Jedna telewizja, dwa cuda

Jedna telewizja, dwa cuda

W tym samym kościele, w którym prezes TVPiS dowiedział się przed ołtarzem, że otworzył oczy wielu Polakom, miał miejsce jeszcze jeden cud. Otóż w bezpośredniej transmisji z tej uroczystości telewizji Kurskiego udało się także zamknąć oczy wielu Polakom, by nie zauważyli obecności Lecha Wałęsy wśród wiernych gorszego sortu. Jedna telewizja, jeden kościół, dwa cuda.

Podobne misterium TVP odprawiła 2 czerwca 1979 r., podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, transmitując mszę z placu Zwycięstwa w Warszawie. Wtedy kuglowała, żeby pokazać, że nie ma tłumów na placu zapełnionym najtłumniej w całej jego historii. Teraz, po 39 latach, pokazuje, że nie ma Wałęsy w niewielkim kościółku, w którym był prezydent.

Chyba wielkie poruszenie zapanowało w niebie w tym momencie. W szeregach świętych pewnie już doszło do podziału, jaki wcześniej zarysował się na ziemi. Dusze demokratyczne musiało zdumieć świętokradztwo w biały dzień, jakiego dopuścił się autokratyczny obóz nowogrodzki, i mamy teraz to samo – jako w niebie, tak i na ziemi. Do dnia sądu ostatecznego i tam, i tu będą dwa bloki na przemian „otwierające” oczy Polakom.

Tylko ktoś z czapką naciągniętą na oczy może uważać, że telewizja Kurskiego otwiera komuś oczy. Właściwie sama powinna patrzeć władzy na ręce, a ona tylko pokazuje ręce premiera w równoległym dwutakcie: góra – PiS, dół – reszta. Nie umie zajrzeć premierowi w oczy, prawda, że zwykle przymrużone, więc to nie jest najłatwiejsze zadanie dla kamerzysty. Reporter tej telewizji nie potrafi zapytać premiera o nic, co spędziłoby z jego ust wypożyczony z banku uśmiech. Publicystyka tej telewizji nie jest zdolna do skierowania wzroku premiera na perspektywę Polski. Kierownictwo nie umie zatrudnić sternika nawy państwowej do objaśniania narodowi prozą, dokąd płyniemy. Niechby przynajmniej raz na kwartał, bezpośrednio do kamery, coś powiedział poważnie, a nie w formie ulubionych baśni o lukstorpedach i pogaduszek adresowanych do autarchy w pierwszym rzędzie.

TVPiS nie umie zapytać Mateusza Morawieckiego, dlaczego traktuje serio zadania, które nakłada na niego partia, a lekceważy obowiązki, jakie wziął na siebie, przyjmując tekę premiera, szefa polskiego rządu. Dlaczego najął się do agitowania za partyjnymi aktywistami w wyborach samorządowych, na dodatek obiecując ich wyborcom, że rząd ma dla nich więcej pieniędzy niż dla ich konkurentów politycznych. Czy nigdy nie usłyszał w domu od ojca, że takie zaangażowanie może tylko zaszkodzić samorządom i Polsce?!

Premier i PiS milczą w wielu sprawach. TVPiS nie ma odwagi pytać o powody milczenia, mimo że taki służebny obowiązek telewizji publicznej da się wyczytać ze wszystkich ustaw konstytuujących tego nadawcę. Pod rządami Kurskiego telewizja milczy, kiedy premier milczy, a kiedy władza zabiera głos, zamienia się w tubę ze wzmacniaczem, propagandowy amplifikator. Na swój rachunek wzmacnia także kłamstwa, bogato czerpiąc z dziejowego dorobku warsztatowego najbardziej wydajnych narodowych manipulatorów.

Jakież ciemności panują w kościele św. Brygidy, skoro stamtąd nie widać, że telewizja rządowa nie tylko zamyka, ale także mydli oczy Polakom! Że nie ma żadnych uwag do nadaktywności premiera w kampaniach partyjnych i nie domaga się jego obecności w miejscach bardziej odpowiadających powadze sytuacji Polski.

Nie ulega wątpliwości, że kończy się korzystna koniunktura dla naszej gospodarki. Każdy rozumny obywatel RP ma fundamentalne pytanie do premiera: jaki pomysł na Polskę ma rząd, kiedy już uda mu się wygrać wszystkie wybory dla PiS? Kiedy Polska przystąpi do strefy euro, żeby zaszczepić się przed nadciągającą biedą? Kiedy premier Morawiecki, nie czekając na Kurskiego, zacznie poważnie rozważać nasz przyszły los z pozycji premiera właśnie, a nie Zagłoby?

Kurskiemu trzeba oddać, że wielu widzom naprawdę otworzył oczy. To wszyscy ci, którzy przestali oglądać TVPiS zbrzydzeni jej kłamstwami. Ciągle ich przybywa od początku operacji w wykonaniu tego amatora chirurgii oka.

Wydanie: 2018, 37/2018

Kategorie: SZOŁKEJS

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy