Krajobraz po bitwie

Krajobraz po bitwie

Wybory 2007 mamy za sobą. Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki wyborów. LiD wypadł słabiej, niż się spodziewano. Nieco ponad 13% głosów, co przekłada się na 53 mandaty, to na pewno wynik poniżej ambicji tego ugrupowania. Liczono na 17-18%. Dlaczego się nie udało? Przyczyn było kilka. Przede wszystkim w kampanii wyborczej LiD nie grał zespołowo. W terenie był najczęściej dość luźną konfederacją trzech partii (SLD, SdPl i PD) oraz „wolnych strzelców”. Przedterminowe wybory LiD zaskoczyły i nie ma co ukrywać, nie był on do nich przygotowany. Jeśli nawet nie mentalnie (antagonizmy między niektórymi działaczami SLD i SdPl były w terenie aż nadto widoczne), to na pewno organizacyjnie.
Nic dziwnego, idea LiD urodziła się ledwie przed kilkoma miesiącami. Tak więc już start LiD miał gorszy niż partie, które startowały w wyborach po raz kolejny. Do koalicji LiD wszyscy uczestnicy wnieśli posag -np. PD była biedna jak mysz kościelna. Trzeba porównać, ile kto wydał na kampanię. Wtedy też okaże się, że jak na sumę zainwestowanych w kampanię pieniędzy, wynik LiD wcale nie był najgorszy, a już dziś można podejrzewać, że pozostawał do tych pieniędzy w pewnej proporcji. Kampania wyborcza w Polsce jest już na tyle profesjonalna, że musi kosztować. Nie ma miejsca na amatorszczyznę.
Fatalna była końcówka kampanii. Po dramatycznym wezwaniu Tuska, by nie głosować na LiD, tylko oddać głos na Platformę, bo tylko ona może odsunąć PiS od władzy, wielu ludzi rzeczywiście przerzuciło swe głosy z LiD na PO. Wiem o tym, ponieważ kilku moich znajomych (a nawet krewnych!) wprost mówiło mi, że miało na mnie głosować, ale bojąc się, że PiS może wygrać, odda głos na PO. W tym czasie rozsądek nakazywał, aby liderzy PD rzucili się w wir kampanii i intensywnie z Tuskiem polemizowali, bo tylko oni mogli zatrzymać tę tendencję. Wszak groziło nam, że do PO ucieknie właśnie ta część elektoratu, do której oni i tylko oni mogli przemówić. Okazało się jednak, że ważniejsza była jakaś konferencja w Berlinie (czy ktoś w ogóle wie jaka?) albo próba ratowania demokracji na Białorusi.
„Wpadki” czy „niewpadki” Aleksandra Kwaśniewskiego w Kijowie bądź w Szczecinie żadnego wpływu na notowania LiD nie miały, co wyraźnie i jednoznacznie pokazywały sondaże. Szukanie tu przyczyn niepowodzenia czy bardziej, niż się spodziewano, umiarkowanego sukcesu jest nieporozumieniem.
Mimo tego umiarkowanego sukcesu LiD wyniki wyborów przyniosły Polsce dwa duże sukcesy. Pierwszy to koniec rządów braci Kaczyńskich. Drugi to zejście bądź ściślej zrzucenie ze sceny politycznej Andrzeja Leppera i Romana Giertycha oraz ich ugrupowań. Polska pozbyła się, mam nadzieję, że raz na zawsze, tych niebezpiecznych dla demokracji polityków i ich partii. Uzyskany przez nie wynik niedający uprawnień do dotacji państwowej zdaje się ostatecznie los Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin przypieczętowywać.
Obawy budzi co innego. Przewaga Platformy na PiS przekreśla wprawdzie ideę POPiS, ale istnieje obawa, że Platforma wjedzie w koleiny wyjeżdżone przez PiS.
W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Paweł Śpiewak jak zwykle niesłychanie się wymądrza (u nas w Galicji na takich mówi się besserwisser), LiD bez zająknienia nazywa „postkomunistami”, za to zapomniał chyba, że „IV RP” wymyślił on sam. Liderzy PO też, zdaje się, nie pamiętają, że ustawa lustracyjna, z którą tak okrutnie obszedł się nieodzyskany przez Kaczyńskich Trybunał Konstytucyjny, jest wspólnym dziełem PiS i PO. Ustawa o CBA, kreująca partyjną superpolicję z superuprawnieniami, z fanatycznym politykiem na czele, w sprawach policyjnych zupełnym ignorantem, też przeszła głosami Platformy. Ma też Platforma swój udział w rozwaleniu WSI i umożliwieniu Antoniemu Macierewiczowi szefostwa w kontrwywiadzie wojskowym.
Jeśli w najbliższym czasie Platforma nie zmieni ustawy o prokuraturze, rozdzielając funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, jeśli nie rozwiąże Prokuratury Krajowej i prokuratur apelacyjnych, tworząc w ich miejsce jednej Prokuratury Generalnej, jeśli nie zmieni ustawy o CBA, nie podporządkuje jej ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, a może nawet bezpośrednio komendantowi głównemu policji (mówi się coś o podporządkowaniu jej Sejmowi! – czysty idiotyzm, czy gdziekolwiek w XXI w. parlament dowodzi policją inną niż Straż Marszałkowska?), jeśli nie powstaną instytucjonalne gwarancje apolityczności policji i licznych służb specjalnych (może przy okazji zmniejszyć ich liczbę i uporządkować uprawnienia?), jeśli w ciągu kilku pierwszych miesięcy media publiczne nie staną się naprawdę publiczne, jeśli to wszystko nie nastąpi w pierwszych miesiącach nowych rządów, to nie nastąpi nigdy. Rządzący szybko się do takich użytecznych narzędzi jak usłużna prokuratura, upartyjnione służby, wasalne media publiczne przywiązują i w miarę upływu czasu coraz im z nimi lepiej się rządzi, a coraz trudniej pogodzić się z myślą, że można rządzić bez nich.
Jeśli więc to wszystko nie nastąpi – z pełnym poparciem LiD! – w ciągu pierwszego półrocza, to nie nastąpi nigdy. Za rok PO będzie już toczyć się w koleinach wyjeżdżonych przez PiS. To ostatnie będzie zaś podrzucało kolejne pomysły: a to dekomunizacji, a to dezubekizacji, a to od nowa lustracji. Stosunek do tych pomysłów będzie prawdziwym testem, czy PO naprawdę różni się od PiS.
Co z LiD? Ambicje liderów trzeba schować głęboko. Trzeba realizować ten projekt i stopniowo budować nową formację centrolewicową. Jej powstanie jest po stokroć ważniejsze niż to, czy wicemarszałkiem Sejmu zostanie lider SLD, czy SdPl i kto będzie przewodniczącym klubu.
LiD ma szanse pokazać, że polityka jest sztuką kompromisów, a nie areną, na której nadymają się nader ambitni liderzy, czy też konkursem piękności. LiD to coś więcej niż koalicja sił politycznych. LiD to naprawdę projekt dla Polski. To eksperyment historycznego pojednania ponad podziałami. Eksperyment tak cenny, że nie może się nie udać! Drugiego już nie będzie. Przynajmniej w tym pokoleniu.

Wydanie: 2007, 44/2007

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy