Jakie są konsekwencje dominacji kapitału zagranicznego w polskiej prasie?

Jakie są konsekwencje dominacji kapitału zagranicznego w polskiej prasie?

Andrzej Skworz, redaktor naczelny miesięcznika „Press”
Konsekwencje są jedynie takie, że tylko część pieniędzy, które zarabiają właściciele, pozostaje w kraju. Reszta idzie za granicę. Innych konsekwencji nie dostrzegam. Wydawca dostosowuje się do specyfiki polskiego odbiorcy, nie zaszczepia swoich idei. Trudno winić Axela Springera za działania redaktorów „Faktu”. Mogę oczywiście marzyć, by Polacy stali się potentatami zarówno w budowie autostrad, telekomunikacji, energetyce, jak i w mediach. Skoro jednak w 1989 r. zdecydowaliśmy się na wybór wolnego rynku, to trudno po 20 latach z tym wyborem polemizować. Jeśli nie podoba mi się coś w polskiej prasie, to nie wpływ kapitału zagranicznego, ale wpływ monopoli, a właściwie duopolu w prasie regionalnej. Nie winiłbym jednak za to Niemców, Francuzów czy Norwegów, którzy skorzystali i kupili te gazety, ale polskich wydawców, którzy tak chętnie i łatwo wyzbyli się tego, co było cenne dla lokalnych społeczności. Przykłady Rzeszowa, Szczecina i Lublina pokazują, że mogą istnieć gazety zarządzane przez polskich właścicieli.

Jerzy Kłosiński, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”
Konsekwencje te nie są przejrzyste i łatwe do udokumentowania. Kapitał zagraniczny, który wszedł w posiadanie prasy regionalnej, stara się trzymać standardy, nie ma jakichś niedogodności czy niejasności, choć pojawiają się preferencje w podejmowaniu tematów mniej istotnych dla danego regionu, dla interesu społecznego. Wiadomo, że kapitał ten jest powiązany z kapitałem rodzimym danego kraju i jego interesy jakoś się przekładają np. na inwestycje. Prasa taka kieruje się często interesem biznesowym i czasami „schodzi na psy”, a rola misyjna ważna w danym regionie jest marginalizowana.

Prof. Walery Pisarek, prasoznawca, UJ
Nawet zakładając, że właściciele deklarują, iż nie pozwolą sobie na żadne sugestie, jak dziennikarze mają pisać o ich krajach, podświadomie każdy piszący będzie uważać, by nie zadrażnić, nie zrobić przykrości temu, dla kogo pracuje. Innym czynnikiem świadczącym o niestosowności dominacji obcego kapitału w prasie jest wyłączne nastawienie na zysk, a więc rugowanie treści czy pozycji ambitniejszych, które mogłyby wynikać z poczucia misji. Bardziej ambitne czasopisma czy teksty będą znikać, ponieważ nie zapewniają tak dużej publiczności czytelniczej, a przez to mogą się również nie podobać potencjalnym reklamodawcom.

Dr Alina Budniak, prasoznawca, pedagog, UŚ
Spróbuję ocenić skutki wpływu owego kapitału w prasie przeznaczonej dla dzieci. Pozytywy to obniżenie kosztów przygotowania materiału prasowego do druku, wysoka jakość edycji tekstów i ilustracji, przygotowany materiał prasowy jest jednakowy dla wszystkich – co świadczy o globalizacji z jej dodatnimi (ale także negatywnymi) efektami. Negatywy to jednak brak oryginalności pisma (np. pisma kalki: „Kubuś Puchatek”, „Wesołe Literki”), słaba korelacja między problematyką społeczną, programami edukacyjnymi a treścią pisma – mniejsze możliwości wykorzystania czasopisma do stymulowania rozwoju kompetencji edukacyjnych dziecka, brak – w części pism – fragmentów z kanonu polskiej literatury dziecięcej.

Prof. Iwona Hofman, politolog, UMCS
Zagrożenia wynikające z obecności kapitału zagranicznego w polskiej prasie są wyolbrzymiane. Napływ kapitału spowodował istotne zmiany w strukturze rynku prasy: zniknęło wiele tytułów lokalnych (lub zostały połączone), pojawiły się mutacje tytułów zagranicznych, zhierarchizowane zostały segmenty prasy, poprawiła się jakość druku, estetyka; większe inwestycje miały też wpływ na rozwój rynku e-prasy.

Dr Justyna Jaworska, prasoznawca, kulturoznawca, Wydział Polonistyki, UW
Nie mam pewności, jakie są tego skutki dla prasy codziennej, ale w magazynach ilustrowanych zachodzi proces formatowania: materiały tekstowe są tłumaczone albo pisane według licencji, serwis zdjęciowy pochodzi z importu – przez co sztuczny świat, jaki te magazyny kreują, odkleja się od rzeczywistości jeszcze bardziej. Jest tworzony zgodnie z wewnętrznymi regułami (reklamy, product placement, z góry zaprogramowana treść artykułów) i doskonale wpisuje się w zauważony przez Baudrillarda proces, w którym obraz poprzedza lub wręcz zastępuje to, co ma obrazować. Nie w tym nawet rzecz, że taki przekaz kłamie – on po prostu nie zawsze podlega weryfikacji. Nie dopatrywałabym się tu jednak spisku obcego kapitału i nie demonizowałabym zjawiska.

Dr Beata Romiszewska, historyk prasy, UMCS
Kapitał zagraniczny ratuje prasę drukowaną. Rozwój telewizji oraz nowych mediów powoduje kryzys prasy poprzez przechwytywanie dochodów z reklam. Biorąc pod uwagę to, że polski kapitał jest zbyt ubogi i raczej nastawiony na szybki zysk, którego wydawanie prasy nie gwarantuje, kapitał zagraniczny pozwala jej na przeżycie, a także na zróżnicowanie tematyczne. Negatywną konsekwencją takiej dominacji może być polityka informacyjna zdominowana przez interesy państwa pochodzenia właścicieli.
Notował Bronisław Tumiłowicz

 

Wydanie: 15/2008, 2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy