Jan Rokita to ma szczęście! Nie dość, że młodości nie zmarnował na wkuwaniu obcych słówek, to teraz – dzięki swej niechęci do nauki – może sobie jeszcze polatać za darmo po świecie. Jak ujawniło „Życie Warszawy”, lider PO po raz kolejny przyjął zaproszenie na kurs językowy opłacany z innej niż jego kieszeni. Tym razem darczyńcami były ambasada brytyjska i British Council w Warszawie. Zgodnie z planem, Rokita miał zostać poddany tygodniowemu reżimowi szkolnemu – po osiem godzin dziennie. A może to lepiej, że z Rokity taka językowa noga? Przynajmniej wstydu w świecie nie narobi jak z tą Niceą.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy