić, co jest nieprzyzwoite. Publiczność, czytelnicy gazet, dziennikarze, a może sami adresaci pytań, którzy nie mogą opowiadać na takie na pytania? Nie ma jednoznaczności, zwłaszcza że w praktyce każde pytanie może być nieprzyzwoite, nieodpowiednie i powodować nieprzyzwoitą odpowiedź. Np. na niewinne pytanie: „Co będzie dalej?” niejeden polityk odpowiedziałby dziś słowem uważanym powszechnie za wulgarne lub nieprzyzwoite. Z pytaniami jest trochę tak jak w dowcipie o bacy. Baca pyta i pyta o różne sprawy, a w końcu góral mówi tak: coś mi się widzi, baco, że wy chcecie dostać w mordę.

Jolanta Szymanek-Deresz, posłanka SLD
Na pewno nasze społeczeństwo nie zniesie już kolejnego pytania, czy koalicja przetrwa i kiedy wybory. Nie należy też pytać o to, czy mamy dziś tanie państwo, odnowę moralną i czy umacniamy demokrację. Natomiast w czasie wakacji nie wypada pytać, czy lato się już skończyło, czy jeszcze jest przed nami.

Prof. Wawrzyniec Konarski, politolog
Większość pytań trzeba stawiać publicznie, jednak praktyka ostatnich miesięcy pokazuje, że dochodzi tutaj do wynaturzeń, bo duża część informacji na polskim rynku zamiast pozostać utajniona, staje się jawna, a inna zamiast być jawna, zostaje utajniona. Nastąpiło zatem odwrócenie proporcji i to źle, że np. do dziś nie wiemy, co np. było kanwą afery Leppera i CBA, czy jest to konsekwencja działań podjętych w ramach prawa, czy próba odstrzelenia polityka. Podobnie co spowodowało, że Ludwik Dorn pokłócił się z Kaczyńskimi, czy coś poważnego, czy jakaś błahostka itd. Dlatego też należy stawiać jak najwięcej pytań niepoprawnych politycznie, choć z drugiej strony należy dbać, aby nie były to pytania zmierzające konsekwentnie do rynsztoka, tyczące życia intymnego itd. Niestety sporo pytań pojawiających się w dyskursie politycznym jest nagannych, bo przecież nie jest ważne, czy jakiś minister jest homo, czy hetero, czy jest intro- czy ekstrawertykiem itd. Ważne, aby skutecznie pełnił swoją funkcję, i trzeba go nieustannie pytać, co robi i jak robi. Niestety w pogoni za sensacją następuje kompletna rejterada od zasad dobrego wychowania i przyzwoitości, pytania nie są oparte na uczciwych przesłankach ani nie dotykają sedna sprawy, lecz skupiają się na problemach pobocznych.

Eryk Mistewicz, publicysta, specjalista od wizerunku medialnego
Jest dziesięć takich pytań. Pierwsze: dokąd to prowadzi? Drugie: czy to na poważnie? Trzecie: dlaczego się nie da? Czwarte: kto za to zapłaci? Piąte: dlaczego tak smutno? Szóste: czy na pewno na nich głosowaliśmy? Siódme: gdzie są ci, którzy głosowali? Ósme: jeśli będą wybory, to po co? Dziewiąte: czy na pewno Radek Sikorski wystartuje? I dziesiąte: czy są jeszcze wolne miejsca do Dublina na dzisiaj?

Teresa Torańska, dziennikarka, autorka cyklów wywiadów
Nastała taka sytuacja, że każde pytanie można zadać, ale ja myślę, że nie warto bić piany. Tak jest z pytaniem: czy będą przyśpieszone, przedterminowe wybory? Nie ma po co pytać, bo wiadomo, że nie będzie. Raczej trzeba gorąco się modlić, aby wybory w ogóle odbyły się w przewidzianym konstytucją terminie. Gdyby nie to, że jesteśmy w Unii Europejskiej, nawet to nie byłoby pewne.

Dr Mieczysław Morka, historyk sztuki
Nie należy stawiać poważnych pytań o Kościół i oczywiście o Radio Maryja, które się z tym łączy. To jest zdecydowanie źle widziane. Nikt nie chce mówić o ojczyźnie, także termin patriotyzm używany jest wyłącznie propagandowo. Nie chce się też wspominać o miejscu Polski na tle innych krajów, które przeszły transformację ustrojową. Akcentujemy wybiórczo nasze przewagi ilościowe, ale nie wspomina się np., że myśmy nie wzięli udziału w paradzie zwycięstwa, a np. Czesi otrzymali takie zaproszenie. My robimy kwestię z powodu niewpuszczania Polaków do USA bez wiz, a Węgrzy i Czesi nie mają z tym kłopotów. W tych krajach dawnego bloku pozycja materialna nauczycieli czy lekarzy też różni się zasadniczo od tego, z czym mamy do czynienia w Polsce i wciąż nie możemy zrozumieć, że jeśli nie postawi się na dobrą edukację, to wszyscy źle na tym wyjdziemy. Polacy cenią bardziej propagandę, a prawdziwej historii nie chcą się uczyć, o czym świadczą uroczystości 63. rocznicy powstania warszawskiego, które czasami niewiele mają wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Lista zakazanych pytań jest zmienna, ostatnio nie można pytać o politykę zagraniczną, mimo że jest ona zła i na Wschodzie, i na Zachodzie.

Jacek Sobala, dyrektor Programu I Polskiego Radia
W zasadzie można zadać każde pytanie, pod warunkiem że nie obraża niczyich uczuć. Nie należy natomiast zadawać pytań głupich. Jest wprawdzie powiedzenie, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi, ja jednak uważam, że są i głupie pytania, i głupie odpowiedzi. Najczęściej głupio się odpowiada na głupie pytania.

Paweł Zalewski, poseł, zawieszony w prawach członka PiS, b. przewodniczący komisji zagranicznej Sejmu
Jestem o tyle w dobrej i komfortowej sytuacji, że w tym momencie nie śledzę wydarzeń krajowych, jestem całkowicie poza polską polityką i mogę bardzo wiarygodnie odpowiedzieć na tak interesująco sformułowane pytanie. Korzystając więc z tej możliwości, z wielką przyjemnością odpowiadam – NIE WIEM.

Michał Jagiełło, b. dyrektor Biblioteki Narodowej, literat
Do takich pytań należy w pierwszej kolejności: czy chodzisz do kościoła? Zauważam, że ta sprawa należy dziś do kanonu „zachowań przystosowawczych”, co mnie trochę razi. Przy wielu okazjach, rocznicach, jubileuszach itd. otrzymuje się zaproszenia, w których na pierwszym miejscu jest msza. Lepiej byłoby, gdyby jednak zawiadomienie o mszy dołączano na dodatkowej karteczce do oficjalnego zaproszenia, a nie stanowiło ono integralnej części uroczystości.

 

Wydanie: 2007, 32/2007

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy