Powstanie styczniowe

Powstanie styczniowe

Krótko przed obchodami 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego próbowałem porozmawiać na jego temat ze studentami prawa. Większość, owszem, wiedziała, że wybuchło ono w 1863 r. i że skierowane było przeciw Rosji, choć niektórzy sądzili, że może przeciw Austrii. Ci ostatni wycofali się jednak, godząc się z poglądem, że być może powstanie pomyliło im się z rabacją.
Nazwisko Traugutta kojarzyli w zasadzie wszyscy, Langiewicza tylko jeden rozmówca. Większość wiedziała, że Wielopolski zarządził brankę, ale kto to był Wielopolski, nie wiedział nikt, a co to ta branka – domyślali się tylko niektórzy.
Na temat sensu powstania porozmawiać było trudno, bo poza wypowiadanymi ogólnikami na temat bohaterstwa, romantyzmu powstańczej partyzantki, leśnych biwaków, potyczek, odpoczynków w dworkach i obrazów Grottgera (o tych obrazach zresztą część rozmówców nie słyszała) nie mieli żadnych przemyśleń.
Może gdybym rozmawiał ze studentami fizyki, wiedzieliby więcej, ale wątpię. Na prawo idą na ogół ci, którzy mają na świadectwie maturalnym lepsze oceny z historii i z polskiego. Ile wiedzą ci, którzy mają oceny gorsze? A ile ci, którzy w ogóle nie mają świadectwa maturalnego?
A tu historia ma być nauczycielką życia. Mało tego, ma być przewodniczką polityki, wszak na tym, zdaje się, polega polityka historyczna głoszona przez naszą prawicę. Niestety, nie tylko naszą, także litewską czy ukraińską! Stąd kłopoty z sąsiadami. Nasze historie trudne są do uzgodnienia, nasze polityki historyczne trudne zatem do pogodzenia.
Jak tu czegoś z historii się nauczyć, jeżeli się jej nie zna? Jeśli w dodatku historię sprowadza się do mitu, redukuje do symboli, a myślenie zastępuje emocjami, to historia w takim wydaniu nie tylko niczego nie uczy, ale przeciwnie, straszliwie ogłupia.
Okrągła rocznica wybuchu powstania była znakomitą okazją nie tylko do uczczenia pamięci tych, którzy w latach 1863-1864 złożyli ojczyźnie daninę swojego życia, wolności czy choćby tylko majątku. Pamięci poległych, straconych, zesłanych na katorgę, wywłaszczonych. Była również okazją do przypomnienia prawdziwej, niezmitologizowanej historii powstania. Historii bez lukru z jednej strony i bez białych plam z drugiej. Była okazją do poważnej dyskusji nad bilansem powstania, a także nad jego sensem. Czy jest powód do chwały, gdy się idzie „w bój bez broni”? Czy potrzebna była hekatomba powstania, aby się przekonać do potrzeby pracy organicznej? Czy dopiero po powstaniu zorientowano się, że to jednak Wielopolski miał rację, i faktycznie zaczęto realizować jego program, choć już w nieporównanie gorszych warunkach? Może warto na postać i rolę Wielopolskiego popatrzeć nieco inaczej i oddać margrabiemu sprawiedliwość? Można było się zastanowić, jaka nauka dla nas wypływa z doświadczenia powstania, nauka na przyszłość i nauka pomagająca właściwie ocenić wydarzenia naszej najnowszej historii.
Była okazja. Ale nie została wykorzystana.
Składając kwiaty na mogiłach i przy pomnikach powstańczych, w czasie oficjalnych uroczystości, nawet nie starano się pomyśleć, czy czcimy tylko pamięć powstańców, czy też składamy hołd samemu powstaniu, jego idei. A to przecież nie to samo.
Nie było żadnej głębszej refleksji nad sensem powstania ani w docierającej najszerzej telewizji, ani w wypowiedziach polityków (od nich zresztą takich wypowiedzi nie oczekiwałem, dobrze, że nawet nie próbowali). Nie licząc drobnych wyjątków, nie było jej też w prasie. Nie tylko głębszej refleksji, ale niekiedy nawet elementarnego rozsądku brakowało również w nielicznych wypowiedziach historyków zaproszonych z tej okazji do mediów. Pewien krakowski historyk, prof. Andrzej Nowak, w wywiadzie dla jednej z gazet stwierdził z całą swoją profesorską powagą, że dzisiejszym odpowiednikiem powstańców styczniowych są członkowie i sympatycy PiS! Po pierwsze, Panie Profesorze, mój pradziadek był powstańcem styczniowym, proszę go nie obrażać. Po drugie, jest Pan niekonsekwentny. Zredukować dziedzictwo PiS wyłącznie do powstańców styczniowych? Przecież z ideologii PiS jasno wynika, że ta i tylko ta partia jest jedynym spadkobiercą tradycji wojów Chrobrego, rycerzy Łokietka, Jagiełły i Sobieskiego. Ideologii Dmowskiego i Piłsudskiego w syntezie. Czy nie dostrzegł Pan, że każda polemika sejmowa z udziałem posłów PiS to co najmniej Olszynka Grochowska, jeśli nie wprost bitwa warszawska? Sam już nie wiem, do czego wielkiego w historii porównać awantury na Krakowskim Przedmieściu, czy było w tysiącletniej historii coś tak imponującego, z czym można by je zestawić? To chyba już nowa karta, nowa jakość, do której swoje dokonania nieśmiało będą przyrównywać Polacy przez następne milenium. Czy nie dostrzegł Pan, że Jarosław Kaczyński to wykapany Jeremi Wiśniowiecki, i czy Antoni Macierewicz nie kojarzy się Panu co najmniej z którymś z wieszczów (ten ogień w oczach!), a najlepiej ze wszystkimi trzema naraz? Przecież wiadomo, że tylko PiS (no, może trochę także z Ziobrą Solidarna Polska) i jego sympatycy to nawet nie jedyni prawdziwi patrioci, ale po prostu jedyni prawdziwi Polacy?
To nic nowego. W przeddzień wybuchu powstania styczniowego Padlewski ostrzegał swojego wysłańca: „Tam panują biali, tam Polaków nie ma!”. Przedstawiciel innej partii, mający inny pogląd, nie był Polakiem. Sam się z polskości wykluczał. Partyjny monopol na polskość ma co najmniej 150 lat. Historia niczego nas nie nauczyła.
Swoją drogą jaki jest stan polskiej historiografii, skoro XIX-wieczna konserwatywna szkoła krakowska jawi się przy niej jako postępowa, lewicowa nieomal?

Wydanie: 05/2013, 2013

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. Anonimowy
    Anonimowy 23 stycznia, 2014, 18:30

    Warto zadać nieco więcej pytań. Przede wszystkim – kto sprowokował powstanie, komu ten „zryw niepodległościowy” w rzeczywistości był potrzebny (dziś nie ma wątpliwości, że Prusom Bismarcka, a nie – Polakom)? Kto spiskował z Prusami, naganiając Polaków pod nóż? W tekście „Powstanie Styczniowe – chybiony patriotyzm i spustoszenia w świadomości narodowej współczesnych Polaków” zebrano wiele bardzo inteligentnych przemyśleń i masę opracowań historycznych na temat Powstania Styczniowego.

    W czasie kolejnych obchodów warto zastanowić się, jak należy Polakom przedstawiać rolę Powstania Styczniowego w ich dziejach.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy