Czy Majdan może się zmienić w agorę?

Czy Majdan może się zmienić w agorę?

Co naprawdę wydarzyło się na Ukrainie? W przeciwieństwie do większości naszych polityków i publicystów, którzy są przekonani, że wiedzą, ja nie wiem. Nie będę się bawił w proroctwa. Spróbuję przypomnieć tylko kilka faktów, ostatnio zapomnianych lub celowo wypieranych ze świadomości. Faktów niepopularnych.
Janukowycz, jakikolwiek by był, był demokratycznie wybranym prezydentem. Gdyby podpisał w Wilnie traktat stowarzyszeniowy z Unią Europejską, prawdopodobnie nikt w Europie nie nazywałby go satrapą ani dyktatorem. Jego rezydencja, koszmarne skrzyżowanie schroniska górskiego i pałacu, szczyt kiczu i bezguścia, też mniej by raziła, gdyby gościł w niej przywódców europejskich. Nie jestem nawet pewien, czy niektórych już nie gościł.
Teraz w internecie można obejrzeć wnętrza rezydencji eksprokuratora generalnego Pszonki. Nie ustępuje ona rezydencji eksprezydenta ani pod względem metrażu, ani przepychu, ani bezguścia. Pewnym dyskomfortem dla niektórych naszych romantycznych miłośników ukraińskiej rewolucji (?) była wiadomość, że gdy na Majdanie i w okolicy padały trupy, córka Julii Tymoszenko bawiła w eleganckim hotelu w Rzymie, w którym doba kosztuje wielokrotność ukraińskiej średniej pensji. Nie wiem, jak wygląda rezydencja rodziny Tymoszenków, ale nie sądzę, by to było mieszkanie w bloku. Na razie w Onecie nie pokazują. Mogę sobie tylko wyobrazić.
Gdy piszę te słowa, właśnie podano skład nowego rządu. Większość jego członków to ludzie należący do dotychczasowej klasy politycznej, ze wszystkimi jej gustami, przyzwyczajeniami, wyobrażeniami o polityce i państwie. Parlament dokonujący tych rewolucyjnych zmian to ta sama Rada Najwyższa Ukrainy, w której jeszcze parę dni temu ludzie Janukowycza mieli przewagę, ale w ostatniej chwili wyrzekli się swojego szefa i patrona, uznali go za bandytę i chcą go ścigać oraz sądzić. Z tego punktu widzenia rewolucja wydaje się raczej przewrotem pałacowym.
Nasi politycy błaznujący na Majdanie nie tyle z solidarności z Ukrainą, ile w celu zbudowania swojej pozycji w Polsce, na czele z charyzmatycznym eurodeputowanym Saryuszem-Wolskim wykrzykującym upowskie pozdrowienia i przekonującym Ukraińców, że Europa na nich czeka, w rzeczywistości ich oszukiwali. Bo prawda jest taka, że nie czeka. Europa wcale nie chce takiej Ukrainy. Nawet gdyby Janukowycz podpisał traktat stowarzyszeniowy, a później popijał w swoim pałacu Gargamela drinki z zachodnioeuropejskimi przywódcami, droga Ukrainy do Europy byłaby jeszcze bardzo długa. Czy teraz jest krótsza? Wcale nie. Aby zintegrować się z Europą, przystąpić do Unii Europejskiej, Ukraina musi zdecydowanie zreformować swoją zrujnowaną gospodarkę, usprawnić niewydolne i skorumpowane struktury państwa oraz przebudować mentalność społeczeństwa. To wszystko wymaga czasu i ogromnych wyrzeczeń. A te drugie wymagają zdeterminowanego społeczeństwa i mądrego przywództwa mającego realny plan i wolę jego realizacji. Ale to i tak stanowczo za mało. Potrzebna jest gigantyczna pomoc gospodarcza z zagranicy. Czy Zachód – Unia Europejska razem z USA – gotów jest udzielić teraz takiej pomocy? Dlaczego nie oferowano jej, negocjując traktat stowarzyszeniowy? Jeśli nawet teraz Ukraina dostałaby od Zachodu pomoc nieco większą niż oferowana jesienią, to i tak data przystąpienia do Unii będzie jeszcze odległa. Kiedy w Kijowie opadną emocje, a społeczeństwo się zorientuje, że droga do zjednoczonej Europy przed nim długa, czy nie poczuje się oszukane? Jak wtedy zareaguje? Znów wyjdzie na Majdan? Przeciw komu tym razem?
Rosja najwyraźniej nie zamierza wspierać upadłego Janukowycza. On jest dziś dla niej niepotrzebnym bankrutem. Nie wierzę też, by chciała wspierać separatystyczne dążenia Krymu, ukraińskiego wschodu czy południa. Wbrew temu, czego obawiają się niektórzy, z całą pewnością nie będzie interweniować zbrojnie. Po co to Putinowi? Rosji nie potrzeba kawałka Ukrainy, póki ma szansę na całą. Ukraina niemal w 100% jest uzależniona od rosyjskiego gazu i rosyjskiej ropy. Nowy ukraiński rząd i nowy prezydent, jeśli tylko potrafią, będą znów lawirować między Rosją a Unią Europejską. Nie mają innego wyjścia. Chyba że zdecydowaliby się od razu na gospodarczą integrację z Rosją, co przy aktualnym klimacie wewnętrznym chwilowo jest niemożliwe. Ale i ten klimat łatwo może się zmienić, gdy Ukraińcy poczują się oszukani przez Zachód.
Życzmy Ukrainie jak najlepiej. Pomagajmy jej w budowie demokratycznego państwa, ale też uczciwie mówmy, że droga do Europy przed nią długa. Czy Ukraińcy zechcą nią iść, to ich wybór i ich sprawa. Obserwujmy też bacznie, czy Majdan na pewno zmienia się w agorę. Patrzę na wszystko, co się dzieje na Ukrainie, z bardzo umiarkowanym optymizmem.
 

Wydanie: 10/2014, 2014

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. piotr
    piotr 17 marca, 2014, 14:55

    Wspaniałe spojrzenie na całośc problemu.Pana artykuły nalezy rozpowszechniac.Bo wiedza nie tylko historyczna nie jest naszą mocną stroną z wyrazami szacunku.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Aleksander
    Aleksander 17 marca, 2014, 15:51

    Nasze pieski jankeskie, które służą anerykańskiej mafii finansowej, oszukują Ukraińców, tak jak oszukali Polaków w 1989r. Im chodzi tylko o uszczypnięcie Rosji.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Alina
    Alina 19 marca, 2014, 10:03

    Panie Janie ! Widzę że nie jestem osamotniona w swoim widzeniu zdarzeń ukraińskich . Obawiam się że głupota i pazerność biznesowa czołowych polityków UE , otworzyły puszkę Pandory. Niestety dużą zasługę w tym mają też nasi politycy , począwszy od Pana Kwaśniewskiego a skończywszy na Panu Kaczyńskim .Teraz tylko cała nadzieja w mądrości polityków USA i naszego Rządu .Bo w przeciwnym razie apokalipsa będzie nieunikniona . Serdecznie pozdrawiam i czekam na Pana artykuły.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Jerzy
    Jerzy 21 marca, 2014, 14:51

    W pełni zgadzam się z Profesorem a także z komentatorami. Jak mało jest takich rozsądnych głosów. Nasi politycy stracili kolejną okazję aby nie wybiegać przed szereg. Będzie nas to drogo kosztować.

    Odpowiedz na ten komentarz
  5. Anonimowy
    Anonimowy 23 marca, 2014, 09:28

    Panie Janie, Pan nie wierzył w interwencję zbrojną Rosji na Ukrainie, niemniej ona już stała się faktem. Ja wierzę, że w dalszej kolejności będzie zbrojna interwencja Rosji na wschodzie Ukrainy – Donieck, Charków, Ługańsk. Z takim podejściem do tematu Ukrainy armia Putina może zatrzyma się na polskiej granicy. Jeśli się zatrzyma, to nie na długo – dla Putina Polska jest carsko-sowiecka, a NATO to trup, któremu można grac na nosie, wiec dlaczego nie spróbować „zachwatit” jakiegoś małego członka NATO i nie popatrzyć, co bedzie. Gratuluje strupieszałej Unii i tym, którzy lekce sobie ważą Ukrainę. W 1938 r. też właściwie nikomu nie przeszkadzał anschluss Austrii czy aneksja Czechosłowacji. Za Gdańsk Francuzi umierać nie chcieli. Czy przypominać następstwa tamtego powściągliwego, wersalskiego traktowania polityki? Historia kołem się toczy, lecz ciągle po nowych koleinach. Banderowskie pozdrowienia „Sława Ukrainie, herojom sława” dziś brzmią inaczej, bo mówią je inne usta i w innych okolicznościach. Nie wstydzę się tego, że sam się nimi posługuję, bo wierzę w wolność, demokrację i prawo narodów (ludzi) do samostanowienia o sobie. Pozdrawiam z Kijowa. Слава Україне!

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy